Chapter 46
Jak zwykle budzi mnie chłopak. Czuję jak obdarowywuje moją twarz delikatnymi pocałunkami. Całuje mój nos, policzki, czoło, powieki, a po swoich ustach zostawia przyjemne łaskotanie. Jest wobec mnie taki czuły.
Otwieram powoli oczy i zauważam, że przytulam się do chłopaka, a moja noga przerzucona jest przez jego. Luke widzi, że mam otwarte oczy, ale mimo tego nie przestaje składać tych czułych pocałunków.
Uwielbiam jak to robi. Cicho chichoczę.
- Dzień dobry, moja księżniczko - mówi do mnie i uśmiecha się lekko. Odsuwa swoją twarz od mojej i odgarnia mi kosmyk włosów z policzka. Uśmiecham się do niego i w tym samym momencie myślę, że może być mu niewygodnie, kiedy tak na nim leżę, dlatego biorę swoją nogę i odsuwam się od chłopaka.
On natomiast marszczy brwi i szybko obejmuje mnie w pasie, wtulając się we mnie. Jego głowa leży na mojej klatce piersiowej, więc wplatam palce w jego włosy, bawiąc się nimi i głaskam go delikatnie po głowie.
- Nie uciekaj mi - mówi, całując mnie w obojczyk. Jego ręce ciasno owinięte są wokół mojej talii, a on jeszcze przysuwa się bliżej do mnie. Jeszcze nie spotkałam człowieka, który tak bardzo kochałby pieszczoty.
Leżymy tak jeszcze chwilę, aż przypominam sobie o najważniejszym.
- A dziś przypadkiem nie miał być mój dzień, Hemmings? - Pytam go, a on jęczy z niezadowoleniem.
- Jeszcze godzina do 10:00. Mamy czas... Poleżmy tu... - Mówi, trzymając zamknięte oczy. Chyba jeszcze on też dokładnie się nie obudził. Po chwili dodaje - Moje nazwisko tak idealnie brzmi w twoich ustach - mówi, a ja śmieję się cicho.
- Nie, po prostu masz ładne nazwisko. Hemmings. Podoba mi się - odpowiadam, a on uśmiecha się.
- Jeżeli tylko będziesz chciała, kiedyś będzie też twoje - mówi, a ja momentalnie spinam się. Nie wiem dlaczego, to był odruch natychmiastowy. Chyba boję się przyszłości. A jeżeli wszystko sobie idealnie zaplanujemy, to może specalnie to się zniszczy? Kocham Luke'a, ale nie wiem jak dalej potoczy się nasze życie. Moim marzeniem jest byśmy byli ze sobą już do końca, ale kto wie? Boję się, że go stracę.
- Ej, wszystko w porządku? - Zapytał, podnosząc do góry głowę i patrząc na mnie. Pokiwałam głową na tak, i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. On podniósł się i złożył delikatny pocałunek w kąciku moich ust.
Następnie na chwilę wyrywam mu się, by szybko pójść do łazienki obmyć twarz i umyć zęby, a potem wracam do niego. Od razu wziął mnie w swoje ramiona.
- Wiesz, że możemy przełożyć ten twój dzień...
- Nie ma mowy, Luke - odpowiedziałam, a on wypchnął dolną wargę do przodu. Potem znowu cmoknął mnie w policzek.
- No to muszę wykorzystać tą teraz niecałą godzinę, no bo przecież nie wytrzymam tych 24 godzin. Czyli to całe nie dotykanie, kończy się jutro o 10:00? - pokiwałam głową na tak, a on udał, że chlipie.
- A nie mogłoby się kończyć o północy? - Zapytał, a w jego oczach dostrzegłam błysk nadzieji. Wiedziałam, że będzie się targował.
- Ustaliliśmy coś, Luke...
- Proszę cię, Rosalie. Proszę cię... - Mówił, a jego oczy zrobiły resztę.
- Niech ci będzie. Ale pamiętaj, do północy!
- Dobrze. - odpowiedział, a potem nachylił się nade mną i musnął delikatnie moje wargi swoimi. Oddałam delikatny pocałunek i poczułam, że chłopak uśmiecha się. Kolejny raz cmoknął mnie w usta, a ja kolejny raz oddałam, potem kolejny raz i kolejny raz i kolejny... Zachichotałam w jego usta, a on przybliżył mnie bliżej siebie i kolejny raz pocałował mnie delikatnie i czule, a kiedy oddałam pocałunek, on włożył wolno język pomiędzy moje wargi i zamknął nasze usta w kolejnym, tym razem bardziej czułym, pocałunku. Smakował miętą i słodkimi cukierkami. Uwielbiałam u niego to połączenie.
Zaczął mnie całować, dokładając język i trzymając rękę na mojej talii, a ja przeniosłam rękę na jego policzek, gładząc go. Chłopak ani trochę nie przyśpieszał.
Jego język robił niesamowite rzeczy, sprawiając, że kolejny raz rozpływałam się pod jego ustami. Zwinął swój język w moich ustach w rurkę, tym gestem, którym zawsze mnie zadziwiał i który chyba kochałam najbardziej. Wplotłam palce w jego włosy i przygryzłam delikatnie jego wargę. Potem przejechałam po niej językiem, a chłopak mruknął w moje usta. Po chwili odsuneliśmy się od siebie nabierając powietrza, a ja przystawiłam głowę do klatki piersiowej Hemmings'a, dłonią obejmując od tyłu jego szyję.
- Uwielbiam cię całować. - Powiedział i kolejny raz pocałował mnie w policzek, potem w nos i w czoło, a ja zaśmiałam się.
- Jesteś uroczy - stwierdziłam, a on momentalnie wyprostował się.
- Nie, nie jestem.
- Owszem, jesteś.
- Rose, nie jestem. Jestem mężczyzną, nie mogę być uroczy. - Stwierdził i przeniósł jedną rękę na moją nogę i zaczął delikatnie mnie tam głaskać. W tym miejscu poczułam przyjemne ciepełko, spowodowane jego czułym dotykiem.
- Owszem możesz i jesteś.
- Nie jestem uroczy, po prostu jestem zakochany na zabój. - Powiedział kolejny raz całując mnie w usta, a ja, jakkolwiek tandetnie by to zabrzmiało, poczułam jak w brzuchu latają mi motylki.
***
- Jeszcze pięć minut, ustawiam zegarek... - Powiedziałam i sięgnęłam po telefon, nastawiając minutnik. Za te pięć minut zaczyna się zakład.
- O jezu... Pocałuj mnie, szybko - powiedział, a ja cmoknęłam go w policzek. On przewrócił oczami.
- Ale nie tak! - Oznajmił i cmoknął moje usta, schodząc swoimi rękami na moje biodra. Przysunął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. On za chwilę zaczął schodzić pocałunkami na moją szyję i tam zaczął ją ssać i przygryzać, a z moich ust wylatywały ciche jęki, kiedy skończył chuchnął w to miejsce zimnym powietrzem, na co zadrżałam i szybko wrócił do moich ust.
- Niech to pięć minut trwa wiecznie - powiedział, a ja uśmiechnęłam się podczas pocałunku. Potem chłopak powoli wsunął język w moje wargi, natomiast ja przygryzłam delikatnie jego kolczyk. Czułam jak chłopak uśmiecha się lekko i zaczyna bawić się moimi włosami, zawijając je sobie na palcach. I kiedy je puścił, ja jeszcze ostatni raz cmoknęłam jego wargi i wtedy zaczął dzwonić zegrek, który był nastawiony na 10:00.
Od razu odepchnęłam od siebie chłopaka, a on położył się na plecach oszołomiony. Wtedy zrozumiał dlaczego to zrobiłam, bo chwycił kołdrę pięściami i zacisnął ją mocno. Potem tylko wyłączyłam dzwonek i zaczęło się.
- Aaaaaaaaaaa! A! - krzyknął, a potem wplótł palce w swoje włosy ciągnąc za nie. Potem spojrzał się na mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego niewinnie.
- No to zaczynamy - powiedziałam, a on odetchnął głęboko i już wystawiał do mnie rękę, którą szybko cofnął. No bo przecież nie może.
- No i do tego nie mogę przeklinać. Świetnie, kurw-czę. - Poprawił się, a ja skwintowałam to śmiechem.
To będzie zabawny dzień.
***
- Zwariuję! - Minęło dopiero półtorej godziny, a chłopak już pare razy chciał mnie dotknąć, pocałować lub przytulić, ale w ostatnim momencie opamiętywał się.
A jeszcze cały dzień przed nami.
- Nie jest aż tak źle, to dopiero półtorej godziny, Luke.
- O półtorej godziny za dużo! Za chwilę zacznę krzyczeć we wszyskich językach świata chole- kurka wodna! - Mówił, a ja zaśmiałam się. To było urocze, że za każdym razem kiedy jakieś przekleństwo nasuwało mu się na język, szybko zmieniał to na coś innego.
- A w każdym języku nie krzyczy się tak samo?
- Milcz! Nie pogarszaj mojego stanu psychicznego kobieto - powiedział, a ja posłałam mu uśmiech i wzruszyłam ramionami, a on zaśmiał się, równocześnie udając płacz.
***
Po południu postanowiłam się trochę odświeżyć, by się zrelaksować.
Wyszłam spod prysznica i od razu założyłam bieliznę. Szybko wysuszyłam włosy i już miałam się ubierać, ale zapomniałam o najważniejszym. Nie wzięłam ze sobą ubrań.
Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie i gdy miałam brać ubrania, usłyszałam jak chłopak z tyłu wciąga gwałtownie powietrze. Odwróciłam się do niego, i zobaczyłam, że był w samych spodniach. Patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami i przygryzał wargę.
I teraz nadażyła się okazja.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w jego tors, a on jęknął. Już wyciągał do mnie swoją rękę, ale zatrzymałam go.
- Łapy przy sobie, pamiętasz? - Odsunęłam się od niego i wplotłam palce w swoje włosy, biorąc je do tyłu. Potem zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu, przygryzając wargę. Był taki seksowny. Uśmiechnęłam się do niego niewinnie.
- Ja pierdolę, przestań to robić. Przestań zgrywać niewinną, to sprawia, że szaleję, Rosalie - powiedział, przygryzając wargę i patrząc na mnie, a ja osiągnęłam to co chciałam.
- Przekląłeś! - powiedziałam głośniej i wskazałam na niego palcem. W końcu coś się dzieje!
- O nie - Wyjęczał niezadowolony, a ja sięgnęłam do jego spodni, ale ku jego niezadowoleniu, tylko po to, by wyciągnąć z kieszeni jego telefon. Oczywiście, kiedy to robiłam nie sposób było niezauważyć jego dość sporego wzwodu, pod materiałem jego czarnych jeansów. Zarumieniłam się, a chłopak wiedział o co mi chodzi.
- Twoja wina - powiedział, a ja tylko oblizałam wargę i podałam mu telefon. - Lepiej się ubierz do jasnej chol- ciasnej, bo teraz nie ręczę za siebie - oznajmił, a ja szybko sięgnęłam po jedną z jego koszulek i naciągnęłam ją na siebie. Zrobiłam to dlatego, że była najbliżej, ale nie żałowałam tego. Zwiesiłam delikatnie głowę i zaciągnęłam się jej zapachem. Pachniała Luke'iem, to dlatego tak bardzo lubię chodzić w jego ubraniach. Jego męskie perfumy tak idealnie zgrywają się z jego normalnym zapachem.
- Wiesz to, że założyłaś moją koszulkę wcale nie pomogło. Nadal mam ochotę to z ciebie zdjąć. W moich ubraniach wyglądasz jednocześnie uroczo i seksowne, nie wiem jak ty to robisz - Stwierdził, a ja tylko wskazałam na jego telefon. Od tego nie ucieknie.
- Wybieraj, do kogo? - to się dzieje. Powie komuś, że jest w ,,ciąży". Usiadłam na łóżku, a chłopak koło mnie.
- Calum. Na głośnik?
- Tak.
Wybrał numer i nacisnął połącz. Potem przełączył na głośnomówiący i przystawił sobie do ust, patrząc na mnie. Ja uśmiechałam się, na co on pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Ale i tak nie udało mu się ukryć tego delikatnego uśmiechu.
- Cześć Calum.
- Hej Hemmo, jak życie? - usłyszałam radosny głos Hood'a. Zaczyna się.
- No bo ja chciałbym ci powiedzieć, że ja... Że ja jestem w ciąży. - Oznajmił Hemmings, a ja już zaczęłam się śmiać, zakrywając usta ręką. Wyglądało i brzmiało to komicznie.
- Co?! - Wykrzyczał chłopak i jestem pewna, że teraz jest cały zdezorientowany.
- Tak wyszło, przykro mi. - Luke również był rozbawiony. Popatrzył na mnie, a ja widziałam w jego oczach, jak bardzo chce mu się śmiać.
- TO NIE JEST MOJE DZIECKO DO JASNEJ CHOLERY, NIE MOJE! - Wykrzyczał Cal, a ja i Hemmings zaczęliśmy się głośno śmiać. O jezu.
Dopiero po chwili Hood, zrozumiał, że to niemożliwe, by mój CHŁOPAK zaszedł w ciążę.
- Czekaj, ty nie możesz być w ciąży... - Powiedział ciszej, a Luke odpowiedział mu śmiechem. - Nie no stary, przestraszyłem się. To nie jest śmieszne... No może trochę - powiedział Hood i zaśmiał się. Ja wycierałam łzy, które były od śmiechu.
- Dobra, Calum, kończę. Trzymaj się, idioto - i tak chłopak zakończył rozmowę i odetchnął z ulgą, a ja kolejny raz zaczęłam się śmiać.
***
- Rose, ile jeszcze? - Zapytał chłopak chodząc za mną w kółko i w kółko. Gdzie nie poszłam, on szedł za mną jak cień i mi marudził.
- Trochę.
- Czyli długo, co nie? - patrzył na mnie, unosząc brwi. Wyręciłam się do niego i popatrzyłam mu w oczy.
- Tak - na moje słowa on jęknął z niezadowolenia. Oczywiście skłamała, bo jeszcze tylko godzina. To tak szybko minęło.
- Kurwa mać - powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy. YEY!
- Tak, tak, tak, tak! - Powiedziałam szybko, a on przestraszony kręcił przecząco głową.
- Nie, nie, nie, nie! - Mówił, a ja popatrzyłam na niego wypychając dolną wargę. Zmarszczył brwi, nie wiedząc co ma zrobić w tej sytuacji. Jest bez wyjścia, musi wykonać ten telefon.
- Do kogo teraz?
- Ashton, dobra? - Zapytał, a ja pokiwałam głową na ,,tak". Podeszłam do niego bliżej, a on wyciągnął telefon. Już miał naciskać zieloną słuchawkę, ale zatrzymał się.
- Muszę? - brzmiał jak małe dziecko, któremu mama każe posprzątać w pokoju. Uroczo.
- Musisz, kotku - odpowiedziałam uśmiechając się, a on udawał, że płacze.
- Za jakie grzechy... - nacisnął zieloną słuchawkę, a Ash odebrał po 2 sygnałach.
- Witam pana guzika - powiedział, a ja uśmiechnęłam się. Jakiego pana guzika?
- Muszę... Czekaj, ,,guzika"? - Luke też był zdezorientowany.
- No. Cyka cyka. - Zaśmiałam się. Ten facet jest na serio nie do zrozumienia.
- Cyka- co? Ashton wszystko w porządku?
- Najlepszym! Po prostu mi sie nudzi i mi odwala - na to Hemmings wzniósł oczy do nieba.
- Muszę ci powiedzieć coś ważnego...
- Zamieniam się w słuch, panie guzik - Irwin zaśmiał się, a ja tylko czekałam, aż Luke mu powie.
- Ashton, ja jestem w ciąży.
- CO. Z ROSALIE? - Wykrzyczał chłopak, a ja aż położyłam się na łóżku i zaczęłam się śmiać. No nie wierzę. Chłopak nadal stał.
- Mhm.
- Wiedziałem!
- Czekaj, co? - Luke zmarszczył brwi, a ja znowu wyprostowałam się, by lepiej słyszeć Ash'a. Co?
- No bo ostatnio masz takie humorki i...
- Irwin, idioto! Jestem facetem! - Powiedział głośniej mój chłopak, a Ash zachichotał.
- Serio? - W jego głosie słychać było sarkazm. Uwielbiam tego człowieka.
- Tylko czekaj gnojku, zapłacisz za to. - oznajmił groźnie Hemmings, ale widać było, że jego też to śmieszy. Irwin całkowicie go zignorował.
- Jest obok ciebie Rosie?
- Wypchaj się Irwin, ona... - Chłopak nie dokończył, bo wcięłam mu się. Chcę wiedzieć, o co chodzi.
- Jestem, Ashton! Co jest? - Wstałam z łóżka i stanęłam tak, by mówić do telefonu.
- Mam do ciebie ważne pytanie.
- Pytaj, odpowiem.
- Jak dobry jest w łóżku Luke?
- O mój boże. - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka, który teraz uśmiechał się zadziornie, jakby wpadł na idealny pomysł. O nie.
- Tak dobry, że jej sąsiedzi znają moje imię, a na moich plecach są ślady po paznokciach, jeszcze jakieś pytania? - odpowiedział mu za mnie Luke, a ja by go uciszyć przytknęłam swój palec do jego ust. Nie sprzeciwiał się, tylko zamknął oczy, nie dotykałam go prawie cały dzień.
- Luke, głupku! Ash, może jakieś inne pytanie?
- Oceń go w skali od 0 do 10. Chodzi o seks. - Wiadomo, dlaczego Luke jest taki zboczony. To chyba u nich normalne.
- Oceń mnie, kochanie. Oczywiście wiem co wybierzesz, ale chcę to usłyszeć. - Powiedział do mnie blondyn, kiedy zabrałam palec. Chciałby.
- Jeju, jesteście zboczeni.
- Życiowo. Czyli? - kiedyś mnie zamęczą.
- Daję... 8 na 10. - odpowiedziałam poważnym głosem, oczywiście żartując. Tak naprawdę dałabym 10, bo chłopak jest w tym niesamowity, ale lubię go tak troszeczkę denerwować.
- Słabo Hemmings. - Chłopak zanosił się śmiechem po drugiej stronie słuchawki.
- CO? DLACZEGO 8? - zapytał głośno, zdziwiony blondyn, a ja wzruszyłam ramionami. Muszę rozłączyć Ash'a, bo teraz się zaczyna.
- Okej Ashton, musimy kończyć, cześć!
- Trzymajcie się! - Powiedział ze śmiechem chłopak, a ja rozłączyłam połączenie.
- CO. DLACZEGO ROSALIE 8, DLACZEGO. - Zapytał z wyrzutami Hemmings patrząc na mnie.
- Myślałem, że jest ci ze mną dobrze! Przecież chyba jestem dobry w łóżku, nigdy nie narzekałaś na mnie, ani na moje 22 centymetry... - Powiedział, a ja rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. 22 centymetry?
- O mój boże, twój penis ma 22 centymetry? - Na moje pytanie on przygryzł wargę, uśmiechając się zadzwiornie.
- Ponad. Dużo co? - przełknęłam głośno ślinę, a on zaśmiał się - No to słucham. W czym problem?
W tym, że jesteś w cholerę ogromy, Hemmings.
- Za szybko to kończysz, skarbie - postanowiłam zacząć go zwodzić.
- Za szybko kończę? Coś jeszcze? - Spytał, a ja przytaknęłam mu głową.
- Nie pozwoliłeś nigdy bym założyła ci prezerwatywę... - Na to, to on podniósł do góry brwi. Potem uśmiechnął się kolejny raz przygryzając wargę. Ugh powinien przestać to robić, to jest za bardzo gorące.
- A chciałabyś? - Spytał przyciszonym, uwodzicielskim głosem.
- Bardzo... - również zciszyłam głos.
- To podniecające...
- Wiem. - Odpowiedziałam i przysunęłam się do niego bliżej. On przekręcił lekko głowę w prawo.
- A co bedzie jeżeli dotknę cię przed końcem czasu? - Zapytał, a ja momentalnie zastygłam w bezruchu. Podniósł wyzywająco brwi do góry, a ja myślałam.
Co wtedy będzie?
Jeszcze z 30 minut do końca, mamy przecież zakład, a on musi się go trzymać. Takie są zasady.
- Nie wiem, nie byłam na to przygotowana...
- Nie? - Na jego twarz wpłynął zadziorny uśmieszek i teraz to on zaczął się do mnie przybliżać. Cholera jasna.
W jednym momencie zrobiło mi się gorąco, a moje serce zaczęło bić szybciej.
- Luke, nie, nie możesz... - Wiedziałam, co mu chodzi po głowie. Czy wspominałam, że nadal jestem w jego koszulce i pod spodem mam tylko bieliznę? Mogłam założyć te głupie spodnie.
- Nie wymyśliłaś kary, a ja już dłużej nie wytrzymam, koteczku. Wybacz mi - powiedział i naparł na mnie swoim ciałem i przycisnął do ściany. Następnie zaczął mnie łapczywie całować, trzymając moje ręce nad moją głową, potem schodząc swoimi rękami w dół od moich bioder. Skierował dłonie w środek moich ud i jechał nimi do góry, aż nie natrafił jedną na moje wejście, wciąnęłam głęboko powietrze.
Nie powienien. Nie takie były zasady. Ale mogłam się tego spodziewać, on nigdy ich nie przestrzega.
Wolną rękę przeniósł na moje biordo, a tą pierwszą, która znajdowała się na moim wejściu, delikanie skierował do góry i włożył ją w moje czarne majtki. Nadal przyciskał mnie do ściany.
- L-luke nie możesz... - Wyszeptałam łamiącym się głosem. To przez podniecenie. Jego ręka była tak blisko mojego wejścia, wystarczyłby jeden jego ruch, by sprawił, że zacznę się wić pod jego dotykiem. Wiedział to i to wykorzystywał.
- Kochanie, wiem, że tego chcesz... - Wyszeptał, przysuwając swoją twarz do mojej i całując mnie czule.
- Ale zakład... Jeszcze pół godziny... - Powiedziałam, kiedy odsunął się od moich ust, opierając swoje czoło o moje.
- Pieprzyć zakład.
Mówiąc to, poruszył swoją dłonią w dół, musnął palcami moje wejście i dotykał je przez chwilę, patrząc dokładnie na moją twarz. Moje policzki na pewno były lekko różowe, bo czułam jakbym się paliła. Zamknęłam oczy, odchylając lekko głowę do tyłu, opierając ją o ścianę mojego pokoju. Jęknęłam cicho, reagując na dotyk jego ciepłych palcy w moim czułym miejscu, nadal.czułam jego wzrok na mojej twarzy. Jeszcze nic nie robił, tylko delikatnie muskał palcami moje wejście, uporczywie patrząc na moją twarz.
Luke POV
Myślę, że za chwilę wybuchnę. Zsunąłem jedną rękę na jej biodro, a drugą trzymałem przy niej, dotykając delikatnie opuszkami palców jej wejścia. Jej policzki były uroczo różowe, a ja wiedziałem, że to przez podniecenie. Sam czułem jakbym płonął żywcem. Dziewczyna zamknęła powoli oczy, opierając głowę o ścianę i czekała na moje ruchy. Dalej muskałem opuszkami palców jej wejście i patrzyłem na jej twarz, która wyrażała jak dobrze jest jej w tej chwili. Uśmiechnąłem się delikatnie, czując jak bardzo mokra już jest, a jeszcze nawet nie wszedłem w nią palcami.
Tak bardzo jej pragnąłem.
Trzymałem ją na przy ścianie i nie mogąc się powstrzymać, kolejny raz położyłem swoje usta na jej, powoli je zamykając, składając na jej wargach jeszcze jeden pocałunek. Tak bardzo kocham tę delikatną osóbkę, mam zamiar sprawić by czuła się genialnie.
Rose POV
Chłopak dopiero po chwili, gdy pocałował mnie niezwykle delikatnie i najczulej ze wszystkich razów, opuścił w dół dolną część mojej bielizny i wsunął we mnie swojego palca wskazującego, na co wygięłam ciało w łuk.
- Już jesteś na mnie gotowa... - wyszeptał, a ja na to tylko przytaknęłam głową. Byłam na niego gotowa, czekałam na jego ruch. Jakikolwiek. Czekałam na więcej. Chcę więcej.
Chłopak poruszył palcem w górę i w dół, wywołując u mnie jęk i uśmiechnął się zadziornie, całując mnie.
- Błagaj mnie... Chcesz więcej? - Zapytał cicho, przy moich ustach. Przytaknęłam głową. Jestem całkowicie jego.
- Luke, proszę... - powiedziałam, oddychając ciężko. Może zrobić ze mną co tylko chce.
- O co prosisz? - wiedział o co mi chodzi. Po prostu chciał to usłyszeć.
- Dołóż palec, proszę... - na to, on uśmiechnął się i delikatnie dołożył drugi palec, wywołując u mnie jęk. Drażnił moją łechtaczkę i zaczął zataczać palcami małe kółeczka, kolejny raz wygięłam ciało w łuk, a on wtedy pocałował mnie w obojczyk. Poruszał palcami i całą ręką w górę i w dół. Czułam jak drażni moje wnętrze, przez co wplotłam palce w jego włosy, ściskając je lekko.
- Jeszcze?
- T-tak...
- Tak, co? - Wyszeptał z ustami, przy mojej szyi. Jego palce dalej poruszały się rytmicznie, doprawadzając mnie do szaleństwa.
- Tak, proszę...
Hemmings dołożył trzeci palec, a ja rozpływałam się. Zaczął nimi poruszać, a ja jęczałam cicho. Złapałam jego rękę, która sprawiała, że nie myślałam racjonalnie i wygięłam ciało w łuk, odchylając do tyłu głowę, a chłopak pocałował mnie w szyję.
- Mam to dokończyć?
- Luke... - Wyjęczałam.
- Chcesz osiągnąć orgazm?
- T-tak.
Chłopak jeszcze przez chwilę poruszał palcami, a ja w jednej chwili osiągnęłam upragniony szczyt. Poczułam ciepło w podbrzuszu i jęknęłam głośno. Chłopak wyciągnął ze mnie swoje palce i pocałował mnie czule w usta.
- Grzeczna dziewczynka - wyszeptał, a ja dyszałam. To było takie niesamowite. Otworzyłam powoli oczy a on patrząc na mnie włożył swoje palce do ust i zamknął oczy. Potem wyjął je powoli i spojrzał na mnie.
Cholera, jest tak bardzo doświadczony.
- Ssij - powiedział i podstawił mi swoje palce pod usta, a ja bez wahania wykonałam jego polecenie, patrząc mu w oczy. Przechałam deliatnie językiem po jego opuszkach, a w jego oczach coś błysnęło. Odsunął powoli swoje palce od moich ust.
- Jesteś zmęczona, prawda? - zapytał cicho. Byłam, ale tylko trochę. Było mi mało. Wiedziałam w oczach blondyna, że on też mnie pragnie, tak jak ja jego.
- Chcę więcej...
- Co jeszcze mam zrobić, Rosalie? - Podobało mi się to, że to on miał nade mną kontrolę, ale mimo tego ja mówiłam, czego chcę.
- Uprawiaj ze mną seks, Luke... - normalnie w życiu bym tego nie powiedziała. Za bardzo bym się wstydziła, ale przy nim już wszystko jest inne. Na moje słowa w jego oczach zobaczyłam błysk pożądania.
- Na pewno masz siłę?
- Tak... Proszę.
- Rose, pragnę cię, ale nie chcę cię męczyć...
- Luke, błagam. Jestem cała twoja. - Chłopak podniósł mnie, położył na łóżku i zawisł nade mną.
Wtedy blondyn pocałował mnie w nos i zaczął odpinać swoje spodnie, ale ja chwyciłam jego rękę i to ja odpięłam zamek i ściągnęłam je z niego. Luke zaczął całować moją szyję.
Ściąnęłam mu bokserki, uwalniając jego członka,a on wciągnął gwałtownie powietrze.
Sięgnął do swoich spodni i wyciągnął z tylnej kieszeni prezerwatywę, którą podał mi do rąk. Tego chciałam. Położył się na chwilę na plecach, a ja weszłam na niego i rozerwałam małe opakowanie zębami, wyciągając z niego rzecz.Chwyciłam to w dłonie, a chłopak delikatnie złapał mnie za nie i nakierował na swoją męskość, ruchem ręki pokazując mi jak mam to zrobić. Przyłożyłam więc to do jego końcówki i zaczęłam sunąć ręką w dół po jego członku, jednocześnie rozwijając prezerwatywę. Jęknął cicho, a ja zeszłam z niego, a on znów zawisł nade mną. Potem spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, w których dostrzegłam miłość.
- Jesteś pewna? - Wyszeptał, patrząc mi w oczy, a ja przytaknęłam.
- Jak nigdy.
Chłopak wszedł we mnie, a ja jęknęłam. Potem zaczął poruszać biodrami w górę i w dół, wypełniając mnie, a ja kolejny raz czułam go w sobie. Czułam się taka pełna. Ilekroć przybliżał biodra, jego penis był we mnie głębiej i czułam się tak, jaby naciskał we mnie jakiś niewidziałny guziczek, wywołując u mnie kompletną rozkosz. Czułam jak rozpycha mnie, wypełnia i co chwila wychodzi i wchodzi. Położyłam rękę na jego biodrze, a on jęknął i przyśpieszył. Jego członek wypełniał mnie, naciskając ten niewidzialny guziczek, a ja wplotłam palce w jego włosy, ciągnąc za nie i jęcząc. Wtedy, gdy jęknęłam głośno, chłopak wbił się w moje usta, wkładając język pomiędzy moje wargi, blokując moje jęki. Jęczałam mu w usta, które zatrzymywały ten dzwięk i wiedziałam, że chłopaka to podnieca. Wyszedł ze mnie i wbił się we mnie mocno, do końca, a ja krzyknęłam w jego usta, jego imię.
- Skarbie... - Wyjęczał, a już nie wytrzymywałam.
- Lucas, nie dam rady... - Po tym chłopak zaczął głośno jęczeć dalej poruszając się we mnie trochę mocniej, trzymając moje ręce. Zawsze to robi, zawsze splata nasze palce razem, kiedy jesteśmy w tej sytuacji.
- Zrób to - wyjęczał, a ja osiągnęłam orgazm, wypychając biodra do przodu, jęcząc jego imię. On krzyknął moje i również osiągnął szczyt, opadając na moje ciało. Dyszeliśmy głośno, a ja nie byłam w stanie się poruszyć, po pierwsze przez ciało chłopaka, leżące na moim, a po drugie, przez ból, który czułam w dolnych okolicach ciała, gdzie jeszcze był we mnie Luke. Bolało bardzo, a on nadal mnie wypychał, będąc we mnie. Czułam, że jeszcze we mnie jest, czułam go dokładnie. Wypełniał mnie, leżąc na mnie i próbując uspokoić swój oddech, ja nadal nie potrafiłam. O nadal mnie wypełniał. To takie dziwnie przyjemne uczucie. Czułam się pełna, dyszałam, czując go tam, czując jego ciepło.
Po chwili powoli i delikatnie wyszedł ze mnie, wywołując u mnie jęk i ból, zdjął pełną prezerwatywę, którą wyrzucił i położył się obok mnie, przyciągając moje ciało do swojego i objął mnie ramionami.
- No a teraz? - Zapytał, wtulając twarz w moje włosy. Zrozumiałam.
- Daję 11... No może 15...
- Na 10? - Czułam jak się uśmiecha.
- Twoje umiejętności znacznie wychodzą poza tę skalę...
Luke POV
Gdy dziewczyna zasnęła, mnie obudził jeszcze telefon, który szybko odebrałem. Nieznany.
- Wykorzystuj ten czas, bo dobiega on końca - powiedział nieznany głos i rozłączył się.
Co to było?
Wiedziałem, że chodzi o Rose. I nie chciałem, by okazało się, że mam rację.
Objąłem ją, przytulając do siebie, bałem się, że mi ją odbiorą. Nie wiedziałem kto dzwonił, ale dowiem się i nie pozwolę, by stała jej się krzywda. Ale teraz muszę spróbować zasnąć, a wszystko będzie dobrze.
Nie odbiorą mi jej. Nie pozwolę na to.
Mylisz się.
***
Hej, tu ja! Zostawicie coś po sobie? Nie do końca spraedzony bo jest 4:08 a ja dopiero to skończyłam. Tak, 4 rano, się dla was poświęcam.
Może jakieś komentarze? Albo votes?
Jak myślicie, co to był za telefon? Końcówka rozdziału taka tajemnicza, mam nadzieję że mnie nie znienawidzicie.
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top