Chapter 44 / part 2
*MEGA WAŻNA I SUPER SZCZĘŚLIWA, WESOŁA ITP. NOTKA NA KOŃCU ROZDZIAŁU. PROSZĘ ZRÓBCIE TO DLA MNIE I PRZECZYTAJCIE JESZCZE TO.*
- Kim ty do cholery jasnej jesteś? - Zapytałem podchodząc do faceta. Wyglądałby na conajmniej 20 lat, lecz intuicja podpowiadała mi, że ma więcej. Brunet o zielonych oczach. Ubrany w niebieską koszulę i jasne jeansy.Był ode mnie tylko trochę niższy, dlatego to jak na początku na mnie spojrzał, naprawdę wyglądało jakby się mnie nie bał. No i tak było. Po patrzeniu na mnie ze strachem, po prostu zignorował mnie i zaczął rozglądać się po domu. Widać było, że jak narazie ma mnie w dupie.
- Hej, facet, słyszysz co mówię? Kim ty jesteś? - Kontynuowałem. Byłem lekko wkurzony i zdezorientowany.
Kim on jest?
- A kim ty? Nie, czekaj, poznaję cię! Ty jesteś ten, co tu kiedyś przyszedł, gdy wychodziłem od Rosie. Jak życie? - Powiedział, a ja nadal go nie kojarzyłem. Co się tu do jasnej cholery dzieje?
- A dobrze, nawet ostatnio... Czekaj, co? Człowieku wszedłeś tu tak po prostu, a ja nie mam pojęcia czy mam ci teraz skopać dupę czy może zostawić cię w spokoju. - powiedziałem. Coś czułem, że facet nie jest szkodliwy. I wydawał mi się bardzo znajomy. Ale mogę się mylić.
- Ostro. Ale przepraszam za to, jestem strasznie podekscytowany i roztrzepany. Muszę się wygadać, nie miałeś tak nigdy? - Zapytał, a ja zapomniałem, że nie wiem kim on jest i kontynuowałem rozmowę. Męski nawyk.
- Miałem, stary, miałem. A stało się coś ważnego?
- I to jak! Na pewno to będzie jedna z najważniejszych sytuacji w moim życiu. - Odpowiedział, a w jego oczach dało się zauważyć strach i podekscytowanie. Zainteresowany włożyłem ręce do przednich kieszeni moich spodni i zacząłem zadawać pytania.
- Nieźle. I niech zgadnę przyszedłeś tu z dobrymi wieściami, tak?
- Najlepszymi. Jak tylko młoda się dowie to wybuchnie, bo powinienem powiedzieć jej wcześniej. Za długo zwlekałem i chyba dość długo się do niej nie odzywałem, bo wcześniej cię tu nie było. Ale chyba będzie też podzielała moje szczęście, tak myślę - oznajmił i zaśmiał się cicho. Staliśmy przed schodami i gadaliśmy jak byśmy się już znali, to dziwne.
Nawet nie wiem kto to jest.
Mimo tego na jego słowa zmarszczyłem brwi.
- Chodzi ci o Rosalie? Czyli znasz ją i nie wszedłeś do tego domu tak sobie pozwiedzać? Nie masz złych zamiarów? Bo wiesz jakoś nie za bardzo mam ochotę dziś się bić. Ogólnie nic mi się nie chce...
- Tobie też dziś nic się nie chce? Nawet mi tego nie mów, rano jak musiałem wstać z łóżka to myślałem, że się popłaczę. No i tak, znam Rose bardzo dobrze i nie musimy się bić. - Odpowiedział, a ja odetchnąłem z ulgą. Facet jest naprawdę sympatyczny.
- Ulżyło mi. To kim ty jesteś? - Zapytałem i spojrzałem na niego, a on wtedy przypomniał sobie, że my przecież się nie znamy.
Uwież mi, wiem co czujesz chłopie.
- Właśnie, zapomniałem się przedstawić! Kevin Scott, miło mi. Jestem przyjacielem Black i doradcą w sprawach sercowych, których nie ma zbyt często. Zawsze mówiła mi, że woli książki od chłopaków... - Powiedział, a ja uśmiechnąłem się lekko i przygryzłem wargę, patrząc na schody, po których za chwilę powinna zejść dziewczyna.
,,Woli książki od chłopaków"? Hmm, to faktycznie dużo się zmieniło. A nawet jeśli nie, to wychodzi na to, że jestem chyba całkiem niezłą książką.
- Interesujące. Ja to Luke Hemmings, chłopak Rosalie - oznajmiłem, dając specjalny nacisk na słowo ,,chłopak". Na moje słowa oczy Kevin'a podwoiły swoje rozmiary.
Ale to chyba nie przez to słowo ,,chłopak", tylko przez to, że usłyszał jak się nazywam.
- O mój boże, ty jesteś Luke Hemmings? Ten Luke Hemmings co ostatnio pokonał Josh'a McVey'a? Ten Luke Hemmings, co przez całe dwa lata nie przegrał ani razu na ringu? Ten Luke Hemmings, o którym gadają moje koleżanki z pracy, gdy tylko mają przerwę? Człowieku, dla nich jesteś jakimś bogiem. Co chwila jak gadają sobie razem to jest takie ,,Oh, ah jaki on jest gorący", ,,Jezuniu kochany brałabym go", ,,Ciekawe jak musi seksownie wyglądać po prysznicu", ,,A jak bez ubrań!", ,,Kevin gdybyś był gejem pragnąłbyś go, co nie?" - obaj zaczeliśmy się śmiać. Nie wiedziałem, że ludzie tak dobrze mnie kojarzą. Nie wiedziałem, że w ogóle mnie kojarzą. A jeśli chodzi o te dziewczyny, to Scott musi mieć w pracy niezły ubaw.
- Kevin? - Po chwili usłyszeliśmy głos Rose. Chłopak na to rozchylił ręce, a dziewczyna podeszła i objęła go mocno.
Czy jestem zazdrosny? Cholernie bardzo. Czy mam zamiar kolejny raz robić z tego aferę? Obejdzie się bez, polubiłem tego człowieka.
Dziewczyna po chwili, odsunęła się od chłopaka i pacnęła go ręką w ramię. On popatrzył na nią urażony.
A ja teraz obserwowałem to z rozbawieniem. Uwielbiam to, jak bardzo Rose potrafi być urocza.
- Co jest truskawko? Nie cieszysz się, że tu jestem? - Spytał z uśmiechem i ocierał swoje ramie, udając, że go to zabolało.
- Nie odzywałeś się tak długo! Gdzieś ty był? - Powiedziała, patrząc na niego z wyrzutem. Ten uśmiechnął się do niej szeroko i poklepał ją dwa razy po głowie mówiąc do mnie cicho: ,,Te dzieci nigdy nic nie rozumieją...".
- No właśnie, muszę ci o czymś powiedzieć. To zaparz tę kawę, siądzmy wszyscy przy stole i zacznijmy plotkować o chłopakach! Żarcik. Ale to długa historia, opowiem wam, ale klapnijmy sobie gdzieś. - Oznajmił, a my z Rosalie zaśmialiśmy się cicho i popatrzyliśmy na siebie.
***
- Czyli Luke, słyszałam, że masz branie u kobiet. - Powiedziała Rosalie z lekkim uśmiechem po 20 minutach rozmowy. Kevin jeszcze nam nic ważnego nie powiedział, ponieważ twierdzi, że z takimi rzeczami trzeba czekać do rozwinięcia rozmowy.
Gdy dziewczyna powiedziała to zdanie podniosłem do góry brwi i wzruszyłem teatralnie rękami, uśmiechając się niewinnie. Scott zaczął się śmiać.
- I to jakie! Facet jest bardziej pożądany niż niejedna sława! Dziewczyny rozmawiają o nim częściej, niż ja jem! - Powiedział, a ja patrzyłem jak dziewczyna wzrusza ramionami i spuszcza wzrok.
- No i co? I tak mnie to nie obchodzi przecież... - oznajmiła, na co ja zaśmiałem się cicho i korzystając z tego, że siedzimy obok siebie, objąłem jej ramiona moją ręką i zacząłem smyrać ją moim nosem po jej policzku. Na to usłyszałem jak Kevin mruczy ciche ,,Aww".
To naprawdę słodkie, że jest o mnie zazdrosna. Powinna to robić częściej, bo wtedy moje poczucie wartości diametralnie wzrasta. Do tego, mam pretekst, by zacząć się z nią drażnić.
- Czyżbyś była o mnie zazdrosna? - Powiedziałem z nosem przy jej policzku. Ona prychnęła cicho, lecz widziałem ten jej lekki uśmiech, który świadczył, że jednak mam rację.
- Co? Oczywiście, że nie. Nie jestem zazdrosna. - Powiedziała, a ja kolejny raz zaśmiałem się. Potem pocałowałem ją w policzek i odsunąłem się od niej.
Nawet w małym stopniu jej nie wierzę.
- Cokolwiek pozwoli ci spać w nocy - odpowiedziałem, na co ona wystawiła do mnie czubek języka.
Chciałbym przygryźć ten jej języczek.
Cholera, mój mózg i moje myśli kolejny raz płatają mi figle.
- Czy ty właśnie wystawiłaś mi język? - Próbowałem zabrzmieć poważnie. Ona zachichotała i kolejny raz dziś wzruszyła ramionami. Kątem oka widziałem, że Kevin patrzy się na nas z uśmiechem na twarzy. Podczas naszej dotychczasowej rozmowy zauważyłem, że jest on dla dziewczyny jak starszy brat.
To dobrze, nie muszę się martwić, by przypadkiem nie gapiłby się na nią w sposób, w który mogę patrzeć tylko ja.
- Nie wiem. Wystawiłam? - Zapytała się z niewinną miną, drażnąc się ze mną. Przygryzłem wargę.
- O właśnie! Rosie mam dla ciebie coś od Jessici poczekaj zostawiłem ją w kurtce za chwilę wrócę. - Powiedział szybko Kevin i już go nie było. Rosalie zmarszczyła brwi przez tą szybką reakcję chłopaka, a ja uśmiechnąłem się zadziornie. Korzystając z chwili, gdy nie ma przy nas Kevin'a, położyłem swoją rękę na jej udzie i zacząłem jechać nią w górę, na co dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Nachyliłem się nad Rosalie i wyszeptałem jej do ucha:
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym teraz przygryźć ten twój niegrzeczny języczek. Ale zostaw go na później, mam już parę innych pomysłów, w których on może wziąć udział... - oznajmiłem przygryzając lekko płatek jej ucha. Wiem, że to na nią działa. Potem dojechałem swoją ręką do jej krocza i tam docisnąłem ją lekko, na co Rosalie wydała cichy okrzyk, zaciskając nogi. Jej policzki już były różowe.
Rumieni się, to dobrze.
- Lucas! - Krzyknęła na mnie szeptem, zabierając moją rękę. Była zawstydzona. Ale przecież przy mnie nie musi się wstydzić.
- Wiesz, jak bardzo mnie to podnieca, kiedy wymawiasz moje pełne imię... - Powiedziałem i kolejny raz nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem składać delikatne pocałunki na jej szyi.
- Luke, przestań, Kevin za chwilę wraca... - Powiedziała i próbowała mnie delikatnie odepchnąć, lecz ja zaśmiałem się cicho kręcąc sobie kosmyki jej włosów na palcu, nie przerywając czynności.
Już od jakigoś czasu czułem uścisk w bokserkach, pragnąłem jej. Poza tym, uwielbiałem patrzeć jak się rumieni i jest speszona, kiedy mówię do niej takie rzeczy.
- Gdybym mógł, wziąłbym cię teraz na tym stole, lub na blacie. Doskonale wiem, że ty też byś tego chciała... - Wyszeptałem do jej ucha, przygryzając je lekko. Potem pocałowałem ją w żuchwę i zacząłem zjeżdżać ustami coraz niżej.
- Lucas... - Wyszeptała cicho i odchyliła głowę, gdy moje usta kolejny raz znalazły się na jej szyi, tym razem zostawiając tam mokre ślady.
- No dalej powiedz to. Chcesz tego. Pragniesz mnie.
- Luke, ja nie wiem czy...
- Kochanie, mimo tego gdzie byśmy to robili, nadal byłbym ostrożny i czuły... Przecież wiesz. Całowałbym twoje ciało, a ty siedziałabyś na tym cholernym blacie okrakiem, jęcząc i trzymając swoje ręce w moich włosach, ciągnąc za nie, kiedy pchałbym biodrami, wypełniając cię . No dalej, powiedz to. - Moja wyobraźnia kolejny raz robi mi coś takiego. Trudno, to są cudowne wyobrażenia.
- Oh Luke... - Wyszeptała, a ja ugryzłem ją lekko w szyję, na co wydała z siebie naprawdę cichy jęk.
Teraz jest ten moment, w którym chciałbym zedrzeć z niej wszystkie ubrania, wziąść ją na ręce, tak by oplatała nogami moje biodra, przycisnąć do ściany i po prostu pchać mocno biodrami i słuchać jej gorących jęków.
Luke, debilu, ogarnij mózg.
Ale to, że jęknęła ma też inne lepsze strony, niż tylko moje wyobrażenia. Dobrze wiedzieć, że ja też potrafię w tak krótkim czasie doprowadzić ją do takiego stanu, do jakiego ona doprowadza mnie.
Czyli do stanu, w którym całkowicie jej ulegam.
- To nie jest jedyna opcja, Rosalie. Moje myśli często płatają mi figle, dlatego nie są one zbyt czyste. Moglibyśmy zrobić to też pod prysznicem, co ty na to? Przycisnąłbym cię wtedy do ściany w kabinie, przysunąłbym się do ciebie tak, bym mógł objąć cię jedną ręką, a drugą trzymałbym koło twojej głowy. Potem jednym ruchem wypełniłbym cię, a ty jęczałabyś i składała powolne pocałunki wdłuż mojej szyi. A gdy byłoby już po wsystkim, dziękowałbym niewiadomo komu za to, że masz tak wielką kabinę prysznicową. - Mówiłem do niej cicho, kolejny raz kładąc swoją rękę na jej udzie i jadąc w górę.
Tak bardzo tego pragnę. Tak bardzo JEJ pragnę. I tak bardzo chciałbym, byśmy oboje poczuli się dobrze.
- Luke, jak tylko Kevin wyjdzie, mam zamiar to z tobą zrobić, nie żartuję, chcę tego. - Wyszeptała, a ja aż rozszerzyłem oczy ze zdziwienia.
- S-słucham? - Odsunąłem się od dziewczyny całkowicie zszokowany jej wyrażeniem zgody i właśnie w tym momencie uśmiechnięty Kevin wrócił, wbiegając do pomieszczenia i dając Rose jakieś zdjęcie. Ona uśmiechnęła się i podziękowała mu, doskonale udając, że nic się między nami przed chwilą nie zdarzyło. Ale nie to jest teraz ważne.
Czy ona właśnie zgodziła się na jedną z moich erotycznych wyobrażeń z nami w rolach głównych? Cholera jasna.
,,...Jak tylko Kevin wyjdzie..."
Oh, a więc...
KEVIN, SPIERDALAJ.
Bo cholera, chcę tego i gdyby nie on, rzuciłbym się na nią tu i teraz.
***
- Wasza pierwsza rozmowa brzmiała jak rozmowa dwóch staruszków w sklepie z okularami. - Stwierdziła dziewczyna, gdy zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak Kevin wszedł do jej domu. Okazało się, że słyszała u góry kawałek naszej pierwszej rozmowy. Zaśmiałem się na jej stwierdzenie.
- Nie prawda, to była w pełni męska rozmowa - oznajmił Scott, a ja mu przytaknąłem. Facet dobrze gada.
- Ej, Luke weź zróbmy sobie zdjęcie, to pokażę tym świruskom z mojej pracy, kto jest najlepszy i kto spotkał Luke'a Hemmings'a. Ja, nie one!- Powiedział do mnie chłopak, a ja od razu się zgodziłem. Potem wstaliśmy od stołu, on wyciągnął aparat, zrobił zdjęcie, a potem roześmialiśmy się. To było trochę dziwne.
- Dzięki koleś. Będą mega wściekłe, ale to dobrze, bo nienawidzę tych bab.
- Nie ma sprawy, Kevin. Tylko nie zapomnij im powiedzieć, że moja dziewczyna jest przez nie jest zazdrosna. - odpowiedziałem, puszczając do Rose oczko. Ona podniosła brwi do góry, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Nie jestem zazdrosna! - Powiedziała, również wstała od stołu, podniosła rękę i lekko pstryknęła mnie w nos.
,,Oj kochanie, przecież i tak oboje dobrze wiemy, że potem i tak zamiast w niego pstrykać, złożysz na nim pocałunek. Kochasz całować mnie w czubek nosa." - pomyślałem i mimowolnie uśmiechnąłem się delikatnie.
- Rosie, ależ jesteś. - Przytaknął Kevin, a ja wtedy pomyślałem, że naprawdę lubię tego człowieka.
- Z kim ja żyję... - Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą i poszła usiąść na kanapie, a my poszliśmy w jej ślady.
Podoba mi się ten dzień, ale jego koniec będzie jeszcze lepszy.
***
Hej, kochani! Przepraszam, że nie było mnie tak długo! Ale teraz rozdział jest, a wy macie się cieszyć, bo nie wiem kiedy następny.
Oh i jeszcze Liebster Awards:
WOW! Kochani ,,Scary" zostało tak dużo razy nominowane! Na pewno liczba nominacji przekroczy 15 jeśli nawet nie 20! JESTEŚCIE NIESAMOWICI! Ale przepraszam za to, lecz nie będę tego tu robić. Odpowiedziałam na wasze pytania na ,,Blind Boy" ( nominowane 7 razy) i ,,Lucky Guy" (nominowane 5 razy). Do tego sporo nominacji było na ,,R U Mine?", (napewno z 8, ale nie pamiętam). Nawet ,,Monster" miało już swoją nominację! Nie piszę nazw osób, które nominowały, dlatego, że jestem na telefonie, ale wierzcie, że pamiętam o was i kiedyś to zrobię.
I jeszcze ostatnio spojrzałam na wyświetlenia tego czegoś i JEZU KOCHANY CO TU SIĘ DZIEJE?
To jest niesamowite, wy jesteście niesamowici, dlatego coś wymyśliłam.
ZROBIĘ WAM KONKURS!!!
Jeszcze nie wiem dokładnie na czym będzie polegał, ani co będzie nagrodą, ale na pewno będziecie musieli wysyłać mi coś na email. I teraz pytanie: kto weźmie udział? Piszcie w komentarzu, najlepiej pod swoim opisem czy podobał się rozdział lub jak wy to macie chyba w genach, pisanie z Capsem swoich uczuć haha :)
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top