Chapter 41/ part 1
Przy każdej łóżkowej scenie są cztery ,,x", dlatego można ominąć notkę. Miłego czytania... Czy coś.
Poczułam jak Luke składa delikatne pocałunki na mojej szyji, tuląc mnie do siebie. Uśmiechnęłam się lekko.
Co jak co, ale ten facet naprawdę jest uroczy. Jak to się stało, że z tego brutalnego i nieczułego chłopaka, którym wcześniej był, stał się uroczym i opiekuńczym Lukiem?
- Widzę ten uśmiech... - Wyszeptał mi do ucha. Momentalnie po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. To chore, jak on na mnie działa.
Jezu, jeżeli ktoś 6 miesięcy temu powiedziałby mi, że zakocham się w Luke'u Hemmings'ie, po prostu bym się śmiała. A teraz? Leżymy razem w łóżku, on przytula mnie do siebie, a ja najnormalniej w świecie kocham go. To naprawdę dziwne.
Otworzyłam oczy i wykręciłam się w jego stronę. Popatrzył mi w tęczówki, a ja podniosłam głowę i pocałowałam go w żuchwę.
- Zdajesz sobie sprawę, że dziś jest mój dzień? - Spytał, wtulając głowę w moje włosy i zaciągając się ich zapachem.
Prawie bym o tym zapomniała. Dziś jest jego dzień. Jestem ciekawa co wymyśli. Akurat z wyobraźnią, to u niego wszystko gra i śpiewa. Co troszeczkę mnie przeraża, nie powiem.
- Yhym... - Tylko na tyle było mnie stać o tej porze. Bo która jest godzina? 6:00? 7:00?
Chłopak na to tylko zaśmiał się cicho, puścił mnie z uścisku i zaczął wstawać z łóżka.
Momentalnie, poczułam pustkę.
- Gdzie idziesz? - Zapytałam, podpierając się na łokciach, patrząc na chłopaka, który wyciągał z szafy ubrania. Wziął czyste bokserki, a koszulkę i spodnie zostawił na łóżku.
- Emm... Do sklepu. Ale za chwilę wrócę. Przygotuj się na mój powrót kochanie, bo jeszcze raz ci przypomnę... Dziś mój dzień. - Oznajmił i wszedł szybko do łazienki. Widać było, że jest ucieszony.
Kurcze, ale się napalił.
Wziął szybko prysznic i po niecałych 10 minutach wyszedł z łazienki w samych bokserkach i mokrymi włosami, które przetarł ręką.
Przygryzłam wargę. Cholera, Luke Hemmings jest chyba posiadaczem najlepszego ciała na świecie.
Chłopak sięgnął ręką po spodnie i szybko założył je na siebie. Gdy chciał wziąść również koszulkę, zabrałam mu ją sprzed nosa.
Niech jeszcze jej nie zakłada, proszę.
Podniosłam ją do góry, uśmiechając się niewinnie. Blondyn uniósł brwi i uśmiechnął się pięknie.
Potem bez żadnego słowa, wszedł z powrotem na łóżko, siadł na mnie tak, by mieć nogi bo bokach moich bioder i nachylił się nad mną. Z uśmiechem przygryzł lekko moje ucho.
- Oddaj mi koszulkę skarbie... - Powiedział śmiejąc się. Ja tylko wyciągnęłam rękę z koszulką jak najdalej niego i obserowowałam co zrobi. Uwielbiam się z nim droczyć.
- Nie ma tak łatwo, nie ma... - Powiedziałam chichocząc. Nie chcę, by zakrywał swój niesamowity tors jakąś koszulką. - Nie możesz chodzić bez niej? - Zapytałam, na co on pokręcił głową na boki i opadł na miejsce koło mnie.
- Nie ma tak łatwo... - Powtórzył moje słowa i przygryzł wargę, przez co przeniosłam na nią moje spojrzenie. On wykorzystując chwilę mojej nieuwagi zabrał mi swoją koszulkę i założył na siebie.
Wypchnęłam dolną wargę do przodu. Zeszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki.
- No to śpiesz się w tym sklepie. Bo ja już nie mogę się doczekać. - oznajmiłam szybko, tylko po to, by zobaczyć reakcję chłopaka.
I nie spodziewałam się tak szybkiej reakcji.
Blondyn podszedł do mnie i złożył pocałunek na moich ustach po czym szybko wyszedł z pomieszczenia, krzycząc jeszcze na dole, że za chwilę wróci.
A ja udałam się do łazienki.
***
Luke Pov
Cholera, cholera, cholera, cholera, cholera, cholera, cholera, cholera... Cholera.
Jestem idiotą.
Obudziłem się bardzo wcześnie. I tak dla upewnienia się, powoli wstałem z łóżka, by zobaczyć ile mam jeszcze prezerwatyw. Bo dziś, napewno będą potrzebne.
I CHOLERA WIECIE CO? GÓWNO.
Nie miałem już żadnej. Bo zapomniałem, że ostatnio Calum miał jedną ze swoich ,,sytuacji awaryjnych" i wziął od mnie pudełeczko. Choleeeera.
To dlatego teraz jestem w tym durnym sklepie.
Sięgam po jedno pudełeczko i na tym miał być koniec, lecz w razie czego wziąłem też drugie. By uniknąć dziwnych spojrzeń kasjerek, zdecydowałem się na kasę samoobsługową. I po chwili znów byłem w samochodzie.
Jestem z Rose już ponad 2 miesiące. 2 piękne miesiące. Chciałbym jej coś dać. Coś na co patrzyłaby i od razu myślała o mnie.
Lecz podarowałem jej już swoje serce. Co mogę jeszcze?
To musi być coś praktycznego. Coś co będzie mogła mieć zawsze przy sobie. Może jakąś biżuterię?
Tak. Jestem na dobrym tropie.
Bransoletka? Nie, to odpada. Nigdy nie widziałem, by przepadała za nimi.
Kolczyki? To też odpada.
Naszyjnik?
TAK, NASZYJNIK.
I będzie on z pierwszą literą mojego imienia. To będzie niesamowite, widzieć ją noszącą takie coś.
Będą to naszyjniki do pary. Koniecznie złote. Literki będą małe. Bez żadnych zbędnych brylancików ani innych dupereli.
Ja będę miał z literą ,,R" a Rosalie z literą ,,L". Będą doskonałe. Spodobają się jej.
I nie myśląc już dłużej skręciłem tak, by teraz jechać w stronę najbliższego jubilera.
***
Rose POV
Luke'a nie było ponad pół godziny. Martwiłam się. I kiedy już miałam dzwonić do niego, czy wszystko w porządku, Hemmings wszedł do mieszkania.
Już miałam się pytać dlaczego tak długo, ale chłopak, gdy mnie zauważył, podszedł do mnie, przysunał ręką moje ciało do swojego i splótł nasze palce razem. Robił to bardzo skupiony z iskierkami radości w oczach.
Popchnął mnie delikatnie na ścianę i docisnął do niej biodrami. To tak chce się bawić.
- Jakiego koloru Mike miał najwięcej na włosach, hmm? - Zadał mi pytanie, znając na nie odpowiedź. Jezdził delikatnie swoim nosem po moim policzku. Dalej trzymał moją rękę.
- Czerwonego... - Odpowiedziałam cicho. On zaczął muskać ustami linię mojej szczęki.
- Słucham? Nie usłyszałem. Mogłabyś powtórzyć? - Kłamczuch.
- Czerwonego, miał więcej c-czerwonego... - powiedziałam odrobinę głośniej. Czułam jak się uśmiecha jeżdżąc ustami po mojej szyji. Odchyliłam głowę, by miał więcej miejsca.
- A jaki był nasz zakład? Było więcej czerwonego, pierwszy dzień jest mój. Czyli co za tym idzie? - Wyszeptał mi do ucha, muskając je lekko. Z przyjemności zamknęłam oczy.
- Możesz zrobić ze mną cokolwiek chcesz. Jestem cała twoja... - Chłopak złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cała moja... - Wyszeptał tuż przy moich wargach. Jeszcze raz mnie pocałował. Lekko przygryzłam jego kolczyk w wardze, na co wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia.
Chłopak wział mnie na ręce i zaczął kierować się ze mną do sypialni. Trochę się bałam. On to wiedział.
- Rose, pamiętaj, gdy nie będziesz czegoś chciała, powiedz mi. Nie chcę cię do niczego zmuszać, nie chcę robić niczego bez twojej zgody. - Powiedział całując mnie w czoło.
- Jest okey, Luke... - oznajmiłam, a on wszedł ze mną do sypialni, kładąc mnie na łóżku, potem zasunął rolety i zamyknął drzwi. Przełknęłam głośno ślinę.
***
Hemmings uklęknął nad mną i zdjął mi koszulkę. Niedługo moje spodnie również znalazły się na podłodze. Chłopak wstał, powoli, ostrożnie zdjął mój stanik i zaczął obdarowywać moje ciało wolnymi pocałunkami. On na razie nie rozbierał się. Później zdjął moje majtki i dotknął mojej kobiecości. Wciągnęłam gwałtownie powietrze. Chłopak uśmiechnął się przygryzając wargę i zrobił coś czego naprawdę się nie spodziewałam. Sięgnął ręką do swojej szafeczki przy łóżku i wyjął komplet kajdanek.
Przygryzłam wargę. On popatrzył na mnie, chwycił delikatnie moje dłonie i przypiął je po dwóch stronach do ramy łóżka. O boże.
Chłopak razchylił moje nogi, a ja naprawdę powstrzymywałam się, by ich nie zacisnąć.
xxxx
Leżałam zupełnie naga, a on patrzył się na mnie przygryzając swój kolczyk w wardze. Pochylił się nad mną i pocałował mnie. Później zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej ciągle patrząc mi w oczy, aż dotarł do mojego wejścia. I zrobił to. Polizał mnie tam delikatnie, a ja szarpnęłam kajdankami, po czym chciałam zacisnąć nogi, lecz blondyn położył swoje dłonie na moich udach, uniemożliwiając mi to. Wydałam z siebie cichy jęk. On uśmiechnął się zadziornie. Cięgle na mnie patrzył. Otworzyłam szeroko oczy, gdy wsunął we mne swój język i zaczął nim we mnie poruszać. Jęczałam i wiłam się, a on nie przestawał. Wręcz przeciwnie. Penetrował swoim językiem moje wnętrze, sprawiało mu to przyjemność, tak samo jak i mi. Zwinął we mnie swój język w rurkę, zasysając moją kobiecość, na co krzyknęłam. Chciałam zacisnąć uda, lecz on je przytrzymywał.
- Kiedy będziesz miała znowu krzyknąć, zadbaj, by było to moje imie, Rosalie... - mówił przy moim wejściu. Znów wsunął we mnie swój język i zaczął nim poruszać szybciej. Myślałam, że zaraz za chwilę tam wybuchnę. Szczególnie wtedy, gdy wyjął na chwilę język, tylko po to, by chuchnąć we mne zimnym powietrzem. Ponownie wsunął język, ponawiając swoje ruchy.
- HEMMINGS, CHOLERA CZUĆ TO TAK DOBRZE - powiedziałam głośno, na co on uśmiechnął się patrząc na mnie.
- Lucas... Jestem blisko - powiedziałam, lecz nie zdążyłam osiągnąć spełnienia. Wysunął ze mnie zwój język, patrząc na mnie i oblizując wargi. Jęknęłam. Dlaczego do jasnej ciasnej nie pozwolił mi dojść?!
xxxx
- Wybacz mi, skarbie. To za wczoraj. I jak się czujesz? - Zapytał, podnosząc się, wisząc nad mną i podpierając się ręką po boku mojej głowy. Kciukiem u drugiej dłoni przejechał po mojej dolnej wardze. Zamknęłam oczy.
- Luke... Naprawdę, myślę, że dostałam już nauczkę. Odepniesz mi ręce?
- A kto powiedział, że to już koniec? - Oznajmił patrząc na moje usta i przygryzając wargę. Po jego pytaniu, ponownie zacisnęłam oczy i szarpnęłam lekko rękami. Nie będę mogła go dotknąć. Skubany.
Luke powoli i delikatnie położył swoje usta na moich i czule zamknął je w pocałunku. Jego kolczyk napierał na moje wargi, co było po prostu wspaniałe. Nie wiem co się ze mną stało, ale w tej chwili było mi wszystko jedno co on jeszcze ma zamiar ze mną zrobić. Ufam mu.
Ten pocałunek był wolny. Bardzo wolny i czuły. Nie miałam mu tego za złe. Po prostu kocham, gdy robi to tak wolno. I myślę, że on o tym wie.
Chłopak odsunął się powoli od mnie i całkowicie zszedł z łóżka.
Podniosłam się w miarę moich możliwości i patrzyłam jak chłopak ściąga swoją koszulkę pokazując swój tors. Przygryzłam wargę. Po tym chłopak zaczął odpinać swój pasek od spodni patrząc mi w oczy. Na moich policzkaj pojawiły się rumieńce, a blondyn na to uniósł kącik swoich ust do góry.
Zdjął spodnie, zostając tylko w bokserkach. Mogłam zobaczyć wielką wypukłość przez materiał. Zagryzłam wargę.
Chłopak złapał za gumkę swoich bokserek i zsunął ją na dół, całkowicie odsłaniając swojego członka. Wciągnęłam głęboko powietrze.
Luke wszedł ponownie na łóżko, tak samo jak wcześniej wisząc nad mną, podpierając się rękami po bokach mojej głowy.
Patrzyłam w jego oczy i w tym momencie nie widziałam nic innego. Jego oczy mają kolor morza. W niektórych miejscach wyglądają tak, jakby ,,fale" przecinały je na pół. Ma piękne tęczówki.
xxxx
Chłopak ręką rozchylił moje ugięte w kolanach nogi i zniżył się tak, by jego członek znajdował się na przeciwko mojego wejścia.
Zdziwiłam się, że nie ma zamiaru użyć prezerwatywy. Blondyn jak zwykle spostrzegawczy, zrozumiał o co mi chodzi.
- Do tego nie będzie mi potrzebna... - Oznajmił i dotknął czubkiem mojej łechtaczki. Jęknęłam cicho. Potem zaczął się o mnie ocierać, jęcząc przy tym. Odczuwałam z tego wielką przyjemność, czułam kulę formującą się w moim podbrzuszu. Jęczałam cicho. Chłopak tylko ocierał się o moje wejście, nic więcej nie robiąc. Mógł bez problemu we mnie wejść. Ale dlaczego tego nie robił? Teraz pragnęłam go tak bardzo.
Chłopak po chwili wszedł we mnie delikatnie tylko czubkiem swojego penisa. Zaczął powoli nim poruszać, ani trochę nie wchodząc we mnie dalej. Nie wystarczało mi to.
- Lucas głębiej... - powiedziałam i z moich ust wydostał się jęk. On nadal robił to tak jak wcześniej. Poruszał we mnie swoim czubkiem, kręcąc co chwila biodrami. Chciałam, by uprawiał ze mną prawdziwy seks. Choć, to też mi się podobało.
- A-ah... N-nie teraz Rose... Jeszcze n-nie... - Oznajmił po czym po moim ciele przeszły przyjemne ciarki. Pragnęłam go. Chciałam, by się ze mną kochał.
On teraz wychodził i wchodził we mnie swoim czubkiem, zmienił pozycję tak, by zamiast unosić się na rękach, opadł na łokcie. Był teraz bliżej mnie.
Pocałował mnie w usta, a ja pragnęłam, by pogłębił ruchy więc chciałam owinąć swoje nogi wokół jego bioder, ale blondyn niestety to przewidział. Położył wtedy rękę na mojej nodze, lekko pchając ją z powrotem na łóżko, przez pocałunek czułam, że się uśmiecha.
Cholera, on wiedział, że gdybym owinęła jego pas nogami, musiałby wejść we mnie głębiej.
Pierwszy raz jestem tego tak pewna, a on chce bym czekała.
Po chwili dyszeliśmy oboje, a z naszych ust wylatywały jęki. Czułam, że zaraz osiągnę spełnienie.
- L-lucas... Lucas cholera jasna... - wtedy poczułam jak chłopak zadrżał. Szybko pocałował mnie w czoło i wyszedł ze mnie, zanim oboje doszliśmy.
To już dziś drugi raz nie pozwolił mi na orgazm. Myślałam, że wybuchnę.
DLACZEGO. Dlaczego on mnie tak męczy?
xxxx
Chłopak wyjął mały kluczyk spod poduszki i uwolnił moje ręce, które po chwili schował w swoich dłoniach.
- Luke...
- Słucham kochanie? - Odpowiedział, po tym jak opadł na łóżko. Dalej trzymał moje ręce w swoich. Nadal oddychał szybciej.
- Przysięgam, jak już będzie mój dzień, sprawię, że będzie on dla ciebie dniem okropnym. - Odpowiedziałam całkowicie poważnie, zasłaniając się i szybko wstając z łóżka po to, by sięgnąć po moją koszulkę. Gdy już dosięgnęłam daną rzecz, szybko wskoczyłam na łóżko, wchodząc pod kołdrę. Tam założyłam ją na siebie.
- Dlaczego się przed mną zasłaniasz? Przecież przed chwilą i tak widziałem cię nago i to nie pierwszy raz. - Oznajmił blondyn patrząc na mnie. Moje policzki oblał rumieniec.
Chłopak zawinął sobie kosmyk moich włosów na palcu i czekał na odpowiedź. Jego tęczówki prawie, że wwiercały we mne dziurę. Odwróciłam się do niego i podparłam głowę o rękę.
- Sama nie wiem. Po prostu może jeszcze się tak troszeczkę wstydzę? Założę się, że ty też nie mogłbyś chodzić przed mną nago. - Powiedziałam, zwieszając głowę i patrząc na moją rękę. Teraz stała się strasznie ciekawa.
- Wstydzisz się? Kochanie... Przed chwilą robiliśmy takie cudowne rzeczy, a ty mi mówisz, że jeszcze troszeczkę się wstydzisz? Och i gdybyśmy się założyli o to czy nie mógłbym przed tobą chodzić nago, przegrałabyś, Rosalie. - Oznajmił i wstał.
Och i tu ma racje. Jednak mógłby chodzić przed mną nago i to właśnie robi w tym momencie.
Wykręcił się do mnie przodem i rozłożył ręce z tym swoim beszczelnym uśmiechem. Starałam się patrzeć mu tylko w oczy. To było trudne.
Posłałam chłopakowi wystraszone i speszone spojrzenie, na co on zaśmiał się głośno.
- No dalej, wiem, że chcesz... - I wtedy mój wzrok powędrował troszeczkę niżej...
- LUKE MASZ UBRAĆ BOKSERKI, NIE WAŻNE JAK BYM TEGO NIE CHCIAŁA. UBIERAJ SIĘ ALE JUŻ! - Powiedziałam głośno i zakryłam oczy ręką. Usłyszałam jego śmiech. Na sam ten dzwięk sama się uśmiechnęłam.
- No dalej, nie mam nic przeciwko. Ja zamknę oczy, bym cię nie rozpraszał... - oznajmił i zrobił to.
A ja wykorzystałam chwilę.
Patrzyłam na jego obojczyki, na idealnie wyrzeźbiony tors, na V tuż nad jego męskością... Chwila, nie wierzę w to.
-Patrzysz jak cię obserwuję, prawda? - Zapytałam, znając już odpowiedź.
- Oczywiście, cały czas. I podobało mi się, to jak na mnie patrzyłaś. Pragniesz mnie, pragniesz mojego ciała... - Oznajmił przegryzając wargę z uśmiechem, a ja tylko westchnęłam. Mogłam się domyślić.
- Jesteś dupkiem, Luke.
- Wiem. Ale lubisz to - odpowiedział, a ja nie mogłam zaprzeczyć. Może dlatego, że pisknęłam cicho, gdy Hemmings wskoczył na łóżko, oplatając mnie swoimi ramionami i przyciągając mnie do siebie w niedźwiedzim uścisku.
***
Luke Pov
Dziewczyna poszła na dół do łazienki, a ja szybko wszedłem do tej u góry.
CHOLERA.
Nie uprawiałem z nią teraz pełnego seksu, bo chciałem, by to się stało wieczorem. To wtedy dam jej naszyjnik, który swoją drogą jest przecudowny. Ja mam taki sam, no może trochę bardziej dla mężczyzn. Naszyjniki są złote, delikatne, lecz tylko z wyglądu i z pierwszymi literami naszych imion.
Wieczorem mam zamiar sprawić, że Rosalie poczuje się wyjątkowo. Po prostu będę okazywał jej dużo czułości. Wiem, że ona to kocha.
A wracając do tematu, to CHOLERA.
Oczywiście nie osiągnąłem orgazmu, który swoją drogą był blisko. Tak bardzo pragnąłem się z nią kochać normalnie. Musiałem się powstrzymywać, by nie wejść w nią całą moją długością, a Black wcale mi tego nie ułatwiała. Jednak dałem radę się powstrzymać. I teraz bez owijania w bawełnę, przyjaciel mi stoi. Więc jak najszybciej muszę wejść pod prysznic, modląc się, by strumień ciepłej wody mi pomógł.
Lecz początek dnia uważam za udany.
***
Przepraszam, że tak dużo tu tych łóżkowych scen... Ale cóż takie życie, przepraszam.
Niedługo kolejny.
O i dziękuję KarolajnaAna za nową, piękną okładkę. Jestem nią zachwycona.
Trzymajcie się x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top