Chapter 4
Chłopak zadziwiająco szybko przygotowywał mi jedzenie. Ja tylko niestety musiałam siedzieć na swoim "pięknym tyłeczku" tak jak to Luke powiedział, gdy zaproponowałam mu pomoc. Pozostawało mi tylko siedzieć i patrzeć na to jak to on przygotowuje mi śniadanie. Oczywiście ubrany był w koszulkę bez rękawów, przez co widziałam jego stale poruszające się bicepsy. Pewnie strasznie głupio to zabrzmiało, ale cóż, on na pewno chodzi na siłownię i wszystko wskazuje na to, że dość często.
Od czasu do czasu odwracał się by na mnie spojrzeć i oczywiście przyłapywał mnie na patrzeniu się na niego. Ja wtedy szybko odwracałam wzrok i oblewałam się rumieńcem, na co on tylko cicho się śmiał. Atmosfera była w miarę okej. Może czułam się trochę niezręcznie, ale przynajmniej tak bardzo się nie bałam.
W końcu chłopak położył przede mną talerzyk i nałożył mi porcję. Gdy zobaczyłam zawartość talerza, otworzyłam szerzej oczy. On chyba nie myśli, że ja to wszystko zjem.
- Luke? - zapytałam nieśmiało. Mam nadzieję, że znowu nie wybuchnie. Myślę, że przywiązuje tak dużą uwagę do tego całego jedzenia, bo pewnie w przeszłości ktoś coś... Nie wiem, tak tylko uważam.
- Co jest? - zapytał, podając mi widelec tak ostrożnie, jakby bał się, że sobie nim coś zrobię. Serio?
- Ja tego wszystkiego nie zjem. Mówię poważnie.
-To zostawisz na później. Zamrozisz czy coś. Wszystko, byle byś tylko nie jadła mi już tych pieprzonych jabłek. Nie, żebym ich nie lubił, no ale rozumiesz, że to nie jest dobrze jeść tylko je na śniadanie. - odpowiedział mi prawie od razu. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy usłyszałam co powiedział na początku. Mam zamrozic jajecznicę? Ten facet chyba potrzebuje kogoś, by wyjaśnić mu pare rzeczy w kuchni i to, że jajecznicy z reguły się nie zamraża.
Postanowiłam nie mówić już nic, tylko wziąć się za jedzenie. Jak przypuszczałam, nie zjadłam wszystkiego. Oddałam chłopakowi talerzyk i podziękowałam cicho.
- Nie ma za co. Ale obiecaj mi...nigdy więcej nie zjesz samego jabłka na śniadanie okej? -włożył mój talerz do lodówki, i oparł się o ścianę.
- Postaram się - gdy to powiedziałam, Luke popatrzył się na mnie znacząco.
- No dobrze...obiecuję. - dlaczego on mi to robi? Najpierw jest miły, a potem mnie straszy. Chyba taki jest jego urok.
Szybko wstałam z krzesła i szybkim krokiem poszłam do łazienki by umyć zęby. Gdy byłam w trakcie wykonywania tej czynności, Luke zaczął mnie wołać, ponieważ nie powiedziałam mu gdzie idę i nie wiedział co robię. Ale teraz mu nie odpowiem, bo myję zęby, mam nadzieję, że to zrozumie.
Po krótkiej chwili chłopak wpadł jak burza do łazienki, przez co aż podskoczyłam. Trochę mnie przestraszył, nie na codzień ktoś wpada ci tak do łazienki. Ogólnie nie na codzień strasznie wysoki blondyn z kolczykiem w wardze wbija ci do mieszkania i robi jajecznicę więc... Chyba muszę się przyzwyczaić, że moje życie przestało być normalne.
- Szukałem cię. Zaczynałem się martwić, bo nie wiedziałem gdzie poszłaś! Mogłaś chociaż się pokazać, myślałem, że uciekłaś - lekko podniósł ton głosu.
Skończyłam szorować zęby, więc opłukałam buzię i zwróciłam się w stronę Luka.
- Nie martw się, jestem w domu. Gdzie niby miałabym wyjść? Do pracy idę dopiero w piątek, a jest wtorek. - chciałam wyjść z łazienki, więc lekko dotknęłam, nieźle wyrzeźbionego torsu chłopaka, by go lekko odpepchnąć, ponieważ zastawiał mi drzwi. On ustąpił mi od razu.
Przestałam się bać, próbowałam przywyknąć. On nic mi nie zrobi.
Poszłam schodami do mojego pokoju, by otworzyć okno, a gdy to robiłam usłyszałam jak chłopak wchodzi do pokoju.
- Czyli mówisz, że jutro nie idziesz do pracy i po jutrze też nie... Mam pomysł jakbyśmy mogli wykorzystać ten czas kochanie. - mówił teraz do mnie cichszym głosem, co nie powiem było strasznie seksowne i odrobinę na mnie podziałało. Ale tylko odrobinę.
Przygryzł wargę i zaczął do mnie powoli podchodzić, a gdy nasze ciała się zetknęły, odezwał się znowu.
- Wiesz... Jesteśmy sami w twoim pokoju... I masz bardzo duże łóżko. Więc trzeba by je wykorzystać do innych czynności niż tylko spanie... Do bardziej satysfakcjonujących czynności... - mówiąc to przysunął się do mnie tak blisko, że teraz znowu przypierał mnie do ściany. Ściana - ona nie wróży nic dobrego.
Teraz lekko otarł się o moje biodra, tak bym mogła poczuć jego nabrzmiałą już erekcję. Nie, on nie może tego zrobić. Chłopak podczas tej czynności cicho jęknął. No nie oszukujmy się ja też to zrobiłam. Tylko ja tego nie chciałam. Mój strach powrócił.
- Widzisz kochanie? Właśnie tak na mnie działasz. A ja dłużej nie wytrzymam - nie zdążyłam nawet pojąć jego słów, bo on wziął mnie na ręce tak bym objęła go nogami w pasie i szybko położył mnie na łóżku. Byłam przerażona. Chłopak brutalnie wbił się w moje usta, ale tym razem całował mnie szybciej i z większym zaangażowaniem i pożądaniem. Czułam jego kolczyk, kiedy delikatnie wbijał mi się w wargę. Próbowałam odepchnąć chłopaka lecz za każdym razem kiedy dotykałam jego torsu on bardziej się nakręcał. Ja tego nie chciałam. Nie mogę.
Gdy chłopak oderwał się od moich ust, zaczął zjezdżać pocałunkami coraz niżej. Jego miękkie usta zatrzymały się na mojej szyi, lekko przygryzając ją i ssąc, przez co z moich ust stopniowo wylatywały jęki. Gdy jeszcze raz ją przygryzł mój jęk był głośniejszy, czułam jak chłopak się uśmiecha.
- L-luke - powiedziałam błagalnym tonem. Hemmings słysząc swoje imię, szybko powrócił do moich ust i wyszeptał pomiędzy pocałunkami:
- Słycham... Moja... Księżnczko - gdy przez przypadek zahaczyłam zębami o jego wargę, z jego ust wyleciał gardłowy jęk.
- L-luke... Ja nie chcę tego - on słysząc moje słowa nawet odrobinę nie zwolnił.
- Nie martw...Się to... Nie... Zajdzie za... Daleko... Nie dziś...Niestety... - powiedział między pocałunkami, a ja trochę się uspokoiłam. Ale czy długo jeszcze ma zamiar to ciągnąć?
- Luke, proszę... - on słysząc to, ostatni raz przygryzł moją wargę, oparł swoje czoło o moje i spojrzał mi głęboko w oczy. Teraz słychać było tylko nasze nierówne oddechy. Po chwili odezwał się:
-Rosalie to było tak cholernie dobre...- nie przerywał kontaktu wzrokowego. Moja dłoń powoli powędrowała na jego policzek, na co on lekko się uśmichnął.
- Chodźmy już stąd Luke - odepchnęłam jego twarz od swojej, a on zaśmiał się. W końcu dowiedział się po co mi była ta ręka. Szczerze? On nie jest taki znowu zły, już zdążyłam się przyzwyczaić. Choć nadal bardzo się go bałam, okazało się, że nie chce zrobić mi krzywdy, a przynajmniej nie umyślnie.
Chciałam wstać z łóżka, lecz chłopak był szybszy i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić on wziął mnie na ręce jak pannę młodą i wyniósł na swoich rękach z pokoju.
- Co ty robisz? - byłam skołowana.
On jednak zignorował moje pytanie.
- Obejrzymy jakiś film. Zgadzasz się? - na odpowiedź skinęłam mu głową. No bo co innego mogę zrobić kiedy boję się mu odmówić?
Gdy weszliśmy na schody od razu przytuliłam się mocniej do chłopaka i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Miałam lęk wysokości. On chyba to zauważył, ponieważ teraz trzymał mnie jeszcze mocniej.
- Nie bój się, nie upuszczę cię - wyszeptał mi do ucha. Mam nadzieję, że wyjdę z tego żywa. Nie ufam mu.
Luke zszedł ze mną na rękach i położył mnie na kanapie. Oczywiście gdy to zrobił, pocałował mnie w szyję. Od razu się skrzywiłam ponieważ coś mnie tam zapiekło. Kazałam Luke'owi włączyć "Trzy Metry Nad Niebem", a ja w tym czasie poszłam do łazienki zobaczyć czy z moją szyją wszystko w począdku.
Stanęłam naprzeciwko lustra i to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Chłopak zrobił mi malinkę, która była dość spora.
Zaczęłam patrzeć się na czerwony punkt na mojej szyji. Strasznie szczypało.
- Podoba ci się? Bo mnie bardzo- podskoczyłam na dzwięk jego głosu. Jakim cudem mogłam go nie zauważyć? Dlaczego on tak cicho chodzi?
- Teraz jesteś moja. Nikt inny nie ma prawa cię dotknąć, tylko ja mogę to zrobić. Bo od teraz jesteś tylko moja... - głośno przełknęłam ślinę. Popatrzyłam na odbicie w lustrze. Ja byłam na pierwszym planie, a za mną stał Luke i patrzył się na mnie.
Jeszcze raz lekko dotknęłam malinki i od tazu tego pożałowałam. Kiedy to przestanie tak szczypać?
- Boli cię? - chłopak zapytał z troską, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Możemy temu zaradzić...- blondyn odkręcił mnie do siebie, nachylił się nademną i przyłożył swoje ciepłe usta do mojego "znamienia". Jęknęłam cicho ponieważ lekko mnie to zaszczypało. Chłopak zaczął całować i lizać moje zaczerwienione miejsce. Robił to bardzo delikatnie i faktycznie mi to pomogło.
Gdy myślałam, że już skończył, on zaczął całować całą moją szyję. W niektórych miejscach lekko ją gryzł. Od jego ruchów moje nogi były jak z waty, więc chłopak złapał mnie w talii i przysunął bliżej siebie. O mój boże, znowu.
- Luke, L-luke przestań... - nie działało. Jego ruchy były teraz mocniejsze. Przestał być delikatny.
- Przestań to boli - wydawał się mnie nie słyszeć. Wiedziałam, że nie mogę mu ufać.
- No dalej, słońce. Błagaj mnie, pokaż jak krzyczysz moje imię - chłopak szybko wziął mnie na ręce, wyprowadził z łazienki i położył na tej nieszczęsnej kanapie.
- Zacznij krzyczeć moje imię... Natychmiast przestanę, gdy to zrobisz... - wyszeptał między lekkimi pocałunkami koło mojej malinki. Teraz zaczął gryść jeszcze mocniej. Momętami ssał. Strasznie szczypało. Coraz mocniej gryzł aż dotarł do mojego słabego punktu. Gdy tylko tam zassał moją skórę, z moich ust wyszedł głośny jęk. On uśmiechnął się i właśnie tam zaczął swoje tortury. Nie wytrzymam.
- Luke! - krzyknęłam, a on zdawał się napawać tym dzwiękiem. Osiągnął to czego chciał, przestał.
Popatrzyłam na niego. Uśmiechał się do mnie zwycięsko, a moje oczy napełniły się łzami. Robił to za mocno. Bolało mnie. Cieszył się z mojego bólu?
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Gdy to zobaczył z jego twarzy zniknął uśmiech. Chciał wytrzeć je kciukiem, ale szybko odsunęłam się od niego. Unikałam jego kontaktu.
- Wiesz co ci powiem? Jesteś zwykłym potworem, który chce tylko sprawić bym czuła się gorzej - powiedziałam patrząc mu w oczy. Myślałam, że potrafię go znieść, że chociaż troszeczkę się zmienił. Myliłam się.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Osunęłam się na drzwiach i rozpłakałam się głośno.
- Rosalie otwórz! Przepraszam. Otwórz te cholerne drzwi bo za chwilę je wywarzę!!! Nie żartuję kurwa! - Luke zaczął walić i kopać w drzwi. Nic sobie z tego nie robiłam. Położyłam się na łóżku i dosłownie tonęłam w łzach. Teraz już nie szlochałam, tylko łzy same spływały mi po twarzy.
Nagle usłyszałam głośny huk...
***
Hej kochani!
Chyba skopałam...
Sami oceńcie !
Chciałam dziś wstawić :)
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top