Chapter 13
Luke POV
Wstałem koło godziny 7:00.
Nie chcę budzić Rose, tak słodko śpi. Tylko jest jeden mały problem. Przytuliła się do mnie, i za cholerę nie mogę jej odczepić. Leżę tak już 20 minut a ona się nie ruszyła, nie zmieniła swojej pozycji. Normalnie to bym skakał ze szczęścia, że jest tak blisko mojego ciała, ale muszę iść się ogarnąć przed tym jak ona wstanie. Kurwa.
---
Alleluja, w końcu się ruszyła. Centymetr ale jest. Mam pomysł. Tylko czy zadziała?
Nachyliłem się nad uchem szatynki i wyszeptałem coś niestosownego. Ona jak na zawołanie skrzywiła się we śnie i przekręciła na bok, jednocześnie mnie puszczając.
Udało się. Tylko szczerze nie wiem czy chciałem by ona się odemnie odsunęła. Ale mus to mus muszę iść się przebrać.
---
Po prysznicu wskoczyłem w swoje czarne jeansy i koszulkę bez rękawów. Zaczesałem włosy do góry i założyłem mój metalowy kolczyk z powrotem na wargę.
Mój oficjalny powrót.
Wyszedłem z łazienki i i zeszłem na dół. Już miałem iść szykować śniadanie, gdy ktoś odworzył drzwi na oścież i wparował przez nie jak burza. Nie zdążyłem się nawet zorientować a koleś trzymał moją szyję w uścisku, przypierając mnie za nią mocno do ściany. Pff typowe.
Kopnąłem go w brzuch tym samym uwalniając się.
Teraz mogłem zobaczyć kto mnie naszedł.
-Greg - powiedziałem patrząc na osobę, której szczerze nienawidziłem z wzajemnością.
-Witaj, Luke. Dawno się nie widzieliśmy - na jego twarzy widniał kpiący uśmieszek. Wiele bym dał by móc zdrapać go teraz z jego paskudnej twarzy.
-Czego chcesz kutasie?! - próbowałem to zrobić jak najciszej dlatego jeszcze nie rozwaliłem mu głowy o ścianę.
- Czego chce ? Ostanio nie wiem czy pamiętasz, ale potłukłeś czaszkę mojemu człowiekowi więc... jak myślisz ? - czy on mówi o niedoszłym gwałcicielu mojej księżniczki ?! Tak, napewno o tym chuju.
- Gdyby ten "twój człowiek" trzymał łapy z daleka, nic by mu sie nie stało - warknąłem. On tylko zaśmiał się ironicznie.
-Nie obchodzi mnie co on zrobił.Obchodzi mnie to, że kurwa rozwaliłeś czaszkę jednemu z moich znajomych! Zemszczę się Hemmings - powiedział i gwałtownie obrucił głowę w strone schodów. Chciałem zobaczyć o co mu chodzi więc też to zrobiłem.
Kurwa.
Greg właśnie wygłodniale patrzył się na Rose i dosłownie rozbierał ją wzrokiem. Zacisnąłem pięści tak mocno, aż pobielały mi knykcie.
Kutas. Za chwilę chyba rozbije mu tą czaszkę. Sam się prosi.
Dupek zagwizdał i zwrócił się do niej.
- Chcesz może iść na jakiś numerek? Tylko ostrzegam, nie wypuszczę cię tak szybko bo ciało to ty masz niezłe. Mój kutas świetnie by do ciebie pasował. - dziewczyna tylko skrzywiła się i posłała mi pełne strachu spojrzenie.
- Rose chodź do mnie. - powiedziałem powoli, patrząc jej w oczy.
Ona szybko podbiegła do mojej osoby, chowając się za mną i kurczowo ściskając moją koszulkę, wtulając się głębiej w moje plecy.
Kutas sprawił, że się bała.
Nie daruje mu tego.
-ODPIERDOL SIĘ OD NIEJ, KUTASIE PIERDOLONY, A JAK NIE TO JESZCZE DZISIAJ BĘDĄ CIĘ STĄD ZBIERAĆ W KAWAŁECZKACH !!! - krzyknąłem do niego warcząco. On tylko uniósł ręce w obronnym geście.
-Spokojnie Hemmings. Ze mną na pewno poczuła by się wspaniale. Ruchałbym ją do nieprzytomności - powiedział, obleśnie przygryzając wargę.
Tego już za wiele.
Podeszłem do niego, złapałem dwoma rękami za koszulkę, podniosłem go tak wysoko by teraz nie dotykał nogami ziemi i gwałtownie przycisnąłem do ściany.
- SPRÒBUJ JĄ TYLKO DOTKNĄĆ, PIERDOLONY KUTASIARZU A ZOBACZYSZ CO POTRAFIĘ !!! ONA JEST M O J A ZROZUMIAŁEŚ ? - warknąłem głośno na niego. On był w tym momęcie przestraszony. Próbował uwolnić się od mojego uścisku. Mięczak nie da sobie rady. Po chwili znów odezwał się.
-No weź Hemmings! Przecież to idealna dziewczyna! Jej ciało jest idealne! To najlepsza kandydatka na dziwkę !!! - zabije skurwysyna. TO ŻE MA ŚWIETNE CIAŁO NIE ZNACZY ŻE MA BYĆ DZIWKĄ!!!
Z całej siły wymierzyłem mu cios w szczękę i rzuciłem nim o podłogę.
-JESZCZE RAZ TAK POWIESZ TO CI URWĘ TEN TWÒJ PUSTY ŁEB, ROZUMIESZ ? A TERAZ SPIEPRZAJ - wysyczałem wściekły w jego kierunku. On szybko się podniósł i przed wyjściem powiedział coś przez co żałowałem, że go nie zabiłem, gdy miałem okazje.
- Zemszczę się. A ta twoja laska będzie moja. Rozdziewicze ci ją Hemmings, nie martw się znajdę sposób by ci ją odebrać. Do zobaczenia kochaniutka - powiedział i wyszedł z mieszkania.
Krew się we mnie gotowała.
Chciałem wybiec za nim i dosłownie rozszarpać mu gardło.
Tylko nie mogłem tego zrobić.
Odwróciłem się w stronę przestraszonej dziewczyny, po jej policzkach płynęły łzy. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpi.
Szybko podszedłem do jej kruchego ciała i oplotłem ją rękami w uścisku, który ona odwzajemniła, mocno wtulając się w moje ciało. Była taka bezbronna, taka niewinna...
Rose POV
Wtuliłam się mocno w ciało Luke'a. Kim był chłopak, który mówił takie rzeczy? Dlaczego przyszedł do Luke'a ? Dlaczego chce mnie skrzywdzić ?
Teraz jedynymi uczuciami jakie mi towarzyszyły były niepokój i strach.
-Boję się, Luke - wyszeptałam w jego tors. On tylko objął mnie mocniej.
-Nie bój się, nie pozwolę mu cię skrzywdzić, wszystko będzie dobrze - odpowiedział, głaszcząc powoli moją głowę.
-Obiecujesz? Potrafisz obiecać mi, że wszystko będzie dobrze? - wyszeptałam a mój głos łamał się przy każym wypowiadanym przez mnie słowie.
Chłopak delikatnie złapał mnie za podbrudek i podniósł go lekko do góry, bym mogła spojrzeć w jego piękne oczy.
-Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - powiedział chcąc pocałować mnie w usta,jednak w ostatniej chwili zdecydował się na lekkie musnięcie mojego policzka.
- Nie chcę by ci się cokolwiek stało... - zaczęłam niepewnie, lecz chłopak nie pozwolił mi dokończyć. Szybko i lekko musnął swoimi zaróżowionymi ustami o moje. Trwało to tylko sekundę, ale ta sekunda wiele dla mnie znaczyła.
---
Luke POV
Nie mogłem się powstrzymać i złożyłem naprawdę szybko pocałunek na ustach Rose. Takie szybkie musnięcie. Musiałem się po prostu od tego powstrzymywać . Musiałem.
---
Uzgodniliśmy, że przez ten tydzień, dziewczyna będzie spała w moim domu. Znaczy na początku nie chciała się zgodzić, ale z racji tego, że nazywam się Luke Hemmings, w końcu ją przekonałem. Tu będzie bezpieczna. Ze mną będzie bezpieczna.
Pojechaliśmy tylko na chwilę do jej miejsca zamieszkania, by spakowała się na te 7 dni. Robiła to bardzo wolno więc postanowiłem jej co nieco pomóc. Oczywiście zacząłem od bielizny. Naprawdę sprawi mi to cholerną przyjemność.
Gdy Rose zobaczyła co robię, pokręciła tylko głową z rezygnowaniem, a ja zacząłem poszukiwania. Po chwili znalazłem coś co mnie naprawdę nakręciło.
-Whoa. Chce cię kiedyś w tym zobaczyć - powiedziałem podekscytowany. Trzymałem w rękach jej czarną, koronkową bieliznę.
Dziewczyna gdy zobaczyła o czym mówię, zarumieniła się. Aww tak słodko teraz wyglądała.
-Ale nie zobaczysz Luke - powiedziała chcąc odebrać mi ten świetny komplet, ale ja podniosłem rękę do góry, tak by nie mogła go dosięgnąć.
-Weź go - powiedziałem z uśmiechem.
-Nie ! - prawie, że krzyknęła.
-Proooszę... - naprawdę chcę by go wzięła. Wyglądała by w tym nieziemsko. Boże jeżeli za chwilę zacznę się ślinić to wina Rose i mojej chorej wyobraźni.
-Nie Lukey, nie - odpowiedziała i odwróciła się, kończąc pakowanie.
Ja korzystając z okazji, że nie patrzy, w błyskawicznym tępie włożyłem najseksowniejszą bieliznę świata do jej małej walizeczki, tam gdzie już miała spakowane inne komplety. Hehehe he he
---
Zapakowałem jej walizeczkę do bagażnika mojego samochodu. Dziewczyna siedziała już na miejscu pasażera, wsłuchując się w piosenkę Eda Sheerana, którą teraz puszczali w radiu.
Chcę by ten tydzień spędzony ze mną, był najlepszym tygodniem w jej życiu.
***
ZAWIESZAM KSIĄŻKĘ. ZAWIESZAM. TYLKO TERAZ NAPRAWDĘ NIE WIEM KIEDY WRÒCĘ, BO MAM CAŁKOWITY ZANIK WENY TWÒRCZEJ. TO POWAŻNE. TAK BARDZO WAS PRZEPRASZAM. NIC NIE MOGĘ WYMYŚLIĆ, WENA PO PROSTU WYPAROWAŁA. MUSZĘ TYLKO ZNALEŚĆ MOJĄ ZACHĘTĘ DO TWORZENIA. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. PROSZĘ CHOCIAŻ O TE MOTYWUJĄCE KOMENTARZE.
TYLKO TYLE.
KOCHAM I PRZEPRASZAM X
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top