Chapter 11
Obudziłam się rano i od razu zobaczyłam, że Luka nie ma już koło mnie na łóżku. Pewnie wyszedł.
Wybaczyłam mu. Wiadomo, że już się nie zmieni, ale na pewno nie zrobi mi krzywdy. Uratował mnie. I jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół do kuchni. To co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Myślałam, że wyszedł, a tymczasem Luke robił śniadanie w mojej kuchni.
Chyba usłyszał, że przyszłam bo spojrzał w moją stronę.
- Dzień dobry. Jak się spało księżniczko ? -uśmiechnął się. Ja dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie tylko dłuższą bluzkę, ledwo zasłaniającą bieliznę. Punkt za spostrzegawczość. Tylko trochę za późno. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem z dołu do góry i z uśmiechem przygryzł wargę, nadal bezczelnie patrząc się na mnie. Zaczęłam naciągać swoją bluzkę do dołu, mając nadzieję, że pomoże to w zakryciu większej części mojego ciała. Chłopak widząc to tylko się zaśmiał.
- Chodź tu, no. Mam naleśnnniki! - cicho się zaśmiałam gdy chłopak zaczął kołysać talerzem z jedzeniem.
Podeszłam do stołu i usiadłam na wysokim, kręcącym się krześle. On tylko przysunął mi naleśniki przed nos i zaczął jeść swoją porcję. Szybko nam to zeszło. Gdy skończyłam, podziękowałam mu i poszłam się odświeżyć, ponieważ zauważyłam, że Luke już dawno to zrobił.
Nie interesowało mnie jak, ale był przebrany.
Z racji tego, że było dziś ciepło ubrałam czarne krótkie spodenki i bluzkę z "Iron Maiden". Jeszcze uczesałam włosy i wyszczotkowałam zęby.
Luke POV
Jak Rose poszła się przebrać ja nalałem sobie do szklanki wody i zobaczyłem, że dostałem sms'a. Znów muszę przełożyć trening, bo chłopak nie może przyjść. To nawet dobrze się składa. Mam dwa dni wolnego.
Dziś wcześnie wstałem. Było mi bardzo wygodnie, ale musiałem jechać do domu by przebrać się i ogólnie ogarnąć.
Potem oczywiście wróciłem, bo chciałem być tu jak Rose się obudzi.
Dlatego, że dziś mam zamiar zabrać ją do wesołego miasteczka.
Zacząłem pić wodę i odstawiłem telefon.
Gdy zobaczyłem moją księżniczkę schodzącą po schodach, o mało co się nie zachłysnąłem.
Była ubrana w krótkie, czarne spodenki i koszulkę z "Iron Maiden" tego samego koloru. Wyglądała tak seksownie i... i uroczo. Uroczo jej we wszystkim.
Do tego rozpuściła swoje lekko pofalowanie, brązowe włosy.
Ona robi to specialnie. Kusi mnie swoim ciałem coraz bardziej. Cholera.
-Może być ? - spytała się nieśmiało i okręciła się wokół własnej osi dla większego efektu.
- K-kurwa tak - odpowiedziałem nadal się na nią patrząc. Przygryzłem wargę. Była tak kurewsko pociągająca.
Postanowiłem przestać się na nią gapić tym moim wygłodniałym wzrokiem i ślinić się, by w końcu coś powiedzieć.
- Chodź, jedziemy do wesołego miasteczka. Cieszysz się? - wstałem i cudem powstrzymałem się od przyciśnięcia jej do ściany i zcałowania każdego milimetra jej gorącego ciała.
- No jasne, że tak! Na co czekasz? - powiedziała i dosłownie wybiegła z mieszkania. Zaśmiałem się cicho.
Chcę by ten dzień był dla niej pełen wrażeń.
***
Rose POV
- To gdzie idziemy na początku? -spytałam chłopaka, gdy weszliśmy na teren miasteczka. Było ogromnie. Tyle tu różnych atrakcji.
- Może Rollercoaster? - spytał i spojrzał mi prosto w oczy.
- Oczywiście - wzięłam go za rękę i niemal zaczęłam ciągnąć do maszyny. On tylko się zaśmiał, a ja byłam po prostu szczęśliwa.
***
- Widzisz tego dużego misia ? - zapytał chłopak wskazując na wielką przytulankę. Ja tylko przytaknęłam mu głową.
Było już ciemno. Oczywiście całe miasteczko świeciło się na kolorowo i to wyglądało bajecznie.
Cały dzień spędziliśmy na zabawie. Jedliśmy też watę cukrową. Bardzo mi się podobało.
- Podoba ci się ? - chłopak stanął w miejscu i spojrzał mi w oczy.
- Oczywiście jest przesłodki. Dlaczego pytasz? - powiedziałam patrząc w stronę pluszaka.
Chłopak nie odpowiedział mi, tylko wział mnie za rękę, zaprowadził do stoiska i zapłacił panu obsługującemu to.
- Luke, co ty robisz? - zapytałam skołowana.
- Za chwilę ten wielki miś będzie twój księżniczko - odpowiedział i wziął mały karabin. Jego zadaniem było strzelić do trzech tarcz w sam środek. Nie da rady.
- Pierwsza - starszy pan zaczął odliczać, gdy chłopak trafił. Wow niezłego ma cela.
- Druga - nie możliwe. Chłopak był bardzo skupiony.
- Trzecia. Prosze oto nagroda. - powiedział i dał Luke'owi misia. Nie wierzę. Zrobił to.
Odeszliśmy od stoiska a chłopak tylko uśmiechnął się, dzięki czemu w jego policzkach zauważyłam dwa przepiękne dołeczki.
- Proszę, to dla ciebie. Za każdym razem gdy na niego spojrzysz, a ja nie będę mógł przy tobie być, pomyśl o mnie - powiedział i dał mi przytulankę.
Zrobiło mi się bardzo miło. To było takie słodkie i niewinne.
Takie Nie-Luke'owe.
Popatrzyłam się mu w oczy i nie myśląc, objęłam go w pasie, przytulając się. On tylko na początku zszokowany w końcu odwzajemnił przytulasa.
- Dziękuję - powiedziałam cicho.
- Nie ma za co. Przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić by wszystko ci wynagrodzić. Przepraszam - to ostatnie powiedział szeptem i zwiesił głowę.
- Nie musisz już przepraszać. Wynagrodziłeś mi to ratując mnie. - powiedziałam usilnie próbując znów nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam na pluszową maskotkę, którą trzymałam teraz w rękach.
- Luke? - zapytałam patrząc się na misia.
- Tak? - zapytał wyraźnie zainteresowany.
- To chłopiec czy dziewczynka? - powiedziałam nadal patrząc się na zabawkę. On tylko cicho się zaśmiał.
- Sprawdź - słychać było w jego głosie rozbawienie.
- Ale jak? Przecież chyba misie tego nie mają... - powiedziałam lekko się wachając.
- Mają, mają. Patrz- teraz wział na chwilę pluszaka, wykręcił go tyłkiem, spojrzał i znów mi go oddał.
- Dziewczynka - powiedział od razu.
- To dobrze czy źle? - postanowiłam się z nim podroczyć.
- Dobrze, bo gdyby to był chłopak to wywaliłbym go, bo nie mógł bym znieść tego, że śpisz z innym. - na jego odpowiedź zaśmiałam się.
- Byłbyś zazdrosny o misia ? - zapytałam niedowierzając.
- O misia FACETA - podkreślił ostatnie słowo, podnosząc lekko do góry palec wskazujący. Znów się zaśmiałam.
- Jesteś niemożliwy - po tych słowach pacnęłam go lekko ręką, na co on udał, że go to bolało.
Znów się zaśmiałam, gdy zaczął masować 'bolące' miejsce.
- Ał, tak bardzo boli! Wiesz co mogło by sprawić by przestało? - powiedział udając ofiarę, choć nadal się uśmiechał.
- No co? - ja też się uśmiechnęłam
- Pocałunek w policzek. Pocałujesz mnie w policzek? - powiedział nadal się uśmiechając. Lekko się nachylił i wystawił bym pocałowała dane miejsce.
To przecież tylko policzek. To nic wielkiego. Już na szczęście ma inne wymagania niż poprzednim razem.
Nastawiłam się by to zrobić i gdy moje usta miały dotknąć jego policzka, on specialnie wykręcił głowę i wystawił dzióbek, tak, że moje usta cmoknęły jego zaróżowione wargi. Szybko odsunęłam się na co on się zaśmiał. Poczułam jak się rumienię.
- Ej! Zrobiłeś to specialnie! - powiedziałam i teraz ja też lekko się zaśmiałam.
- Wiem. I wiesz co? Jestem z siebie dumny, jak jeszcze nigdy - odparł z uśmiechem, patrząc w moje fioletowe, roześmiane oczy.
***
Hejo. Przepraszam za opóźnienie.
Komentarze!
Votes!
Kocham was i ide spać!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top