Rozdział 4

                                                        ,,Scarlett Marchetti''

Weszłam cichutko do Carlosa pokoju, on siedział na łóżku tyłem do mnie i coś robił na swoim telefonie.

Podchodząc do niego zaczęłam podziwiać arcydzieło jakim jest jego ciało, od stóp, aż do głowy jest wytatuowany, z tego patrzenia, aż mi się mokro zrobiło miedzy nogami. Usiadłam za nim na łóżku i pazurkami zaczęłam go drapać po plecach.

,,Mmmm'' zamruczał jak wielki kocurek.

,,Co robisz?'' pytam wsuwając rękę w jego włosy i zaczynam go drapać.

,,Dzisiaj miałem wideo rozmowę ze starym przyjacielem i poprosił mnie o pomoc'' powiedział odkładając telefon na szafce.

,,I co pomożesz mu?'' pytam wstając z łóżka i podchodzę do swojej torby.

,,Nie wiem, pewnie tak, będę musiał podwoić ochronę'' odpowiada kładąc się i opiera o tył łóżka.

,,O siostrę, nie masz się co martwić, jutro jesteśmy umówione na pierwszą lekcje samo obrony'' informuje go.

,,Nawet nie wiesz ilu moich ludzi próbowało, ona jest zbyt słaba na to'' odpowiada.

,,Nie jest słaba'' mówię wreszcie znajdując swoją piżamkę.

,,Mam nadzieje że tobie się uda'' powiedział, gdy weszłam do jego łazienki, szybko związałam włosy do góry i wskoczyłam pod prysznic.

Gdy skończyłam posmarowałam ciało swoim ulubionych balsamem truskawkowym, rozpuściłam włosy i ubrałam czarne stringi i czarną seksi piżamkę z biała koronką przy dekolcie.

Gdy weszłam do pokoju z powrotem Carlos leżał i oglądał telewizor, jak tylko mnie zobaczył jego oczy krążyły po moim ciele.

,,Podoba ci się to co widzisz?'' zapytałam podchodząc do łóżka.

,,A żebyś kurwa wiedziała, masz boskie ciało'' warknął głośno przegryzając swoją wargę.

,,A co najbardziej ci się podoba?'' wymruczałam zalotnie siadając na łóżku blisko niego.

Chwycił mnie i obrócił tak że wylądowałam pod nim, o mój boże moją cipka zrobiła się mokra.

,,Twoje usta'' powiedział łapiąc zębami moją dolną wargę pociągnął ją, a potem ugryzł delikatnie.

,,Twoja szyja'' chwycił mocno za moją skórę na szyi i zaczął mocno ssać i gryź, aż jęknęłam z bólu.

Zaczął schodzić jeszcze niżej podgryzając moją skórę mocno zatrzymał się między moimi piersiami, a potem podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, szukał w nich mojego pozwolenia na dalszy dotyk, chwytając obiema rękami za ramiączka, zsunęłam je z ramion, a potem ze swoich piersi, pojawił się uśmieszek na jego twarzy, jak tylko ujrzał moje nagie piersi.

,,Kurwa są idealne'' powiedział chwytając lewy sutek ustami, zaczął go ssać, a potem podgryzać i kręcił języczkiem po nim. Drugi chwycił swoimi paluszkami i zaczął podszczypywać.

,,Mmm... Carlos'' jęknęłam podniecona, kurwa pragnę go cholernie.

Zsunął moją piżamkę ze mnie całkowicie, a potem zaczął całować i podgryzać moje ciało, zostawiając mocne zaczerwienienia na mojej skórze.

Zatrzymał się dopiero przy stringach, zaczął sunąć po koronce paluszkiem.

,,Mmmm... ale jesteś mokra kurwa'' sapnął głośno stymulując moją łechtaczkę, ale mi przyjemnie o mój boże nigdy wcześniej nie bawiłam się w żaden sposób, więc jest to nowe dla mnie.

Zaczął masować co raz to szybciej, drugą ręką zaczął podszczypywać mój prawy sutek, a lewy zaczął ssać ustami.

,,O mój boże... Carlos'' jęknęłam gdy uderzył mnie orgazm.

,,Dobrze ci było?'' zapytał zabierając swoje ręce z mojego rozpalonego ciała z orgazmu.

,,Bardzo'' odpowiedziałam dochodząc do siebie, on dobrze wie że jestem dziewicą i nie bawiłam się nigdy sobą.

,,To dobrze, a teraz idź grzecznie spać, bo jutro masz trening, jak dobrze się spiszesz to jutro też sprawię że będzie ci dobrze, a nawet lepiej niż dobrze'' powiedział kładąc się obok mnie i przysunął do siebie.

Jak tylko usłyszałam budzik, szybko sięgnęłam po telefon żeby go wyłączyć i próbowałam się uwolnić z wielkich wytatuowanych ramion, ale jest ciężko.

,,Nie wierć się tak'' wymamrotał zaspany przysuwając mnie jeszcze bliżej do siebie.

,,No to wypuść mnie, muszę się ubrać, jestem naga'' powiedziałam próbując się wyplątać od niego.

,,Nie jesteś naga, masz jeszcze stringi na sobie'' odpowiada podnosząc poszwę i pokrywając mnie swoim ogromnym ciałem kładzie swoją głowę między moje piersi.

,,Carlos muszę iść się przygotować'' mówię, a on łapie obiema wielkimi rękami za moje piersi i zaczyna je masować, a później bierze lewy sutek do ust i ssa go, a potem kręci języczkiem dookoła, po chwili to samo robi z drugim.

,,Mafiosso'' jęknęłam zakrywając swoją buzie poduszką ze wstydu.

,,Wczoraj się nie wstydziłaś jak bawiłem się nimi'' zaśmiał się zabierając poduszkę z moich rąk i rzucił za siebie.

,,Daj mi buzi i cię puszczę'' powiedział podnosząc głowę, dałam mu całusa w usta i faktycznie puścił mnie, zakrywając swoje piersi, podeszłam do torby, żeby wyciągnąć strój sportowy i ruszyłam do łazienki.

Ubrałam biały komplet składający się z białych getrów krótkich i bluzki na zamek z długimi rękawami.

 Podeszłam do lustra związałam włosy do góry i wyszłam z łazienki, Carlos już był ubrany.

,,Wychodzisz?'' zapytałam podziwiając jego wygląd, zajebiście seksi wygląda w garniturze, zresztą on we wszystkim wygląda seksi.

,,Nie, mam spotkanie za pół godziny, stary znajomy mnie odwiedzi'' odpowiedział z uśmieszkiem na twarzy.

,,Oki doki, idziemy na śniadanie?'' zapytałam zawiązując sznurówkę i ruszyłam do kuchni, a on za mną.

,,Cześć wszystkim'' powiedziałam wchodząc do kuchni i usiadłam obok Santiago.

,,Cześć częstuj się naleśnikami są przepyszne'' powiedział Santi biorąc kolejny na talerz.

,,Kass jesteś gotowa?'' zapytałam biorąc dwa talerze z szafki podałam Carlosowi i usiadłam na swoje miejsce.

,,Myślę że tak'' odpowiada nie pewnie.

,,O boże jakie ty masz podejście do tego'' wzdycham, masakra nie mogę z nią.

,,Dobra chodźmy, z twoim nastawieniem łatwo nie pójdzie'' dodałam wstając z krzesła.

,,Przepraszam, ale tyle osób próbowało'' zaczęła znowu bełkotać.

,,Kurwa jeszcze raz usłyszę twoje przeprosiny albo zrzędzenie, uduszę cię, przysięgam, a teraz prowadź na siłownię'' fuknęłam zła, mam dość z jej nastawieniem.

Jak tylko weszłyśmy na siłownię zaczęła iść w stronę bieżni.

,,Gdzie ty idziesz?'' zapytałam zdziwiona.

,,Na bieżnię zawsze najpierw każą mi biegać, potem walić w worek...'' no to się nie dziwię czego nie lubi tego.

,,Niee, chodź usiądziemy na materacu'' mówię idąc w stronę materaca, a potem siadam po turecku i czekam aż do mnie dołączy.

Tłumaczę i omawiam z nią słabe części ciała, szybkie ruchy, aby powalić napastnika i jak mogę atakować stawy, aby powalić tych co są więksi ode mnie, potem ćwiczymy szybką agresję i jednocześnie obronę, a ona uważnie mnie słucha i robi wszystko tak jak jej pokazuje.

,,Jestem pod wrażeniem, bardzo dobrze ci idzie, i co podoba ci się moja lekcja?'' zapytałam ją, chwaląc jej postępy, jest naprawdę mądra i szybko się uczy.

,,Tak! Mam nadzieje że jak ktoś mnie zaatakuje będę umiała przezwyciężyć strach i obronię się'' krzyknęła podekscytowana.

,,Zaraz sprawdzimy'' mówię obracając się i patrzę za jakimś chudym facetem, żeby mógł poćwiczyć z Kass.

,,Hej! Ty w białej koszulce... tak ty pomożesz mi?'' przywołuje go do siebie.

,,Słucham?'' pyta podchodząc do mnie.

,,Mógł byś mi pomóc? Potrzebuję żebyś ją zaatakował'' zapytałam a jemu otworzył się szerzej oczy ze zdziwienia i od razu kiwnął głową na nie.

,,Nikt tego nie zrobi, nie wolno im uderzyć kobiety, mój brat by ich zabił'' wyjaśnia Kassandra.

,,Kurwa mać, zawsze pod górkę'' mówię idąc do drzwi.

,,Mafiosso!!!'' krzyczę głośno z całej sił żeby mnie usłyszał i przyszedł tu.

,,Mafiosso!!!'' krzyczę kolejny raz, a potem wracam do Kassandry.

,,Może damy sobie spokój?'' zaczyna znowu.

,,Kassandra posłuchaj mnie uważnie nie chce słyszeć twojego marudzenia, dziewczyno zapamiętaj zawsze jest jakieś wyjście ze wszystkiego'' mówię dobitnie.

,,Masz być pewna siebie i stanowcza, to ty rządzisz tutaj, ty jesteś szefem'' mówię podniesionym głosem.

,,Rozumiem'' odpowiada pewna siebie.

,,Scarlett wołałaś mnie? Coś się stało?'' zapytał Carlos wchodząc na sale z jakimś dobrze zbudowanym facetem.

,,Tak, Carlos musisz mi pomóc, powiedź mu żeby zaatakował Kassandre'' mówię pokazując na tego chudzielca, który nie chciał mi pomóc.

,,Oszalałaś? Dostał by kulkę w łeb jak by to zrobił'' odpowiada zniesmaczony moją prośbą.

,,Mówiłam ci '' wtrąca Kassandra.

,,Mafiosso nie ufasz mi?'' pytam podchodząc do niego i patrzę mu prosto w oczy.

,,Scarlett...''przerywam mu wkurwiona.

,,Albo każesz mu zrobić to o co proszę, albo ja wychodzę z stąd'' oświadczam mu wkurwiona.

,,Pablo zrób co każe Scarlett'' rozkazał.

,,Dziękuje'' powiedziałam podchodząc do Kassandry.

,,Skup się na nim i nie zwracaj na nas uwagi, niech zaatakuje pierwszy, żebyś wiedziała jak masz się bronić'' daje jej ostatnie wskazówki i podchodzę do tego chudzielca.

,,Słuchaj spróbuj ją zaatakować od tyłu, ale nie używaj całej siły, bo nie ćwiczyłam jej mocy, oki?'' powiedziałam cicho wskazówki jak ma ją zaatakować, żeby Kassandra nie usłyszała, kiwnął głową i podszedł do niej, a ja stanęłam obok Carlosa.

,,Jak powali go na ziemie, przygotujesz mi kąpiel i stawiasz pizzę'' mówię do niego.

Stoimy w ciszy, w gardle mi ściska, mam nadzieje że nie mylę się co do niej i da sobie radę, zachodzi ją od tyłu i jedną ręką łapie ją za włosy, a drugą zaciska na jej szyi, Kassandra łapie go obiema rękami za rękę i szczypiąc go, wbija mu pazury, on z bólu puszcza ją wolno, Kass wykorzystuje to i kopie go w jaja mocno, on łapiąc się za kroczę, pada na kolana krzycząc z bólu.

,,Kassandra!! szybko nie czekasz aż wstanie!!'' krzyczę do niej.

,,Atakuj do puki klęczy, szybko!'' daje jej wskazówki.

Łapie go szybko za włosy i ładuje go z kolanka w nos, no chłopak nie ma szans.

,,Scarlett dowaliłam mu!'' krzyczy biegnąć do mnie i obejmuje mnie z całej siły.

,,Mówiłam ci że dasz radę, tylko pamiętaj to co ci mówiłam'' mówię do niej przytulając ją.

,,Tak pamiętam, mam nie okazywać strachu, być pewna siebie i nie panikować'' powtarza dumna z siebie.

,,Dokładnie i pamiętaj zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji i nie zawsze jest to walka'' powiedziałam uśmiechając się do niej.

,,Carlos widziałeś? Byłam świetna skopałam mu dupę'' ucieszyła się podekscytowana.

,,No muszę przyznać, że jestem w szoku, że tak szybko go powaliłaś na ziemię'' powiedział patrząc na tego chłopaka jak podnosi się z podłogi.

,,Jeszcze sporo musimy poćwiczyć, żebyś mogła obronić się przed każdym, ale to jest wykonalne'' mówię uśmiechając się do niej.

,,Jak na pierwszy raz byłaś świetna Kass'' powiedział facet, który przyszedł z Carlosem.

,,Miguel, super cie widzieć, a gdzie Alba?'' zapytała witając się z nim.

,,Niestety trzy dni temu została porwana'' odpowiada smutny.

,,Dlatego tu jestem, przyjechałem prosić twojego brata o pomoc, mamy trop że wywieźli ją do Włoch'' dodaje.

,,O mój boże...bardzo mi przykro, Adriano znajdzie ją wiesz że jest najlepszy'' zapewnia go.

,,Miguel pozwól ze przedstawie ci moją ...Scarlett'' ale palną he he he.

,,Witam Jestem Scarlett Marchetti'' podchodzę podając rękę do niego na powitanie, ale zanim udaje mi się uścisnąć jego rękę Carlos, łapie mnie za ramię i przysuwa do siebie, Miguel uśmiecha się chowając swoją rękę.

,,Pendejo posesivo, olvidaste que tengo Albe?'' zaśmiał się.

[Zaborczy dupku, zapomniałeś że mam Albę?]

,,No me importa, no la toques o te rompere el brazo, ella es mi Reina'' warknął wkurwiony.

[Nie obchodzi mnie to, nie dotykaj jej, bo złamię ci rękę, ona jest moją królową]

,,Calmate, el estres es perjudicial para los hombres mayores'' zaśmiałam się, lubię go denerwować

[Spokojnie, stres nie służy starszym panom]

,,Znasz hiszpański?'' zapytał zdziwiony Carlos.

,,Hiszpański, Angielski ,Polski i Włoski, a troszkę mniej Francuski i Rosyjski'' odpowiadam dumna, oczy rozszerzają się im ze zdziwienia.

,,No co, lubię uczyć się nowych rzeczy'' wzruszam ramionami.

,,Dobra, a teraz chodźmy pojedziemy w moje ulubione miejsce pobiegać, przy okazji sprawdzimy twoją wytrzymałość'' powiedziałam idąc w stronę drzwi.

,,Nie!'' warknął stanowczo Carlos.

,,Powiedziałem nie, Scarlett!'' krzyczy wkurwiony.

,,A ja ci kiedyś mówiłam żebyś mi nie rozkazywał i co pomogło?'' zapytałam odwracając się do niego, wysłałam mu całuska i znikam za drzwiami z Kaassandrą.

Wsiadamy do auta i jedziemy w moje ulubione miejsce, gdzie zawsze biegam, od jakiegoś czasu.

,,Dobra rozciągamy się, a potem biegniemy, w tą stronę nie daleko głębiej lasu jest stary walący się domek, tam się zatrzymamy'' powiedziałam pokazując jej jak ma się rozciągnąć.

Jak już byłyśmy wystarczająco rozciągnięte, zaczęłyśmy się ścigać, kto szybciej dobiegnie do zrujnowanego domku. Zatrzymałyśmy się, żeby odpocząć chwilkę.

,,O mój boże patrz'' mówi cicho i pokazuje palcem za mną.

Odwracam się, żeby zobaczyć co ją tak przeraziło i widzę dwóch mężczyzn jak niosą kobietę, w stronę walącego się domku, kurwa że też to musiało mnie akurat teraz spotkać.

,,Kass zawracamy do auta'' szepczę jej do ucha.

,,Szybko idziemy do mojego auta'' mówię łapiąc ją za rękę i zaczynamy biegnąć szybko.

,,O mój boże co teraz zrobimy?'' pyta przerażona otwierając drzwi od mojego auta.

,,Spokojnie pamiętasz co ci mówiłam w razie zagrożenia nie panikujemy i myślimy trzeźwo'' mówię łapiąc ją za buzię.

,,Dobrze już jestem spokojna'' odpowiada cicho biorąc dwa oddechy.

,,Masz telefon zadzwoń do Carlosa i wytłumacz gdzie jesteśmy niech szybko przyjeżdża, a ja sprawdzę co tam się dzieje'' mówię do niej dając jej telefon do ręki.

,,Nie, nie zostawiaj mnie samej, boję się'' łapie mnie za rękę żebym nie odeszła.

,,Spokojnie zadzwoń do Carlosa nich szybko tu przyjeżdża'' mówię uspokajając ją.

,,Nie ruszaj się z stąd, zamknij drzwi od środka, a ja sprawdzę co tam się dzieje, trzeba pomóc tej dziewczynie'' mówię zamykając drzwi od auta, a potem idę po cichu w to miejsce gdzie zobaczyliśmy tych dwóch.

Podchodzę najbliżej jak się tylko da, nie zauważona i słucham o czym mówią:

,,Za ile będzie reszta, kurwa szczać mi się chce'' mówi wyższy.

,,Mówili że za 10 minut idź za drzewo, ja jej popilnuje'' mówi drugi siadając na pniu przed domkiem.

Postanowiłam że pójdę za tym wysokim i jak będzie sikał uderzę go czymś, żeby stracił przytomność. Facet jej głuchy jak pień, zachodząc go od tyłu uderzyłam go z całej siły wielkim konarem i upadł na ziemię, co za idiota. Wracam do tego drugiego, który pilnuje dziewczyny, jest niski i gruby, myślę że spokojnie dam mu radę.

,,Cześć przystojniaku, zgubiłam się pomożesz mi?'' pytam podchodząc do niego, od razu pojawił się uśmiech na jego twarzy.

,,Cześć ślicznotko, a może się zabawimy?'' pyta wstając i rusza w moją stronę, co za obleśny pojeb, jak tylko podchodzi, walę go z całej siły w nos, łapię się za niego, a ja wykorzystuję to i kopię go z całej sił w kroczę.

,,Ty suko'' syczy z bólu łapiąc się za kroczę i upada na kolana.

Podchodzę do niego bliżej i z łokcia uderzam go w tył głowy, a on tracąc przytomność upada na ziemię. Szybko wchodzę do środka i klęczę przy dziewczynie, blond włosy roztargane, jest poobijana i nie przytomna, klepię ją po policzku, żeby ocucić ją, ale to nie działa.

,,Hej obudź się'' delikatnie telepię nią cicho krzycząc.

,,Por... favor ...ayudame'' bełkocze nie wyraźnie.

[,,Proszę... pomóż .... mi'']

,,Yo te ayudare, puedes ir'' pytam oglądając ją dokładnie czy nie ma obrażeń

[,,Pomogę ci, dasz radę iść?'']

,,Mi... pierna ... por favor'' mamrota cicho i traci przytomność.

[,,Moja ... noga... błagam'']

,,Hej, hej zostań ze mną, otwórz oczy'' mówię do niej, próbując wziąć ją na ręce, kurwa ale jest ciężka, nie dam rady, próbuję zarzucić ją sobie na ramię, gdy w końcu mi się udaję, wychodzę szybko z tego szałasu i przechodząc obok tego nieprzytomnego frajera, próbuję najszybciej jak tylko mogę biegnąć w stronę swojego auta, w połowie drogi tracę siły więc kładę ją na ziemi , nie dam rady jej nieść jest byt ciężka.

,,Hej wróć do mnie'' klepię ją po buzi, muszę ją ocucić, nie dam rady ją już nieść.

,,Hej, musisz mi pomóc, nie dam rady cię już nieś'' mówię do niej, podnosząc ją pół przytomną.

,,Proszę, proszę, tu się schowałaś dziwko'' słyszę za sobą frajera którego, kopnęłam w jaja.

,,Teraz zdziro pożałujesz że z nami zadarłaś'' krzyczy drugi wychodząc zza drzewa.

,,Spokojnie panowie pogadajmy'' uspokajam ich, mam przejebane, nie dam im rady, nie mam już siły przez to że niosłam ją, kurwa, niski wyciąga broń, teraz to już na pewno po mnie.

,,Zastrzel ją'' rozkazuje mu ten wyższy.

,,Nie rozkazuj mi kurwa'' warczy do niego machając bronią, a potem mierzy w moją stronę, zakrywam swoim ciałem dziewczynę.

,,A masz dziwko'' krzyczy i strzela do mnie.

,,A!!'' jęczę z bólu łapiąc się za ramię, koleś albo jest ślepy, albo nie potrafi strzelać.

,,Ty ślepoto, miałeś ją zastrzelić, nie postrzelić!'' krzyczy do niego kopiąc go w dupę, a potem zabiera mu broń i mierzy do mnie, kurwa, zamykam oczy i czekam tylko tyle mi zostało nie mam już szans.

Słyszę strzał, ale niczego nie czuję, otwieram oczy i widzę jak ten frajer upada na ziemie i krzyczy z bólu, a potem drugi frajer, rozglądam się i widzę Carlosa z mojej lewej strony. Podbiega do mnie i łapię mnie mocno w swoje ramiona.

,,A!!'' syczę z bólu, gdy dotyka mojego zranionego ramienia.

,,Bałem się że nie zdążę na czas do ciebie'' wzdycha, przyciskając mnie mocno do siebie.

,,Santiago! tutaj jest!!'' woła głośno, biorąc mnie w ramiona.

,,Carlos, nie, czekaj, pomóż jej ona potrzebuje pomocy, bardziej niż ja'' mówię odwracając się do tej dziewczyny.

,,Na pewno ma coś z lewą nogą, tylko tyle udało mi się od niej wyciągnąć'' wyjaśniam mu.

,,Kurwa... Santiago szybko zabierz ją do auta'' krzyczy głośno, a potem zaczyna iść za nim.

,,To jest Alba, Miguela dziewczyna, którą porwali trzy dni temu'' wyjaśnia mi.

,,Carlos, Kassandra...''przerywa mi.

,,Spokojnie jest bezpieczna'' odpowiada niosąc mnie w ramionach.

,,Carlos usłyszałam jak ci dwoje rozmawiali, mówili że więcej ma ich dojechać'' informuję go o tym co usłyszałam.

,,Ich pierwszych złapaliśmy jak tylko zaparkowali auta, nic się nie martw wszystko mam pod kontrolą'' zapewnił mnie wsiadając do auta ze mną na rękach, gdzie czekała już Kassandra.

,,O mój boże Scarlett, wszystko w porządku?'' westchnęła gdy zobaczyła krew na mojej ręce.

,,Tak, spokojnie, nie umrę'' zaśmiałam się, ale jakoś nikogo to nie śmieszyło nawet mnie.

Jak tylko dojechaliśmy Carlos wszedł ze mną do środka, trzymając mnie cały czas w swoich wielkich ramionach, a potem otworzył drzwi i wszedł do windy, nie wiedziałam że mają windę tutaj. Wyszedł z windy prosto do pokoju i położył mnie na łóżku, obok leżała ta dziewczyna, zajmował się nią jakiś facet ubrany w biały kitel, to pewnie lekarz Carlosa.

,,Co z nią?'' zapytałam patrząc na nią.

,,Ma z kręconą nogę, parę siniaków i jest odwodniona'' odpowiada lekarz.

,,Gdzie Miguel?'' tym razem pyta Carlos.

,,Santiago musiał go zabrać, przeszkadzał mi w obejrzeniu jej.

Jak tylko doktor skończył, podszedł do łóżka na którym siedziałam, a obok mnie Carlos.

,,Witam nazywam się doktor Rossi, czy mogę obejrzeć pani ramie?'' mówi patrząc na moje ramię.

,,Tak'' odpowiadam, doktorek zasuwa kotarę żeby oddzielić nas i siada na krześle obok zranionej ręki.

,,Muszę rozciąć to żeby mieć dostęp do rany'' informuje mnie.

,,Nie!'' warczy Carlos.

,,Ale muszę zobaczyć ranę, nie mam jak się do niej dostać'' tłumaczy się.

,,Mafiosso daj panu doktorowi robić swoje, co raz mocniej mnie boli'' rozkazuję mu ściągając katanę.

,,Niech pan robi swoje'' pozwalam mu.

Po paru minutach, chociaż wydawało się że trwały godziny, leżę na łóżku z zabandażowanym ramieniem, oczywiście Carlos cały czas siedział przy mnie, nie odszedł nawet na sekundę.

,,Nawet nie wiesz jak się martwiłem, że nie zdążę na czas cie znaleźć'' wyszeptał patrząc mi w oczy.

,,Jak zadzwonił mi telefon i usłyszałem w słuchawce zamiast ciebie Kassandre, wpadłem w szał, ale musiałem zachować spokój, żeby znaleźć cię szybko, pierwszy raz moja siostra nie panikowała, nie płakała, była silna, dokładnie i spokojnie wytłumaczyła mi wszystko, w parę sekund zebrałem swoich ludzi i byłem już na miejscu'' opowiada biorąc moją zdrową rękę w swoją.

,,Tak była bardzo dzielna twoja siostra'' potwierdzam śmiało jego słowa.

,,Ciesze się, że dotarłeś na czas, dziękuje'' mówię opierając głowę o jego ramię.

,,Nie musisz mi za nic dziękować, zrobił bym dla ciebie wszystko'' dodaje całują moją dłoń.

,,Wszystko?'' pytam zalotnie.

Naszą rozmowę przerywa nam pukanie do drzwi, Carlos wstaje z krzesła, podchodzi do drzwi i otwiera je.

,,Uspokoiłeś się już?'' pyta i otwiera drzwi szerzej.

Miguel podchodzi do łóżka swojej dziewczyny i całuję ją w czółko, a ona otwiera oczy.

,,Miguel? No no no eres tu'' bełkocze panikując.

,,To ja Bambi'' mówi do niej słodkim głosem, a ona obejmuję go rękami i zaczyna płakać.

,,Już jesteś bezpieczna'' zapewnia ją.

,,Miguel ... młoda dziewczyna, uratowała mnie'' mówi do niego.

,,Trzeba ją ratować!'' podnosi głos próbując wstać.

,,Spokojnie, spójrz'' kiwną głową w naszym kierunku, odwracając się zaczęła płakać jak tylko spojrzała na mnie.

,,Nie wstawaj'' mówię do niej, wstaje z łóżka i podchodzę do niej.

,,Dziękuję... dziękuję'' powtarza w kółko tuląc mnie do siebie.

,,Nie ma sprawy, aaa!'' syczę jak tylko dotyka nie chcąco mojego ramienia.

,,Przepraszam'' mówi puszczając mnie.

,,Spokojnie, wszystko jest w porządku'' zapewniam ją wracając na swoje miejsce.

,,Scarlett nie wiem jak mam ci dziękować za to co zrobiłaś, uratowałaś moją Bambi i jest już bezpieczna przy mnie'' mówi Miguel całując swoją dziewczynę w rękę.

,,Dobrze że wszystko już się kończyło, mam ochotę na relaksującą kąpiel'' mówię, odwracając się do Carlosa.

,,Proszę powiedź jak mogę ci się odpłacić za to? Zrobię lub oddam wszystko co zechcesz tylko powiedź co albo podaj cenę'' mówi Miguel patrząc na mnie całując rękę kolejny raz swojej dziewczyny.

,,No wreszcie ktoś zapytał'' mówię poważnym głosem.

,,Masz notes i długopis?'' pytam go.

,,Zapamiętam, mam dobrą pamięć'' odpowiada skupiając się na tym co będę wymieniać.

,,Dwie duże pizzę najlepiej na ostro, hamburger i duże frytki polane serem, a na deser chcę coś czekoladowego i najlepiej żeby były truskawki uwielbiam'' wymieniam mu, a on patrzy na mnie jak bym miała dwie głowy.

,,Co?'' pytam zdziwiona, a Carlos i Alba zaczynają się śmiać.

,,Ja pytam co chcesz w zamian za uratowanie, a ty mówisz że chcesz pizzę?, przecież możesz zażądać co tylko chcesz'' mówi zdziwiony.

,,Tak, od rana nic nie jadłam, umieram z głodu'' odpowiadam zmęczona.

,,Chodź zajmę się tobą'' mówi Carlos biorąc mnie w ramiona i idzie do drzwi.

,,Dziękuję że uratowałeś mnie'' mówię obejmując go za szyję, a on uśmiecha się do mnie i daje mi całusa w usta, w policzek lewy potem w prawy, w czółko po całej buzi.

Wchodzi do swojego pokoju, a potem do łazienki i stawia mnie na nogach obok wanny, podchodzi do kranu i puszcza wodę żeby zapełniła się wanna, a ja powoli zaczynam się rozbierać, ściągam płachtę, którą mnie okrył jak tylko lekarz skończył z moją ręką, potem getry, rozpinam stanik, zsuwam go z ramion i rzucam na podłogę, próbuje zsunąć z siebie stringi, ale jest mi ciężko jedną ręką, podchodzi do mnie Carlos i odwracając wzrok w drugą stronę zsuwa mi je z nóg i nie patrząc na mnie pomaga mi wejść do wanny. Bierze gąbkę nakłada żel i zaczyna myć moje ciało, a później pomaga mi wyjść i ręcznikiem delikatnie osusza moje ciało. Owiniętą ręcznikiem bierze mnie w ramiona i wychodząc z łazienki kładzie na łóżku. Idzie do swojej garderoby, po chwili wraca ze swoją koszulką, ubiera mi ją, a potem wsuwając ręce pod koszulkę i wyciągam ręcznik, kładę się do łóżka, a on nakrywa mnie i poprawia poduszkę pod moją głową. Zaczyna dzwonić jego telefon, patrzy na ekran i odbiera, nic nie mówiąc rozłącza się.

,,Zaraz wracam'' mówi wychodząc z pokoju.

Ułożyłam się wygodnie i gdy zaczęłam zasypiać, drzwi się otworzyły, a po chwili poczułam zapach jedzenia, od razu podniosłam głowę i ujrzałam Carlosa z dwoma pudełkami pizzy i zapewne z moim hamburgerem i frytkami.

,,Miguel przywiózł twoje zamówienie'' powiedział podchodząc do mnie, od razu zmieniłam pozycje na siedzącą.

,,To dobrze umieram z głodu, mam nadzieje że zjesz ze mną?'' zapytałam robiąc miejsce dla niego żeby usiadł.

,,Muszę zając się tymi skurwielami...'' przerwałam mu.

,,Okej rozumie, są ważniejsze sprawy niż siedzenie ze mną'' wzdycham otwierając torbę papierową z hamburgerem.

,,Scarlett...'' warknął.

,,Spoko rozumie Don Adriano'' powiedziałam smutna, specjalnie użyłam jego drugiego imienia wie że go nie lubię, warknął głośno i wszedł do swojej garderoby, po chwili wyszedł tylko w spodenkach, boże jak on seksownie wygląda uwielbiam na niego patrzeć i podziwiać jego wytatuowane ciało.

,,Posuń dupeczkę'' od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

,,Nic nie jest ważniejsze od ciebie, zapamiętaj to sobie'' powiedział dając mi całusa w usta.

Jedliśmy oglądając jakiś romantyczny film, oczywiście Carlos nie cierpi oglądać romansideł, ale dla mnie zrobił wyjątek, a potem zaspałam w jego ramionach.


                     Proszę, wesprzyj autora głosują lub komentując.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top