Rozdział 10

                                ,,Scarlett Marchetti''

,,Mam nadzieje, że nie byłem, zbyt okrutny dla ciebie?'' zapytał szukając w moich oczach odpowiedzi.

,,Nie, w ręcz przeciwnie uwielbiam jak taki jesteś'' powiedziałam uśmiechając się do niego.

,,Kurwa, jesteś moim ideałem, wiesz o tym?'' zapytał, a ja zawstydzając się, zakryłam buzię rękami.

,,Nie chował swojego zawstydzenia, przede mną, uwielbiam jak czerwienisz się, jak mówię ci komplementy, uwielbiam jak na nie reagujesz'' powiedział łapiąc moja ręce, żeby odsłonić moją buzię.

,,O której masz jutro spotkanie?'' zapytałam zmieniając temat.

,,O 1 popołudniu'' odpowiada nakrywając nas.

,,Mogę pójść z tobą? Nie mam nic lepszego do roboty, a nie chce się nudzić w hotelu'' zapytałam patrząc mu w oczy.

,,Jesteś tego pewna? Będziesz w dużym zagrożeniu, jak moja organizacja dowie się o tobie'' zapytał szukając w moich oczach zawahania.

,,Tak chcę'' odpowiadam szczerze.

,,Myślisz, że nie dam sobie rady?'' zapytałam przymrużając oczy.

,,W ręcz przeciwnie, wiem, że dasz sobie świetnie radę, tylko nie chcę, żebyś później żałowała tej decyzji'' powiedział dając mi całusa w usta.

,,Nie będę, dobrze wiem, czego chce'' powiedziałam zasypiając w jego ramionach.

Carlos znowu miał koszmary i rzucając się na łóżku obudził mnie, jak zawsze próbowałam uspokoić, jego mały atak paniki, na szczęście zdarza się to już coraz rzadziej. Jak już zaspał, leżąc obok podziwiałam go, zawsze jak już nie mogę z powrotem wrócić do spania to kładę się blisko niego i podziwiam go jak śpi, jest wtedy taki wyluzowany i spokojny, aż w końcu zasypiam.

Gdy obudziłam się ponownie Carlos jeszcze spał, postanowiłam wziąć prysznic, pomalowałam się i zaczęłam kręcić włosy, akurat do łazienki wszedł nagi Carlos.

,,Cześć golasku, wyspałeś się?'' zapytałam gdy podszedł do mnie.

,,Dzięki tobie tak'' odpowiedział całując mnie po szyi.

,,Wskakuj pod prysznic, a potem pójdziemy spotkać się z moimi rodzicami dzisiaj wracają, chce się z nimi pożegnać, spokojnie zdążymy na twoje spotkanie'' powiedziałam biorąc kolejny kosmyk włosów.

Gdy już włosy były gotowe, ruszyłam do pokoju ubrać się, postawiłam na białą sukienkę dwuczęściową, top stanik i długa spódnica z wielkim rozporkiem przy prawej nodze i wysokie białe szpilki.

,,Wyglądasz zabójczo'' powiedział wchodząc do pokoju w ręczniku.

,,Dziękuje'' odpowiadam podchodząc do niego i daje mu całusa w usta, a potem siadam na łóżku i podziwiam go jak ubiera się. Zrzuca swój ręcznik i podchodząc nagi do swojej torby, wyciąga bokserki czarne i ubiera je, a potem spodnie, kurwa uwielbiam podziwiać jego.

,,Przestań tak na mnie patrzeć, bo rzucę się na ciebie, a w tedy to już nigdzie nie pójdziemy'' powiedział ubierając koszulę.

,,Jak patrzeć?'' zapytałam wstając z łóżka.

,,Jak byś chciała mnie zjeść i jeszcze przegryzasz wargę, kurwa podnieca mnie to w huj'' powiedział podchodząc do mnie i łapiąc mnie ręką za kark przysunął do siebie aby pocałować. Przerwał nam jego telefon zaczął dzwonić, podszedł do szafki i zerknął na ekran, a potem odebrał, ja wzięłam swoją torebkę i zaczęłam pakować do niej potrzebne mi rzeczy.

,,Gotowa ? Santiago z Kassandrą już czekają przy aucie'' powiedział chowając telefon do kieszeni, a potem zaczął zapinać swoją koszulę.

,,Tak, czekam tylko na ciebie'' odpowiadam z uśmieszkiem na twarzy.

,,No to chodźmy'' powiedział ubierając marynarkę'' otworzył drzwi i czekał aż wyjdę, a potem całą drogę do auta szedł za mną, patrząc na moją dupeczkę.

Carlos zaprowadził nas do swojej restauracji, gdzie już rodzice na nas czekali, podeszłam najpierw do mamy i oczywiście nie była bym sobą gdybym jej nie powiedziała komplementu.

,,Mamo wyglądasz jak zawsze przepięknie'' powiedziałam przytulając ją mocno, a potem podeszłam do taty się przytulić, usiadłam obok niego przy stoliku. Mama musiała mieć pogawędkę z tatą bo jest, miły dla Carlosa, znaczy nie przesadzajmy, że jest miły, ale nie jest wredny jak przy pierwszym spotkaniu, można powiedzieć, że zachowuje się normalnie, więc nasze spotkanie odbywa się w miłej atmosferze. Gdy już przyszedł czas na moich rodziców, od prowadziliśmy ich do auta, a potem Carlosa ludzie zabrali Kass do hotelu, a ja Carlos i Santi ruszyliśmy na spotkanie.

Podjechaliśmy pod wielki budynek, Carlos wyszedł jako pierwszy i pomógł mi wysiąść, a potem chwytając mnie za rękę po prowadził do windy i przycisnął napis vip.

,,Jeśli poczujesz się nie komfortowo, powiedz mi i natychmiast Santiago cię odwiezie do hotelu'' powiedział patrząc na mnie, nie denerwuje się tym spotkaniem bo wiem że dam sobie radę, wychowałam się z 4 braćmi, umiem sobie poradzić z bandą głupich facetów, którzy myślą, że kobiety są jedynie do zaliczenia, albo do usługiwania.

,,Spokojnie Mafiosso poradzę sobie'' zapewniam go, uśmiechając się do niego, otwierają się drzwi windy, Carlos rusza jako pierwszy, trzymając mnie za rękę, a za nami Santiago. Budynek jest porządnie strzeżony przez wielu ludzi Carlosa, każdy strażnik, który tylko zobaczył go pochylał głowę na jego widok, kurde podoba mi się to czuję się jak królowa.

,,Don Adriano wszyscy już czekają, ale kłócą się gorzej niż zwykle'' powiedział strażnik, pilnujący wielkich drzwi.

,,Kurwa co za debile, dobra otwieraj drzwi'' powiedział przewracając oczami. Jak tylko drzwi się otworzyły, wszyscy zamilkli, Carlos ruszył na swoje miejsce przy stole i usiadł, a ja podeszłam do barku. Biorąc whisky nalałam do szklanki i wzięłam łyk, mm bardzo dobra najwyższej jakości, podchodząc do Carlosa postawiłam przed nim, od razu wziął i wypił słuchając co mówi do niego starszy facet, wsłuchuje się w ich rozmowę, dwóch ludzi ze stołu informuje, że okradziono ich magazyny, chcą żeby Carlos pomógł im w znalezieniu złodzieja, twierdzą, że nie ma żadnych znaków włamania, po prostu towar zapadł się pod ziemię.

,,Wyśle GummyBeara do was, żeby sprawdził kamery, może zostały zhakowane, towar nie mógł zapaść się pod ziemie'' powiedział Carlos wyciągając telefon.

,,Niby dlaczego nie mógł?'' zapytałam biorąc szklankę i podeszłam do barku

,,Co masz na myśli?'' zapytał zaciekawiony Carlos.

,,Mogli wykopać tunel, zhakować kamerę i zabrać towar, dla tego nie ma żadnych znaków włamania'' powiedziałam swoją myśl na głos pod chodząc do Carlosa i położyłam przed nim whisky.

,,Kim ty kurwa jesteś, myślisz, że nie zauważył bym gdyby dół był wykopany?'' syknął do mnie, nawet nie zdążyłam od pyszczyć do skurwysyna, Santi chwycił go za kark i przycisnął jego głowę do stołu, stało się to tak szybko, że musiałam ukryć moje zaskoczenie.

,,Jak kurwa śmiesz się tak odzywać do swojej przyszłej królowej?'' warknął głośno wkurwiony Carlos, kurwa może to głupie, ale bardzo mnie to podnieciło, aż dostałam gęsiej skórki.

,,Don Adriano przepraszam, nie wiedziałem'' bełkocze, gdy Santi przystawia mu broń do głowy i odbezpiecza.

,,Mam to w dupie, ja nie wybaczam'' powiedział, biorąc szklankę z whisky do ręki.

,,Santiago nie'' rozkazałam odwracając się do Carlosa.

,,Carlos, oszczędź go, proszę, on nie miał pojęcia kim jestem'' poprosiłam siadając mu na kolanach, dałam nogę na nogę tym samym sukienka odsunęła się i moje kolano ukazało się jego oczom, od razu położył rękę na mojej nodze.

,,Kolejnego razu nie podaruje ci'' powiedział biorąc łyk whisky.

,,GummyBear będzie tu za godzinę, Mattia i Andrea zostają, reszta wraca do swoich obowiązków'' rozkazał Carlos.

,,Don Adriano czy mogę?'' zapytał podchodząc do nas ten facet co szybciej syknął do mnie, wstałam z kolan Carlosa i stanęłam obok niego.

,,Przepraszam za moje zachowanie Królowo'' zwrócił się do mnie pochylając głowę.

,,Wybaczam, nie wiedziałeś kim jestem'' grzecznie zwracam się do niego.

,,Jak już dotrze GummyBear dajcie mi znać'' powiedział Carlos wstając z krzesła.

,,Chodźmy'' powiedział wyciągając do mnie rękę, od razu ją przyjęłam z uśmiechem na twarzy i ruszyliśmy do drzwi, a potem korytarzem do kolejnych drzwi, otworzył je dla mnie i czekał aż wejdę. Gdy tylko weszłam do środka ruszył za mną, Santiago został przy drzwiach.

,,Co...'' nie zdążyłam zadać pytania, jego usta zaatakowały moje, przyciskając mnie swoim ciałem do pobliskiej ściany, zaczął głodnię całować. Schodząc niżej podgryzał moją szyję, gryząc mnie mocno w ramię, wsunął rękę do swojej kieszeni i wyciągnął czarny składany nóż i przystawiając mi go do góry od sukienki, rozciął go, nie mam na sobie bielizny, więc ujrzał moje piersi, z uśmieszkiem na twarzy sunął ostrzem po moim ciele, kurwa może to zabrzmi głupio, bo zamiast bać się, że potnie mnie, albo zrobi coś gorszego, jestem podniecona i to na maksa. Uwielbiam to uczucie, jak robi z moim ciałem co tylko chce i w jaki tylko sposób chce, podnieca mnie to bardzo mocno, gdy przysuwa w końcu ostrze do dołu mojej sukienki i przecina ja, ona opada na ziemie, a ja jestem w takiej ekstazie, że czuje jak soczki zaczynają mi cieknąc po nogach.

,,Kurwa, ale jesteś podniecona'' syknął sunąc palcem po nodze, zebrał moje soczki paluszkiem, a potem wsadził go sobie do buzi i wylizał. Składając nóż, schował go do kieszeni, a potem uklęknął przede mną. Chwycił moją lewą nogę i położył na swoje ramie, a potem posunął swoim językiem, po mojej cipce.

,,Kurwa'' syknęłam, wsuwając swoją prawą rękę w jego włosy, a lewą starałam się podtrzymywać ścianę. Wsunął we mnie języczek i zaczął mnie nim rżnąć.

,,O tak'' jęknęłam z rozkoszy, kurwa kocham ten jego zwinny języczek.

,,Carlos'' mruczę jego imię, gdy uderza mnie orgazm. Czuję jak wstaje trzymając mnie w swoich ramionach i podchodząc do biurka, kładzie mnie delikatnie na nim. Rozpinając swój pasek od spodni jedną ręką, a drugą zaczyna masować moją łechtaczkę. Łapię rękami mocno za brzeg biurka, gdy rozpina i zsuwa spodnie wraz z bokserkami, nie przerywając masowania łechtaczki, on łapię ręką swojego twardego już kutasa i sunie po mojej cipce, zwilżając go w soczkach, wbija się we mnie głęboko i zastyga.

,,Kurwa!'' syczę z bólu, a zarazem z rozkoszy.

,,W porządku?'' pyta, nie przerywając masowania mojej łechtaczki.

,,Tak, pragnę cię'' mruczę zamroczona, zaczyna wysuwać się ze mnie i szybko wbija z powrotem do końca, patrząc mi prosto w oczy. Wbija się we mnie co raz to szybciej i szybciej, aż nie wytrzymuję i uderza mnie orgazm.

,,Uwielbiam patrzeć jak dochodzisz'' warczy wysuwając się ze mnie i podnosi mnie z biurka, całuje mnie w usta, a potem odwraca, pochylam się na biurko i wypinam mocno dupcie w jego stronę, żeby wsunął się we mnie.

Masuje moja oba pośladki, a potem wsuwa we mnie dwa paluszki i zaczyna rżnąć mnie nimi, co raz to mocniej, aż zaczynają tryskać mi soczki.

,,Kurwa uwielbiam jak tryskasz'' warczy zamieniając swoje paluszki na kutasa twardego jak skała.

,,O mój boże'' krzyknęłam gdy wsunął go głęboko we mnie i zaczął posuwać mocno i szybko, nagle poczułam jak masuje moją drugą dziurkę.

,,Tak! Tak!... Carlos'' syknęłam z rozkoszy, gdy delikatnie zaczął co raz to głębiej wsuwać w moją dupkę swój kciuk. Jak wsunął we mnie głębiej pozwoliłam, żeby orgazm zawładnął moim ciałem, jak tylko moja cipka zaczęła tryskać soczkami jak wodospad Niagara Carlos wybuchnął we mnie jęcząc moje imię. Wysunął się ze mnie i usiadł na krześle, próbując złapać oddech, a ja podeszłam, do swoich ciuchów.

,,Carlos nie mam co założyć teraz na siebie'' wzdycham smutna.

,,Uwielbiam podziwiać twoje nagie ciało'' warknął podążając oczami po moim ciele.

,,Jak ja teraz z stąd wyjdę?'' zapytałam podchodząc do niego i usiadłam mu na kolanach, ale zaraz szybko zerwałam się z nich, jak poczułam jego mokre spodnie, a on zaczął się śmiać.

,,GummyBear przywiezie nam nasze rzeczy'' powiedział wyciągając z kieszeni telefon.

,,Już przywiózł'' dodał wstając z krzesła i ruszył do drzwi, otworzył je na tyle, żeby wziąć torbę i zamknął je z powrotem.

,,Dziękuje'' powiedziałam, gdy podał mi moją torbę z ciuchami, wyciągnęłam z niej czarną koronkową bieliznę i czarny kombinezon, który celowo nie zapięłam do końca.

Gdy już Byłam gotowa, wyciągnęłam z torebki lusterko, żeby sprawdzić swój makijaż.

,,Scarlett muszę pojechać do magazynu Mattia i Andrea, żeby sprawdzić wszystko osobiście, poczekasz na mnie w hotelu? Postaram się wrócić najszybciej jak tylko będę mógł '' zapytał pod chodząc do mnie już ubrany.

,,A nie mogłabym po prostu pojechać z tobą?'' zapytałam ubierając swoje szpilki.

,,Ze mną?'' zapytał zaskoczony.

,,Tak zaciekawił mnie ten magazyn'' odpowiedziałam dając mu całusa w usta.

,,No dobra, skoro jesteś pewna, że chcesz jechać ze mną, no to chodźmy GummyBear już czeka w aucie'' powiedział biorąc moją torbę i ruszył do drzwi, gdzie czekał na nas Santiago, boże zapomniałam o nim, mam nadzieje, że nie słyszał nas wcześniej. Pojechaliśmy prosto na lotnisko, Carlos ma własny helikopter, zresztą czego on nie ma łatwiej było by mi wymienić, na lotnisku w Cagliari wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do jego magazynu. Nie rozumiem jak przy takiej ochronie jaką widzę, złodzieje wynieśli wszystko z magazynu, przecież tu co 5 metrów stoi facet z bronią.

,,Carlos a twoje drugie spotkanie?'' zapytałam podchodząc do niego.

,,Odwołałem, muszę sprawdzić te magazyny'' odpowiedział łapiąc mnie za rękę.

,,Don Adriano to jest to pomieszczenie, z którego zginął nasz towar'' powiedział Andrea otwierając wielkie drzwi od dużej hali, weszliśmy do środka i Carlos zaczął się rozglądać.

,,Ja idę sprawdzić kamery'' powiedział GummyBear wychodząc z hali.

,,Co to był za towar i w czym był przechowany?'' zapytałam rozglądając się, faktycznie nigdzie nie ma znaków włamania, jak by nikogo tu nie było.

,,Dostaliśmy dostawę świeżutkiej amunicji, była w skrzyniach, na samym środku magazynu, mamy 2 kamery w tym pomieszczeniu'' wyjaśnia pokazując dokładnie miejsce.

,,O której masz zmianę ludzi na warcie?'' zapytał Carlos.

,,O 6 rano i 6 wieczorem'' odpowiada Adrea.

,,Zawsze przed zmianą robią obchód, a potem idą się zmienić'' dodaje.

,,Co jest pod nami?'' zapytałam patrząc na ziemie, jest dużo ziemi na deskach.

,,Mamy piwnice, tam znajduje się nasze pomieszczenie z kamerami, zawsze jest przy najmniej jedna osoba, która sprawdza kamery, gdy druga robi obchód co pół godziny'' wyjaśnia Adrea.

,,Don Adriano coś mam'' powiedział GummyBear wchodząc do pomieszczenia z laptopem w ręce.

,,Spójrzmy na to nagranie'' powiedział pokazują urywek nagrania, widzimy magazyn zapełniony skrzynkami, a po chwili jest pusty.

,,Nikogo nie ma, a skrzynek brak'' powiedział Andrea.

,,Dokładnie, tak jak by ktoś obraz zatrzymał, ale czas leciał, a potem czas przeskakuje widzimy tu jest godzina 5:59, 6:00 , 6:01 i 6:10 nie ma skrzynek, wtedy czas leci normalnie'' wyjaśnia pokazując GummyBear.

,,Czyli kradzież nastąpiła o 6:01 i trwała do 6:10, przez 9 minut wynieśli 20 skrzynek amunicji'' powiedział Carlos.

,,Dokładnie, niestety ktoś ma słabego hakera bo nie zhakował czasu'' powiedział GummyBear, klikając na laptopie.

,,A druga sprawa jest taka, że nie widzę nigdzie na kamerach, przed zmianą obchodu, Andrea twoi ludzie mają w dupie twoje rozkazy'' powiedział GummyBear.

,,Don Adriano pozwól, że sprawdzę to'' powiedział Andrea wyciągając telefon i zaczął krzyczeć do kogoś.

,,Mam coś jeszcze, tu na nagraniu wydaje mi się, że widzę cień, ale nie jestem pewny, bo potem obraz zostaje zhakowany, tak jak by haker spóźnił się i szybciej weszli do magazynu, rozumiecie o co mi chodzi?'' zapytał pokazując nagranie, faktycznie widać coś, ale to może być wszystko nie koniecznie cień.

,,W którym miejscu, widzisz ten cień?'' zapytałam.

,,Tu po prawej stronie, ale nie jestem pewny, oni mają tu słabe kamery i nie dam rady to jakoś bardziej wyostrzyć, żeby zobaczyć lepiej obraz'' odpowiada, staję w miejscu tego cienia, powoli i dokładnie rozglądam się.

,,Pokaz mi teraz obraz z kamery, gdzie stoi Scarlett'' rozkazał Carlos, a ja przykucnęłam, żeby sprawdzić deski przykryte ziemią.

,,Nie widać Scarlett'' powiedział GummyBear, wstałam i cofnęłam się bliżej konta.

,,Kamera jest ustawiona, tak że nie widać tego konta, gdzie stoi Scarlett'' dodał GummyBear, wtedy cofnęłam się krok dalej i ziemia mnie pochłonęła.

,,Scarlett!!'' usłyszałam krzyki, ale mnie wszystko boli, nie mogę się ruszyć.

,,Scarlett! Kochanie, proszę odezwij się!'' słyszę głos Carlosa, otwieram oczy, niestety niczego nie widzę bo jest ciemno, łapię się ręką za głowę, kurwa wszystko mnie boli.

,,Scarlett!'' cały czas go słyszę, zaczynam rozglądać się, widzę, na tyle ile mi pozwala światło padające z dziury, leże na ziemi w jakimś tunelu, patrzę w górę i widzę, dziurę przez którą musiałam wpaść do tego dołu.

,,Spokojnie, żyje, ale wszystko mnie boli'' mówię próbując stanąć na nogi.

,,Rzućcie mi jakąś latarkę!'' krzyczę otrzepując się z kurzu.

,,Scarlett, uważaj rzucam latarkę!'' informuje mnie GummyBear.

,,Okej rzucaj'' mówię odsuwając się na bok, żeby nie dostać w głowę.

Podnoszę latarkę i świecę wszędzie, żeby zobaczyć co jest dookoła mnie.

,,Hej Carlos, tu jest tunel zrobiony, sprawdzę dokąd prowadzi'' krzyczę głośno, żeby usłyszał.

,,Nie Scarlett, poczekaj zaraz cię wyciągniemy, słyszysz mnie?'' powiedział Carlos.

,,Poczekajcie, sprawdzę tunel i mnie wyciągniecie'' powiedziałam świecąc przed siebie latarką.

,,Nie! Scarlett, kurwa poczekaj nie idź sama!'' krzyczy wkurwiony.

,,Hej Scarlett słyszysz mnie to ja GummyBear!'' krzyknął wychylając się do dziury.

,,Tak słyszę'' odpowiedziałam świecąc w jego stronę.

,,Poczekaj na mnie wskoczę do ciebie i sprawdzimy to razem'' krzyknął, a po chwili widzę jego nogi, opuszczają go do dziury.

,,Hej Scarlett!'' krzyczy wisząc.

,,No co tam?'' pytam, świecąc latarką w jego stronę.

,,Daleko jestem od ziemi?'' pyta wisząc.

,,Nie, skacz, masz jakieś 3 metry, nic ci nie będzie'' informuje go, a on słucha mnie i spada na ziemię i ląduje na dupsku tak jak ja.

,,Ja pierdole, to dla ciebie są 3 metry?'' pisnął z bólu.

,,Oj przeżyjesz, ja żyje'' zaśmiałam się.

,,GummyBear jeśli coś się stanie Scarlett, zabiję cię!!'' krzyknął Carlos z góry.

,,Dobra chodźmy sprawdzić tunel'' powiedziałam idąc w głąb tunelu, a on za mną.

Szliśmy dłuższą chwilę cały czas prosto, a potem chwile do góry.

,,Tutaj się kończy tunel'' mówię świecąc po ścianie, żeby zobaczyć jakieś drzwi albo coś podobnego.

,,Patrz tu są schody jak do strychu, weź pociąg za nie, żeby spadły na dół'' mówię świecąc mu latarką.

,,Czekaj, a ja ktoś jest na górze?'' zapytał patrząc na te schody.

,,Nie bój się damy radę, chyba potrafisz się bić, przecież jesteś w mafii'' zaśmiałam się.

,,Ale ty jesteś zabawna, no pewnie, że umiem się bić, a jak będą mieli broń?'' marudzi, to pewnie z nerwów.

,,A ty nie masz broni?'' zapytałam zdziwiona.

,,Mam broń, Boss mi dał zanim wskoczyłem do ciebie'' powiedział wyciągając broń.

,,Ale nie jestem dobry z bronią, kurwa jestem geniuszem komputerowym, nigdy nie narażam się tylko siedzę z boku przy laptopie'' syknął zrozpaczony.

,,Spokojnie na twoje szczęście ja potrafię całkiem nieźle strzelać, daj mi broń, a ty łap za schody'' rzucam pewna siebie.

Chwycił za schody i spuścił je na dół, weszliśmy razem po schodach i on próbował otworzyć klapę, a ja celowałam bronią przed nami. Wylądowaliśmy w starej okurzonej chatce nie daleko plaży.

,,Nikogo nie ma'' powiedział z ulgą.

,,Chodźmy na zewnątrz się rozglądnąć'' zaproponowałam uchylając drzwi, ale nie mogłam ich otworzyć na oścież bo coś blokowało.

,,Poczekaj przecisnę się i sprawdzę co blokuje drzwi'' powiedziałam dając mu latarkę.

,,Tu ktoś leży, czekaj sprawdzę czy żyje'' powiedziałam drżącym głosem.

Podeszłam do ciała i sprawdziłam puls.

,,Żyje, ma słaby puls, ale ma, masz telefon?'' zapytałam odsuwając go od drzwi, żeby mógł wyjść GummyBear.

,,Mam już dzwonie do Bossa'' powiedział wyciągając telefon z kieszeni, a ja zaczęłam sprawdzać gdzie jest ranny ten facet, obróciłam go na plecy i ujrzałam, że jest postrzelony w brzuch, stracił dużo krwi. Na szczęście GummyBear dobrze wyjaśnił nasze położenie, bo 10 minut później podjeżdża auto, wyskakuje z niego Carlos i biegnie w moją stronę.

,,Jesteś cała? Jak się czujesz?'' pyta sprawdzając moje ciało.

,,Jestem trochę obolała po upadku, ale przeżyje'' odpowiadam wtulając się mocno w niego.

,,Tym facetem musi się zając lekarz, bo jego puls jest bardzo słaby'' dodaje.

,,Już się nim lekarz zajmuje, chodźmy'' powiedział biorąc mnie w ramiona i ruszył do auta, a GummyBear za nami.

,,Czekaj mam coś twojego'' powiedziałam odsuwając kombinezon, jak tylko wsiedliśmy do auta i wyciągnęłam jego broń.

,,Dałeś jej broń?'' warknął wkurwiony Carlos, biorąc ją ode mnie.

,,Boss zapomniał, że nie potrafię strzelać? A Scarlett powiedziała, że potrafi strzelać, więc wolałem, żeby ona ją miała'' powiedział GummyBear.

,,Gdzie jedziemy?'' zapytałam przytulając się do Carlosa.

,,Do mojego hotelu, na pewno wszystko w porządku jesteś cała, żadnych złamań? Albo coś innego?'' zapytał kładąc rękę na moim policzku, a potem przysunął mnie, żeby pocałować w usta, gdy auto zaparkowało przy hotelu, Carlos wysiadł i czekał aż ja wysiądę, żeby mógł mnie wziąć w ramiona.

,,Wiesz, że mam nogi całe i mogę...'' zaczęłam ale przerwał mi.

,,Wiem, ale chce się tobą zająć, w końcu to dzięki tobie znaleźliśmy ten tunel'' powiedział wchodząc do hotelu prosto do recepcji.

,,Mój penthouse gotowy?'' zwrócił się do recepcjonistki.

,,Oczywiście Don Adriano'' odpowiedziała drżącym głosem.

Jak tylko weszliśmy do środka położył mnie na kanapie.

,,GummyBear pamiętasz który jest twój pokój?'' zapytał idąc w stronę drzwi.

,,Oczywiście widzimy się Bossie rano'' powiedział GummyBear wchodząc pewnie do swojego pokoju.

Gdy wrócił wziął mnie w ramiona i zaczął iść do tego pokoju z którego wrócił przed chwilką.

,,Gdzie mnie zabierasz?'' zapytałam, gdy wziął mnie w ramiona.

,,Do naszego pokoju, wziąć kąpiel'' odpowiada wchodząc do pokoju, a potem do łazienki.

,,Ooo kochany jesteś'' powiedziałam dając mu całusa w usta, a potem zaczęłam się rozbierać, przyda mi się relaksująca kąpiel, jestem obolała po tym upadku. Jak już byłam naga podeszłam do wielkiej wanny i weszłam do środka, ułożyłam się wygodnie. Leżąc słyszałam, że Carlos coś robi w pokoju, więc czekałam cierpliwie aż skończy.

,,Carlos!'' zawołałam go mam dość czekania na niego.

,,Coś się stało?'' zapytał zaglądając do łazienki.

,,Co robisz? Czekam na ciebie, aż do mnie dołączysz'' powiedziałam opierając się rekami o wannę i położyłam głowę na swoje ręce.

,,Myślałem, że wolisz być sama, dużo się dzisiaj wydarzyło, chce ci dać przestrzeń'' powiedział podchodząc do mnie i przykucnął obok mnie.

,,Mafiosso przestań, jak będę chciała być sama to uwierz mi powiem ci o tym, potrzebuje ciebie nie przestrzeni'' mówię łapiąc go za koszulę i przysuwam do siebie.

,,Scarlett...'' zaczął, ale mu przerwałam całując go w usta, zaczęłam rozpinać jego koszule i zsunęłam ją mu z ramion.

,,Wskakuj szybko do mnie chce się przytulić'' powiedziałam przerywając nasz pocałunek, wstał i ściągnął całkowicie koszulę i rozpinając pasek, a potem spodnie zsunął je wraz z bokserkami. Wszedł do wanny i usiadł naprzeciw mnie.

,,Serio?'' zapytałam przewracając oczami, a potem przysunęłam się do niego, usiadłam między jego nogami i oparłam się plecami o jego klatę, a on objął mnie swoimi ramionami.

,,Co teraz zrobisz z tym facetem?'' zapytałam opierając głowę o niego.

,,Na razie nic, muszę czekać aż dojdzie do siebie, żeby wyciągnąć od niego informacje, tunel kazałem zasypać i odnowić magazyn'' wyjaśnia.

,,A kiedy jedziesz do Mattia?'' zapytałam odwracając się przodem do niego.

,,Kazałem zając się tym Andrea, bo na pewno włamali się w taki sam sposób jak do niego, więc wie już co robić'' powiedział kładąc rękę na moim policzku, a kciukiem zaczął masować moje usta.

,,Jutro z rana wracamy?'' zapytałam, a potem cmoknęłam go w jego kciuk, którym masował moje usta.

,,Tak'' odpowiada patrząc mi w oczy.

Podnoszę się na rękach i całuje go w usta, a potem pogłębiając pocałunek, zmieniam swoją pozycję i siadam na jego kolanach rozkrokiem.

,,Scarlett, jesteś obolała po upadku'' powiedział przerywając pocałunek.

,,Tylko troszeczkę, ale to mi nie przeszkodzi w miłym spędzeniu czasu z tobą'' mruczę podniecona.

,,Wychodzimy? Woda się zimna zaczyna robić'' powiedział sięgając po ręcznik i podał mi, nie odpowiadając biorę ręcznik od niego i wychodząc z wanny osuszam swoje ciało.

Mam nadzieje, że on nie zamierza się oddalić ode mnie bo skopię mu dupę, pewnie czuję się winny mojego upadku, a to nie jest jego wina, to ja sama chciałam jechać z nim do tego magazynu. Weszłam do pokoju podeszłam do mojej torby z ciuchami i wyciągnęłam swoją piżamkę, satynową koszulkę z tweety i satynowe spodenki z kreskówki.

Gotowa położyłam się do łóżka i czekam na Carlosa, który wciąż jest w łazience. Wychodząc, zgasił światło i położył się do łóżka obok mnie, a ja podnosząc poszwę u siadłam na niego rozkrokiem, opierając swoje ręce po obu stronach jego głowy.

,,Nie odpychaj mnie od siebie, bo skopie ci dupę'' warczę do niego.

,,Scarlett...'' zaczyna, ale przerywam mu, bo wiem do czego to prowadzi.

,,Mafiosso od samego początku wiedziałam w co się pakuje, ostrzegałeś mnie dużo razy i nie pomogło, powiedziałeś, że zależy ci na mnie, że jestem najważniejszą osoba dla ciebie, że jestem twoją królową'' mówię patrząc mu w oczy.

,,Mówiłem szczerze, jesteś najlepszym co mnie spotkało w życiu'' odpowiada szczerze.

,,No to nie odpychaj mnie od siebie, bo wpadłam i się potłukłam, uwierz mi, wiele razy byłam gorzej poturbowana, albo pobita, gdy wracałam z walki, jestem dorosłą kobietą i wytrzymam dużo rzeczy'' oznajmiam mu.

,,Nie zostawię cię nigdy w życiu'' powiedziałam pochylając się i pocałowałam go delikatnie podgryzając jego wargę, aż warknął.

,,Teraz jak już sobie wyjaśniliśmy twoje głupie zachowanie'' powiedziałam, a on przewrócił oczami.

,,Zrób swojej królowej dobrze, bo jest spragniona, ciała i dotyku swojego zabójczo przystojnego chłopaka'' oznajmiam mu zalotnie, on nie tracąc czasu przewraca nas tak, że ląduje pod nim, łapię mnie za ręce i kładzie je nad moją głową.

,,Mmmm zaczyna mi się to podobać'' mruczę przegryzając swoją wargę, a on zaczyna mnie całować po szyi, schodząc co raz to niżej i niżej podgryza moją skórę, zostawiając czerwone znaki. Łapie obiema rękami za pasek od spodenek i zsuwa je ze mnie, a potem rzuca gdzieś za siebie. Rozsuwając szeroko moje nogi, układa się wygodnie między moimi nogami i zaczyna bawić się moją łechtaczką, masując ją, łapię zębami moje wargi i delikatnie ciągnie je, a potem wsuwa we mnie swój magiczny języczek.

,,Carlos'' syczę jego imię, podniecona, on zawsze wie, co zrobić i kiedy, żeby mi było zajebiście dobrze, gdy przyśpiesza swoje ruchy, jestem blisko orgazmu, on od razu wyczuwa to.

,,O kurwa... Mafiosso'' jęczę patrząc mu w oczy, gdy uderza mnie orgazm.

,,Zadowoliłem swoją królową?'' zapytał z uśmieszkiem na twarzy kładąc się obok mnie.

,,Jak zawsze'' odpowiadam, jak tylko dochodzę do siebie.

,,No to chodźmy spać, bo z samego rana wracamy'' mówi przysuwając mnie do siebie i nakrywa nas poszwą.


Proszę, wesprzyj autora głosują lub komentując.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top