Rozdział 1

                                                     ,,Carlos Della Morte''

Sięgnąłem po butelkę whisky, usiadłem przy biurku i nalałem do szklanki.

,,Wejść!'' krzyknąłem, gdy usłyszałem pukanie do drzwi, to GummyBear, on zawsze puka w konkretny sposób, żebym wiedział, że to on.

,,Don Adriano mamy go, zamknęliśmy go w celi, właśnie przesłuchuje go Pitbull'' powiedział jak tylko wszedł do środka.

,,Znalazłeś coś?'' zapytałem biorąc łyk whisky.

,,Należy do klubu motocyklowego, jest prawą ręką i bratem Kubańczyka, tak zwie się jego szef, to jakiś marny gang, posiada zaledwie 30 ludzi'' odpowiada siadając na krześle na przeciw mnie.

,,Dobra, zobaczymy czego dowie się Pitbull, a potem będziemy działać'' mówię, biorąc kolejny łyk.

,,To ja będę u siebie, spróbuje znaleźć coś więcej na nich'' powiedział wstając z krzesła i ruszył do drzwi.

,,O właśnie o tobie gadaliśmy'' powiedział jak otworzył drzwi.

,,Jego szef, chciał się dowiedzieć, gdzie trzymamy broń, dla tego cię śledził, amatorzy'' powiedział Pitbull wchodząc do środka wraz z Santiago i usiedli na kanapie.

,,Wszystko wyśpiewał jak tylko odciąłem mu pierwszy palec, GummyBear przejrzyj nagranie w celi i posprawdzaj wszystko'' rozkazał, wstając z kanapy, podszedł do biurka i nalał sobie whisky.

,,Się robi'' odpowiada wychodząc GummyBear.

,,Kurwa grubas ma grube kości, gdybyś widział jego, gdy odciąłem mu palec skamlał jak dziecko'' zaśmiał się.

,,Dobra robota Pitbull, Santiago przebierz się za 2 godziny mamy spotkanie w naszej pizzerii'' powiedziałem, wstając z fotela i ruszyłem do drzwi, a potem do swojej sypialni.

Parę dni temu, jadąc na spotkanie, na ulicy zobaczyłem piękną blond piękność, siedziała przed salonem piękności, na ławce i czytała książkę, od tej pory nie mogę o niej zapomnieć. Jeżdżę codziennie o tej samej porze, obok tego salonu, żeby zobaczyć ją przez te parę sekund. Oczywiście z łatwością mógłbym zdobyć jej dane, ale nie chce, nie chce zepsuć jej życia. Wszedłem do garderoby, żeby zmienić garnitur, a potem do łazienki, poprawić włosy, cholera muszę ściąć je, bo już są zbyt długie i denerwują mnie.

Usłyszałem pukanie, wyszedłem z łazienki i podszedłem do drzwi, żeby otworzyć.

,,Gotowy?'' zapytał Santiago moja prawa ręka.

,,Tak'' odpowiedziałem, zamykając drzwi i ruszyliśmy do wyjścia.

Wsiedliśmy do suva i ruszyliśmy na spotkanie.

Przejeżdżaliśmy obok salonu, przy którym zwykle siedzi i czyta książkę, ale nie było jej, szkoda, zawsze mi poprawia to humor, gdy ujrzę ją nawet przez minutkę, kurwa czuję się jak stary zboczeniec, który podgląda młodą dziewczynę, ale ona jest taka piękna, że nie mogę się powstrzymać, coś ciągnie mnie do niej cholernie.

,,Jesteśmy na miejscu'' powiedział Santiago, wytrącając mnie z moich myśli.

Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do pizzerii.

,,Poczekaj chwilę'' powiedział przy wejściu i ruszył w stronę, punktu odbierania zamówień, ruszyłem za nim.

,,Scarlett?'' powiedział podchodząc do pięknej blondynki, odwróciła się i zatkało mnie.

To jest ta blond piękność, którą nie mogę sobie wybić z głowy.

,,Santiago? Cześć'' powiedziała zaskoczona, uśmiechając się do niego, ma piękny uśmiech, a jej słodki głos, powoduje ciarki na moim ciele.

,,Cześć na długo przyleciałaś? Czemu nic nie pisałaś, że jesteś we Włoszech?'' zapytał przytulając się z nią, kurwa to głupie, że wkurwia mnie to że przytula ją.

,,No na stałe, kupiłam mały domek, dopiero wczoraj skończyłam go urządzać'' powiedziała uśmiechając się do niego.

,,To super, musimy się spotkać i uczcić to'' powiedział Santiago.

,,Santiago'' pośpieszyłem go, podchodząc do nich.

,,O Adriano, chodź, pozwól że ci przedstawię moją dobrą znajomą, to jest Scarlett opowiadałem ci o niej'' powiedział odwracając się do mnie .

,,Scarlett, to jest mój szef i przyjaciel Adriano'' przedstawił mnie.

Zrobiła krok do tyłu, żeby mnie, zobaczyć bo Santiago jej zasłaniał, widziałem jak jej oczy wędrują po moim ciele, od stóp do głowy.

,,Witam'' powiedziała uśmiechając się do mnie i wyciągnęła rękę na powitanie.

Spojrzałem na jej rękę, a potem uścisnąłem ją, byłem ciekawy jakie to uczucie dotknąć jej nieskazitelnego ciała.

,,Witam'' powiedziałem masując jej rękę kciukiem, ale ma gładką skórę, nigdy nie pozwalam się dotykać i wpadam w szał, jak ktoś tylko próbuje mnie dotknąć, ale ona kurwa sprawia, że zatracam się w jej osobie.

,,Per favore, ordini signora'' powiedział drżącym głosem kelner podchodząc do nas z jej zamówieniem i wyrwał mnie z transu, puściłem jego dłoń, a ona odwróciła się do kelnera.

[,,Proszę pani zamówienie'']

,,Grazie'' powiedziała zabierając od niego pudełko.

[Dziękuje'']

,,Nie zatrzymuje już was dłużej, Santiago odezwij się jak będziesz miał wolny wieczór to uczcimy mój przyjazd, miłego wieczoru panowie'' powiedziała odwracając się do nas i ruszyła do wyjścia.

,,Jestem w szoku, podałeś jej rękę'' powiedział zdziwiony, kurwa sam jestem w szoku, ale miałem silną potrzebę jej dotknąć.

,,Zamknij się'' żądam gniewnie, idąc do naszego stolika.

,,Podoba ci się Scarlett?'' zapytał idąc za mną.

,,Nie, spierdalaj'' warknąłem do niego, kurwa nie da mi spokoju dupek.

,,Tak, podoba ci się'' śmieje się.

,,Chcesz dostać kulkę w nogę?'' zapytałem odwracając się twarzą do niego.

,,Dobra już jestem cicho'' powiedział siadając przy stoliku.

,,Jeśli chcesz, mogę dać ci jej numer'' szepnął cicho, widząc że idzie do nas facet z którym mamy spotkanie, wiedział że nie zrobię mu krzywdy przy nim, dupek, wyżyję się na nim na siłowni wieczorem.


                                                     ,,Scarlett Marchetti''

Jak tylko wróciłam z moją pizzą do domu, usiadłam w salonie, włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Cały czas w głowie mam tego faceta, moje myśli wracają cały czas do niego, jego spojrzenie ten jego wzrok o samym myśleniu o nim powodował u mnie dziwne nowe nieznane mi dotąd uczucie. Założę się, że ma więcej niż dwa metry, bo jest strasznie wysoki, spojrzałam na jego twarz, jak tylko podszedł bliżej nas. Ma nad prawą brwią na czole wytatuowany napis Italia, obok napisu parę mniejszych tatuaży, ale mój wzrok zszedł niżej, jego szyja również była pokryta tatuażami, miał na sobie garnitur świetnie dopasowany do jego ogromnej postury, spojrzałam w jego oczy, ma piękne rzadko spotykane szare oczy, niebieski kolor mieszany z zielonym, które były pełne gniewu i nienawiści, bije od niego władza i żądza krwi, dobrze wiem kim on jest Santiago opowiadał mi troszkę o nim nie za dużo, ale przynajmniej wiem czym się zajmuje, Don Adriano Della Morte przywódca mafii, zajmuje się narkotykami, nielegalną bronią, kasynami oraz hotelami, Santiago jest jego prawą ręką i przyjacielem od dość dawna. Jak tylko zjadłam wyszłam do ogrodu, żeby poczytać. Uwielbiam czytać szczególnie książki erotyczne, są pełne namiętności i miłości, chciałabym kiedyś w końcu spotkać swoją wielką miłość, która zawładnie moim ciałem i duszą, która sprawi że będę chciała zrobić dla niej wszystko. Niestety jak na razie nikt nie jest dla mnie odpowiedni i nikt się nie nadaje, nie ma na świecie takiego mężczyzny co dałby radę okiełznać mój temperament.

,,Scarlett!!'' usłyszałam swoje imię, to Santiago? Co on tu robi?

,,Scarlett!!'' woła mnie, wychodząc do ogrodu.

,,Tutaj!'' krzyknęłam do niego, żeby wiedział gdzie jestem.

,,Boże, jesteś cała?'' zapytał podchodząc do mnie, a za nim Adriano.

,,Co ? Co ty tu robisz? Siedziałam w ogrodzie i czytałam'' powiedziałam wstając z kanapy i zaczęłam iść w jego kierunku.

,,Ktoś cię śledził i wysłał nam zdjęcia jak siedzisz na kanapie w ogrodzie'' wyjaśnił Santiago przytulając mnie do siebie.

,,Santi nic mi nie jest, nikogo nie widziałam'' uspokajam go.

,,Zdjęcia były robione z dalekiej odległości, kolejne było w pizzerii jak uściskałaś rękę mojego Bossa'' wyjaśnił Santi rozglądając się.

,,Spakuj się pojedziesz z nami'' rozkazał Adriano podchodząc bliżej.

,,Nie ma takiej zajebanej możliwości'' syczę do niego stawiając się, nikt nie będzie mi rozkazywał

,,Powiedziałem...'' przerwałam mu przewracając oczami.

,,Mam w dupie co powiedziałeś, nie lubię jak mi ktoś rozkazuję'' syknęłam do niego, co on sobie kurwa myśli dupek.

,,Spokojnie, Scarlett proszę, weź parę rzeczy i zabierzemy cię w bezpieczne miejsce... proszę Letti'' poprosił Santiago, on wie że nie lubię jak mi się rozkazuję.

,,Dobra daj mi parę minut'' powiedziałam idąc w stronę domu żeby spakować swoje rzeczy, tylko na parę dni.

,,Jestem gotowa'' powiedziałam wracając z powrotem do salonu z torba.

,,Daj wezmę ją'' zaproponował Santiago podchodząc do mnie.

,,A co ja rąk nie mam? Wiesz, że nie lubię jak się mnie traktuje jak szklaną laleczkę'' powiedziałam wkurzona.

,,Dobra, boże, chciałem pomóc'' sapnął odchodząc ode mnie.

,,Już możemy wreszcie iść?'' zapytał znudzony Adriano.

,,Tak'' odpowiedziałam krótko i zaczęłam iść w stronę drzwi, podeszłam do swojego auta, otworzyłam drzwi od pasażera, wrzuciłam swoją torbę z ciuchami, a jak chciałam otworzyć drzwi od strony kierowcy i wsiąść zatrzymał mnie Adriano.

,,Gdzie ty idziesz? Jedziesz z nami w aucie'' warknął łapiąc mnie za ramie.

,,Taaak ... już biegnę do twojego auta'' syknęłam mu w twarz wydzierając rękę z jego uścisku i wsiadłam na miejsce kierowcy.

,,Scarlett, powiedziałem jedziesz z nami'' krzyknął wkurwiony.

,,Jadę swoim autem albo wcale'' mówię stanowczo zapinając pas.

,,Kurwa!!... Santiago pojadę z nią, jedziesz pierwszy my za tobą'' powiedział idąc wkurwiony w stronę pasażera, moją torbę położył na tył i wsiadł.

,,Masz jechać za Santiago on cię poprowadzi'' rozkazał.

,,Rozkazywać to sobie możesz swoim ludziom, ja dla ciebie nie pracuje'' powiedziałam krzyżując ręce przed sobą.

,,Dobra, jedź już... proszę'' powiedział jego oczy powoli wpadły na mój dekolt, znowu, przewróciłam oczami i włączyłam swoją muzykę, od razu mi ją wyłączył.

,,Pojedziemy w ciszy'' powiedział patrząc na mnie.

,,Nie'' powiedziałam włączając z powrotem muzykę tylko tym razem głośniej, a po chwili zaczęłam śpiewać:

I feel the rush

Addicted to your touch

Oh, I feel the rush

It's so good, it's so good

I feel the rush

Addicted to your touch

Oh, I feel the rush

It's so good, it's so good

Znowu wyłączył muzykę.

,,Słuchaj pieprzony Mafiosso, powtarzam ci jeszcze raz, rozkazywać i rządzić to możesz u siebie, nie u mnie w aucie i nie mi'' krzyknęłam do niego głośno żeby zrozumiał, chciał coś powiedzieć ale przerwał naszą kłótnię jego telefon i od razu odebrał.

,,Jesteśmy śledzeni'' powiedział rozłączając się.

,,I co teraz?'' zapytałam patrząc dyskretnie w lusterka.

,,Nic, jedź za Santiago, jak tylko zatrzymamy się przed domem, nie daj po sobie poznać że wiemy o nich'' powiedział sprawdzając swoją broń.

Dojazd do niego zajął nam prawie 30 minut, gościu mieszka na zadupiu.

,,Kurwa w co ty mnie wpakowałeś co? Przecież nic nie zrobiłam'' zapytałam parkując obok auta w którym jechał Santi i spojrzałam na niego.

,,Pewnie myślą że jesteś moją słabością'' odpowiedział patrząc mi głęboko w oczy jak by chciał mnie rozszyfrować co jest w mojej głowie.

,,Ale dlaczego? Zaledwie parę godzin temu cie poznałam, nic nas nie łączy tylko podałam ci rękę'' powiedziałam odpinając pas.

,,Nie na widzę jak ktoś mnie dotyka, w zasadzie nikt nie może mnie dotykać'' powiedział patrząc przed siebie.

,,To dlaczego mi pozwoliłeś?'' zapytałam wyciągając kluczyki ze stacyjki.

,,Sam chciałbym to wiedzieć, po prostu ciągnie mnie coś do ciebie, od pierwszego spojrzenia'' odpowiedział wychodząc z auta i podszedł do moich drzwi, otworzył je dla mnie i wystawił do mnie rękę żeby mi pomóc wyjść.

,,Znowu to robisz'' powiedziałam przyjmując jego pomocną dłoń.

Widać było po jego reakcji, że nie kontroluje tego, lubi mój dotyk skoro sam wychodzi on naturalnie. Spojrzałam na jego posiadłość, jest ogromna, nie dziwie się że pilnuje go tyle mężczyzn.

 Już przy bramie wjazdowej przywitało nas 4 mężczyzn z bronią, przy wejściu do jego posiadłości kolejnych 2. Weszliśmy do środka, a potem prosto do jego gabinetu, tam już siedział na kanapie facet wpatrzony w swój laptop.

,,Don Adriano mamy go'' powiedział patrząc w swój laptop.

,,Bardzo dobrze, kto to?'' zapytał Adriano siadając przy swoim biurku.

,,Należy do tego samego klubu co ten w celi, to drugi najmłodszy brat Kubańczyka'' odpowiedział odciągając wzrok z komputera i mnie zobaczył.

,,Witam piękną panią jestem GummyBear'' powiedział wstając z kanapy i podszedł do mnie podać mi rękę.

,,Witam jestem Scarlett'' powiedziałam przyjmując jego rękę.

,,Dobra niech się nim zajmie Pitbull, a teraz...'' przerwał mu telefon, spojrzał na ekran i od razu odebrał.

,,Dobra wpuść go, ale miej na skurwysyna oko, już wychodzę'' powiedział rozłączając się.

,,Kurwa! ... GummyBear powiedź Snajperowi, żeby zajął swoje miejsce, Santiago idziesz ze mną, przyszło 3 idiotów, jeden ma Kassandre i trzyma broń przy jej głowie kazałem ich wpuścić'' powiedział wkurwiony wstając z krzesła i ruszył do wyjścia, a my za nim.

,,Scarlett zostań w środku i nie wychodź'' rozkazał mi znowu, zaczyna mnie to już wkurwiać, ale na razie nie chce z nim zadzierać, więc jestem cicho.

,,Shadow miej na nich oko ze Snajperem, unieszkodliwić, ale nie zabijać...'' zaczął dawać instrukcje co każdy ma robić, a potem otwierając drzwi wyszedł przed dom, a za nim Santiago.

Podeszłam do okna i dyskretnie patrzyłam co się dzieje. Jak tylko wyszedł Adriano z Santiago przed dom, podeszło trzech uzbrojonych mężczyzn, jeden trzymał za włosy zapłakaną dziewczynę myślę że w moim wieku i trzymał broń przy jej głowie, obok niego stał niski gruby facet też miał broń w ręce i mierzył w stronę Adriano i Santiago, parę metrów dalej tyłem do nas stał trzeci pewnie pilnował ich tyłów. Ten co trzymał dziewczynę zaczął krzyczeć głośno do Adriano i wymachiwać bronią, widać że był wkurwiony i nie bardzo wiedział co robić. Koło mnie dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn podeszło do dwóch różnych okien, delikatnie i cicho uchylili je, a potem wyciągnęli broń i zaczęli mierzyć do nich.

,,Snajper biorę tego co trzyma Kassandre mam dobry widok na niego'' powiedział Shadow.

,,Spoko, zajmę się tym obok, daj znać bossowi'' odpowiedział Snajper, układając się wygodnie.

,,Boss, biorę tego co trzyma Kass, a Snajper zajmie się tym obok, czekamy na twój znak.'' powiedział przyciskając coś w uchu, dopiero teraz zauważyłam, że ma coś wsadzone w uchu, siedziałam w ciszy, żeby ich nie rozpraszać i obserwowałam co się się dzieje.

Wszystko działo się tak szybko, gdy chłopaki postrzelili tych dwóch przed Adriano, on chwycił tą dziewczynę i zakrywając ją ciałem, szybko wyciągnął broń i strzelił do tego co stał z tyłu w rękę, wypadła mu broń, a potem strzelił drugi raz trafiając go w nogę i upadł na ziemie, w tym czasie Santiago podbiegł do tych dwóch i uderzył ich bronią w głowę, stracili przytomność. Snajper i Shadow schowali broń i wyszli na dwór, żeby pomóc im.

Adriano zabrał tą dziewczynę do środka do domu, a Santiago z reszta chłopaków zabrali, gdzieś tych postrzelonych.

,,Wszystko już dobrze, niczego ci nie zrobili?'' zapytał Adriano oglądając ją czy jest cała.

,,Nie, nic mi nie jest, tylko parę siniaków, ale ochroniarze nie żyją, zabili ich'' odpowiedziała zapłakana tuląc się do niego.

,,Już jest wszystko dobrze, Santiago zaprowadź ją do pokoju, a ty idziesz ze mną'' powiedział pokazując palcem na mnie i ruszył w stronę swojego gabinetu.

,,Wszystko w porządku?'' zapytał jak zamknęłam drzwi.

,,Tak'' odpowiedziałam drżącym głosem siadając na kanapie, jestem troszkę zaskoczona tym co się wydarzyło, ale próbuje nie pokazywać tego po sobie, widziałam już ranne osoby, albo po walce, ale jakoś to zawsze dziwnie na mnie działa.

Podszedł do barku nalał sobie do szklanki jakiegoś alkoholu i biorąc łyk podszedł do mnie.

,,Potrzebujesz czegoś?'' zapytał kucając przede mną.

,,Chwili na przetworzenie tego wszystkiego'' odpowiedziałam biorąc od niego szklankę, wypijam ją i odkładam obok.

,,To nie jest pierwszy raz, jak widzę broń czy postrzelenie, tylko potrzebuje chwili, żeby dojść do siebie'' tłumacze mu wstając z kanapy, biorąc szklankę podeszłam do barku i nalałam sobie to co on przedtem.

,,Nie jesteś za młoda na picie alkoholu?'' palnął bezczelnie i znowu jest wrednym skurwielem.

,,Serio przed chwilą sam mi dałeś szklankę'' westchnęłam przewracając oczami i wzięłam łyk trunku.

,,Nie dałem dzieciaku, tylko sama wyrwałaś mi z ręki'' burczy wstając z kanapy.

,,Odezwał się stary dziadek'' rzucam i idę w stronę drzwi żeby wyjść, bo zaczyna mnie już wkurwiać, ale jak tylko łapię za klamkę, chwyta mnie za biodra i obracając twarzą do siebie przyciska do drzwi swoim ciałem.

,,Jak chcesz to mogę ci pokazać co stary dziadek potrafi'' mówi zdecydowanie z uśmieszkiem na twarzy, patrząc mi prosto w oczy, aż przechodzi mnie dreszcz i włosy stają mi na karku. Boże dopomóż, zrobiło mi się gorąco na policzkach, mój wzrok schodzi na jego usta, zwilża je językiem i uśmiecha się, dupek robi to celowo, na szczęście przerywa nam pukanie do drzwi. Zabiera ręce z moich bioder i odsuwa się ode mnie, idzie w stronę barku, a ja siadam z powrotem na kanapie jak niby nic się nie stało.

,,Wejść'' podnosi głos, żeby za drzwiami usłyszeli go.

,,Don Adriano mamy wszystkie informacje'' powiedział wchodząc do środka GummyBear.

,,Dobra powiedź Exe, żeby wziął swoich ludzi i się wszystkimi zajął'' powiedział Adriano siadając przy swoim biurku.

,,Tak jest'' odpowiedział idąc do drzwi.

,,No to skoro już po wszystkim to ja też już pojadę do swojego domu" powiedziałam wstając z kanapy i zaczęłam iść w stronę drzwi.

,,Nigdzie nie pójdziesz do puki nie zajmiemy się całym gangiem'' odpowiada wyciągając telefon.

,,Nie musicie mnie niańczyć dam sobie sama radę'' marudzę krzyżując ręce przed sobą.

,,Powiedziałem masz tu zostać'' warknął ostrzegawczo.

,,Mam w dupie co ty powiedziałeś, nie będziesz mi rozkazywał Mafiosso'' oznajmiam mu.

,,Zawsze musisz mnie wkurwiać? Nie możesz po prostu posłuchać jak cię proszę?'' Zapytał wstając z krzesła.

,,Niee, ty nie prosisz, tylko rozkazujesz'' fukam do niego.

,,Kurwa mać... Scarlett proszę poczekaj, aż wyłapiemy ich wszystkich'' poprosił zaciskając swoje pięści, musi go to wiele kosztować, nie będę już go wkurzać.

,,Dobrze zostanę, do czasu aż złapiecie ich wszystkich'' zgodziłam się, co mi szkodzi.

Usłyszeliśmy znowu pukanie do drzwi.

,,Wejść'' powiedział głośno, żeby ten ktoś usłyszał, odsunęłam się, żeby nie dostać drzwiami, wszedł Santiago.

,,Wzywałeś mnie?'' zapytał wchodząc do środka.

,,Tak, pokaż Scarlett pokój w którym się zatrzyma'' powiedział otwierając swój laptop.

,,Tak jest, chodź Scarlett'' powiedział otwierając dla mnie drzwi i ruszyliśmy.

,,Mój pokój jest tu, a tu Adriano '' powiedział pokazując palcem na drzwi.

,,Dobrze, dzięki, jeszcze jak byś był tak miły i przyniósł mi moją torbę z ciuchami z auta'' poprosiłam uśmiechając się ładnie do niego, zawsze to działa.

,,Dobra, zaraz wracam'' powiedział idąc schodami w dół po moje rzeczy.

Weszłam do środka, pokój jest ogromny i przepiękny, ale najważniejsze, ze łóżko jest mega zajebiście wygodne, jak tylko Santi przyniósł mi torbę z rzeczami, wzięłam prysznic, a potem ubrałam czarną piżamkę, szorty satynowe z koronką i stanik satynowy z delikatną koronką przy dekolcie.

Związałam włosy do góry i położyłam się na łóżku, poczytam książkę i tak nie mam nic lepszego do roboty. Po paru gorących rozdziałach, zgłodniałam postanowiłam poszukać kuchni, jest już późno, więc pewnie nikogo nie będzie, zeszłam schodami w dół i korytarzem poszłam w lewo no i jest ogromna kuchnia, podeszłam do lodówki i jak chciałam wyciągnąć mleko zauważyłam że ktoś siedzi przy stole.

,,Boże, przestraszyłeś mnie'' syknęłam cicho łapiąc się za serce.

,,Co ty kurwa masz na sobie?'' warknął pożerając mnie swoim głodnym wzrokiem.

,,Starość nie radość, wzrok nie będzie dobry wiecznie'' zaśmiałam się złośliwie.

,,Mam na sobie piżamkę'' dodaje wzruszając ramionami.

,,Scarlett'' syczy ostrzegawczo zrywając się z krzesła i podchodzi do mnie, mając na sobie tylko spodenki, jego całe ciało jest pokryte tatuażami, wygląda zabójczo seksownie, aż mi się zaczyna robić gorąco.

,,Mafiosso'' mruczę ksywę, którą wymyśliłam dla niego, jak staje blisko mnie.

,,Zdajesz sobie sprawę, że mieszka tu jeszcze 10 innych mężczyzn, którzy mogą cię zobaczyć?'' zapytał patrząc mi w oczy.

,,To niech patrzą, mam zajebiste ciało nie wstydzę się tego'' odpowiadam śmiało.

,,Moje ciało może się podobać wszystkim, ale nikt nie może go mieć'' dodałam.

,,Scarlett'' warczy seksownie moje imię i więzi mnie między blatem a, swoim ciałem kładąc po obu stronach moich bioder swoje ogromne ręce.

,,Adriano'' szepcze cicho jego imię patrząc mu prosto w oczy, jest pochylony nade mną, jego buzia jest blisko mojej, serce podchodzi mi do gardła.

,,Chciałbym czegoś spróbować... mogę?'' zapytał patrząc na moje usta, nie mogłam wykrztusić słowa, więc kiwnęłam głową na tak.

,,Chwycił mnie swoją prawą ręką za kark i przysuwając do siebie, nasze usta dotknęły się, podniosłam rękę i wsunęłam palce w jego włosy, delikatnie pociągnęłam warknął, a wtedy wykorzystałam to i wsunęłam mu język do buzi, nasze języki współgrały razem idealnie, w wspólnym rytmie. Chwytając mnie za biodra, posadził na blacie, nie przerywając naszego gorącego pocałunku, automatycznie moje nogi oplotły go w pasie i przysunęłam go do siebie najbliżej jak tylko mogłam.

,,Znowu mnie dotykasz'' wymruczałam, jak tylko przerwaliśmy nasz namiętny pocałunek żeby złapać powietrze.

,,Nie wiem, jak ty to robisz, ale nie czuje obrzydzenia, wręcz przeciwnie uwielbiam twój dotyk'' odpowiedział cicho patrząc mi prosto w oczy.

,,Masz takie piękne oczy, uspokajają mnie'' dodał, od razu się pojawił uśmiech na mojej twarzy, nie spodziewałam się takich komplementów od niego.

Usłyszeliśmy kroki, ktoś zaraz wejdzie do kuchni, odsunął się ode mnie, a ja zeskoczyłam z blatu i podeszłam po szklankę, światło się zapaliło.

,,O myślałam że nikogo tu nie ma'' powiedziała ta dziewczyna, której ten frajer przykładał broń do głowy.

,,Cześć jestem siostrą Carlosa... znaczy Adriano, jestem Kassandra'' poprawiła się podchodząc do mnie.

,,Cześć Scarlett'' odpowiedziałam uśmiechając się do niej.

,,Carlosa?'' zapytałam patrząc na niego z uśmieszkiem na twarzy.

,,Tak, Carlos Adriano Della Morte, ale nienawidzi swojego pierwszego imienia'' wyjaśniła mi, biorąc małą butelkę wody z lodówki.

,,I radzę ci się nie pomylić, wpada w szał'' wyszeptała cicho.

,,Kass!'' warknął ostrzegawczo do niej.

,,Dobra, czas na mnie, dobranoc'' powiedziała wychodząc z kuchni.

,,Na mnie już też czas'' powiedziałam uśmiechając się złowieszczo i zaczęłam iść pomalutku do wyjścia, a on patrzył na mnie podejrzliwie.

,,Scarlett'' wkurza się, pewnie wie co chce powiedzieć, ooj tak nie była bym sobą, gdybym...

,,Dobranoc ...Carlos'' mówię wychodząc z kuchni i szybciutko biegnę do pokoju.

Położyłam się z powrotem do łóżka i próbowałam zaspać, ale przez niego nie mogłam, cały czas myślami wracałam do tego co się dzisiaj między nami wydarzyło. Podobał mi się nasz pocałunek, nasze języki jak się dotknęły współgrały razem idealnie, tylko zastanawia mnie to co powiedział chciałbym czegoś spróbować, czyli, że co, to był jego pierwszy pocałunek? Myślałam, że oszaleje jak położył swoje dłonie po obu stronach moich bioder na blacie, na początku myślałam że mi się to wszystko wydaje, jak chwycił mnie ręką za kark i przysunął żeby pocałować, myślałam że się rozpłynę, czuję się bezpiecznie w jego wielkich ramionach, strasznie to dziwne, ale pierwszy raz w życiu przytulam się do obcego mężczyzny. Znam go parę godzin, a już nie dość, że pozwoliłam mu się objąć to w dodatku jeszcze pocałować, ma coś w sobie co mnie przyciąga do niego.

Nad ranem, jak tylko wstałam, pościeliłam łóżko, a potem wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki się przygotować, ubrałam niebieską bieliznę koronkową, jeansowe ogrodniczki, są to spodenki połączone z bluzka, do tego, czarne kozaczki za kolano na wysokim obcasie. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż.

Gotowa zeszłam na dół i ruszyłam do drzwi, chce pojechać do mojego salonu, zobaczyć jak się moje dziewczynki mają, a potem coś zjem umieram z głodu.

,,A ty gdzie się wybierasz?'' zapytał Adriano, aż mi włosy stanęły na karku.

,,Do mojego salonu'' odpowiadam, nie odwracając się do niego.

,,Chyba sobie żartujesz'' zaśmiał się, aż wkurzona się odwróciłam do niego.

,,Wyglądam na taką co by żartowała?'' zapytałam krzyżując ręce przed sobą.

,,Nikt nie wychodzi z tego domu, do puki nie wyłapiemy wszystkich skurwieli z gangu, wysłali mi zdjęcia twoje i porwali moją siostrę'' oświadcza pewny siebie.

,,No to na co tu stoisz? zajmij się tym!'' krzyczę do niego.

,,Moi ludzie się już tym zajmują'' odpowiada spokojnie.

,,Kiedy będę mogła wrócić do domu?'' pytam podchodząc do niego.

,,Dzieciaku bądź cierpliwa, jutro już będzie po wszystkim'' powiedział patrząc mi w oczy.

,,Mam taką nadzieje, mam swoje obowiązki, których nie mogę odłożyć bo ty sobie tak chcesz'' powiedziałam wyciągając telefon.

,,Wpisz mi swój adres, chce zamówić coś do jedzenia'' poprosiłam dając mu telefon do ręki.

,,Popatrz jaka ty potrafisz być miła, jak coś potrzebujesz'' droczy się, wpisując mi adres w aplikacje.

,,Cześć wszystkim'' powiedziała Kassandra wchodząc po schodach.

,,Cześć, chcesz może coś? bo zamawiam jedzenie'' zapytałam podchodząc do niej.

,,Pewnie'' odpowiedziała patrząc na telefon.

,,A mnie, nie zapytasz czy coś chce?'' zaczepia mnie Carlos.

,,Nie'' odpowiadam krótko, biorąc od Kass telefon.

Oczywiście zamiast zamówić dla siebie i Kass zamówiłam 10 pizz, nie wiem ile tu mieszka osób, ale mam nadzieje że starczy dla wszystkich.

,,Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, to może pooglądasz ze mną jakiś film?'' zaproponowałam.

,,Pewnie, chodźmy do pokoju kinowego'' powiedziała.

,,Macie tu pokój kinowy?'' zapytałam zdziwiona idąc za nią.

,,2'' odpowiada otwierając drzwi do pokoju, weszłam do środka i wow.

Pokój w jasnych kolorach, szare ściany i biały sufit, ogromny telewizor przy ścianie, wielkie szare kanapy, a przy każdej lampka, obrazy na ścianach, wszystko wygląda jak nowe i nie używane. Usiadłyśmy na kanapie i Kass od razu chwyciła za pilot.

,,Co oglądamy?'' zapytała.

,,Może jakąś komedie chce poprawić sobie humor, bo twój brat już mi go zepsuł'' odpowiadam układając się wygodnie.

,,Napisze do Gerardo, żeby zajął się pizzą jak przywiozą'' powiedziała wyciągając telefon z kieszeni.

,,A ja napisze do Santiago, żeby przyszedł... kto to Gerardo?'' zapytałam wyciągając telefon.

,,Zajmuje się domem'' odpowiedziała, chowając telefon i zaczęła szukać filmu dla nas.

A ja napisałam wiadomość do Santiago.

...Santi chodź do pokoju kinowego pooglądać

film z nami, zaraz powinni przywieź pizzę...

                                                                 ...Nie jestem sam, jest ze mną Exe i Snajper,

                                                        poznałaś ich wczoraj...

...Tak, pamiętam, zaproś wszystkich, zamówiłam 10 pizz,

więc starczy dla każdego...

                                                  ...Już idziemy...

,,Santiago zaraz przyjdzie z Exe i Snajperem'' powiedziałam, chowając telefon.

,,Chodź Gerard'' powiedziała jak tylko usłyszała pukanie do drzwi.

Wszedł starszy facet, przywitał się ze mną i postawił pudełka z pizzą, potem przyniósł szklanki i talerze, jak tylko wyszedł, wszedł Santiago zresztą i przysiedli się do nas.

Jak tylko zaczęliśmy jeść, otworzyły się ponownie drzwi i wszedł Carlos.

,,Co wy tu kurwa robicie? Nie płacę wam za siedzenie'' powiedział krzyżując ręce przed sobą.

,,Boss wszystko jest już załatwione'' powiedział Exe.

,,Ktoś tu jest zazdrosny, że nie został zaproszony'' droczę się, aż wszyscy zamilkli i patrzą się z niedowierzaniem.

,,Dzieciaku, nie zaczynaj ze mną'' warknął zaciskając ręce w pięść.

,,Oj nie złość się na mnie, dołącz do nas i poczęstuj się pizzą Carlosss'' specjalnie przeciągnęłam ostatnią literkę, aż Snajper zaczął się krztusić jedzeniem jak powiedziałam do niego po imieniu, jego prawdziwym imieniu, którego nienawidzi.

,,Don Adriano dla ciebie'' żąda wkurwiony.

,,Mam to gdzieś, bardziej mi się podoba imię Carlos'' mówię szczerze.

,,Scarlett wiesz, że mam ochotę cię udusić?'' zgrzytnął.

,,Nie ty jeden'' westchnęłam biorąc kolejny kawałek pizzy.

,,Proszę, nie kłucie się, usiądź z nami Adriano'' poprosiła Kassandra, przesuwając się na koniec kanapy, żeby zrobić jemu miejsce.

Odkładając pizzę, wstałam z kanapy i ruszyłam do niego, łapiąc go za rękę zaczęłam go ciągnąć w stronę kanapy, ale on jest zbyt silny, żebym mogła go tak po prostu za ciągnąć na kanapę.

,,No rusz się, staruszku'' sapnęłam, pchając go, w końcu pozwolił mi się zaciągnąć w stronę kanapy i usiadł. Wzięłam talerz nałożyłam 3 różne kawałki pizzy.

,,Przestańcie się tak gapić i jedźcie pizzę'' opierdzieliłam ich siadając obok Carlosa.

,,Proszę Mafiosso smacznego'' dałam mu talerz i biorąc swój z powrotem zaczęłam jeść swoją pizzę.


Proszę, wesprzyj autora głosują lub komentując.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top