𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟗
𝐄𝐥𝐥𝐢𝐬
Zasuwam ostatnią walizkę, oczekując telefonu od Thompsona, by zdać mu relację z postępów akcji. Nie mogę mu oczywiście powiedzieć, że wyciągnęłam Laflina na koncert do Central Parku, bo mógłby mnie posądzić o chęć sabotażu misji przez niewykonanie ustalonego planu. Niech myśli, że tak jak wymyślili, wymknęłam się z nim na kolacje w jakiejś luksusowej restauracji.
Jednak to zachowanie kompletnie nie pasowało mi do osobowości stworzonej dla Ellis. Ona była wolnym duchem, a nie tutejszą panienką lecącą na kasę naszego mafiosa. Dlatego postanowiłam przejąć stery skoro to zadanie, zostało powierzone mi, a nie sztywniakom z biura, którzy kompletnie nie znają się na uwodzeniu.
Nagle w pokoju hotelowym rozbrzmiewa dźwięk telefonu, podchodzę do nocnej szafki i odbieram przychodzące połączenie na moje drugie urządzenie.
— Laflin połknął haczyk, tak jak zakładaliśmy – mówi mężczyzna bez zbędnych ceregieli
Siadam na łóżku, wysłuchując do końca jego wypowiedzi i następnie odpowiadam:
— Czyli dobrze obstawiałam, że jego człowiek siedział przy stoliku obok nas w restauracji – rzucam zadowolona ze swoich obserwacji – Podjął jakieś kroki? – dopytuje
— Na pewno nie lecisz dzisiaj do Miami, bo twoja rezerwacja została anulowana – wyjaśnia ogólnikowo bez konkretów czym zaczyna mnie denerwować
— Rozumiem, czekam na jego ruch – mówię kończąc rozmowę bez żadnego słowa pożegnania
Ciskam urządzenie na pościel rozdrażniona tą krótką rozmową, ale za to jak wiele mówiącą. Thompson ewidentnie dostał polecenie z góry o nieinformowaniu mnie o szczegółach dotyczących śledztwa w sprawie Laflina.
Mam zagrać tylko słodką laleczkę, która odciągnie jego uwagę a oni przy obławie, zbiorą całą chwałę zwycięstwa. Tak to my się bawić nie będziemy, jeszcze zobaczą, co to znaczy zadzierać z kobietą.
Moje rozmyślenia przerywa pukanie do drzwi, zrywam się z łóżka, będąc pewna, że to boy hotelowy przyszedł po moje bagaże. Jakie jest moje zaskoczenie, gdy za drewnianą powłoką widzę Harveya we własnej osobie. Ubrany jest w czarną marynarkę, a śnieżnobiała koszula opina się na jego umięśnionym ciele.
— Witam moją uciekinierkę – mówi, uśmiechają się chytrze – Gdzieś się wybierasz? – pyta jakby od niechcenia
— Witam Panie Laflin – witam go prawdziwie zaskoczona – Czas wracać do domu – odpowiadam na jego pytanie
Otwieram na oścież drzwi i gestem dłoni zapraszam go do środka, co czyni od razu. Przechodzimy korytarzem, by po chwili znaleźć się w małym salonie przylegającym do mojej sypialni.
Siadam na krześle przy stoliku, czekając na ruch mężczyzny, który odbiera mój niemy sygnał i zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. Przyglądam mu się chwilę, po czym sprawdzam godzinę na zegarku znajdującym się na moim nadgarstku, pokazując mu, że się śpieszę i nie mam za wiele czasu.
— Sprowadza cię jakaś konkretna sprawa? – rzucam jakby od niechcenia – Niedługo powinnam wychodzić, bo muszę się jeszcze wymeldować z hotelu i czeka mnie jeszcze droga na lotnisko przez zakorkowane miasto – objaśniam mu moje plany
— Przychodzę z pewną propozycją dla ciebie – mówi, po czym bez większego trudu przesuwa moje krzesło w swoją stronę – Doszły mnie słuchy, że masz mieć sesje zdjęciową w Chicago
Pochylam się do jego policzka i składam na nim pocałunek, po czym przesuwam wargi do jego ucha, szepcząc:
— Twoje źródła chyba trochę zawodzą Harvey – łapie płatek jego ucha pomiędzy swoje wargi, czuje jak jego dłoń, zaciska się na mojej tali, po czym dodaje – Jest dopiero za tydzień a poza tym to pokaz sukni ślubnych, a nie sesja
Odsuwam się od niego, ale jego dłoń stanowczym ruchem nie pozwala tego mi zrobić na większą odległość.
— Spędź ten tydzień ze mną w moim domu w Chicago – proponuje, czym niezmiernie mnie uszczęśliwia – To zwykła luźna propozycja – wyjaśnia przejeżdżając drugą ręką po moim policzku
— Czego oczekujesz w zamian? – pytam zaczepnie – Mężczyzna taki jak ty zawsze chce czegoś w zamian, a najczęściej jest to seks – dodaje już bardziej oschle zrzucając przy tym jego dłoń z mojego ciała
Wstaje gwałtownie z krzesła, idealnie odgrywając zdenerwowaną i urażoną jego słowami kobietę. Nie patrząc na niego, przechodzę do sypialni, by zabrać moje walizki, a następnie zejść do lobby w celu wymeldowania się z hotelu.
Ciągnę dwie walizki za sobą, gdy Harvey zastawia mi drogę w korytarzu przed drzwiami wejściowymi.
— Niechciałem cię urazić – mówi ze skruchą w głosie – Nie tak miało to zabrzmieć
— Nie miało zabrzmieć jak propozycja zastania twoją paniusią do łóżka na najbliższy tydzień – mówię podniesionym głosem, po czym go wymijam
Już mam otworzyć drzwi, gdy czuje lekkie szarpnięcie mojej ręki. Wypuszczam rączkę jednej z walizek z dłoni a Laflin przyciąga mnie do siebie. Opieram wolną kończynę na jego torsie, chcąc uniknąć upadku.
— Chce przez ten czas lepiej cię poznać bez żadnych seksualnych podtekstów – obwieszcza, patrząc na mnie z góry przez różnicę wzrostu – Czy teraz lepiej to zabrzmiało?
Harvey nie umie w kontakty z kobietami
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top