𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟐𝟏


𝐄𝐥𝐥𝐢𝐬

Gdy Harvey prowadzi mnie ku wejściu do Cupoli na dachu LondonHouse, czuje, jak moje serce przyspiesza. Cały dzień spędziliśmy razem – śmiejąc się, spacerując nad brzegiem jeziora Michigan, dzieląc się ukradkowymi spojrzeniami i przypadkowymi dotykami. Nie miałam wątpliwości, że wieczór zmierzał ku czemuś wyjątkowemu. Ale w mojej głowie brzmiał alarm.

To nie był zwykły wieczór, a ja nie byłam zwykłą kobietą. Byłam agentką. Harvey był moim celem. Powinnam była trzymać dystans, kontrolować emocje, ale z każdym dniem stawało się to coraz trudniejsze.

Teraz, gdy miałam świadomość, co może się wydarzyć, serce biło mi jeszcze szybciej – z lęku, z niepewności, ale i... z czegoś, czego nie powinnam czuć. Harvey wierzył, że nic o nim nie wiem.

Dla niego byłam po prostu kobietą, która zakochała się w architekcie. A ja udawałam, że w to wierzę. Że nie wiem o mrocznych interesach, o ludziach, którzy znikali, gdy stawali mu na drodze. Udawałam, że nie wiem, kim naprawdę jest – capo mafii, człowiekiem, którego miałam zdemaskować.

Gdy weszliśmy na taras, chłodne powietrze owiało moją skórę, a panoramę Chicago rozświetlały tysiące świateł. Harvey nie odzywał się przez chwilę, pozwalając, bym chłonęła widok, jakby chciał, abym zapamiętała ten moment na zawsze. Trzymał moją dłoń, mocno, pewnie – tak, jak zawsze.

Odwróciłam się do niego i zobaczyłam w jego oczach coś, co sprawiło, że na chwilę zapomniałam o oddechu. Zwykle skrywał swoje emocje pod maską obojętności, ale teraz... teraz patrzył na mnie, jakbym była jedyną osobą na świecie.

– Wiesz, dlaczego wybrałem to miejsce? – zapytał nagle, a jego głos brzmiał głęboko i miękko jednocześnie. Pokręciłam głową, nadal oszołomiona całą sytuacją.

Powinnam była być czujna, ale on był tak blisko, a ja... pragnęłam tej chwili.

– Przypomina mi Stourhead House – powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. – Miejsce, gdzie Darcy oświadczył się Elizabeth. Wiesz, z „Dumy i uprzedzenia".

Mój oddech ugrzązł mi w gardle. Wiedział... Wiedział, jak bardzo kocham tę historię, jak często wracałam do niej w myślach.

I nagle byłam pewna. To się działo. Naprawdę się działo.

Harvey zrobił krok do tyłu, a potem uklęknął na jedno kolano. Wszystko inne – odgłos miasta, chłodny wiatr, pulsująca w oddali muzyka – przestało mieć znaczenie. Liczyło się tylko to, że oto mężczyzna, którego miałam zdradzić, patrzył na mnie z takim uczuciem, że mogłabym się w nim zatracić.

– Ellis – jego głos był cichy, ale stanowczy – Nigdy nie sądziłem, że spotkam kogoś takiego jak ty. Kogoś, kto nie tylko mnie rozumie, ale też sprawia, że chcę być lepszy. Każda chwila z tobą jest jak coś, czego nie wiedziałem, że mi brakowało. Sprawiasz, że świat wydaje się jaśniejszy, że każdy dzień ma sens. Kocham cię, Ellis. Całym sobą. I chcę spędzić z tobą resztę życia.

Dopiero gdy otworzył dłoń, zobaczyłam pierścionek – niezwykły, pełen mrocznej elegancji. Czarne złoto lśniło tajemniczym blaskiem, a osadzony w nim rubin pulsował niczym żywy ogień. Wokół centralnego kamienia połyskiwały czarne brylanty, układając się w misterną, niemal hipnotyzującą kompozycję. Był piękny. Jednocześnie intrygujący i niepokojący – dokładnie jak Harvey.

Moje serce uderzyło mocniej, a oczy zaszkliły się od emocji. To był ten moment, w którym powinnam powiedzieć „nie". Powinnam odwrócić się, przypomnieć sobie, kim jestem i dlaczego tu jestem.

Ale kiedy patrzyłam w jego oczy, widziałam tylko miłość. A to sprawiało, że moja misja stała się niemożliwie trudna.

– Wyjdziesz za mnie?

Nie mogłam wydobyć słowa. Czułam, jak moja dusza wyrywa się do niego, jakby znała odpowiedź, zanim jeszcze ją wypowiedziałam.

Więc po prostu przytaknęłam, a kiedy założył mi pierścionek na palec, rzuciłam mu się w ramiona, wtulając się w niego tak mocno, jak tylko potrafiłam.

Harvey objął mnie ramionami i przyciągnął do siebie, szepcząc mi do ucha tylko jedno słowo – moje imię. A ja wiedziałam, że nigdy, przenigdy, nie chciałabym być nigdzie indziej, tylko właśnie tutaj, z nim. Nawet jeśli oznaczało to, że niebawem będę musiała złamać mu serce... albo zdradzić własne.

Ktoś się spodziewał tego kroku ze strony naszego capo?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top