❦ Rozdział 23.

     – Chcesz mi powiedzieć, że zniknięcie twojej matki cię nie zdołowało? – Szeryf Keller spojrzał podejrzliwie na Cheryl.

     Dziewczyna westchnęła, wygodniej układając się na krześle. Siedziała w niewielkim pomieszczeniu, gdzie po raz kolejny była przesłuchiwana. Zaczynała mieć tego dość. Wiedziała, że nagłe zniknięcie jej matki wywoła ogromne zainteresowanie, a miejscowi zaczną wymyślać niestworzone historie, jednak nie spodziewała się, że szeryf będzie tak często zawracać jej głowę. Ilekroć musiała z nim rozmawiać, przed jej oczami pojawiała się twarz matki. Nie było jej żal kobiety, jednak chciała czym prędzej zapomnieć o tym, co zrobiła. Pragnęła w końcu zacząć wszystko od nowa i cieszyć się każdą chwilą bez obawy, że jej zachowanie wzbudzi u kogoś podejrzenia.

     – Moja matka była potworem – oznajmiła Cheryl. – Nienawidziła mnie. Szczerze wątpię, by coś jej się stało i wcale się nie zdziwię, jeśli wyjechała daleko i zostawiła te przeklęte miasteczko za sobą. Zawsze chciała żyć w wielkim mieście.

     – Twoja matka nie wzięła żadnych ubrań. Nie wygląda to na ucieczkę.

     – Ale wzięła ze sobą wszystkie pieniądze, jakie miała w domu oraz karty. Z pewnością kupiła sobie nowe ubrania. – Prawda była taka, że Cheryl schowała pieniądze w skrytce pod panelami. Część z nich dała Raven w zamian za milczenie. Może i były przyjaciółkami, ale doskonale wiedziała, że nic nie trwało wiecznie, dlatego wolała się upewnić, iż nic jej w przyszłości nie zaskoczy.

     – Z kart nie skorzystała do dnia dzisiejszego – kontynuował szeryf, nie spuszczając uważnego wzroku z nastolatki. Dla niego zniknięcie Penelope było dziwne, a piąty zmysł podpowiadał mu, że kobieta nigdy nie opuściłaby miasteczka w taki sposób. Nawet jeśli nie miała w Riverdale przyjaciół, była posiadaczką ogromnej posesji, a także majątku. Wiodła dobre, spokojne życie. Dlaczego więc miałaby odejść bez słowa i zrobić wokół siebie taki szum?

     – Moją matką jest Penelope Blossom – przypomniała Cheryl, nachylając się nieco nad biurkiem. – Prędzej ona by się kogoś pozbyła, niż ktoś pozbyłby się jej. Wierzę, że nic złego jej się nie stało i nawet jeśli była dla mnie okropna, wciąż jest moją matką i ją kocham. Łatwiej jest mi żyć z myślą, że mnie porzuciła, niż przypuszczać, iż ktoś ją skrzywdził. Odebrano mi już Jasona, a także ojca. Nie uważa pan, że to zbyt wiele jak dla jednego człowieka?

     Widziała, że Keller mięknie pod naporem jej smutnego spojrzenia, dlatego podniosła się z krzesła i spytała:

     – Mogę już wracać? Muszę zająć się babcią. Od odejścia mamy mam sporo na głowie i naprawdę nie jest mi łatwo.

     – Oczywiście. – Keller westchnął i wskazał na drzwi. – Gdy czegoś się dowiem, dam ci znać. Mam nadzieję, że sprawa zakończy się szczęśliwie.

     Cheryl jedynie skinęła głową i opuściła gabinet.

     Matka męczyła ją nawet po śmierci. Czy kiedykolwiek uwolni się od niej całkowicie?

     Jughead siedział naprzeciwko ojca i Raven. Ich radosne uśmiechy oraz ukradkowe spojrzenia sprawiły, że chłopak czuł się niekomfortowo. Wiedział, iż między tą dwójką coś się działo, ale w głębi duszy chyba wierzył, że to Archie wygra walkę o serce nowej mieszkanki Riverdale. Nawet jeśli kochał ojca i pragnął dla niego wszystkiego, co najlepsze, Raven była bardzo młoda i bardziej odpowiadała roli jego starszej siostry, niż macochy.

     – Nigdy nie powiem do ciebie „mamo" – ostrzegł, przerywając ciszę.

     Dziewczyna zakrztusiła się shake'm, a FP szybko przyszedł jej na ratunek i zaczął klepać ją po plecach.

     – Jughead!

     – W porządku – oznajmiła Raven lekko zachrypniętym głosem. – Nawet bym nie chciała, byś mnie tak nazywał. Matkę ma się tylko jedną – przyznała szczerze.

     Mimowolnie poczuła ukłucie żalu. Gladys może i nie była idealna, ale Jughead żył z myślą, że jego rodzicielka go kochała i mógł zadzwonić do niej w każdej chwili. Nawet jeśli miał do niej żal o to, że go ze sobą nie zabrała podczas wyjazdu z Riverdale, bez wątpienia ją kochał.

     Była też Penelope Blossom, którą od kilku tygodni poszukiwała policja. W chwili, gdy samochód kobiety wyjechał z miasteczka, ślad się po niej urwał. Szeryf nie był w stanie trafić na żaden trop, dzięki czemu z każdym dniem Raven zaczynała wierzyć, iż zatuszowała wszystkie ślady po morderstwie, jakiego dopuściła się Cheryl.

     – Dzień dobry, rodzinko! Dawno się nie widzieliśmy. – Damski głos rozległ się tuż za plecami Jugheada.

     Nastolatek momentalnie podniósł się z sofy i z radością uściskał matkę. Raven z kolei cała się spięła i wcisnęła się bardziej w kąt. Miała ochotę zniknąć, a widok FP przytulającego żonę na powitanie jedynie pogorszył sprawę. Spodziewała się, że Gladys w końcu zawita do Riverdale, minęło jednak tyle czasu od jej ostatniego ostrzeżenia, że odrzuciła myśli o niej na dalszy plan. Zdążyła przyzwyczaić się do tego, że w jej życiu powoli zachodziły pozytywne zmiany, a związek z FP stawał się poważny. Była szczęśliwa u jego boku i nawet jeśli wiązało się to z tym, że całkowicie straciła Archiego, musiała to przeżyć. W dodatku wciąż kłóciła się z Tall Boy'em o jej przynależność do South Side Serpents. Niestety nadal nie została w pełni zaakceptowana przez wszystkich członków gangu, a przez Tall Boy'a wydawało jej się, że nigdy to nie nastąpi.

     – Nie przedstawisz mnie? – Gladys wbiła uważne spojrzenie w FP, po czym odwróciła wzrok w stronę milczącej Raven. Widziała przerażenie w jej oczach. Ta dziewczyna wciąż była zerem.

     FP niespodziewanie objął Raven ramieniem. Nie bacząc na jej protesty, oznajmił:

     – To Raven. Moja kobieta. – Gladys zacisnęła palce, jednak jej mina nie wyrażała żadnych emocji. – Raven, poznaj Gladys. Była kiedyś moją żoną.

     Jughead rozglądał się uważnie po zebranych. Napięcie było tak wyczuwalne, że sam zaczynał odczuwać jego skutki. Nie sądził, że jego matka przejmie się faktem, iż FP próbował ułożyć sobie życie u boku kogoś innego. Czyżby myślała o powrocie i chciała na nowo scalić ich rodzinę? Na samą myśl w sercu Jugheada pojawiła się nadzieja, a zaraz po niej nienawiść względem Raven. Jeśli istniała jakaś szansa na to, że znów będzie miał pełną rodzinę, ta dziewczyna właśnie ją zniszczyła.

     – To nic poważnego. Na razie tylko się spotykają – powiedział Jughead, przerywając okropną ciszę. Zrobił miejsce obok siebie i poprosił matkę, by usiadła. – Co cię do nas sprowadza?

     – Wręcz przeciwnie. Zamierzam kupić dom i spróbować wieść lepsze życie – oznajmił FP. Był zły. Nie mógł uwierzyć, że Jughead powiedział coś takiego w towarzystwie Raven. Nawet jeśli kiedyś obiecał mu, że postara się odzyskać Gladys i wszystko będzie jak dawniej, sprawy potoczyły się inaczej. Odkąd Raven pojawiła się w jego życiu, w końcu poczuł się szczęśliwy. Nie tylko przestał pić, ale poprawił relacje z synem, przestał spotykać się z Alice Cooper i zaczął dbać o porządek w przyczepie. Pragnął być lepszym człowiekiem i coraz poważniej zastanawiał się nad opuszczeniem South Side Serpents. Dopóki nie opuści gangu, nie zdoła zapewnić Raven życia bez przemocy. Dodatkowym plusem byłoby to, że Jughead również mógłby wieść życia z dala od syfu, który był częścią członka gangu.

     – Przepraszam, ale muszę iść. – Raven podniosła się gwałtownie z miejsca. Spojrzała na FP błagalnym wzrokiem. Gdy ją przepuścił, pożegnała się szybko i nie spojrzawszy na Gladys, opuściła bar. Nie miała pojęcia, czego mogła się spodziewać, ale towarzystwo Gladys było dla niej zbyt ciężkie do zniesienia. Nawet jeśli miała teraz FP i należała do Węży, czuła oddech śmierci na karku. Bała się tak bardzo, że łzy bezustannie spływały po jej policzkach.

     Gladys prychnęła pod nosem i spojrzała na byłego męża z niedowierzaniem.

     – Nie za młoda ta twoja nowa dziewczyna? – spytała. – Mogłaby być twoją córką, gdybyśmy się wcześnie postarali.

     – Może powiesz nam, po co przyjechałaś? – Jughead starał się zmienić temat. – Gdzie Jellybean? Czeka w samochodzie?

     – Nie ma jej.

     – Pewnie zajmuje się kradzionymi samochodami. – Słowa FP sprawiły, że ciemnobrązowe oczy Gladys rozszerzyły się z zaskoczenia. Miała ciemny makijaż, brązowe, wycieniowane włosy opadające na ramiona i niesamowicie zarysowane kości policzkowe oraz szczękę. W połączeniu ze skórzaną kurtką wyglądała na kobietę, z którą nie powinno się zadzierać i doskonale wiedział, że Gladys potrafiła być bezwzględna. Od zawsze miała charakter i chociaż kiedyś pokochał ją za niesamowitą odwagę oraz szalone pomysły, dziś nie mógłby żyć u jej boku. Byli do siebie zbyt podobni. Dlatego też zapewne im nie wyszło. – O wszystkim wiem, Gladys. Niestety twój plan się nie powiódł i jeśli przyjechałaś tutaj, by skrzywdzić Raven, lepiej opuść Riverdale, nim możesz to zrobić o własnych siłach.

     – Jaki plan? – zdziwił się Jughead. – To ty znasz Raven?

     Gladys zignorowała pytanie syna. Nie spuszczała wzroku z oczu FP. Czuła, że złość przybierała na sile z każdą chwilą. Widok byłego męża, przytulającego Raven, był pierwszym powodem, dla którego zdecydowała, że przy najbliższej okazji ją zabije. Teraz gdy miała pewność, że ta cholerna dziewucha o wszystkim mu opowiedziała, wiedziała, iż nie cofnie się, dopóki nie da jej nauczki. Gdy zleciła Raven pozbycie się FP, nawet przez myśl jej nie przyszło, iż między tą dwójką pojawi się uczucie. FP nie lubił niewinnych, słodkich dziewczyn. Uwielbiał kobiety z charakterem. Wystarczyło spojrzeć na nią, czy na samą Alice Cooper, z którą jej mąż spotykał się długo przed ich ślubem, a także tuż po rozwodzie. Jakim cudem ktoś tak słaby jak Raven mógł go zdobyć?

     Jeśli miała wątpliwości co do skrzywdzenia Raven, które wiązały się z sentymentem, w tej chwili pragnęła ją dotkliwie zranić.

     – Grozisz mi?

     – Na razie ostrzegam – odparł stanowczo FP. – Ona już do ciebie nie należy. Jeśli masz ochotę, spędź popołudnie z synem, ale na mnie nie licz. Nie mam ci nic do powiedzenia.

     – Nie wierzę, że nie jestem już twoją słabością, FP. Rodzina zawsze nią była. – Gladys wbiła wzrok w plecy byłego męża. Gdy ten się zatrzymał, dodała: – Jesteś słaby. Dlatego nasza rodzina się rozsypała. Dlatego niewinna buźka Raven jakimś cudem na ciebie zadziałała i masz ją za niewiniątko. Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie rzeczy robiła ta dziewczyna...

     – Wiem o wszystkim. – Odwrócił się w jej stronę i dodał stanowczo: – Wiem, jaką krzywdę jej wyrządziłaś. Wiem, skąd ją zabrałaś i do czego ją zmuszałaś. Uważasz, że jestem słaby? – Nachylił się nad stolikiem i nie zważając na błagalne spojrzenie Jugheada, dodał: – Spróbuj ją chociaż tknąć. Przysięgam, że nie będę stał wtedy bezczynnie. Zniszczę twój interes i sprawię, że twoje życie zamieni się w piekło. Jughead ci nie pomoże, więc lepiej zastanów się dwa razy, nim cokolwiek zrobisz.

     – Tato!

     – Pogadamy w domu – odparł, nie zamierzając wdawać się w dyskusję. – Ciesz się obecnością matki, nim wyjedzie.

     Poprawił skórzaną kurtkę i opuścił bar, wybierając numer Raven. Chciał od razu za nią pobiec, ale wiedział, że musiał postawić sprawę jasno, by Gladys zrozumiała, że to nie ona rozdawała tutaj karty. Uciszył jej czujność, udając z początku, że nie znał prawdy, aż w końcu ją zaatakował. Wahała się, a to oznaczało, iż wytrącił ją z równowagi. Teraz musiał upewnić się, że Raven była bezpieczna.

      – Gdzie jesteś? – spytał, gdy dziewczyna odebrała telefon. – Zaraz tam będę. Uspokój się i bądź ostrożna. Nie wiem, czy Gladys nie ma kogoś znajomego w Riverdale. Przepraszam, że nie pobiegłem za tobą od razu, ale musiałem dać jej ostrzeżenie. Może dzięki temu dwa razy się zastanowi, zanim coś ci zrobi. – Potarł palcami o czoło. Słyszał jej płacz. – Nie płacz. Obiecałem ci, że wszystko się ułoży, pamiętasz? Dotrzymam słowa. Obiecuję.

      Gdy tylko zakończył połączenie, wsiadł na motor i odjechał z piskiem opon.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top