❦ Rozdział 19.

     – Możesz wreszcie się zatrzymać?! – krzyknęła Raven, z coraz większą irytacją wpatrując się w plecy Cheryl.

     Wszyscy patrzyli na nią jak na idiotkę i już wiedziała, że po Riverdale zaczną krążyć kolejne plotki na jej temat. Wiedziała, że odkąd pojawiła się w miasteczku, stała się ogromną sensacją dla znudzonych mieszkańców, jednak nie miała czasu na dowiedzenie się, co mówiono na jej temat. Była zbyt zajęta wchodzeniem FP w tyłek i łudzeniem się, że mogła żyć jak normalny człowiek.

     Cheryl w końcu się zatrzymała. Posłała jej przerażająco smutne spojrzenie. Raven widziała, jak dolna warga dziewczyny drżała, co oznaczało, iż walczyła, by się nie rozpłakać. Ten widok sprawił, że cała dotychczasowa złość minęła.

     – Co się stało? – Raven podeszła do dziewczyny i położywszy dłoń na jej ramieniu, spojrzała na nią z troską. – Chodzi o Jugheada?

     Cheryl pokręciła przecząco głową. Gdy upewniła się, że nikogo nie było w pobliżu, wtuliła się w Raven i zaczęła płakać. Szloch z każdą chwilą przybierał na sile, a strach przed nadchodzącymi wydarzeniami stawał się coraz większy. Po tym, co spotkało Jasona, Cheryl nie sądziła, że w jej rodzinie wydarzy się coś, co znów pociągnie ją na dno.

     – Ja... ja nie wiem, jak to się stało – zaczęła Cheryl, odsuwając koleżankę na długość ramion. Starała się znaleźć w jej spojrzeniu zrozumienie, ale zamiast niego pojawiły się strach oraz niepewność. – Naprawdę nie chciałam! Musisz mi uwierzyć! To wydarzyło się tak nagle...

     – Coś ty zrobiła?

     Zadane pytanie sprawiło, że nogi pod Cheryl się ugięły. Nie mogła tego powiedzieć. Nie była w stanie.

     – Musimy iść do mojego domu – oznajmiła Cheryl, rozglądając się dookoła czujnym wzrokiem. – Pójdziesz ze mną, prawda? Nie zostawisz mnie z tym samej?

     Raven czuła, że nie powinna się w to wszystko mieszać. Jej życie było pasmem problemów, a Gladys faktycznie mogła lada dzień pojawić się w Riverdale. Jak jednak miała zignorować Cheryl i jej wołanie o pomoc? Ta dziewczyna stała się zbyt bliska jej sercu, by mogła porzucić ją w takiej chwili.

     – Prowadź.

     Cheryl uśmiechnęła się w podzięce i ocierając z policzków łzy, wzięła przyjaciółkę za rękę, by poprowadzić ją w odpowiednim kierunku.

     – Dlaczego Raven ma prowadzić bar w Whyte Wyrm, skoro świetnie radzi sobie ze sprzedażą narkotyków? – Tall Boy spojrzał z niezrozumieniem na FP. Jego jasne oczy wyrażały zarówno niedowierzanie, jak i gniew. – Widziałeś, ile zarobiła kasy w kilka godzin roboty?

     – To nie podlega dyskusji – oznajmił stanowczo FP, patrząc ze znudzeniem na kolegę.

     Tall Boy coraz częściej podważał jego autorytet, przez co musiał uspokajać członków gangu i tłumaczyć, iż wszystko, co robił, robił dla ich dobra. Wiedział, że South Side Serpents nigdy nie będzie święte, ale naprawdę starał się zminimalizować złe uczynki. Nie chciał, by dzieciaki należące do gangu, obrały złą ścieżkę. Nawet jeśli któryś z Węży musiał się kogoś pozbyć, pozostawało to tajemnicą.

     FP wiedział, że nastolatkowie zdawali sobie sprawę z pewnych spraw, jednak nigdy nie mówiono o tym głośno, a to pozwoliło mu wierzyć, iż nie robił z nich bezwzględnych bandytów, tak jak działo się to w przypadku członków Ghuli.

     – Problem w tym, że nikt nie popiera tej decyzji. – Głos Tall Boy'a był oschły. – Joaquin wszystkim opowiedział, ile ładna buźka Raven jest warta. Ta dziewczyna musi wyjeżdżać poza miasto i zasłużyć sobie na szacunek naszych ludzi. Nikogo nie obchodzi, w jaki sposób wkupiła się w twoje łaski, FP. Mamy w dupie twoje uczucia, rozumiesz?

     – Nie rozumiem, o co ci chodzi i lepiej ugryź się w język, bo zaczynam tracić do ciebie cierpliwość.

     Tall Boy zmarszczył gniewnie brwi i odrzucił do tyłu długie, ciemnoblond włosy. Chciał dodać coś jeszcze, ale ostrzegawcze spojrzenie FP dało mu wyraźnie do zrozumienia, że przekraczał granicę. Może i FP wydawał się miękką kluchą, ale gdy trzeba było, wykazywał się niebywałą bezwzględnością oraz brakiem serca.

     Nawet jeśli znali się już kupę lat, ostatnio coraz częściej dochodziło między nimi do zgrzytów, a wszystko przez różnice poglądów. Tall Boy pragnął rozwinąć interes również w Riverdale, mając dość ciągłych wyjazdów, a FP uparcie trwał w przekonaniu, że w tym miasteczku Węże nie będą handlowały narkotykami. Co z tego, że mieszkańcy i tak wyrobili sobie o nich złe zdanie, FP i tak zamierzał bawić się w te absurdalne kodeksy. Jakby samo istnienie gangu nie oznaczało już czegoś złego.

     – Jeżeli korona ci ciąży, najwyższa pora odejść ze stanowiska – powiedział jeszcze Tall Boy, uważnie wpatrując się w zmęczoną twarz FP. – Podejmujesz coraz więcej absurdalnych decyzji. Gang to nie zabawa w grzeczną, ułożoną rodzinę. Musisz podejmować decyzje, które będą dobre dla nas, a nie dla twojego miękkiego serca.

     FP długo jeszcze myślał nad słowami Tall Boy'a, gdy ten zniknął z jego pola widzenia.

     Może faktycznie powinien zastanowić się nad odejściem? Tylko co wtedy zrobi, skoro gang zapewniał mu pożywienie, a także ochronę. Wiedział, że Raven powinna być bezpieczna nawet w chwili, gdy zrezygnuje ze stanowiska, jednak bał się, iż Tall Boy wprowadzi zmiany, które mogły jej zaszkodzić.

     Nie zmieniało to jednak faktu, że był zmęczony, a myśl o zmuszaniu Raven do handlowania narkotykami nie napawała go optymizmem. Wciąż miał przed oczami jej smutne, pozbawione nadziei spojrzenie, które odżyło w chwili, gdy zapewnił ją, że będzie mogła zająć się barem. Jak miał jej powiedzieć, iż to nieaktualne?

     Jak miał jej powiedzieć, że gang domagał się, by rozprowadzała narkotyki, ponieważ jej ładna twarz ułatwiała zdobycie klientów?

     Wiedział, że powinien być stanowczy i surowy, ale naprawdę pragnął dla tej dziewczyny lepszego życia od tego, które zagwarantował zarówno sobie, jak i Jugheadowi. Gdyby nie złe decyzje, wciąż miałby dom, normalną pracę, a także pełną rodzinę.

     Teraz pozostały mu jedynie wspomnienia i poczucie winy.

     – Nie wierzę, że przyszedł dzień, gdy znów zapragnąłem wrócić do normalności – powiedział pod nosem, pocierając palcami zmęczone powieki.

     Po przekroczeniu ogromnej bramy, oddzielającej Thornhill od ciekawskich mieszkańców Riverdale, Raven ujrzała mnóstwo przepięknych drzew. Krajobraz wydał jej się przepiękny, a ścieżka, która prowadziła do ogromnej posesji Blossomów, przywodziła na myśl baśniową scenerię.

     Wiedziała, że rodzina Blossomów była bogata, jednak z jakiegoś powodu Cheryl nigdy nie zaprosiła jej do swojego domu. Powodem mógł być jej konflikt z matką. A może zwyczajnie bała się, że Raven polubi ją tylko przez wzgląd na majątek? Osoby otaczające Cheryl właśnie z tego powodu trzymały się blisko niej. Każdy chciał coś znaczyć, a u jej boku każdy miał swoje pięć minut na zaistnienie wśród rówieśników.

     – Naprawdę mieszkasz tu tylko z matką? – spytała Raven, przekraczając próg piętrowego domku.

     – Był jeszcze Jason i ojciec, ale obaj nie żyją.

     Cheryl nawet na nią nie spojrzała, a jej głos wydał się wypruty z wszelakich emocji. Dziewczyna szła przed siebie, a Raven musiała przyspieszyć, by ją dogonić. Była tak zauroczona tym miejscem, że zapomniała, iż nie została przyprowadzona tutaj bez powodu.

     Dopiero moment, gdy wtargnęły do kuchni, a jej oczom ukazała się ogromna plama krwi, a w niej nieruchome ciało, dotarło do niej, po co się tutaj znalazła.

     Bez słowa podbiegła do szczupłego ciała rudowłosej, elegancko ubranej kobiety i sprawdziła puls.

     – Nie żyje. – Beznamiętny ton głosu Cheryl sprawił, że po ciele Raven przeszedł dreszcz.

     Raven ze spokojem wpatrywała się w pozbawione życia, szeroko otwarte oczy nieznajomej kobiety, by ostatecznie zamknąć jej powieki. Nie miała wątpliwości co do tego, że miała przed sobą Penelope Blossom, przez co nie odczuła w tym momencie żadnego współczucia. Za to ogarnął ją strach.

     – Co się stało? – Stanęła naprzeciwko przyjaciółki.

     Cheryl wpatrywała się w ciało matki jak zaczarowana. Choć wydawała się wypruta z emocji, w jej wielkich, brązowych oczach lśniły łzy.

     – Moja matka próbowała zaciągnąć mnie do pokoju, gdy oznajmiłam jej, że zamierzam spotykać się z Jugheadem i nie ma ona prawa mną dyrygować – zaczęła Cheryl, błądząc myślami wokół sytuacji, która miała miejsce kilka godzin temu. – Wściekła się. Powiedziała, że pozbędzie się mnie tak, jak pozbyła się mojego ojca. Wiesz... – Uśmiechnęła się i starła z policzków łzy – ... okazało się, że mój ojciec wcale się nie zabił. To ona go otruła i za pomocą członka South Side Serpents powiesiła go w stodole. Potem się okazało, że jakiś członek tego zawszonego gangu pomógł mojemu ojcu ukryć ciało Jasona tuż po tym, jak został zamordowany...

     – Cheryl! – Raven potrząsnęła koleżanką, gdy ta wydawała się uciekać od rzeczywistości. – Jakim cudem twoja matka nie żyje? Co się tutaj wydarzyło?

     Cheryl jakby nagle oprzytomniała. Patrzyła to na martwe ciało matki, to na niebywale spokojną Raven.

     – Popchnęłam ją, gdy zaczęła mną szarpać. Upadła i uderzyła o kant stołu. Wydaje mi się, że zmarła od razu.

     – Wydaje ci się?

     – Miałam to gdzieś, Raven – przyznała Cheryl, wpatrując się w nią zaszklonymi oczami. – Wyszłam z domu. Dopiero po czasie zorientowałam się, że ona naprawdę mogła umrzeć. Gdy wróciłam... faktycznie zastałam trupa. I potem pobiegłam do ciebie.

     Raven odtwarzała w głowie słowa dziewczyny, starając się wszystko zrozumieć. Cheryl nie było przykro z powodu śmierci Penelope. Ona po prostu bała się tego, co się z nią teraz stanie.

     – Zadzwońmy po szeryfa – zarządziła Raven. Nim Cheryl zdążyła zaprzeczyć, dodała: – To był wypadek. Broniłaś się przed atakiem matki i przez przypadek popchnęłaś ją zbyt mocno. To nie twoja wina, że upadła w tak tragiczny sposób.

     – Nikt mi w to nie uwierzy! – oznajmiła Cheryl, nie spuszczając wzroku z przyjaciółki. – Ludzie będą widzieli we mnie potwora. Nikt mi nie uwierzy, że nie zrobiłam tego celowo! Wszyscy wiedzą, jak bardzo nienawidziłam matki!

     – Uspokój się...

     – Pomóż mi ukryć ciało! – błagała Cheryl, ściskając palce na dłoniach dziewczyny. – Sprawmy, by moja matka została uznana za zaginioną. Jeśli dobrze to rozegramy, nikt nigdy nie dowie się prawdy.

     – To był wypadek, Cheryl! Ukrywanie ciała w takiej sytuacji zrobi z ciebie morderczynię! – Raven wyrwała dłonie z jej uścisku. – Dowiedziemy, że nie działałaś umyślnie. Spójrz, masz podrapane ręce od jej paznokci. – Uniosła dłoń Cheryl i wskazała na czerwone rany, pokrywające jej bladą skórę. – Wszystko się ułoży, jeśli czym prędzej zadzwonimy po szeryfa i powiemy prawdę. Nie skażą cię za morderstwo.

     Cheryl nie mogła dłużej tego znieść. Myślała, że łatwiej przyjdzie jej zatajenie prawdy przed Raven, ponieważ nawet przez myśl jej nie przeszło, iż dziewczyna będzie chciała zawiadomić o wszystkim szeryfa. Od początku zakładała, że pomoże jej ukryć gdzieś ciało. Niestety się przeliczyła.

     Cheryl podeszła do ciała matki i bez słowa ułożyła je w taki sposób, że twarz Penelope znalazła się w kałuży krwi.

     Raven od razu dostrzegła rany cięte na plecach martwej kobiety. Nieprzyjemny dreszcz momentalnie przebiegł jej po ciele, a w oczach odmalowało się przerażenie.

     – Coś ty zrobiła?!

     – Nikt nie ma pojęcia, jakie piekło zgotowała mi ta kobieta! – krzyknęła Cheryl. Zaciskała gniewnie pięści, nie spuszczając wzroku z piwnych oczu Raven. – Miałam dość! Wiedziałam, że w inny sposób się od niej nie uwolnię. Gdy dowiedziałam się, że to ona zamordowała ojca i zamierza pozbyć się także mnie, musiałam coś zrobić. Wiedziałam, że jeśli ja nie wykończę jej, ona zrobi to ze mną!

     – Mówiłaś, że to był wypadek...

     – Musimy pozbyć się ciała, rozumiesz?! – krzyknęła Cheryl, potrząsając dziewczyną. – Moja matka naprawdę uderzyła głową o kant stołu, ale mimo to wciąż żyła. Próbowała się podnieść. Kazała mi wezwać pomoc, ale ja zamiast tego chwyciłam za nóż i zrobiłam coś, czego już nie mogę cofnąć!

     Raven nie mogła uwierzyć, że została w to wszystko wmieszana. Uwielbiała Cheryl i potrafiła zrozumieć, że mogła mieć dość swojej matki, ale świadomość, iż była w stanie ją zamordować, zwyczajnie ją przerosła. Sama nienawidziła rodziców za to, że zamienili jej życie w piekło, ale była pewna, iż nigdy nie pozbawiłaby ich życia. W głębi serca wciąż ich kochała i pomimo ogromnej urazy, cieszyła się, że pieniądze, które zdobyli za oddanie jej handlarzom ludźmi, w jakiś sposób im pomogły.

     – Proszę cię, Raven, nie zostawiaj mnie – błagała Cheryl. – Tylko ty możesz mnie uratować. Naprawdę nie chcę iść do więzienia! Nie zasłużyłam na to!

     Cheryl upadła na podłogę, zanosząc się głośnym szlochem, podczas gdy Raven wpatrywała się w martwe ciało Penelope Blossom i zastanawiała się, jaką powinna podjąć decyzję.

     Niestety nadzieja na normalne, spokojne życie w Riverdale została zdeptana przez brutalną, szarą rzeczywistość. Najwyraźniej Raven już zawsze miała być napiętnowana złymi uczynkami, które kierowały jej życiem inaczej, niż chciała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top