#1

~~Perspektif Of Kookie~~

Szedłem właśnie przez ten las, przez ten cholerny las. Już się nie boję że zaraz jakieś dresy mnie pobiją, właściwie mam na to wyjebane. Niech sobię robią co chcą. Nie obchodzi mnie to. Nagle zobaczyłem, jak krzak się porusza. Ale to oklepane, zaraz wyskoczy jakaś wiewiórka. Mam teraz pisnąć, a potem śmiać się z mojego debilizmu? Nie, nie boję się małych wiewiórek. Pamiętam jak tu przychodziłem z SoonWoonem, on bał się każdego większego pająka. Pewnie teraz by krzyczał ze strachu. Na myśl o moim przyjacielu lekko się uśmiechnąłem, i poczułem łzy w oczach. Dalej szedłem ścieżką. Nie zamierzałem wracać do domu, nie dzisiaj. Kiedyś na pewno wrócę, ale chcę zobaczyć czy jak nie będzie mnie 2-3 dni to moi jakże kochani rodzice, to zauważą. Poczułem, że ktoś się na mnie patrzy, ale to zignorowałem. Często tak się czułem, jakby ktoś za mną chodził. Ale kiedy usłyszałem pęknięcie gałęzi za mną, przestraszyłem się. Odwróciłem się i chciałem krzyknąć, ale nie mogłem. Pobiegłem przed siebie, za bardzo się bałem żeby teraz się zatrzymać. Biegłem, i usłyszałem że ktoś za mną biegnie. Potem usłyszałem jego śmiech, głośny śmiech. Poczułem uderzenie w głowę i...


~~Perspektif Of Jimin~~

- Proszę stąd wyjść - Powiedziała właścicielka sklepu - Już i tak znaj moją litość, że nie zadzwoniłam na policję. - Powiedziała.

- Ale ja mam pieniądzę! - Krzyknąłem szczęśliwy

- Tak? Oddasz za to wszystko co ukradłeś? - Popatrzyłem na nią zmieszany, a potem na swoje buty. No aż tyle to nie miałem... - No właśnie, a teraz idź zanim zadzwonię na psy.

Wyszedłem, bo kłócenie się z babką po 60-tce nie miało kompletnie sensu. One zawsze mają lepszy argument, a teraz co? No i co mi zrobią za kradzież dżemu? Ah, nie wiem. Poszedłem do lasu, do którego zawsze chodziłem z YuRi. Tęsknię za nią, ciekawe czy jeszcze pamięta. Dawno nie rozmawialiśmy, a teraz pewnie nie ma czasu, pewnie jest w pracy albo coś. Napiszę chociaż do niej.

Do: YuRi <3

Cześć! Pamiętasz mnie jeszcze? Ciekawe czy masz jeszcze mój numer


(*≧ω≦*)~~ Jimin


Wchodząc do lasu poczułem łzy w oczach, moja kiedyś najlepsza przyjaciółka- bo nawet nie wiem czy mnie pamięta- jest daleko ode mnie. Nie chcę się nad sobą żalić, lepiej też o niej zapomnę... Idąc w lesie przed siebie, zatrzymałem się widząc małego kotka. Podszedłem do niego, a on dalej leżał i się nie ruszał. Pogłaskałem go, a on tylko zasyczał

- No i co my z tobą zrobimy, mały... - Powiedziałem i dalej go głaskałem


~~Perspektif OF Ciastek~~

Obudziłem się na łóżku. Ale to nie było moje łóżko. Ciemne pomieszczenie, które oświecała jedna mała żarówka na środku sufitu. Przestraszyłem się, i to mocno.Ręce miałem związane, nogi też. Pewnie większość ludzi by teraz krzyczała, ale nie ja... Heh. Nagle do pokoju wszedł dziwny typek, z dziwnym białym stroju. Miał okulary przeciw słoneczne.

- Jak masz na imię? - Spytał znudzony. Popatrzyłem tylko na niego, z łzami w oczach. Choćbym chciał, nie mogę mu powiedzieć. Tylko cicho westchnąłem - Mało mówny, co? Albo po dobroci, albo nie. Jak wybierasz? - Tylko pokiwałem głową na nie, co chyba źle zrozumiał. Podszedł do mnie i rozwiązał ręce, a potem nogi. Zrzucił mnie z łóżka, i zaczął kopać. Poczułem tylko, jak zaczynam pluć krwią. Przestał kopać, i spytał się mnie jeszcze raz - Naprawdę tak ciężko powiedzieć jak się ma na imię? - Popatrzył na mnie znudzonym wzrokiem, po czym ściągnął okulary - SoonWoon jestem - Powiedział i podał mi rękę. Czekaj, co?


~~Perpsektif oF DżeM~~

Właśnie szłem z kotem na rękach do weterynarza, nie wiem czy mnie będzie stać na niego, ale nie mogłem małego zostawić samego w lesie, ewidentnie ma coś z łapą. Nie może chodzić, i piszczy jak dotykam. Mam jeszcze sercę... Kiedy wchodziłem do weterynarza, zaczął mnie drapać i wbijać pazury. Tylko syknąłem z bólu i wszedłem. Kiedy zobaczył go, powiedział żeby poczekać, bo zajmuję się psem, i poszedł. A ja usiadłem w poczekalni z kotem, który próbuje mnie zabić. Próbowałem go uspokoić, i głaskałem go. Po chwili zobaczyłem, że on chciał się bawić, i zaczął machać łapkami. Zacząłem głaskać go po brzuchu, i zobaczyłem idącego gościa z psem, pewnie już wyszedł. Zaraz przyszedł weterynarz i powiedział żeby wejść.

- Co z nim? - Spytał patrząc na mnie

- Zanim cokolwiek pan zrobi, mam tylko tyle - Powiedziałem i pokazałem 4700 won*, a on tylko się popatrzył na pieniądze, a potem na mnie.

- Nie wiem ile trzeba, bo nie wiem co mu jest - Powiedział a ja położyłem kota na stół ale dalej głaskałem. - Nie wiem, takiego go znalazłem w lesie...

- Nie jest pana?

- Nie...


*- Około 15.30 zł

~~Bayo~! Mam nadzieję, że się podobało


(*≧ω≦*)··AlienekV~!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top