Rozdział 5☞Tydzień z BTS cz.2

Kiedy już się przyszykowałyśmy i zebrałyśmy, czyli poprawiłyśmy makijaż, a ja zmieniłam addidasy na glany, zabrałyśmy klucze, wyszłyśmy i skierowałyśmy się w kierunku pokoju Rapusia i Kookiego.

Kiedy stałyśmy przed ich drzwiami, postanowiłam im zrobić suprajs, i weszłam z impetem do pokoju, a Biszu zaraz za mną.

~Ang
-Supraisss Madafaka.- i nic więcej nie zdołałam powiedzieć, ani zrobić, bo nawet nie wiem kiedy Rapi się na mnie rzucił i znalazłam się na podłodze razrm z nim.Kątem oka zobaczyłam, że Biszu spotkał podobny los, tylko, że na niej wylądował Alien.

~Korean
-Ymmm cuż za cudowne powitanie.-powiedziałam z krzywym uśmiechem do chłopców.

-Oj Mizu!! Bardzo cię przepraszam, nie wiedziałem, że to wy!! Przepraszam wynagrodzimy to wam tylko powiedz jak.-popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.

-Wiesz na początek mógłbyś zemnie zejść, a V z Biszu, napewno było by bardziej chymm..kąfortowo?.- właśnie wtedy Potworek odskoczył odemnie jak oparzony i zaczął strasznie przepraszać.

Biszu pov.

O jezu jezu jezu... V był tak blisko mnie, on jest taki cudowny.

Zobaczyłam jak Raper odskakuje od Mizu, a wtedy Alien powoli ze mnie zszedł, i wstał, po czym wyciągnął do mnie ręke by mi pomóc, co przyjełam z radością.

-Umm dziękuje, za pomoc.- uśmiechnełam się do niego lekko, co odwzajemnił, ojaaa motylki w brzuchu!!

Rapi pov.

Ymm no to ten...idziemy?- nie wiedziałem co powiedzieć, czułem się troche zakłopotany, co mi się często nie zdarza, ta dziewczyna dziwnie na mnie działa.

-No pewnie, ruszajmy!-krzykneła uradowana Mizu, po czym złapała Biszu i wybiegła z pokoju.
-No dalej chłopaki nie będziemy na was długo czekać.

-Dobra bobra, już idziemy, spokojnie.-powiedział i ruszył w naszą strone z uśmiechem kookie, a zaraz za nim J-hope i Suga.

I tak czekaliśmy jeszcze na Rapiego, V, Jina i Jimina, kórzy dziwnym trafem nagle pogubili telefony,klucze, portfele itp.


-Jak zaraz nie z tego pokoju to same was wyciągniemy, obiecuje.- w tej chwili doszli do nas Jin i Jimin, no to teraz jeszcze V i Rapi, a ponoć to dziewczyny się długo zbierają.

-Dobra Mizu ty bierz Rapcia, a ja V, same ich stamtąd wyciągniemy.-Biszu miała dobry pomysł, tak więc ruszyłyśmy na chłopaków, co się okazało mieli już wszystko, ale nie chcieli wyjść, czemu? nie wiem.

-Albo wy się stąd ruszycie albo my was stąd ruszymy wybierać.-no super wzieli i se usiedli, czy oni naprawde nas nie doceniają?

Biszu podeszła po szklanke z wodą, a ja usiadłam Ramponowi na kolanach,po chwili usłyszałam wrzask V, tak biszu oblała go wodą i zaczeła uciekać w strone wyjścia, a V pognał za nią.

-Czekamy na dole!!-rzuciła tylko na odchodnym.

-Rapuuuuusiu, a pójdziesz ze mną po dobroci jak ci coś obiecam?-zrobiłam słodkie oczka.

-To zależy od tego co mi obiecasz.-zrobił chytry uśmieszek i poruszył brawiami.

-Moge ci obiecać, że nikomu nie pokarze twojego zdjęcia legimatycyjnego, króre wyjełam z twojego portfela,gdy ci wypadł, jak się na mnie rzuciłeś.-teraz to ja zrobiłam chytry uśmieszek, on pobladł.

-No to co idziemy?-wstałam i pociągnełam go za ręke do wyjścia,gdzie czekała reszta.

-Możemy iść.-uśmichnełam się triumfalnie do chłopców, a ci ze zdziwieniem popatrzyli, jak lider grzecznie za mną idzie.

-Dziewczyno musisz mnie tego nauczyć.-odezwał się J-hope jak szliśmy do windy.

-Ale czego?-udawałam niewiniątko.

-Panowania nad naszym liderem.-zaśmiał się lekko, a rapi już miał go za to zdzielić, ale ja postanowiłam się troszke nim jeszcze pobawić.

-Potworku ani mi się waż.-Zrezygnowany lider sobie odpuścił.
-J-hope nie mam bladego pojęcia o jakim panowaniu mówisz.-szeroko się do niego uśmiechnełam, a ten tylko zaklaskał z wrażenia.

Zjechaliśmy na dół windą, a tam czekali już, na nas śmiejący się V z Biszu, no ładnie czyli już pogodzeni.

-Mizu, mizu, mizu!! A wiesz, że będziemy jechać motorami?!.-że przepraszam bardzo co ona powiedziała? To chyba jakiś żart.

-Rapi o co chodzi?- i nic, nie odzywa się do mnie? Obraził się czy jak?
-Czy ktoś mi powie o co chodzi, i kto to wymyślił?-spojrzałam się na każdego po kolei, aż zabrał głos kookie on to serio jest kochany ♥

-No więc można powiedzieć, że to decyzja wspólna, dlatego V i lider tak długo nie chcieli wychodzić, bo czekali, aż przyprowadzą wszystkie motory, i ze względu, że jest ich 7, ty i Biszu będziecie musiały jechać, z którymiś z nas, i z tego co widze Biszu jedzie z V, więc pozostajesz jeszcze ty, więc wybieraj.

-Ciasteeeeekkk...booo wieeeesz..-popatrzyłam na niego wielkimi oczkami.

-Tak możesz ze mną jechać.-zaśmiał się lekko i ciepło uśmiechnął.

-Jeeeeej, dziękuje.-podbiegłam do ciastka i go przytuliłam, i odziwo znowu usłyszałan złowrogi warkot za plecami.
-To co jedziemy, czy nie?-cała wręcz podskakiwałam z ekscytacji.

-Hahaha spokojnie, aż tak nie możesz się doczekać, przytulania mnie na motorze?-ahhh ten ciastek, ale nie powiem to będzie całkiem fajne doświadczenie, być tak blisko członka BTS i to jeszcze takiego...

-Aleś ty zabawny, choć nie powiem, może będzie fajnie.-uśmiechnełam się do niego figlarnie.

-No to co ekipa, na motory i jedziemy, a nie stoimy i się zastanawiamy, tylko gdzie najpierw?

-Może na rynek? Kupimy sobie looody i coś słodkiego, i będzie faaajnie.-uśmiechnełam się szeroko i zaczełam chichotać.

-Eej mała po co ci coś słodkiego skoro masz mnie?- a się wyszczeżył, właśnie dostał -3 punkty do uroku.

-Dobra jedźmy, a z tobą ciastek się jeszcze policze.

I tak o to wszyscy wsiedli na motory, Biszu przykleiła się do V, a ja usiadłam za ciastkiem i lekko go objełam.

Na początku troche się bałam jak zaczeli przyspieszać, i dziwie się, że kookie może jeszcze oddychać, po tym jak szczelnie go zcisnełam, bo bałam się, że spadne.

-eejj nie to, że mi się to nie podoba, ale troszke mnie zgniatasz, i ograniczasz ruchy.-wyjęczał maknae.

-Strasznie cię przepraszam.-szybko poluzowałam uścisk.

Reszte drogi przejechaliśmy w spokoju, aż dojechaliśmy do rynku. Tu chłopcy zaparkowali motory i ruszyliśmy zwiedzać, troche głupio było jak szłyśmy z Biszu z 7 zamaskowabych chłopaków, w czym tylko jeden był odemnie znacząco wyższy, szczególnie, że miałam na sobie glany, w których mierzyłam 178/179 centymetrów wzrostu.

-Ej a musicie nosić te maski?Tak troche nam głupio jak tak w nich chodzicie.-zrobiłam zbolałą mine i popatrzyłam na chłopców.

-Jeśli chcesz uciekać kilometrami, przed naszymi fankami, albo stać i czekać co chwile na uboczu czekając, aż zrobimy sobie zdjęcia ze wszystkimi fankami i podpiszeny wszystkue autografy, to nie musimy ich nosić.

-To znaczy, że je zdejmiecie?-szeroko się uśmiechnełam.

-To znaczy, że ich nie zdejmieny.-powiedział poważnie lider.

-A ty co obrażony na mnie czy jak?-zastanawia mnie jego zachowanie, wcześniej był miły i wgl, a teraz jakby mnie ignoruje.

-A zrobiłaś coś, za co mógł bym się obrazić?- Po tych słowach już się na mnie nie patrzył, no pięknie...

-No chyba nie, ale kto to tam cię wie.-wzruszyłan ramionami i postanowiłam pogadać, z kimś bardziej towarzyskim, bo niestety Biszu była pochłonięta rozmową z V.

Podeszłam więc do kookiego, wkońcu, on był najmłodszy, i powinno mi się z nim najlepiej dogadywać.

-Kookiee....-popatrzyłam na niego i zrobiłam maślane oczka.

-Tak Mizu?-powiedział łagodnym głosem, dzięki czemu od razu zrobiło mi się miło.

-Przygarniesz mnie? Nie mam co roooobić.. -po tych słowach przytuliłam się do niego i patrzyłam na jego reakcje.

-No pewnie, a o czym byś chciała porozmawiać, lub ewentualnie, co byś chciała porobić?.-Ciepło się do mnie uśmiechnął.

-chymmm, a co powiesz na to, że dostaniesz buzi jak mnie złapiesz?-uśmiechnełam się do niego przebiegle.

-Jak dla mnie extra, moge ci nawet dać 3 sekundy forów.-Takiego szerokiego uśmiechu to jeszcze nie widziałam, jest zbyt pewny siebie.

I tak zaczełam przed nim zwiewać, a on faktycznie odczekał 3 sekundy zanim zaczoł mnie gonić.

Uciekałam, wszędzie gdzie popadnie, oraz robiłam slalomy pomiedzy wszystkim i wszystkimi, a on próbował mnie złapać, gry i zabawy na treningach się przydały, może jest szybszy, ale ja jestem sprytniejsza, chociaż wolna też nie jestem.

Biszu pov.

Cudownie się dogaduje z V, to jest jak sen, okazało się, że mamy dużo wspólnego, kiedy rozmawialiśmy zobaczyłam Biszu uciekającą przed Ciastkiem, i wpatrzonego w nich z mordem w oczach Rapiego, ciekawe co się stało?

Szliśmy jeszcze jakieś 10 minut, gdy podbiegła do nas zdyszana Mizu, zaraz po niej Kookie, który wykorzystując okazje, że się zatrzymała złapał ją za rękę.

-Jezu dziewczyno jak ty to robisz, dłużej się nie dało?-wysapał Kookie.

-Wiesz trenuje, a dla mojej trenerki bieganie to podstawa, więc możesz jej dziękować.-powiedziała Mizu która już prawie uspokoiła oddech.

-Prosze powiedz mi, że to się liczy jak cię teraz złapałem, prosze powiedz, że nie biegałem tyle na marne.-wyjęczał Ciastek z błaganiem w oczach.

-Nie to się nie zalicza, ale możesz dostać całusa, za poświęcenie i wysiłek.-po tych słowach dała Ciastkowi buziaka w policzek, a ten jakby nagle zapomniał, że dopiero co umierał, jak po przebiegnięciu maratonu, i uśmiechnął się szeroko.

Na to całe zajście wszyscy oprócz Rapiego, zaczeli gwizdać i wiwatować, przez co Mizu się zpeszyła i zaczerwieniła.

-Eeeej jestem zmęczona chce wracać.-powiedziała zmęczonym głosem, choć wcale nie było po niej widać jakby się bardzo zmęczyła.

-Ja w sumie przez nią też troche padam.-dołączył się Ciastek, wskazując palcem na Mizu.

-W sumie jest 18 , jak chcecie, to ty z Mizu pożecie wracać, i ogólnie może ktoś jeszcze chce wrócić?-dołączył się Jimin.

-To ja też wracam.-pierwszy raz od dawna odezwał się Rapi, wow.

-Ja bym w sumie też już wracał.-dodał Suga.

-No spoko, Rampoon, Suga , Kookie i Mizu jadą, a reszta zostaje tak?

Razem z resztą pokiwałam głową.

Mizu pov.

Pomachałam Biszu i chłopaką na pożegnanie, i w czwórke ruszyliśmy do zaparkowanych motorów.

-Kookie jesteś pewny, że dasz rade jechać, jeszcze ze mną? Wyglądasz na zmęczonego.

-Nie przesadzaj, aż tak źle ze mną nie jest.- zapewniał mnie ciastek, ale nie byłam do końca przekonana czy mówi prawde.

-A może ja teraz poprowadze? Będę jechać za chłopakami więc napewno się nie zgubie.-uśmiechnełam się do niego cipło.

-Serio umiesz jeździć?-wydawał się troche zaskoczony, ale chyba nic dziwnego.

-Tak, serio, więc ja prowadze, a ty siadasz za mną, oki?

-Mi tam pasuje.-Tu powielił mój uśmiech.

Już po chwili siedzieliśmy na motorach i jechaliśmy ulicami warszawy.

Jakieś 10 minut przed hotelem poczułam jak Ciastek na mnie opadł, hahah wcale nie jest zmęczony, ale spać przytulony do mnie to już może.

Kiedy dojechaliśmy pod hotel, zaczełam delikatnie budzić Ciastka.

-Hallo Kookie już jesteśmy wstawaj.-Ciastek niechętnie otworzył oczy i usiadł normalnie, a ja mogłam zejść z motoru.

-Wow długo spałem?-spytał lekko zaspany Ciastek.

-Eee nie wiem, jakieś 10/15 minut, słodko spałeś, tak się wtuliłeś, hihi.

-E no przeprszam, to może będziesz już wracać, a ja odprowadze motor.-chyba się lekko zawstydził.

-Dobrze do jutra.- pomachałam mu na porzegnanie, a potem chłopaką i poszłam do pokoju.

Kiedy tylko weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnełam.

***
A o to kolejny dział,mam nadzieje, że się spodobał, i że robie coraz mniej błędów.
Jeśli rozdział się podobał licze na gwiazdeczki i ewentualnie komentarze, bo tak troche głupio, że niby corazwięcej wyświetleń, a gwiazek ile było, tyle jest.

Tak więc miłej nocy ;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top