Rozdział 16☞ Znowu się spotykamy

ㄴza ten rozdział trzeba podziękować "pięknie pachnącemu panu", który za mną siedział w pociągu, by nie myśleć o zapachu zaczełam pisaćㄱ.

Gdy byliśmy już pod klasą postanowiłam wejść pierwsza, lecz gdy tylko postawiłam nogę na progu sali, ktoś na mnie wpadł, przez co prawie upadłam, gdyby nie to, że ta sama osoba złapała mnie w tali, ratując przed upadkiem.podniosłam powoli głowę by zobaczyć, kto na mnie wpadł a wtedy moim oczom ukazała się twarz, która była kilka centymetrów od mojej, a była to twarz....Rapiego

Gdy tylko zdałam sobie sprawę jak moja twarz jest blisko twarzy Lidera, momentalnie się od niego odepchnęłam boleśnie lądując na podłodze.

-Aishhh-wydałam z siebie cichy syk po spotkaniu z podłogą.

-Mizu!!Nic ci nie jest??-otworzyłam oczy, a nad sobą widziałam 3 głowy: kookiego, Biszu....i jego.

-Było by ok, jak byście pomogli mi wstać, zamiast się tak na mnie lampić.-wtedy momentalnie Kookie postawił mnie do pionu, podtrzymując jeszcze bym czasem znowu nie upadła.

-Dzięki Kookie, a ty geniuszu uważaj pod nogi, ja jestem nie wiele od ciebie niższa, a co dopiero mają powiedzieć te dziewczy max 160 cm wzrostu, je to byś stranował i pewnie nawet nie zauważył.-RamMon gapił się na mnie jak by ducha zobaczył, a tak racja miałyśmy być teraz w polsce.

Ominełam Lidera i weszłam razem z Biszu do klasy, gdzie zobaczyłam Aliena siedzącego na krześle, niby wszystko ok, ale krzesło było na stole...

-V chodź tu.-stanełam przed ławką Aliena.

-Biszuuuuu!!!!!Mizuuu!!!-Alien skoczył na nas z ławki powalając nas obie na ziemie, za co miałam ochote go zabić.

-Tea?-odezwała się Biszu, po tym jak V dalej na nas leżał.

-Tak Biszuś?

-Przygniatasz, więc łaskawie z nas zejdź.-w tej chwili V chyba ogarnął, że na nas leży.

-Aaaaaaaa!Racja,stęskniłem się.-powiedział, dał mi i Biszu buziaka w policzek, po czym z nas wstał, z tej sytuacji Rm i Kookie chyba się nie zbyt ucieszyli, bo mieli miny, jak by co najmnie chcieli Aliena powiesić.

Razem z Biszu wstałyśmy lekko obolałe, ale cóż, trzeba się liczyć z takimi rzeczami, jak jest się w pobliżu Aliena.

-Tea idziesz z nami.-złapałyśmy obie Aliena za ręce i ruszyłyśmy z nim do wyjścia, a ten zdezorientowany tylko na nas popatrzył i wzdrygając ramionami poszedł z nami.

Przy wyjściu Rapi chciał coś jeszcze do nas powiedzieć, ale uciszyłam go gestem ręki, Kookie położył mu rękę na ramieniu i coś do niego powiedział, po czym do nas przybiegł.

-To gdzie idziemy?-zapytał Kookie zrównując się z nami.

-Macie gdzieś tu możliwość wyjścia na świeże powietrze?

-No tak, do terenu szkoły należy kawałek polany i parczku.

-Chodźmy tam, mam ochotę wyjść na świeże powietrze.

-Jeeeeeej!!!-zawołał Alien i wszyscy się na niego popatrzyliśmy ze zdziwieniem, ale widząc jego uśmiech wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Tak oto ruszyliśmy z Biszu, V i KimSo za Kookiem do jak się okazało tylnych drzwi ewakuacyjnych, przez które wyszliśmy na polane z cudownym widokiem na park, chociaż tu bardziej pasowało by określenie las, zresztą nie ważne, park czy las nie ma znaczenia, najważniejsze jest to, że widok zapierał dech w piersiach.

-Łał...-cicho powiedziałam, stając w progu drzwi, kątem oka zauważając, Biszu również stanęła na widok krajobrazu.

-Pięknie prawda? A teraz chodźcie.-Kookie ciepło się do mnie uśmiechnął, po czym pociągnął mnie za rękę idąc w stronę lasu, w tej chwili zdawało mi się, że na łące jestem tylko ja...on...i masa kwiatów, oniemiające uczucie.

Czułam się tak błogo i spokojnie jak w bajce, lecz nie dane było mi w tej błogości zostać.

-Aaaaa!!!-usłyszałam ucieszony głos Biszu, a już po chwili wylądowałam na dywanie z kwiatów, zturlując się razemz Biszu z niewielkiego wzniesia.

-Oszalałaś!!-krzyknęłam wesoła gdy już się zatrzymałyśmy, u podnóża wzniesienia.

-Nie prawda!! Po prostu szłaś taka nieobecna i aż kusiło, żeby wyrwać cię z tego stanu.

-Jeszcze zobaczymy czy ci się to opłaci.-nie czekając na jej odpowiedź czy reakcje, rzuciłam się na nią i zaczęłam ją łaskotać, aż ta zaczęła piszczeć.

-Mizu!!...hahahah!....proszę! Zostaw już!!! Mizu!! Pomocy!!-próbowała krzyczeć Biszu lecz nie zabardzo jej to wychodziło.

-Biszu!! Uratuje cię!!-usłyszałam zza pleców głos Aliena, a już po chwili to on siedział na mnie łaskocząc mnie, a ja zanosiłam się.

-Tea!! Poddaje się!! Proszę cię!!! A zaraz czekaj przecież ja nie mam łaskotek.-po ostatnim zdaniu zrobiłam poważną minę, przestałam się śmiać po czym łypnęłam na zdzwionego Aliena.

-Jak można nie mieć łaskotek?!-Biedny Alien popatrzył na mnie z wyrzutem.

-No wybacz, Alienku...ale ty chyba masz łaskotki co?-chytro się uśmiechnęłam.

-Taaak....a co ?- V chyba nie zdawał sobie sprawy co go czeka.

-Biszuuuu!!-zawołałam, po czym szybkim ruchem przewróciła Aliena i teraz to ja nad nim górowałam.

Po chwili dołączyła do mnie Biszu, która razem ze mną zaczęła go łaskotać, niestety nie potrwało to długo bo podbiegł do nas Kookie, który mnie porwał i niosąc mnie na rękach zaczął uciekać do lasu, po kilku mintach biegu w głąb lasu Kookie w końcu mnie puścił.

-Kookieeeee....po co myśmy tu przyszli..naprawdę chce zostawiać Biszu samą z Alienem? Przecież on może ją uszkodzić!!

-Hahah mizu spokojnie, Alien może i jest zwarjowany i nie raz dziecinny, a potrafi też być normalny, spokojnie.-Ciastek ciepło się do mnie uśmiechną, co odwzajemniłam.

-No dobrze dobrze, ale co my tu robimy?-zapytałam przekrzywiając głowe w bok.

-Widzisz bo chciałem cie o coś zapytać, coś powiedzieć i ustalić....bo widzisz...ja..-niestety Kookie nie zdążył dokończyć bo w tej chwili obok nas pojawił się dzik.

Z przerażeniem powoli zaczęliśmy wycofywać się do tyłu.

-Biszu na 3 odwracamy się i biegniemy, dobrze?-nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na znak potwierdzenia.-Jeden.....dwa....trzy...biegnij!!-i w tym momencie się odwróciliśmy i rzuciliśmy biegiem, nie wiem ile biegliśmy ale po pewnym czasie z wysiłku zaczęłam płakać, a może i trochę ze strachu?

Po pokonaniu jeszcze kawałka lasu Kookie mnie zatrzymał.

-Chyba już jest okej.-powiedział ledwo biorąc oddech.

-Dobrze.-powiedziałam próbując się uspokoić.

-Tylko jest mały problem...nie wiem gdzie jesteśmy...

Biszu pov.

-Biszu!!zostaw mnie już proszę..-wydyszał biedny Alien, którego nie przestawałam łaskotać, mimo, porwania Mizu przez Kookiego, uznałam bowiem, że dadzą sobie rade sami.

-A co dostane, jak ci odpuszczę?-spojrzałam na Aliena chwilowo przestając go łaskotać.

-Powiem ci jak się nachylisz.-Alien wydawał się poważny, co nie zdarzało się zbyt często, więc się nad nim nachyliłam.

-A więc?-zapytałam, lekko się uśmiechając.

-Wiesz Biszu....podobasz mi się...więc jest jedna rzecz, którą możesz dostać.-Zszokowana wyznaniem V, patrzyłam na niego w osłupieniu, a wtedy on zrobił coś czego nigdy bym się nie spodziewała...

Oto kolejny rozdział ^^ Jak myślicie co dostanie Biszu?...tylko pamiętajcie...to Alien...z nim nic nie jest pewne 😂
Do następnego rozdziału, mam nadzieje, że ten się w miare spodobał, bo długo główkowałam co w nim napisać ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top