Rozdział 8☞ Zwarjowany dzień

Umyłam się i ubrałam rzeczy, które dał mi Nam Joo, bluzka była za duża, no ale trudno, poszłam do niego do kuchni, a jeszcze zanim weszłam, poczułam zapach dobrego jedzonka.

-Hej, co robisz dobrego?-zapytałam od progu.

-Sushi, masz coś przeciwko?

-Nie, lubie sushi.-podeszłam do niego, a gdy się na mnie spojrzał uśmiechnełam się do niego.

-No to się ciesze, do kiedy chcesz u mnie zostać?-powiedział, niosąc tacke z sushi i sosem sojowym do stołu.

-Nie wiem, do kiedy mi pozwolisz, po mnie przyjdą najwcześniej jutro, bo z tego wszystkiego wynika, że przeze mnie są jeszcze w Polsce.-skrzywiłam się.- w ostateczności będę spała w parku.

-Ty chyba sobie żartujesz? Jak możesz myśleć, że dam ci spać w parku?Możesz u mnie zostać, tak długo, jak będzie trzeba, a teraz jedz.-gestem wskazał mi talerz z sushi.

-Bardzo ci dziękuje.- podeszłam do niego i go przytuliłam, na co chyba się zdziwił, ale ja nie zwracając na to uwagi, usiadłam przy stole, i zaczełam jeść.

-Tak wogóle myślałem, że będziesz to gorzej znosiła, ale ty wydajesz się już spokojna.

-Bo wierze, że już będzie wszystko dobrze, teraz jestem bezpieczna i to najważniejsze, oczywiście, że czuje niepokój, ale najgorsze już za mną.

-Chyba masz wiare w siebie i życie, skoro tak do tego podchodzisz.-uśmiechnął się do mnie.

-Jeśli ja bym w siebie nie wierzyła, to kto by miał to za mnie robić.- i tak mineła nam połowa dnia, dużo rozmawialiśmy, i osobie nawzajem opowiadaliśmy.

****

-Wiesz jesteś naprawde miłą i ciekawą dziewczyną.

-Wiesz dziewczyna może być twoim największym wrogiem, prawdziwym przyjecielem, największą miłością, albo wredną jędzą, wszystko zależy od tego jak TY ją traktujesz.-usadowiłam się wygodnie na kanapie przed telewizją.

-Wow, to było takie głębokie.-powiedział z powagą, po czym nie wytrzymał i zaczął dławić się powietrzem ze śmiechu.

-No eeeeejj!!! Ja mówie poważnie!! Nie śmiej się!!-nie przestawał się śmiać, więc musiałam coś z tym zrobić, tylko co?

Nie myśląc długo, chwyciłam za szklanke z wodą, i oblałam mu twarz, a ten momentalnie się uspokoił, i dziwnie się na mnie popatrzył.

-Niech ja cię tylko złapie, to zobaczysz.- wstał, a ja zaczełam uciekać.

-No właśnie, musisz mnie najpierw złapać, a to nie będzie takie łatwe.-krzyknełam, uciekając przed nim.

Troche poganialiśmy się po domu, po czym znalazłam drzwi tarasowe, i wybiegłam na podwórko, zatrzymałam się koło basenu, nie widząc nigdzie Nam Jooa, lecz zanim zdąrzyłam się zorjętować, ktoś chwycił mnie w pasie, przeżucił przez ramie, i już po chwili wylądowałam w basenie.

-Aaaaaa zimno!!zwarjowałeś?!-wrzasnełam, wypływając na powierzchnie.

-Sorry musiałem troche ostudzić twoją energie.-odpowiedział, z głupawym uśmieszkiem podpływając do mnie.

-No dzięki, nie wiem czy wiesz, ja nie mam nic na przebranie.-odpowiedziałam z wyżutem, bo przecież i tak, miałam na sobie już jego rzeczy.

-Wiesz....jak dla mnie...

-Nawet tego nie kończ.-pogroziłam mu palcem, tak bardzo dojrzale.

-Okey okey, to może ubierz sukienke i pójdziemy ci coś kupić? Za rogiem jest sklep z odzieżą.

-Dobrze, możemy iść, tylko mam nadzieje, że nie jest jakoś bardzo drogi, bo nie mam ze sobą dużo pieniędzy.

-O to się nie martw.- ten uśmieszek na pewno coś znaczy, co on knuje?

-Co masz na myśli?-wyszłam z basenu i przysiadłam na leżaku.

-Nic, poprostu, idź załóż sukienke, bo zaraz idziemy.-posłusznie poszłam do łazienki, w której zostawiłam sukienke, wytarłam się, i przebrałam.

Kiedy wyszłam w salonie już na mnie czekał gotowy Nam Joo, szybki jest.

-Idziemy?- zapytałam niepewnie.

-Idziemy.-uśmiechnął się, wstał, zabrał klucze ze stolika i ruszył do wyjścia, a ja za nim.

Po 5 minutach, doszliśmy do małego butiku, ale nie powiem, rzeczy tam były piękne, NJ o czymś rozmawiał a ja zachwycałam się, i przeglądałam rzeczy, niestety wszystkie były bardzo drogie.

Poszukałam jakąś najtańszą bielizne, koszulke i spodenki, po czym poszłam do przebieralni.Po chwili usłyszałam szepczącego NJ.

-Wybrałaś sobie coś?

-Tak, nie martw się, umiem chodzić na zakupy.

-A ubrałaś już coś?

-Tak.

-A pokażesz co wybrałaś?-po chwili zobaczylam jego głowe, którą wsadził pomiędzy ścianke a materiał.

-Fajnie by było jak byś zaczekał, na tak możesz, no ale okej.- obróciłam się by zaprezentować mój czarny top i jensowe spodenki.

-Tylko tyle?Dziewczyny na ogół wykupują pół sklepu.-chyba się zdziwił.

-Mówiłam ci już, że nie mam ze sobą za wiele pieniędzy, a teraz wyjdź, chce się spowrotem przebrać.- powiedziawszy popchnełam jego głowe do tyłu.

-Zaczekaj, nie przebieraj się jeszcze!!-usłyszałam tylko a po chwili usłyszałam tylko oddalające się kroki, po 5 minutach ktoś przeżucił mi do przebieralni kilka wieszaków z ubraniami.

-Przebieraj się w każde po kolei, i się pokazuj.

-Ty chyba sobie żartujesz? To sklep, a nie plac zabaw, nie będę zakładała czegoś czego napewno nie kupie.

-Nie gadaj tylko zakładaj.

-Aish....dobra.

Najpierw ubrałam biało turkusową sukienke z falbankami do tego białe buty na koturnach, wyszłam żeby się pokazać, choć czułam się dziwnie, żadko nosze inne kolory noż czarny i biały.

-No prosze, turkus, bierzemy ją, przydadzą ci się inne kolorki, niż czarny, i bez gadania, idź ubieraj kolejne.

I tak zleciało nam z 2 godziny, a Nam Joo wybrał ponoć do kupienia 6 z 8 zestawów, czyli:
1 Tą pierwszą turkusowo biała sukienke.
2 czarny podkoszulek, a na to za duży sfeterek z pandą, plus granatowe leginsy i białe conversy.
3 beżową spódniczkę, biała koszulke w wąsy i beżowy sfeterek.
4 Białą sukienke z 3/4 rękawkiem i czarną letnią kurtke bez rękawków.
5 zwyczajne rurki i top z króliczkiem.
6 czerwoną bokserke z nr 24 i białą spudniczke z zakolanówkami.

Takim sposobem miałam kupić całą palete barw o równej wartości ponad 1000zł, w przeliczeniu na nasze pieniądze, genialnie.

-Nam Joo, ja tego nie kupie.-powiedziałam do niego szeptem.

-Wiem, bo ja to kupuje.-wyszczeżył się do mnie, a ja oniemiałam.

-Aha, to nie mogłeś tu ciągać dziewczyny dla której to, zamiast mnie wykorzystywać?-z lekka się wkurzyłam, bo serio się tym zmęczyłam, i chciałam jak najszybciej wyjść ze sklepu.

-No tylko, że to rzeczy dla ciebie, i z góry mówie nie ma sprzeciwu, jak jesteś ze mną musisz jakoś wyglądać.-tak słodko się uśmiechnął, więc czemu mam ochote go zabić?

-Kupuj i wychodzimy.- żuciłam, po czym wyszłam na zewnątrz.

Po chwili, która zdawała się ciągnąć wieki dołączył do mnie mój towarzysz.

-Możemy wracać.-cały promieniał, coś tu nie grało.

-Co zrobiłeś?Albo co się stało?

-Nic szczególnego, poprostu kupiłem sobie coś jeszcze.

-Aha, no ok.

Dalszą droge, choć nie była ona długa przeszliśmy w ciszy.Gdy dotarliśmy okazało się, że jest już 18:40, szybko ten dzień minął, więc chyba najwyższy czas zadzwonić do chłopców.

Zadzwoniłam do lidera, odebrał po kilku sygnałach.

-halo?-zapytał chyba zaspany, w sumie nic dziwnego.

-Hej rapi, tu Mizu, chciałam się zapytać kiedy będziecie w Korei.-chym i po tym jak ja się odezwałam Rapmoon jakby ożył.

-Mizu!! Jak dobrze cie słyszeć! Wszystko z tobą dobrze? Dobrze cię traktuje?My będziemy jutro w okolicach 14.-Jego zamartwianie się, mnie rozbawiło, miło, że się o mnie troszczy.

-Tak wszystko ze mną dobrze, nie stresuj się tak, chociaż strasznie mnie dzisiaj wymęczył, nie dość, że wrzucił mnie do basenu, to jeszcze kazał przymierzać multum rzeczy w sklepie, a ja nie jestem jakąś wielką fanką takich przebieranek.-usłyszałam westchnięcie i chwile ciszy.

-Rozumiem, wyślij mi adres, a jutro po ciebie przyjedziemy, dobrze?

-Pewnie, nie moge się doczekać, papa.

-Do jutra Mizu, trzymaj się.-i tak zakończyła się nasza rozmowa, po chwili zapytałam NJ o adres i wysłałam go liderowi, NJ krzątał się po kuchni, a ja rozłożyłam się przed TV, byle do jutra.

Po 3 godzinach przed telewizją, poczułam się zmęczona, i nawet nie wiem kiedy zasnełam.

*****

Zlekkimi przejawami świadomości, poczułam, na sobie czyjąś ręke, oraz ciepło zza pleców, zastanawiałam się czy to NJ, ale nie długo bo po chwili kąpletnie odpłynełam.


Obudziłam się rano i poczułam na sobie jakiś ciężar, otworzyłam oczy i spostrzegłam, że za mną śpi Nam Joo, a ręke i noge miał przeze mnie przeżuconą, nic dziwnego, że było mi ciężko, i co on tu robi? Łóżka swojego nie ma? A może lunatykuje? Po chwili rozmyślań spojrzałam na godzine, była 9:40, coś za wczesna pora do wstawania jak dla mnie, ale ze względu, iż mój gospodarz na mnie połowicznie spał, postanowiłam już się nie kłaść, a go obudzić.

Starałam się wykręcić, spod uchwytu NJ, ale przyniosło to odmienny efekt od planowanego, mianowicie zamiast się wysfobodzić, NJ przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku, w sumie taka sytuacja zdarza się na milion lat, więc, najpierw postanowiłam zrobić nam zdj a potem go wstrząsowo obudzić.

Gdy już zrobiłam nam zdjęcie zaczełam krzyczeć, prosto do ucha NJ.

-Wstawaj ty kupo mięsa, ja się chce ruszyć, a ty mi to uniemożliwiasz!! Rusz się!!-jak na zawołanie(i to dosłownie)Nam Joo momentalnie mnie puścił, i zdezorjętowany odskoczył na bok.

-Mizu...ja..bo ja tu...no....przepraszam.-podrapał się zaspany po głowie.

-Nie przepraszaj, tylko powiedz mi jak znalazłam się w twoim uścisku.-zpytałam z udawanym grymasem.

-Yyy tak jakoś wyszło?-wzruszył ramionami, i widać było, że nawet on nie był do końca pewny jak się tu znalazł.

-Dobra panie lunatyku, ja ide się ogarnąć, a ty rób co chcesz, ewentualnie możesz zrobić śniadanko, nie pogardziła bym, za taką rekąpesate.-wstałam, wziełam bielizne,rurki, oraz top z króliczkiem, kupione wczoraj, i ruszyłam do łazienki, a w drodze chwyciłam jeszcze torebke, w której miałam swoje kosmetyki.

Umywszy się, ubrawszy oraz przygotowawszy się, wyszłam z łazienki, i skierowałam się w kierunku kuchni, skąd było słychać dźwięk naczyć.W kuchni zastałam Nam Joo, który robił coś z patelnią.

-Co dziś smacznego zjemy?-stanełam koło niego i pomrugałam słodko oczkami.

-Wychodzi na to, że omleta, mam nadzieje, że możesz?-nie przerywał swojej pracy.

-Moge i zjem, i mam nadzieje będzie mi smakowało.- szeroko się uśmiechnełam, a ten przez chwile się na mnie popatrzył i odwzajemnił uśmiech.

-Na pewno będzie ci smakowało, w końcu ja robie.

-No i właśnie tego się obawiam, nie wiem czy gwiazdki umią same sobie dobrze gotować.

-Eeeejj, nie oceniaj mnie tak surowo, bo nie dostaniesz i będziesz głodna.-demonstracyjnie podniósł patelnie ponad zasięg moich rąk, ale nie jestem typem który by teraz przepraszał.

-Jesteś pewien, że chcesz, żebym była głodna i smutna? Pamiętaj głodna Mizu równa się smutna Mizu.-korzystając z okazji,że ma podniesione ręce przytuliłam go i popatrzyłam na niego smutnymi oczkami.

-No..ekhem...dobra dostaniesz jeść.-chyba był skołowany.

-Jeeej.-odskoczyłam odniego i zaczełam latać po salonie, jak małe dziecko.

Potem usiedliśmy i na spokojnie zjadliśmy, a zanim się zorjętowałam była prawie 14, czyli niedługo będą po mnie chłopaki.

-Nam Joo, bardzo ci dziękuje, za wszystko co dla mnie zrobiłeś, mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy, albo porozmawiamy.-spojrzałam się na niego, siedzącego na ksześle na przeciwko.

-A ja się ciesze, że cię poznałem Mizu, zawsze możesz do mnie wpaść, jak będziesz w korei, i zawsze możesz do mnie napisać, z chęcią będę z tobą utrzymywał kontakt.-odwzajeminił mój uśmiech i w tej chwili ktoś zapukał do drzwi, a NJ poszedł sprawdzić kto to, choć ja już wiedziałam kto.

Po chwili NJ wrócił do salonu, a za nim zobaczyłam Kookiego i Rapiego.

Wstałam, żeby się z nimi przywitać, ale nawet nie zdąrzyłam nic powiedzieć, a już byłam w szczelnym uścisku Ciastka, to było miłe.

-Też się ciesze, że cię widze Kookie.-odwzajemniłam jego uścisk.NJ i RapMonster dziwnie się na nas patrzyli, przytulić się nie można?

Kiedy odkleiłam się od ciastka, uściskałam Rapiego, i poszłam zbierać swoje rzeczy, gdy już wszystko zabrałam pożegnałam Nam Joo i ruszyłam z chłopakami do auta.

Na początku drogi, chłopcy wypytywali mnie o pobyt u NJ, ale potem reszta drogi mineła nam w ciszy. Dojechaliśmy pod ich dom po jakiś 15 minutach, a chłopcy wzieli moje rzeczy i ryszyli do domu, ja za nimi.

Gdy weszłam do środka, a Lider zamknął za mną drzwi, nie mogłam uwierzyć, to nie mogła być prawda...

Oto kolejny rozdział, troche długi i mam nadzieje, że nie jakiś strasznie nudny, bo długo nie mogłam złapać weny i go dokończyć.

Tak więc dziękuje tym co to czytają licze na ★

Do następnego działu 😀

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top