Rozdział☞ 20 Głupcy.
Kookie pov.
-Mizu czy jesteśmy na tyle blisko żebyś....-Nie wiedziałam, jak mam się ją o to zapytać, a przede wszystkim czy mogę, może nie powinienem?
-Hymmm?-Mizu domagała się dokończenia pytania.
-...na tyle blisko żebyś powiedziała mi co łączy cię i Nam Joo Hyuka? Bo z tego co widzę dosyć dobrze się dogadujecie, i tak się zastanawiałem, czy coś większego jest pomiędzy wami.
-Bahahhaha...no nie wierze, nie pomiędzy mną, a Joo nie ma TAKICH relacji, o których myślisz, jesteśmy przyjaciółmi, może coś więcej, ale to raczej w kierunku brat-siostra, niż para.-Nie powiem na jej wyznanie troche mi ulżyło, od razu jakoś poprawił mi się humor.
-Ok, w takim razie wracamy do reszty.-Uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny.
Mizu pov.
Jak tak wracałam z Kookiem, przypomniałam sobie o jednej rzeczy, która zaprzątała moje myśli.
-Kookie? Wiesz może co z YugYeomem? Nie widziałam go dzisiaj w szkole.-Zapytałam patrząc na Ciastka.
-Wiesz...szczerze, to się nie zastanawiałem, nad tym co z nim, może poprostu ma kaca po wczorajszym i nie dał rady przyjść, z resztą nie widziałem dzisiaj nikogo z jego zespołu, więc pewnie razem się kurują.-Kookie pewnie miał racje, więc postanowiłam, że po lekcjach pojade z Biszu do domu chłopaków i sprawdzę jak się czują.
******
Lekcje mijały dość szybko, cały dzień spędziłam na zastanawiania się co z chłopakami, kilka razy jakiś nauczyciel wyrwał mnie z zamyślenia pytając o coś, na szczęście mam Biszu, która zawsze mnie ratowała, w takiej sytuacji.
Gdy zadzwonił dzwonek, oznaczający, że moja ostatnia lekcja właśnie minęła, szybko się spakował am i razem z Biszu popędziłyśmy do wyjścia, szybko żegnając się z resztą w biegu.
Gdy wychodziłyśmy ze szkoły na kogoś wpadłam, już miałam podnosić głowę i przeprosić, gdy zorjętowałam się na kogo wpadłam.
-A gdzie ty tak pędzisz?-zapytał mnie znajomy głos.
-oooo hej Nam Joo.-przywitała się Biszu.
-Jedziemy do do domu got7, trochę się o nich martwię. -odpowiedziałam podnosząc wzrok.
-AA, rozumiem, powieść was może?
-Było by fajnie.-Ciepło uśmiechnęłam się do chłopaka.
-No to chodźmy. -Poszłyśmy za Nam Joo do jego auta i mieliśmy już odjeżdża gdy ktoś otworzył drzwi od mojej strony.
Kookie pov.
Mizu i Biszu szybko wybiegły ze szkoły, pewnie jadą do chłopaków, chciałem się coś jeszcze zapytać Mizu, więc szybko pobiegłem za nimi, gdy wyszedłem przed szkołę, zobaczyłem jak Mizu i Biszu wsiadają razem z Nam Joo chunkier do auta, więc szybko tam pobiegłem.
Gdy znalazłem się przez aucie jeszcze nie odjechali, więc otworzyłam drzwi przez które wsiadłam Mizu.
-Kookie, stało się coś?-Mizu popatrzyła się na mnie zdziwiona, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, wszystko z głowy.
-N-n-nie poprostu chciałem się zapytać co będziesz dzisiaj robić.
-Jedziemy właśnie do Got7, ale nie wiem kiedy będziemy wracać.
-Ahh...No okej, no to do jutra.
-Papa Kookie.-Dziewczyna Pomachała do mnie i zamknęła swoje drzwi.
Mizu pov.
To co zrobił Kookie było trochę dziwne, przecież nie musiał mnie, aż gonić, żeby dowiedzieć się co dzisiaj robie, mógł zadzwonić, albo napisać Ehh.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy pod dom got7. Pozegnałyśmy się z Nam Joo i poszłyśmy pod domofon.
-Hallo, kto tam?-zapytał zaspany głos z domofonu.
-Twój najgorszy koszmar, a teraz otwórz.
-Wybacz ja wpuszczaj tylko piękne sny.
-Nie wkurzaj mnie tylko otwieraj, bo sama się tam dostane, a wtedy pożałujesz.
-Ok, zobaczymy.
-Czyżby wyzwanie?
-Próbuj szczęścia.- i w tej chwili domofon się rozłączył.
Postanowiłam nie przegrać, więc podsadziłam Biszu na płot, po czym sama się na niego wdrapałam. Razem zeskoczyłyśmy i podeszłyśmy pod drzwi wejściowe szukając zapasowego klucza, po na daremnych poszukiwaniach, postanowiłyśmy się poddać i poszukać innego wejścia.
Z tyłu domu znalazłyśmy otwarte okno, przez które weszłyśmy do środka. Po wejściu przez okno znalazłyśmy się chyba w korytarzu, po cichu poszłyśmy szukać chłopaków.
Powoli przeszukiwałyśmy wszystkie pokoje, aż w końcu natrafiliśmy na pokój, w którym kogoś znalezłyśmy. W pokoju byli Mark i BamBam którzy nawet nie zwrócili na nas uwagi, więc cicho wycofałyśmy się w poszukiwaniu Yugyeoma, długo nie musiałyśmy szukać bo gdy weszłyśmy do kuchni zauważyłyśmy go stojącego przy oknie. Już miałam do niego podejść, gdy zauważyłam szklankę z wodą, więc postanowiłam się na nim zemścić za to że nie wpuścił nas do środka, po cichu chwyciłam szklankę i podeszłam do chłopaka, postukałam go lekko w ramię, a gdy ten się odwrócił, chlusnęłam mu wodą w twarz.
- Mówiłam ci, że pożałujesz.- chłopak zrobił wielkie oczy i popatrzył na mnie ze zdziwieniem, tylko co z jego okiem?
-Jak ty tu, co ty, dlaczego? Lepiej uciekaj, mnie się wodą nie oblewa.- YugYeom wydawał się wściekły, już miał mnie gonić, gdy zobaczył na co się patrzę.
- Skąd to, przecież chłopcy wczoraj bezpiecznie odwieźli was do domu.
- No bo wiesz, byliśmy wczoraj pijani i trochę się pokłóciliśmy, no i tak jakoś wyszło.- Cała złość chłopaka nagle, dziwnie wyparowała.
- Z kim się pokłóciłeś, że zostało ci takie coś na twarzy?- Zapytałam czując, że moja ciekawość wzrasta.
- No bo tak jakoś kłóciłam się z Markiem o ciebie, a wtedy podszedł do nas Kookie i dobitnie nam pokazał, że nie jesteś żadnego z nas i nie będziesz.- To co powiedział trochę mnie zszokowało, a nawet trochę bardzo.
- Zaraz zaraz, o kogo się kłóciliście? I kto wam co pokazał?- Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
-N-n-no o ciebie.- Zaczął się jąkać.
- No nie wierzę, ile wy macie lat?
-Przepraszam, byłem pijany.
- Dobra, mniejsza, gdzie reszta?
-Myślę, że w pokojach, proszę nie zabijaj Marka, noooo ani mnie, ani Jacksona, ani Juniora.-Zabić? Tą pierwszą dwójkę to rozumiem, ale tą drugą?,
-Yug nie mówisz mi o czymś?- Popatrzyłam przenikliwe na chłopaka.
-Ja nic nie mówiłem!! Lecę.- Powiedział i zaczął uciekać.
Nie chciało mi się gonić YugYeoma, więc postanowiłam, pójść do pokoju Marka, gdzie ostatnio go widziałyśmy z BamBamem.
-Maaaaarkkk!!- Krzyknęłam od progu.
-Mizu?Biszu?-Zapytali BamBam i Jackson jak tylko nas zauważyli, po czym Mark i Jackson szybo się odwrócili, ukrywając twarze.
-Hej chłopaki, Mark no chodź mnie przytul!! Czego się wstydzisz?-Śpiewnie zawołałam do Marka.
-Ale ja śpię, nie chce mi się wstawać.-Odpowiedział chłopak znudzonym głosem.
-Mark...oj mark...powiedziałam, że masz wstać!!- Imię chłopaka wypowiedziałam spokojnie, za to ostatnie słowo wykrzyczałam.
-No już...-Chłopak uległ i powoli wstał trzymając rękę przy oku. Wszystko byłoby okej, gdyby ciągle nie trzymał tej ręki na tym oku.
-A ty co tak tą rękę trzymasz przy tym oku?- Popatrzyłam na niego lekko podminowana.
-Bo wiesz, czesałem się w nocy i se włożyłem szczotke do oka i mnie boli.- Mark skierował wzrok w stronę okna.
-Pokaż, podmucham.- Uśmiechnęłam się w stylu pedofilka i zbliżyłam się do niego.
-N-nie! Wszystko jest okej!- Chłopak zaczął się cofać. On coś kręcił, no nie ładnie tak mi tu kłamać.
-Mark, coś żeś zrobił?!- Popatrzyłam na niego przenikliwie.
-No nic..- Było widać, że nogi mu się trzęsą.
-Jak mi nie powiesz i nie pokażesz oka, to obiecuję, że się pogniewamy.- Powoli zaczęłam się odwracać w kierunku drzwi.
-Dobra, czekaj!- Mark w powolnym tempie odsłonił oko, a mnie z sekundy na sekundę coraz bardziej szokowało to co widzę. On miał fioletowego siniaka wielkości mandarynki pod okiem! No myślałam, że zabije! 1...2..3.. Spokojnie Mizu, oddychaj.
-A teraz opowiedz mi genezę powstania tego oto siniaka.- Usiadłam na krześle, ręce skrzyżowałam na klatce piersiowej i wbiłam w niego wzrok.
-Jackson też jest współwinny!- Mark próbował się usprawiedliwić, a w tym samym czasie Jackson szybko uciekł z pokoju.
-Kontynuuj, Biszu zajmie się Jacksonem.- Powiedziałam z powagą.
-No,bo.... Ja z Yugyeom'em mieliśmy małą sprzeczkę o ciebie.- Spuścił głowę w dół.
-O mnie?- Wybuchłam śmiechem. Wiedziałam to, że o mnie, ale ciągnęłam to dalej.
-Tak o ciebie. Byłem zazdrosny i pijany tak samo jak Yugyeom i tak wszyło, że się lekko poszarpaliśmy, ale jak już mówiłem - Nie tylko ja jestem winny.- Po chwili popatrzył na mnie z miną zbitego psa, ale nie ze mną takie numery, już ja się z nim rozprawie.
Bardzo wszystkim dziękuje za czytanie i gwiazdkowanie ^^ to bardzo motywuje.
Mam nadzieje, że rozdział się podobał :) Miał byż dłuższy, ale w efekcie był na tyle długi, że podzieliłam go na dwie części 😁
Do następnego rozdziału ^^ ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top