Rozdział 1☞ szczęśliwa wiadomość

Jak zwykle z pięknego snu wyrwał mnie piekielny jazgot mojej mamy, która krzyczy do mnie z pokoju obok, że jest 6:30 i mam wstawać, no po prostu pięknie jak ja uwielbiam takie poranki....

Ale jak to ja nie dałam za wygraną i postanowiłam jeszcze trochę sobie poleżeć, a gdy już zaczęłam odpływać TO znowu się stało.

-Mizuuuu!!! Jest 6:45 wstawaj wreszcie!! -moja mama przecież nie mogła dać za wygraną i jak co dziennie co 10/15 minut słyszałam jej "niebiański" głos wykrzykujący mi, że mam wstawać.

-Mamo przecież już wstałam!!! Zaraz wychodzę spokojnie!

-Pamiętaj, że masz jeszcze wyjść z psami!-no jak bym miała nie pamiętać jak powtarza mi codziennie to samo, od kilku lat a dokładniej od kiedy rozwiodła się z ojcem i się przeprowadziłyśmy.

Szybko wstałam z łóżka wybrałam z szuflady jakąś czarną bieliznę do tego czarne leginsy i zwykły czarny T-shirt z logo zespołu EXO który wyjęłam z szafy. Szybko się ubrałam, spakowałam do mojej kochanej i pięknej klubowej torby książki i zeszyty, po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki gdzie lekko się pomalowałam i uczesałam(czyli po prostu rozczesałam włosy i ułożyłam grzywkę na lakier) , następnie założyłam moje glany i wyszłam z psami czyli z rocznym białym maltańczykiem o imieniu Mesiu i biszkoptową amstafką o imieniu cookie.

Na szczęście po drugiej stronie ulicy jest mały park więc chwile pochodziłam z psami by się załatwiły i wróciłam z nimi do domu( oczywiście nie ominęła mnie mordercza wspinaczka po schodach na 4 piętro bo niestety nie ma widny).

Gdy tylko wypuściłam psy złapałam za torbę i ruszyłam w drogę do szkoły, czyli najpierw na przystanek,bo komu by się chciało iść 3 przystanki jak jest tramwaj?

Gdy już dotarłam do szkoły i skierowałam się w kierunku klasy, nagle poczułam jak coś od tyłu się na mnie rzuca, już myślałam, że to Biszu, ale coś tu nie grało.... Osobnik który mnie zaatakował był stanowczo za ciężki jak na Biszu.

Nagle ten niezidentyfikowany osobni zasłonił mi oczy, i już chyba wiedziałam kto to.

-Zgadnij kto to Mizuusiuu *no i miałam racje*

-Czego chcesz Amcieju *tak Amcieju, nie Macieju czy Maćku, a czemu tak ? wszystko dzięki trenerce która kiedyś na zawodach tak go zawołała no i tak zostało*.

-Nie mogę się już przywitać z przyjaciółką? Wiesz ty co...tylko mnie ciągle o coś podejrzewasz!-popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, a ten tylko zrobił minę zbitego szczeniaczka.

-Może to dlatego, że w większości przypadków zagadujesz mnie gdy czegoś chcesz.-powiedziałam po czym wzdrygnęłam ramionami.

-No właśnie w większości, czyli nie zawsze, chociaż w sumie teraz też chce...ale z tobą pogadać.-Odparł zwycięsko.*ja go serio nigdy do końca nie zrozumiem...*

-Dobra nie zawsze, czyli teraz chciałeś się tylko przywitać i mogę sobie już iść, tak?

-No w sumie tak, chyba, że ty chcesz o czymś pogadać.-powiedział po czym usiadł na podłodze i uśmiechnął się do mnie.

-Skoro tak to ja idę pod klasę.-powiedziawszy to odwróciłam się na pięcie i poszła w kierunku klasy.

Gdy już podchodziłam pod klasę zobaczyłam Biszu i Wiktorie, które wstały i zaczęły pędzić w moją stronę, no pięknie najpierw Amciej się na mnie rzuca , a teraz zostanę staranowana przez przyjaciółki... W sumie śmierć idealna, tylko zastanawia mnie ten entuzjazm zazwyczaj po prostu do nich podchodzę przytulamy się i wgl ale bez przesady.

-Mizu, Mizu, Mizu, Mizu!!- zaczęła wykrzykiwać Biszu po czym we mnie wbiegła i prawie się przewróciłyśmy.

-Co się stało Biszu?-zapytałam jednocześnie starając się ją uspokoić, bo za dużo było w niej energii jak na taką wczesną porę.

-Nie zgadniesz!!! BTS będą mieli koncert w Polsce w warszawie we wrześniu!!! Proszeee powiedz, że ze mną pójdziesz, proszę, proszę, proszę!!!!-Ona cała podskakiwała z radości, a ja stałam z szeroko otwartymi oczami nie dowierzając.

-Jezu pewnie, że z tobą pójdę jak mogłaś pomyśleć, że nie!-Po tych słowach i ja zaczęłam cała podskakiwać, a ludzie nie świadomi powagi sytuacji zaczęli się na nas dziwnie patrzeć.

*****

I tak o to cały dzień minął mi na rozmyślaniu o koncercie BTS, byłam taka podekscytowana, no bo kurde halo koreański zespół, który kocham ma koncert w Polsce i jak tu nie być podekscytowanym, to jest po prostu jak sen boje się, że nagle się obudzę, a przecież ja nie chcę się budzić....

Kiedy wróciłam do domu planowałam sobie jak przekonać mamę, żeby mnie puściła na koncert, co nie będzie chyba takie łatwe, już to widzę będę musiała za wszystko oczywiście sama zapłacić, do tego 100 h na rzecz sprzątania na sygnał mamy.....biedna ja.

******

Gdy leżałam już w łóżku usłyszałam otwieranie drzwi, ohooo czyli mama już wróciła, dobra Mizu dasz rade nie poddawaj się do samego końca, i z tym przekonaniem ruszyłam w stronę mamy.

-Mamoooo, bo wiesz we wrześniu BTS ma koncert i bardzo bardzo chciałabym na niego pójść.-mówiąc to podeszłam do niej, przytuliłam ją, i zrobiłam minę zbitego pieska patrząc się jej głęboko w oczy.

-No nie wiem Oluś.-oho Oluś powiedziała do mnie po imieniu czyli będzie poważna rozmowa.

-Proszę mamo, bardzo cię proszę, ja tak kocham ten zespół, a oni są z Azji i to niespotykane, że jest koncert w Polsce, bardzo cię proszę, za wszystko sobie sama zapłacę, zrobię co będziesz chciała, tylko mi pozwól jechać.-zaczęłam się na nią długo i słodko patrzeć czekając, aż zmięknie, a widząc jej minę chyba nastąpi to niedługo.

-No dobra, ale płacisz za wszystko.- No ja nie wierze zgodziła się i nie było tak źle jak myślałam. Z tego szczęścia zaczęłam ściskać mamę aż zaczęło mi samej brakować powietrza po czym ją puściłam, i zaczęłam skakać z radości, moja mama widząc to zaczęła się śmiać.

Gdy już się uspokoiłam od razu pobiegłam do pokoju, chwyciłam telefon, i wybrałam numer Biszu, musiałam jej od razu wszystko opowiedzieć.

Biszu odebrała po paru sygnałach.

-Dłużej się nie dało?-powiedziałam do Biszu z wyrzutem.

-Przepraszam, że spałam.-Odpowiedziała zaspana na co ja popatrzyłam na zegarek, ohooo za pół godziny pierwsza no dobra mogła spać, ale co tam moja informacja jest ważniejsza.

-A sorry faktycznie jest późno, ale słuchaj moja mama się zgodziła na koncert, czaisz to? Bez żadnego ale i wgl, zgodziła się praktycznie od razu, ja nie wiem jak to się stało, ale tak się cieszę!!-mówiłam jak karabin i szczerze nie byłam pewna czy mnie zrozumiała szczególnie, że była zaspana, ale wszystkie moje wątpliwości się rozwiały jak zaczęła mi piszczeć do telefonu.

-Nie wierze Mizu to super!!! Jezu jak ja się cieszę nawet sobie nie wyobrażasz.- oj mogłam sobie wyobrazić, przecież czułam praktycznie to sama.

-No dobra Biszu a teraz leć spać pogadamy jutro.

-Okejka naklejka, musimy się też wybrać na jakieś zakupy i kupić coś na koncert, ale o tym to pogadamy jutro, dobranoc Mizu!

-Dobranoc Biszu, do jutra!- Po tych słowach rozłączyłam się, i wreszcie mogłam iść spać.

Okejka, to jest pierwszy rozdział, który został skończony o 4:20 ;-;
Tak więc znowu proszę o poprawki jak coś się nie spodoba, lecz mam nadzieje, że jest w miarę ok.
Mam nadzieje, że opowiadanko się spodobało, miłego czytanka, oraz miłego dnia!! ;*

P.s na górze piosenka BTS - Dope moja jedna z ulubionych ich piosenkę ^^

I miło by było gdybyście gwiazdkowali, bo przynajmniej bym wiedziała czy się w miarę podoba i że wgl ktoś to czyta ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top