XX
Tak, zdecydowanie było coś nie tak.
- Masz może jakieś logiczne wytłumaczenie co do tego, że odkąd wróciliśmy z pogrzebu książę jest w jego "demonicznej" formie? - zapytał kamerdyner byłego anioła, kiedy obserwowali z bezpiecznej dla nich odległości, jak książę (a raczej już król) obecnie próbował namówić jednego ze swoich rycerzy na wypicie z nim popołudniowej herbatki. Może nie byłoby nic złego w tym, gdyby nie sposób, w jaki to robił.
- Ja chce wypić herbatkę! - powiedział chłopak, zaraz po tym tupiąc nogą w podłogę. Kiedy rycerz kolejny raz chciał mu (na spokojnie) wytłumaczyć, że według ich statusu ten nie może tego zrobić, król upadł na podłogę, siadając w siadzie skrzyżnym, od razu zaczynając płakać.
- Ty mi lepiej wytłumacz, czemu on zachowuje się, jak pięcioletnie rozwydrzone dziecko! - odpowiedział mu były anioł, postanawiając podejść do byłego księcia, by go jakoś uspokoić. - George posłuchaj mnie. Ten rycerz nie może wypić z tobą herbatki, bo ma obowiązek pilnowania tych drzwi.
- Czemu?
- Bo taka jest jego praca.
- Czemu?
- Bo taką sobie wybrał.
- Czemu?
- George, a co ty na to, abym ja wypił z tobą herbatkę? - zaproponował Karl, czując jak powoli, jego cierpliwość się wyczerpuje. Lubił dzieci, ale nie takie.
- Nie! Ja chce z nim wypić herbatkę! - odpowiedział mu z krzykiem, książę zaraz po tym odpychając kucającego przy nim mężczyznę tak, że ten odleciał na parę metrów do tyłu. Naokoło króla zaczęła pojawiać się ciemna aura, która krążyła wkoło niego jak dym.
- W takim tempie to on ponowie portal do Gehenny otworzy. - rzucił pod nosem kamerdyner, kładąc dłoń na swoim czole, zdenerwowany zachowaniem nowego władcy. Sam podszedł do niego, kucając, aby być na mniej więcej wysokości jego twarzy.
- Wasza wysokość. - powiedział, zwracając na siebie uwagę młodszego, który popatrzył na niego z niezadowoloną miną. - Posłuchaj mnie uważnie. Pójdziemy do jadalni, tam dostaniesz tę swoją herbatkę i ciasteczka. - dopowiedział, na co król zadowolony podniósł się z ziemi, od razu biegnąc do pomieszczenia.
- Musimy porozmawiać z kimś, kto się zna na demonicznych rzeczach. - powiedział Karl, podchodząc do kamerdynera, który powoli podnosił swoje ciało z ziemi.
- Zapomnij, że wymienię jakiekolwiek słowo z tym skurwysynem. - odpowiedział od razu, idąc w tym samym kierunku, w jakim pobiegł król.
- Nie powiedziałem, że musi to być akurat Lucyfer.
- A znasz inną osobę, która się zna na demonicznych rzeczach, która mogłaby nam pomóc? - zapytał niższy, na co drugi uśmiechnął się pod nosem, odwracając od niego wzrok.
- Powiedzmy, że tak. - odpowiedział, a kamerdyner zatrzymał się na chwilę, patrząc na niego podejrzliwie.
- Karl, proszę nie wchodź znowu w jakiekolwiek kontakty z demonami, które narażą twoje życie. Teraz jesteś człowiekiem, więc łatwiej umrzesz, nie chcemy cię stracić. - powiedział Tobi, kładąc dłoń na ramieniu wyższego, który popatrzył na niego z lekkim uśmiechem.
- Spokojnie, nie zamierzam już mieć żadnych umów, paktów i tak dalej z demonami. - odpowiedział, a następnie otworzył drzwi od jadalni, w której siedział już król co chwile, krzycząc, że chce jego herbatkę.
- Strzelę mu w łeb, jak się nie zamknie. Już myślałem, że jako zakochany w Lucyferze nastolatek jest wkurwiający, ale pobił sam siebie. - powiedział kamerdyner dość szybko, przechodząc do kuchni, gdzie miał nadzieję, że nie będzie słychać krzyków młodszego.
- Myślę, że lepiej będzie, jak po prostu zwiążemy mu czymś usta. - odpowiedział były anioł, robiąc to samo co niższy.
~~~
Były anioł wyszedł ze swojej łazienki do swojej komnaty, od razu podchodząc do szafy, aby wyciągnąć z niej jedną z koszul nocnych, w którą zamierzał się ubrać. Po wyciągnięciu wybranych przez siebie ubrań obrócił się, aby z powrotem pójść do łazienki, gdzie mógłby się w spokoju ubrać, kiedy przerwała mu nagła obecność obcego mężczyzny. Demon stał oparty o krzesło przy biurku, z rękami założonymi na swoim torsie, obecnie patrzył na byłego anioła, który wyraźnie zaskoczony również patrzył na niego.
- Jesteś niereformowalny. Poczekaj aż się, chociaż ubiorę. - powiedział Karl, idąc, w kierunku drugiego pomieszczenia, jednak ponownie zatrzymał go drugi mężczyzna.
- Nic się nie poprawia. - usłyszał, na co zatrzymał się mimowolnie przed samymi drzwiami.
- Co powiedziałeś?
- Nic się nie poprawia. Bez problemu mogę zobaczyć, że masz już te żyły do dłoni. - odpowiedział demon, powoli podchodząc do drugiego, aby po chwili dotknąć jego reki, aby przyjrzeć się czarnym żyłą pod skórą mężczyzny. - Wiesz, że byłbym w stanie cię wyleczyć o wiele szybciej. - dopowiedział, jednak były anioł, ostrożnie odsunął się od drugiego, bez słowa idąc do łazienki.
- Stój, tam, gdzie stoisz. - powiedział na początku Karl, a dopiero kiedy nie zobaczył w progu drzwi demona, ściągnął z siebie ręcznik, aby się przebrać. - Powiedziałem ci już. Nie dam ci się zbliżyć bardziej do mnie. Nie zapominaj, że wiem, jak wy korzystacie z ludzi, kiedy wam pozwolą się do siebie zbliżyć. Widziałem co się działo z Georgem, kiedy twój popierdolony kuzyn się z niego pożywiał. - odpowiedział, ubierając na siebie materiałowe spodnie, a zaraz po tym na swój tors ubierając do zestawu koszulę nocną.
- Nie będę się z ciebie pożywiać. - odpowiedział niższy, na co Karl od razu prychnął pod nosem.
- Bo jeszcze ci uwierzę. Już ci powiedziałem, nie to nie. - powiedział, a następnie wyszedł z łazienki, od razu stojąc w jej progu patrząc na drugiego.
- Chcesz tak w nieskończoność próbować? Nie starczy ci na to życia w takim tempie.
- Ile mi zostało jeszcze? - zapytał były anioł, zakładając ręce na siebie.
- Jeśli to się będzie rozwijało w takim tempie to tak dwa, może trzy miesiące. - odpowiedział demon, co zdecydowanie zasmuciło drugiego. Przez chwilę oboje stali cicho, Karl, zastanawiając się nad tym czy w takim czasie będzie w stanie pomóc Georgowi. Demon momentalnie zauważył, że coś dręczyło drugiego, więc tak jak przez ostatnie dni (prawie już dwa tygodnie) chwycił jego przedramię, ponosząc je lekko do góry, a następnie popatrzył na wyższego, który jedynie lekko skinął głową, na co ten zbliżył je do swoich ust, od razu zatapiając w niej swoje demoniczne kły.
Z ust anioła uleciało ciche sapnięcie, kiedy poczuł chwilową ulgę o panującego w jego ciele ciągłego bólu. Demon przez chwilę pił jego krew dosłownie wysysając z niej demoniczną energię, dokładnie też obserwując czy to już odpowiedni moment na oderwanie się od drugiego. Po kolejnej chwili ten dopiero się odsunął, oblizując ranę tak, że ta się prawie momentalnie sama zagoiła. Później dopiero oblizał swoje usta, delektując się dość słodką krwią byłego anioła.
- Jesteś dość rozkojarzony. - powiedział demon, patrząc na drugiego lekko zmartwiony.
- Trochę mnie niepokoi zachowanie księcia. - odpowiedział anioł, ściągając swój rękaw tak, aby ten sięgał z powrotem jego dłoni.
- Co masz na myśli? - zapytał demon, widocznie zaciekawiony tematem.
- Od pogrzebu swojego ojca, George zachowuje się całkowicie inaczej. Dodatkowo wygląda, jakby cały czas byłby w formie demonicznej. - odpowiedział anioł, kładąc się na swoim łóżku.
- Jest cały czas w demonicznej formie? - dopytał demon, patrząc na niego zaciekawiony. - Jego zachowanie też się zmieniło? - dopytał, patrząc z zaciekawieniem na drugiego.
- Jeśli zmianą zachowania nazywamy to, że jest bardziej rozwydrzony niż zwykle, to tak, zmieniło się jego zachowanie. - odpowiedział były anioł, zamykając swoje oczy, aby w końcu móc się położyć spać.
- Mogę zobaczyć co się z nim dzieje. - powiedział nagle Nick, na co drugi momentalnie się podniósł.
- Naprawdę możesz? - dopytał, wyraźnie ucieszony tym faktem drugi. Demon pokiwał lekko głową, jednak zaraz po tym na jego ustach pojawił się dość wredny uśmieszek.
- Tak, ale nie za darmo.
- Mam ci dać się z siebie pożywić czy coś, w zamian? - zapytał Karl, na co demon chwycił jego podbródek w swoją dłoń, przybliżając się do niego.
- Nie chce twojej energii. - powiedział, zniżając swój głos do szeptu.
Ich twarze były niewiele centymetrów od siebie. Karl mógł poczuć na swoich wargach ciepły oddech drugiego, przez który jego żołądek zacisnął się lekko. Po chwili były anioł popatrzył w oczy drugiego, które mówiły mu tylko jedno. Pożądanie. Pożądanie dotyczące jego osoby. Ciemne praktycznie czarne oczy demona patrzyły na jego ciało, jakby był największą zdobyczą w jego życiu. Karl momentalnie poczuł dominację bijącą od drugiego, przez którą poczuł się bezbronny. Czuł, że nie mógł mu odmówić.
- Chce w zamian, abyś spędził ze mną noc. Tylko ty i ja. - dopowiedział Nick, zaraz po tym patrząc na usta wyższego. Nie czekając dłużej, przyłożył swoje wargi do tych byłego anioła, tak delikatnie jakby ten miał się zaraz rozpaść. A Karl nie mógł mu odmówić, oddając pieszczotę, która szybko zmieniła się w coś bardziej intymnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top