V
Kiedy brunet wyszedł z łazienki przebrany w swój nadal oficjalny, ale luźniejszy niż normalnie ubiór, Lucyfera nie było w pomieszczeniu, jednak łóżko zostało pościelone, za co książę był wdzięczy starszemu. Już i tak był dość mocno spóźniony na rozmowę ze swoim kamerdynerem, a dodatkowo nie lubił zostawiać po sobie nieporządku.
Zabrał jeszcze ze swojej torby zwoje z dokumentami od swojego ojca, które mogą mu się przydać, a następnie wyszedł ze swojej tymczasowej komnaty, jednak szybko zatrzymał się, niekoniecznie wiedząc, gdzie ma się udać. Kiedy tutaj przyjechali spał, więc nawet nie widział gdzie się co dokładnie znajduje. Udał się więc w kierunku gdzie zobaczył, jakichkolwiek strażników, do których od razu podszedł. Zdziwił się jednak kiedy na sobie nie mieli ciemnoniebieskich kolorów L'Manburgu a te ciemnozielone, należące do Krainy Arktyki.
- Przepraszam, ale wiecie gdzie znajduje się sala konferencyjna lub ogólnie gdzie są wszyscy? - zapytał książę, dotykając lekko ramienia strażnika, który po usłyszeniu głosu księcia, obrócił się do niego, a następnie ukłonił mu się tak jak drugi strażnik.
- Możemy waszą wysokość zaprowadzić do sali jeśli nie ma książę nic przeciwko. - zaproponował jeden z nich, a kiedy niższy pokiwał głową zgadzając się na ich propozycję, razem poszli w kierunku, w którym prawdopodobnie znajdowała się sala, do której potrzebował teraz iść brunet. Nie szli długo, ponieważ niecały zakręt później zobaczyli w korytarzu Tobiego, który czytał coś z innego zwoju, który trzymał w dłoni. Książę, widząc go, od razu odbiegł od strażników, podbiegając do swojego kamerdynera.
- Jestem, gdzie mamy iść? - zapytał go, na co drugi od razu popatrzył na niego, a następnie ponownie na papier.
- Po prostu chodź za mną. - odpowiedział, nadal czytając uważnie to, co zawierał na sobie rulon. Książę uczciwie idąc za nim, popatrzył mu przez ramię samemu czytając treść wiadomości.
"Kraina Arktyki znana ze swoich hodowli zwierząt, odpowiedzialna będzie za odbudowanie Las Nevadas pod względem chodu zwierząt, wliczone jest w to nauczanie ludzi nieposiadających żadnych posesji, aby zapewnić im takową. Królestwo L'Manburg natomiast jest odpowiedzialne za zapewnienie Las Nevadas dostępu do indywidualnych pól uprawnych. W tym przypadku także wymagana będzie wcześniejszą nauką o tym, a także zapewnienie osobą nieposiadającym posesji nową. Oba królestwa razem jednak są zobowiązane za wybranie nowych przywódców, tak aby królestwo po co najmniej 50 dniach mogło na miarę możliwości same funkcjonować. Pozastanawiamy odpowiedzialność za wykonanie powyżej wymienionych zadań księciu L'Manburgu George'owi Davidson'owi oraz księżniczce Krainy Arktyki Caroline Watson.
- Poniżej podpisano
Król L'Manburgu - Benedict Davidson
Król Krainy Arktyki - Philip Watson."
- Pięćdziesiąt dni to nie za dużo czasu. - powiedział książę, po tym jak jego kamerdyner schował rulon do torby, którą miał przy sobie.
- Będziecie musieli bardzo dużo siedzieć przy dokumentacji, a także często chodzić do miasta i tam pomagać ludności. Królowe pokładają duże nadzieje w was więc nie możecie ich zawieść. - odpowiedział książę, a następnie przepuścił swojego przyszłego władcę w drzwiach do sali konferencyjnej, w której czekała na nich księżniczka drugiego królestwa.
~~~
Odkąd były władca razem z byłym grzechem przywrócili drugi grzech do życia, Alex nie potrafił przez swój stan fizyczny nawet wstać z łóżka. Był straszliwie osłabiony, a dodatkowo kiedy tylko próbował wstać lub chociażby podnieść się do siadu, od razu kręciło mu się w głowie i nie raz momentalnie mdlał. Dlatego też nie do końca wiedział co demony ustalały pomiędzy sobą co do ich dalszych planów. Nie wiedział tak właściwie, z czego wynikało jego osłabienie oraz zmęczenie, jednak wszystko zwalał na zimno panujące w miejscu, w którym obecnie byli, oraz możliwe, że po prostu na coś zachorował.
Jako że potrzebował jeść aby przeżyć, demony były zmuszone nauczyć się gotować co oczywiście nie szło im za dobrze. Zaczynając od tego, ze demony jak i anioły nie mają potrzeb spożywania jedzenia i ich jedyne pożywienie ogranicza się do energii ludzkiej lub dusz, te nieposiadana tak rozwiniętych kubków smakowych jak ludzie. Dlatego kiedy próbowali ugotować cokolwiek dla trzeciego, co najmniej dziesięć razy próbowali to co stworzyli, zanim mu to dali do zjedzenia.
- Kurwa, to smakuje chujowo. - powiedział William po tym jak spróbował zupę, która sam zrobił.
- W sumie, wszystko z alkoholem jest lepsze, może dolejemy trochę? - odpowiedział Schlatt, podsuwając kuzynowi karafkę z anielską krwią, która była ich odpowiednikiem alkoholu. Drugi popatrzył na niego, a następnie odłożył szklane naczynie na bok.
- Debilu, ludzie nie piją anielskiej krwi. Podaj mi tamtą beczkę, bo to chyba ludzki alkohol. - powiedział William, a następnie pomieszał potrawę, którą gotował. Mężczyzna podszedł do małej beczki, która była w rogu pomieszczeniu, a następnie razem z nią w dłoniach podszedł do wyższego od razu mu ją podając.
- ile jeszcze ten człowiek będzie żył? Ma dwa pakty, już dawno powinien przy tym co robimy umrzeć. - spytał Schlatt patrząc na swojego kuzyna.
- To tylko już kwesta czasu, im dłużej będzie żyć, tym lepiej dla nas. - odpowiedział drugi, a następnie zdmuchnął ogień, na którym stał garnek z zupą.
- W sumie racja, jednak nie dziwi cię to? - spytał ponownie drugi, jednak Alex, który ostatkami sił doszedł do drzwi pomieszczenia stanąwszy przy ścianie podsłuchał rozmowę dwóch demonów, nie usłyszał dalszej odpowiedzi, dość mocno spanikowany, wracając do pokoju.
Nie był pewny czy dobrze usłyszał, a także czy dobrze zrozumiał, o co im chodziło, jednak jego organizm zaczął odpowiadać zamiast jego. Momentalnie wręcz położył się na łóżku, zaraz po tym ledwo się przykrywając. Musiał się jak najszybciej stąd wydostać za nim będzie za późno.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top