II

George oraz Lucyfer nie musieli czekać długo zanim do pomieszczenia za sprawką dźwięku rozbitej szyby, wtargnęło do środka wojsko z Tobim na przodzie. Szybko wojsko zaczęło przeczesywać każdy zakamarek pokoju, patrząc za potencjalnym sprawcą całego zamieszania, podczas gdy kamerdyner wraz z Lucyferem podeszli do księcia chcąc sprawdzić, czy nic mu się nie stało. Podczas gdy demon uważnie oglądał głowę oraz szyję chłopaka, drugi wyciągnął dłoń, aby wyjąć z łóżka strzałę, jednak szybko powstrzymał go głos demona. 

- Zostaw to, jest pokryta czarną magią poparzysz sobie poważnie skórę. - powiedział demon, samemu sięgając po strzałę. Złamał ją w dłoni na pół, a z jej środka wyleciała mała podłużna karteczka. Po tym jak odrzucił strzałę na bok, tak aby nikt sobie nie zrobił większej krzywdy, rozwinął kartkę, a następnie przeczytał w myślach to, co było napisane. 

"Zagłada przeklętemu księciu"

- Zagłada przeklętemu księciu? - powiedział cicho Tobi, zaraz po tym patrząc na Lucyfera, a następnie na George'a, który nadal patrzył w jeden punkt siedząc na krawędzi łóżka. Powinien się teraz bać, ktoś w końcu polował na jego życie, jednak dlatego czuł się tak dziwnie spokojny? 

- Niech wszyscy wyjdą, poza Lucyferem. - wyszeptał, patrząc w zmienię, na co straż popatrzyła na niego, nie będąc pewnymi czy dobrze usłyszeli, że ten coś powiedział. Stali w miejscu dopóki ten także popatrzył na nich bardziej wkurzony. - Wynocha wszyscy poza Lucyferem! - powtórzył o wiele głośniejszym głos, na co ci wyszli z Tobim na czele z pokoju zostawiając dwójkę w pokoju. - Mogę w ogóle umrzeć? - spytał prosto z mostu patrząc na demona, dość zmęczonym wzrokiem. Starszy nie odpowiedział od razu samemu zastanawiając się nad odpowiedzią. 

- Ludzie umierają, więc pewnie ciebie też to czeka. - odpowiedział jednak brunet widocznie nie był usatysfakcjonowany odpowiedzą, jaką dostał od narzeczonego.

- Kłamiesz. William dosłownie wyrwał mi serce i jakoś przeżyłem. Normalny człowiek już dawno po czymś takim byłby sześć metrów pod ziemią, jednak jak widzisz nadal przed tobą stoję. - odpowiedział natychmiast wstając ze swojego miejsca oraz podchodząc do Lucyfera, który także na niego patrzył. - Nic mnie nie zabije więc nie musicie się martwić o moje życie. - dopowiedział, nie przerywając kontaktu wzrokowego ze swoim narzeczonym, który patrzył na niego z lekko podniesioną głową chcąc tym samym pokazać mu, że to on ma większą władzę. Drugi jednak nie zagiął się nadal patrząc na niego. 

- Nie wiemy jednak co się stanie jeśli spróbują cię zabić magią. Szczególnie czarną magią. - odpowiedział, a następnie jakby nigdy nic podniósł niższego z ziemi zaraz po tym idąc z nim do łazienki, która była zaraz obok pokoju, w którym miał spać książę. 

- Zostaw mnie natychmiast, albo zawołam straże! - powiedział głośno brunet, uderzając plecy blondyna pięściami, aby ten go puścił. 

- Twoje straże dla mnie są jak małe muszki, więc nie pomogą ci w tej sytuacji. Ja cię tylko do łazienki zaniosłem, żebyś mógł wziąć kąpiel. Ja w tym czasie zajmę się tym aby zabezpieczyć twój pokój przed jakimkolwiek kolejnym atakiem. - odpowiedział demon i tak jak powiedział wcześniej po tym jak postawił chłopaka na ziemi od razu wyszedł z pomieszczenia. 

George od razu skorzystał z tego, że mógł wziąć kąpiel, która zdecydowanie odprężyłaby jego ciało, które teraz dopiero zaczynało rozumieć co przed chwilą się wydarzyło. Z pomocą miłych pań sprzątaczek napełnił wannę bardzo ciepłą wodą, dodając do niej olejki, które mieli do zaoferowania, a następnie zdjął z siebie ubrania zaraz po tym wchodząc do wody. Kiedy tylko poczuł ciepło otaczające jego ciało, uśmiechnął się pod nosem, od razu zanurzając się pod samą brodę. Nie wiedział, co tak naprawdę teraz będzie się działo w jego życiu, oraz co dalej zrobią z całą osobą, która próbuje go teraz zabić. Zanim się obejrzał usłyszał dość głośne pukanie do drzwi, na którego dźwięk mimowolnie podskoczył w miejscu całkowicie wyrwany we własnych myśli. 

- George, zostawiam ci świeże ubrania przed drzwiami. - usłyszał za drzwiami głos swojego kamerdynera. 

- Możesz wejść do środka. - odpowiedział książę, przyciągając swoje nogi do siebie. Nie było dla niego niekomfortowe to, że Tobi był z nim teraz w jednym pomieszczeniu bonie raz pomagał mu się ubrać po kapieli kiedy służba tego nie mogła zrobić. Mężczyzna wszedł do środka od razu kładąc ubrania na blacie obok zlewu. - Dowiedzieliście się coś o tym całym wcześniejszym zajściu? - zapytał, siedząc w wodzie z zamkniętymi oczami. 

- Niestety nie, jednak straże nadal przeszukują teren i będą stali na warcie w nocy dla twojego bezpieczeństwa. - powiedział młodzieniec, nie patrząc za bardzo na księcia, aby nie naruszać aż tak bardzo jego prywatności. 

- Wyjedziemy w środku nocy. Straże niech stoją naokoło innego budynku najlepiej dość oddalonego od miejsca, do którego będziemy jechać. W środku nocy z pomocą Lucyfera zaczniemy podróż, kilka godzin później wyjedźcie stąd w naszym kierunku. Jeżeli ten ktoś mnie obserwuje cały czas, to musimy spowodować to, że będzie myślał, że jestem gdzieś indziej. Wynieście moje bagaże do innego domu a my pójdziemy spać do jakiegoś innego pokoju. - rozkazał a Tobi jedynie pokiwał głową, od razu idąc do drzwi. 

- O której planujesz wyjechać?

- Koło północy. Na pewno po tym jak najbliższe światła zgasną. - odpowiedział zaraz po tym sięgając po kawałek szmatki, aby umyć swoje ciało.

- Dobrze, wyjedziemy o wschodzie słońca. - powiedział, a następnie wyszedł z pomieszczenia, zostawiając księcia w środku. George dość sprawnie umył swoje ciało, a następnie wyszedł z wanny wycierając się z wody oraz ubierając na siebie czyste przyniesione przez swojego kamerdynera ubrania. Kiedy skończył, wyszedł z pomieszczenia, a następnie podszedł swojego narzeczonego, który siedział na łóżku czekając na drugiego. 

- Tobi mi przekazał twoje życzenie, mamy dwie opcje: spanie na korytarzu albo spanie w piwnicy tego domu. - zakomunikował demon, wstając z posłania. 

- Szczerze żadna z tych opcji nie wydaje mi się być dobra. - odpowiedział chłopak, jednak drugi jedynie ominął go idąc do wyjścia z pokoju.

- W piwnicy jest wino, więc wybór jest prosty.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top