Świeca

Nie chcę być jak świeca –
woskowa lalka, całe życie
na baczność.

Czy ambicja na wyrost
to nie jest grzech większy
niż jasność, niż oświecenie
będące zagładą?

Altruizm na wyrost...

Oddaję wam siebie,
uginam topniejące ciało
bo światła wciąż
mało,
mało,
mało!
Za mało mi czasu zostało
nim na zawsze zgasnę,
za mało...

Nie chcę być jak świeca –
palona obowiązkiem, gaszona
znudzeniem.

Czy aby to nie jest 
sztuczna moralność,
ulepiona z parafiny
dla uciechy świata
by dawać,
dawać,
dawać!
Wciąż blask dawać, mimo
mroku w duszy...

A ja czuję, że mi życie
ulatuje z dymem,
ucieka z każdą 
zaschniętą kroplą 
na dywanie.

Ot, rozmyślania kawałeczka wosku!

I nawet mi płakać nie wolno,
bo perfidnie zgasnę;
szybciej,
niż mnie czyjś oddech
zachwieje i skróci
o płomień.
Świeć,
świeć,
świeć!
I nie gadaj – nie od tego jesteś.

Nie chcę być jak świeca.

Chcę świecić własnym,
nieskończonym
blaskiem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top