*** (Zawisł nade mną świat...)

Zawisł nade mną świat
w odcieniach szarości stworzony;
jak wyjęty ze starej szuflady
pełnej dziurawych skarpetek.

I chociaż dzień ponury
płacze topniejącymi soplami –
łapczywie podsuwam język
po mroźne krople szczęścia.

Z tęsknoty do rzeczy prostych
upadłam na samo dno siebie.
Tam rozpocznę poszukiwania
zielonych oczu wiosny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top