Umarłam
Umarłam, przyznaję otwarcie.
Kiedyś może bym i skłamała,
ze sztucznym uśmiechem witając gości
przybyłych na przyjęcie pożegnalne
ku mojej czci.
Dziś jest inaczej.
Z pozornym spokojem gawędzę
w towarzystwie dam,
od panów przyjmuję ogień do papierosa.
Przecież nic się nie stało –
ja tylko umarłam.
Niech pani nie płacze,
takie rzeczy się zdarzają...
Umarłam... Lecz cóż to znaczy,
skoro i tak ciągle żyć mogę?
Na swojej stypie
w namiętnych ramionach
wiruję w tańcu na środku pokoju –
to dance macabre, o jakim marzyłam.
Niewiarygodne, że wystarczyło
jedno spojrzenie, aby mnie zabić.
Padłam, niby rażona piorunem,
siłą błękitu
zgnieciona jak mrówka.
Umarłam! Chciałabym móc
wykrzyczeć to światu.
Lecz czy wypada tak nieintymnie
rozgłaszać swoje
największe szczęście?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top