Jestem kobietą
Mam na imię Ewa
Jestem Człowiekiem
Otworzyłam oczy i stało się –
wdzięczna i smukła Powstałam
w szóstym dniu stworzenia
Jako kość z twoich kości
Patrz na mnie i podziwiaj
Bo już wkrótce stanę ci kością
w gardle Mój miły
nadaj mi imię piękne i
dostojne Moje ciało tak świeże
Skosztuj go Jako pierwszy
nadgryź przedwieczny owoc
bólu i rozkoszy Boże krzyczysz
Mój Boże zbaw mnie od żądzy
co w piersi pali jak lawa
Oddechem gorącym
złączeni w rajskim śmiertelnym
uniesieniu Umieramy to nasze
ostatnie chwile na Wysokościach
Zapuściłeś korzenie w glinie mego
ciała W dreszczu i deszczu –
przecież tu nigdy nie pada Zdziwieni
Bóg zniknął i ogród Powoli
wychodzisz z cienia mej jabłoni
Oddaliłam cię od Boga w zbliżeniu
cielesnym W dniu siódmym
stworzenia kiedy odpoczywał
Był zbyt zajęty Przyjąłeś
owoc dziewiczej ofiary Jak ja
wiedziałeś że to się tak
skończy Obojeśmy winni
pierwszego grzechu – miłości
Mam na imię Ewa
Jestem Kobietą
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top