56
Sally
Siedziałam na podłodze w salonie. Moje nogi przykryte były kocem. Miałam przy sobie osiem stworzonek, które kochałam całym swoim sercem. Wszystkie pieski ze schroniska leżały obok mnie i spały.
Na początku Sauron nie był przekonany do tego, aby wpuścić psy do domu. Ja z kolei nie chciałam, aby spały na zewnątrz. Wiedziałam, że nic złego nie miało im się tam stać, ale wolałam, gdy były przy mnie. Poza tym chciałam, aby w końcu dostały to, na co tak bardzo zasłużyły. Normalny, ciepły i bezpieczny dom.
Sauron i Kiano po kolacji poszli na górę. Nie miałam pojęcia, co tam robili, ale prosili, abym nie szła do nich, dopóki mnie nie zawołają. Domyślałam się, że szykowali dla mnie jakąś niespodziankę, jednak nie miałam pojęcia, co mogłoby to być.
Kilka godzin temu z wyspy wypłynęli Cedric, Azriel oraz Rokhan. Było mi z tego powodu przykro, ale każdy musiał wrócić do swojego życia. Rokhan i Azriel mieli własną wyspę i swoje interesy, a Cedric...
Nie wiedziałam, co z nim będzie. Cedric był głęboko skrzywdzonym chłopakiem, ale miał złote serce. Zabijał ludzi i robił inne nielegalne rzeczy, ale gdy klęczał przy mnie i całował moje stopy, czułam się przy nim absolutnie bezpieczna. Wiedziałam, że za nic by mnie nie skrzywdził. Cedric po prostu potrzebował kogoś, kto zrozumiałby jego potrzeby i zaakceptował go takim, jakim był. Miał wiele do zaoferowania, ale trzeba było pozwolić mu się otworzyć. Miał bowiem swoje fetysze, które dla mnie brzmiały przerażająco, ale z pewnością na świecie znajdowali się ludzie, których kręciło to samo, co jego.
W końcu na dół zeszli Kiano i Sauron. Ten pierwszy miał rumieńce na policzkach. Obawiałam się tego, co robili na górze.
- Sally, kochanie. Pozwolisz do nas?
Gdy Sauron zadał mi te pytanie, nie zastanawiałam się ani przez chwilę. Po prostu wstałam, uważając na śpiące pieski, i cicho udałam się na schody. Kiano podał mi rękę, a Sauron położył swoją dłoń na moich plecach.
- Mam się bać? - spytałam, czując przyjemny dreszcz. Moje serce biło szybko. Nie mogłam się doczekać, aby dowiedzieć się, o co chodziło braciom.
- Strach nie jest wskazany, ale jeśli sprawi, że się podniecisz, wówczas masz pełne prawo się bać.
Sauron musiał odpowiedzieć w tak enigmatyczny sposób, po czym nic nie stało się dla mnie bardziej jasne.
Wzięłam głęboki wdech, gdy stanęliśmy przed pokojem zabaw. Cokolwiek tam na nas czekało, musiało być czymś, w co chłopcy włożyli duży wysiłek.
- Sally, chcieliśmy ci bardzo podziękować za to, że z nami jesteś. Mimo, że dałem ci możliwość powrotu do normalnego życia, ty postanowiłaś z nami zostać. Nie masz pojęcia, jak bardzo wdzięczni ci za to jesteśmy.
Spojrzałam w oczy Saurona próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło. Nic jednak nie stało się dla mnie bardziej zrozumiałe.
- Jesteś wspaniała, cudowna, kochana, delikatna, dominująca i jesteś po prostu naszą królową!
Uśmiechnęłam się do Kiano. Nigdy w życiu nie słyszałam tylu miłych słów na swój temat. Nie było w tym jednak nic dziwnego, skoro moja własna matka miała mnie za dziwkę i na każdym kroku mnie wyzywała oraz się nade mną znęcała. Było mi z tego powodu ogromnie przykro, ale taka właśnie była moja mama. Nigdy nie czuła do mnie wdzięczności za to, że się nią zajmowałam. Nie zasłużyła na tak potworny koniec, jaki ją spotkał, ale ta historia została już zapisana i nie można było nic w niej zmienić.
Nie chciałam dłużej myśleć o mamie, a przynajmniej nie chciałam myśleć o niej w tej chwili. Sprawiało mi to zbyt duży ból. Moja mama nawet po śmierci nie mogła zaznać spokoju. John Milton skrzywdził nie tylko jej duszę, ale również jej ciało. Powinien smażyć się za to w piekle i miałam nadzieję, że tam właśnie Sauron go wysłał. Prosto w ramiona Lucyfera.
- Nie jesteśmy dobrzy w romantycznych gestach - kontynuował Sauron. - Ty jednak uczysz nas, jak być lepszymi ludźmi. Za to chcieliśmy ci podziękować. Wiemy, że możesz nie zgodzić się na to, co dla ciebie zaplanowaliśmy, ale byłoby nam bardzo miło, gdybyś jednak dała nam szansę, Sally. Ostatnio to ty nad nami dominowałaś i choć było nam niezwykle przyjemnie, to pragniemy, abyś dziś oddała kontrolę właśnie nam.
Sauron otworzył dla mnie drzwi i zaprosił mnie do środka gestem ręki.
Gdy weszłam do pokoju, oprócz standardowego wyposażenia składającego się na meble i akcesoria BDSM, ujrzałam na podłodze i łóżku płatki róż. Na parapecie i w kilku innych miejscach znajdowały się zapalone świeczki. W pomieszczeniu unosił się zapach róż i fiołków. Na łóżku za to leżała duża poduszka w kształcie serca. Była czerwona i puchata. Może było to niewiele, ale doceniłam ich starania.
Na łóżku oprócz płatków róż i ogromnej poduszki znajdowały się jednak jeszcze inne przedmioty. Widziałam tam obrożę ze smyczą. Obroża była jednak różowa, więc domyśliłam się, że to na mojej szyi miała się dzisiaj znaleźć.
Ujrzałam również kilka innych przedmiotów. Niemal wszystko było różowe. Najbardziej zaintrygował mnie korek analny z różowym ogonkiem. Chciało mi się śmiać na wspomnienie tego, jak wepchnęłam podobną zatyczkę analną w tyłek Cedrica. To mu wystarczyło, aby dojść.
Na łóżku widziałam także różowe kajdany, zaciski na sutki i wibrator. Obok leżała również packa, więc domyślałam się, że miałam dostać dzisiaj lanie. Nie byłam pewna, czy sobie na nie zasłużyłam, jednak nie miałam zamiaru stawiać oporu.
Było coś magicznego w uleganiu osobie, której się ufało. Już teraz rozumiałam te wszystkie pary na świecie, które bawiły się w BDSM. Niektórzy traktowali to bardziej poważnie i uważali BDSM za styl życia. Pewnie wiele par zajmowało się relacją pani-uległy lub pan-uległa na stałe. Ja jednak taka nie byłam. Miło było poczuć się uzależnionym od kogoś lub silniejszym od niego, jednak dla mnie była to tylko zabawa, a nie styl życia. Była to jednak taka zabawa, którą bardzo polubiłam i która sprawiała, że robiło mi się gorąco i mokro.
- Czyli chcecie mnie zdominować, tak? - spytałam, śmiejąc się.
- Aniołku, odwróć się do nas.
Zrobiłam to. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Saurona.
- Chcemy zrobić z tobą coś więcej, zwierzaczku - wyszeptał, a mnie przebiegł dreszcz nadchodzącej rozkoszy. Sauron objął dłonią mój policzek i zbliżył swoje usta do moich tak, że wyraźnie poczułam jego oddech. - Chcielibyśmy cię pieprzyć. Obaj.
- Och...
Musiałam mocno zacisnąć nogi, aby jakimś cudem powstrzymać podniecenie, które we mnie narastało.
- Jeśli tego nie chcesz, nie ma problemu! - odezwał się swoim chłopięcym głosem Kiano. - Do niczego cię nie zmusimy, nasza Sally.
- Ja... Ja chyba...
Sauron odsunął się ode mnie tak, jakby obawiał się mojej reakcji. Miałam w głowie mnóstwo myśli naraz i sama nie wiedziałam, co powinnam czuć i zrobić. Serce mi podpowiadało, abym zaryzykowała i dobrze się bawiła, ale rozsądek na mnie krzyczał, że nie było to właściwe postępowanie.
- Zróbmy to.
Kiano i Sauron spojrzeli na mnie dużymi oczami. Zaśmiałam się z ich reakcji, a może śmiałam się także ze swojej odwagi, a może głupoty.
To, co zdarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich tygodni uświadomiło mi, że niczego w życiu nie można było brać za pewnik. Ludzie często uważali, że to, co złe, nigdy ich nie spotka. Myśleli tak do momentu, w którym coś strasznego spotykało właśnie ich, a oni nic nie mogli na to poradzić.
Jeszcze kilka tygodni temu nie spodziewałam się, że moje życie potoczy się tak, jak się potoczyło. Nie wiedziałam, że zostanę porwana i stanę się więźniem dwóch braci. Nie wiedziałam, że zostanę zamknięta na wyspie w domu otoczonym murem. Nie wiedziałam, że moja mama umrze, a Johna Miltona spotka taki okropny koniec. Nie wiedziałam, że do mojego nowego więzienia trafią psy ze schroniska. Nie wiedziałam też, że tak bardzo otworzę się na to, co nieznane i otworzę swoje serce na dwóch braci, którzy prosili mnie o to, abym im uległa i pozwoliła się ze sobą zabawić.
Podeszłam bliżej Saurona i Kiano. Chwyciłam ich obu za ręce i spojrzałam w oczy jednemu i drugiemu. Może to, co miałam zamiar zrobić, było szalone i niepoprawne, ale miałam już dość robienia tego, czego ode mnie wymagano.
Nigdy nie usłyszałam nawet słowa "dziękuję" za pomoc mamie. Nie, żebym tego od niej oczekiwała. Byłam jej dzieckiem i moim zadaniem było zajmowanie się nią. Musiałam to robić, jednak byłoby miło, gdyby mama doceniła moje starania. Ona jednak uważała mnie za kogoś gorszego. Nie kochała mnie i nareszcie nadszedł czas, abym się z tym pogodziła.
- Zróbmy to - powiedziałam do chłopców, którzy tak naprawdę byli mężczyznami. Pięknymi mężczyznami, którzy mnie skrzywdzili, ale zrobili to tylko dlatego, że byli zagubieni. Nie było to żadne wytłumaczenie, a tym bardziej usprawiedliwienie, jednak życie w nienawiści do nich nie przyniosłoby mi nic dobrego. Dlatego musiałam wziąć sprawy w swoje ręce i zmusić się do tego, aby im przebaczyć. Choćby po to, aby żyło nam się lepiej.
- Jesteś pewna, Sally? Wiesz, że nie musimy tego robić.
- Sauronie, nie okłamujmy się. Chcesz tego, prawda?
Po raz pierwszy zobaczyłam, że Sauron się zarumienił. Żałowałam, że nie miałam przy sobie aparatu, którym mogłabym zrobić mu zdjęcie.
- Tak! Zróbmy to!
Kiano przerwał ten moment uniesienia, rozbierając się do naga. Jego penis był już w pełnej erekcji. Zaśmiałam się, zasłaniając usta dłonią.
- Nie wstydź się uśmiechać, moja Sally - poprosił Kiano, łapiąc mnie za rękę i przyciskając ją sobie do ust. - Twój śmiech jest przepiękny. Zasługujesz na to, aby się śmiać.
Zdusiłam wzruszenie i skinęłam głową.
- Dziękuję, Kiano. Zawsze wiesz, co powiedzieć.
- Czyli się zgadzasz, zwierzaczku? - spytał dla pewności Sauron. - Możemy założyć ci obrożę i...
- Wsadzić we mnie dwa kutasy naraz? Czemu nie?
Sauron uśmiechnął się do mnie z czułością, po czym władczo objął dłonią mój kark i przyciągnął mnie do pocałunku. Jego usta zmiażdżyły moje wargi. Musiałam zarzucić ręce na szyję bruneta, aby nie upaść. Nogi bowiem się pode mną ugięły i zrobiło mi się słabo. Słabo z uczucia, którym darzyłam tych dwóch mężczyzn.
- Rozbiorę cię, moja Sally.
Kiano zdejmował ze mnie ubranie, gdy ja szaleńczo całowałam się z jego bratem. Kiedy byłam już naga, odsunęłam się od Saurona, aby nabrać oddechu. Po chwili uklęknęłam na płatkach róż znajdujących się na podłodze i założyłam ręce za plecy. Moje piersi były wyeksponowane, a ja z dumą patrzyłam na stojących nade mną mężczyzn.
- Założę ci obrożę. Kurwa, ale będzie nam dobrze.
Sauron, wciąż w ubraniach, założył mi obrożę. Podał Kiano smycz, a sam zaczął się rozbierać. Gdy był już nagi, bezwstydnie spojrzałam na jego dużego penisa. Sauron był porządnie podniecony, a mi zrobiło się ciepło na myśl, że to przeze mnie był w takim stanie.
- Sally, ty anielico i diablico w jednym. Co ty z nami robisz?
- Tylko to, co najlepsze. Taką przynajmniej mam nadzieję - odparłam, na co Sauron uśmiechnął się z satysfakcją.
- Kiano, zabaw się z naszą księżniczką.
- Och, pewnie!
Kiano przycisnął mi do ust swojego penisa. Posłusznie rozchyliłam wargi i pozwoliłam, aby jego kutas wszedł do moich ust. Obciąganie wciąż było dla mnie trochę dziwne, ale uczyłam się tego i miałam nadzieję, że sprawiałam moim mężczyznom rozkosz.
- Tak, moja Sally. Tak mi dobrze.
Kiano jęczał, wykonując ruchy w przód i w tył. Wsuwał się we mnie tylko po to, aby po chwili się ze mnie wysunąć i znów wejść do moich ust. Postanowiłam skorzystać z rąk i masowałam nimi jądra pięknego blondyna. Kiano głaskał mnie po głowie i mruczał z zadowoleniem.
- Moja Sally. Moja.
- Moja też, bracie - rzucił Sauron, na co Kiano melodyjnie się zaśmiał.
- Daj mi się nacieszyć, braciszku - poprosił Kiano, żartując.
- Ależ nie krępuj się. Rób, co ci się podoba.
- Możemy wepchnąć Sally ten korek analny z puchatym ogonkiem do tyłka? - spytał Kiano, a ja zaczęłam się krztusić. Chłopak natychmiastowo wyszedł z moich ust. - Nic ci nie jest, kochanie?
- Nie, to...
- Sally, jeśli tego nie chcesz...
- Chcę - zaprotestowałam, po czym wzięłam do ręki zatyczkę analną z różowym ogonkiem i wcisnęłam ją w dłoń Kiano. Choć chyba wolałam, aby to jego brat to we mnie wsadził. Nie chodziło o to, że nie ufałam Kiano, bo było wręcz przeciwnie. Po prostu byłam pewna, że jeśli to Sauron miał wsadzić we mnie zatyczkę, to nie będzie mnie aż tak bolało.
- W takim razie wypnij się dla nas, aniołku - poprosił Sauron, a ja posłusznie ustawiłam się na czworakach. Kiano głaskał mnie uspokajająco po głowie, gdy Sauron wsuwał nawilżoną żelem zatyczkę w mój odbyt. Było to dziwne, ale w jakiś sposób odnajdywałam w tym przyjemność. Miałam nadzieję, że taką samą przyjemność miałam czuć wtedy, gdy któryś z chłopaków miał wsadzić na miejsce zatyczki swojego penisa. O tym jednak miałam przekonać się dopiero za moment.
***
Cześć! Napisałam wczoraj wiadomość na swojej tablicy, ale pozwolę sobie napisać to również tutaj. Wiadomość dotyczy tego, co miało miejsce wczoraj, a mianowicie nieuzasadnionego hejtu nie tylko na moją twórczość, ale także na moją osobę :
„Art. 212. § 1. k. k.: Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności."„§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."Konta, które będą stosować wobec mnie nieuzasadniony hejt, będą blokowane.Martyna xP.S. Niezmiennie dziękuję za Wasze wsparcie :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top