39
Sally
Nie powinnam tego robić, ale nagle stało się ze mną coś, czego nie byłam w stanie opisać żadnymi słowami. Poczułam niezwykle silną potrzebę, aby zrobić coś dla siebie. Przy tym miałam jednak wykorzystać braci, a przynajmniej jednego z nich.
Wplotłam palce w jasne włosy Kiano i dominująco trzymałam jego głowę przy swojej kobiecości. Chłopak lizał mnie szaleńczo, a ja jęczałam. Jakby tego było mało, poczułam za plecami obecność Saurona. Brunet położył dłonie na moich ramionach i zaczął je masować. Sauron pocałował mnie w szyję, a wówczas odchyliłam głowę do tyłu tak, że wylądowała na jego ramieniu.
- Zrób z nami, co tylko chcesz, zwierzaczku - wyszeptał mi do ucha Sauron.
- Nie mogę. Nie powinnam.
- Zrób to. Proszę, zrób z nami, co tylko zechcesz, aniołku.
Kiano wbił paznokcie w moje uda. Zdałam sobie sprawę, że przyciskałam go zbyt mocno do swojej cipki, ale jego dotyk był tak cudowny, że pragnęłam go więcej. Byłam nienasycona i nienormalna. Nie powinnam pożądać dotyku ludzi, którzy mnie skrzywdzili.
Skoro jednak miałam spędzić na tej wyspie resztę życia, równie dobrze mogłam zacząć korzystać z tego, co mi ofiarowano. Szczerze wątpiłam w to, że kiedyś będzie mi dane pokochać Saurona i Kiano, ale mogłam wykorzystywać ich ciała. Skoro oni mnie wykorzystali, ja również mogłam ich wykorzystać. Różnica między nami polegała jednak na tym, że oni wykorzystali mnie bez mojej zgody. Ja za to wykorzystywałam ich i miałam świadomość tego, że obaj tego pożądali.
- K-Kiano...
Wyjęczałam imię chłopaka. Przycisnęłam go do siebie tak mocno, że byłam pewna, iż nie mógł oddychać. On jednak się nie poddawał. Lizał mnie jak szalony. Gdy byłam już blisko orgazmu, Sauron postanowił zacząć masować moje piersi. Ssał przy tym moją szyję, robiąc mi malinkę.
Byłam kupką pożądania. Nic innego w tej chwili się dla mnie nie liczyło. Pragnęłam tylko ich i tego, co mieli mi do zaoferowania. Chciałam więcej i więcej. Byłam nienasycona i pożądałam ich. Choćby po to, aby zaznać cielesnej przyjemności. Nie mogło przecież chodzić o żadne uczucie. Nie mogłam nic do nich czuć. Nic, poza nienawiścią.
- Z-zaraz dojdę!
Sauron mocniej ścisnął moje piersi, gdy przez moje ciało przeszła fala przyjemności. Orgazm był tak silny, że ugięły się pode mną nogi, ale mężczyźni mnie podtrzymali. Trwałam w ich ramionach jak bezwładna laleczka. Niemal jak Sally z "Miasteczka Halloween", która podobnie jak ja w tej chwili, też była szmacianą laleczką.
Zaczęłam dochodzić do siebie po orgazmie. Oddychałam ciężko.
Otworzyłam oczy, które nawet nie wiedzieć kiedy zamknęłam. Spojrzałam na klęczącego przede mną Kiano, który uśmiechał się szczerze. Na jego wargach i podbródku widziałam swoją wilgoć.
Poczułam się źle. Wykorzystałam niepełnosprawnego umysłowo chłopaka po to, aby zaznać rozkoszy. Byłam zła i zdeprawowana, ale Kiano przecież tego chciał. Sam padł przede mną na kolana, a ja wzięłam to, co mi zaoferował. Wiedziałam, że było to złe, ale jednak to zrobiłam. Wszystko dlatego, że go pożądałam. Podobnie jak stojącego za mną Saurona, który obejmował mnie obiema rękami w pasie po to, abym nie spadła.
- Cholera, Sally! Dobrze smakujesz!
Kiano oblizał usta i wyszczerzył do mnie w uśmiechu swoje zęby. Nie byłam pewna, jak się z tym czułam.
- Ja... To było dziwne. To nie powinno się stać. Przepraszam.
Chciałam wyminąć Kiano, aby uciec z łazienki, jednak nie było mi to dane. Sauron bowiem objął dłonią mój kark i odwrócił mnie do siebie. Wolną dłonią chwycił mnie za biodro i spojrzał mi w oczy.
- Było ci przyjemnie, aniołku?
Zacisnęłam usta, kiwając głową.
- W takim razie nie ma o czym mówić. Kiano sprawił ci rozkosz i się z tego cieszy. Nie czuj się z tego powodu winna, Sally.
- Nie powinnam była tego robić - ciągnęłam, stawiając na swoim. - Nie powinnam pozwalać wam się dotykać. To złe i niemoralne. Wy mnie skrzywdziliście, a ja...
- Sally, odpuść sobie. Za bardzo się nad sobą znęcasz, dziecinko. Pozwól sobie na rozluźnienie. Przecież cię nie skrzywdzimy, skarbie. Rozumiem, co dzieje się w twojej głowie. Wiem, że się nas boisz i prawdopodobnie także się nas brzydzisz. Uwierz mi, że jest mi wstyd za to, że odebraliśmy ci dziewictwo w tak bestialski sposób, ale stało się. Czasu nie cofniemy. Bardzo mi przykro z powodu tego, co spotkało cię w życiu, ale przysięgam ci, że od teraz będzie tylko lepiej. Nikt cię tu nie skrzywdzi, kochanie. Zaopiekujemy się tobą, ale pozwól nam na to, dobrze?
Po moim policzku spłynęła samotna łza. Sauron starł ją kciukiem, po czym przycisnął palec do ust i zlizał tą łzę.
- Mój braciszek ma rację - rzekł Kiano, który podpełzł do mnie na kolanach i przytulił się do mojej nogi. - Nie skrzywdzimy cię. Bardzo cię kocham, moja Sally. Czy podobało ci się, jak lizałem twoją cipkę?
Nic nie mogłam poradzić na to, że parsknęłam śmiechem. Kiano także się zaśmiał. Na twarzy Saurona również zauważyłam cień uśmiechu.
- Poddaj nam się, kochanie. Obiecujemy, że wszystko będzie dobrze. Chcemy tylko, aby było ci przyjemnie. Proszę, czy mogłabyś przynajmniej spróbować?
- Teraz? - spytałam Saurona.
- Tak, skarbie. Właśnie teraz. Jeśli będziesz chciała przestać, powiesz "stop". Niech to będzie twoje hasło bezpieczeństwa. Nie krępuj się i rób wszystko, na co będziesz miała ochotę. Do niczego jednak się nie zmuszaj. Co ty na to?
To była dobra propozycja, której warunki mi odpowiadały. Miałam tylko nadzieję, że jeśli zabawa faktycznie miała mi się nie spodobać i wypowiedziałabym hasło bezpieczeństwa, wówczas Sauron by je zaakceptował i natychmiast przerwałby zabawę.
Po chwili doszłam do tego, że tak naprawdę nie miałam już nic do stracenia. Straciłam bowiem wszystko.
Straciłam dom.
Straciłam pracę.
Straciłam mamę.
Straciłam wolność.
Straciłam także dziewictwo.
Nie miałam już nic, o co mogłabym dbać. Nie miałam nikogo, o kogo mogłabym się troszczyć. Byłam na tym świecie zupełnie sama. Teoretycznie miałam przy sobie Saurona i Kiano, a także Azriela i Rokhana, jednak ci mężczyźni byli niebezpieczni. Ja za to właśnie oddawałam się w ich ręce.
- Zgoda.
- Naprawdę? - spytał Kiano, który tulił się do moich nóg tak, jakbyśmy nigdy więcej mieli się nie zobaczyć. - Ale super, Sally! Może zechcesz possać mi kutasa?
- Wiesz co? W sumie dlaczego nie?
Kiano wyglądał tak, jakby dostał najpiękniejszy prezent na świecie. Wstał i przytulił mnie z całej siły. Sauron za to pocałował mnie w policzek i porwał mnie w objęcia. Brunet wziął mnie na ręce i wyniósł mnie z łazienki. Zaniósł mnie do sypialni, której nie chciałam dłużej nazywać pokojem tortur. Może pomieszczenie te wyglądało jak żywcem wyjęte z jakiegoś klubu BDSM, ale wierzyłam w to, że nie miała stać mi się tam krzywda. Czasami wiara w coś takiego nie miała sensu, jednak ja i tak wierzyłam. Nadzieja umierała ostatnia, czyż nie?
Gdy znaleźliśmy się w pokoju, Sauron postawił mnie na nogi. Kiano stanął przede mną i uśmiechnął się szeroko.
- Na kolana, Sally?
Zaśmiałam się. Miałam bowiem wrażenie, że Kiano chciał wydać mi rozkaz, ale nie umiał tego zrobić, dlatego jego "rozkaz" zabrzmiał jak pytanie.
- Oczywiście, Kiano. Już schodzę na kolana.
Uklękłam przed chłopakiem. Poczułam niepokój. Ułożyłam dłonie na udach i zaczęłam głęboko oddychać, aby nie spanikować. Nie chciałam wariować, ale to było naprawdę silne uczucie. Przypomniałam sobie bowiem, co działo się ze mną, gdy Sauron i Kiano mnie krzywdzili.
- Sally, czy miałabyś coś przeciwko temu, że unieruchomilibyśmy ci ręce?
Spojrzałam na Kiano. Przełknęłam ślinę i gdy już otwierałam usta, aby odpowiedzieć, odezwał się Sauron.
- Bracie, myślę, że Sally nie będzie zadowolona z tego pomysłu.
- Może jednak...
- W porządku.
Gdy wypowiedziałam te słowa, poczułam na sobie spojrzenia braci.
- Nie musisz się do tego zmuszać, zwierzaczku - rzekł Sauron, kucając przy mnie i kładąc dłoń na moim ramieniu. - To może być dla ciebie za wcześnie. Proszę, nie rób tego, jeśli nie chcesz.
- Chcę tego - wyszeptałam, zaciskając dłonie w pięści. - Nie chcę dłużej być słaba i żałosna. Proszę, zróbcie to ze mną. Skujcie mi ręce, ale błagam, nie krzywdźcie mnie. Nie zniosłabym tego, gdyby ktoś znowu mnie zranił. Mam już dość tego poniewierania. Nie chcę dłużej być uważana za kogoś, kto nie zasługuje na to, aby żyć.
Sauron przycisnął usta do czubka mojej głowy.
- Obiecuję ci, że się o ciebie zatroszczymy.
Kiano wybrał dla mnie kajdany. Były różowe i skórzane. Sauron zajął się założeniem mi ich na nadgarstki. Mężczyzna skuł mi ręce za plecami. Powróciły do mnie uczucia, które towarzyszyły mi, gdy obaj po raz pierwszy mnie wykorzystali. Byłam wówczas bezbronna i miałam ochotę umrzeć. Na szczęście się nie poddałam. Byłam sobie za to wdzięczna. Odebranie sobie życia równałoby się z końcem, a na koniec zdecydowanie nie byłam gotowa. Chciałam żyć i miałam do tego prawo.
Młodszy z braci wziął w dłoń swojego penisa i zaczął go masować. Patrzyłam mu w oczy. Sauron za to stał za moimi plecami i głaskał mnie po głowie.
- Pamiętaj, kochanie. Jedno słowo, a przestaniemy.
Przełknęłam ślinę. Skinęłam głową i otworzyłam usta, po czym wysunęłam z nich język. Kiano przycisnął swojego penisa do moich ust, a ja zaczęłam go lizać.
Starałam się sobie wmawiać, że było to normalne. Przecież wielu ludzi na całym świecie uprawiało seks. Czasami ludzie nawet zabawiali się ze sobą w sypialni, wiążąc partnera i dając mu klapsy. Może za bardzo panikowałam, ale miałam wrażenie, że miałam prawo panikować. Nie każdy bowiem był ofiarą gwałtu.
Oddychałam przez nos, biorąc do ust fiuta Kiano. Chłopak położył dłonie na mojej głowie, ale nie wcisnął mi do ust całego swojego penisa. Sauron musiał powstrzymywać swojego brata, aby ten nie wykonywał zbyt gwałtownych ruchów. Kiano z trudem się powstrzymywał, ale był dla mnie delikatny.
- Sally, tak bardzo cię kocham.
- To nie czas na wyznania miłosne, braciszku - zaśmiał się Sauron, na co Kiano jęknął.
- Wiem, ale nie masz pojęcia, jak bardzo ją kocham. Sally to najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałem. Nie gniewasz się na mnie za to, że nazywam cię prezentem, moja Sally?
Trzymając w ustach jego kutasa, pokręciłam przecząco głową.
- To dobrze, bo bardzo cię kocham. Twoje usta to cud. Ty jesteś cudem, moja Sally.
Za każdym razem, gdy Kiano nazywał mnie swoją Sally, coś we mnie pękało. Czułam się wówczas kochana i potrzebna. Miałam wrażenie, że nie byłam dłużej tym beznadziejnym śmieciem, za jakiego uważała mnie mama.
Lizałam Kiano i ssałam najlepiej, jak umiałam. Nie miałam dużego doświadczenia, jednak miałam wrażenie, że Kiano i tak czuł przyjemność.
Po jakimś czasie poczułam, że Kiano się spina. Sauron masował moje ramiona, gdy jego brat szykował się do wytrysku.
Kiano doszedł. Wytrysnął w moje usta swoją spermę, a ja ją posłusznie przełknęłam. Gdy penis Kiano opuścił moje usta, odkaszlnęłam. Kiano od razu podbiegł do szafki nocnej, na której stała butelka wody. Młodszy z braci przycisnął butelkę do moich ust i nakazał mi pić.
- Sally, jak się czujesz? Nie zraniłem cię za bardzo?
Blondyn uklęknął przede mną na oba kolana. Chwycił w dłonie moją twarz i spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Nic mi nie jest. Nie mam doświadczenia w ssaniu fiutów, ale mam nadzieję, że było ci przyjemnie.
Kiano pocałował mnie w usta. Sprawiał wrażenie, że nie przeszkadzało mu to, iż miałam na ustach jego smak.
- Kocham cię, Sally. Mój penis mógłby zamieszkać w twoich ustach.
- Nie zapomniałeś o czymś, braciszku? - spytał Sauron, kaszląc.
- Ach, tak! Sally jest także twoja! Ty możesz wziąć jej cipkę, a ja wezmę usta, dobrze?
Sauron się roześmiał. Jego młodszy brat także się śmiał, a ja klęczałam między nimi, próbując dojść do tego, jak to się stało, że z własnej woli zabawiałam się z mężczyznami, którzy tak bardzo mnie skrzywdzili.
- Sally, czy jest coś, co chciałabyś teraz zrobić? - spytał Sauron, klękając obok swojego brata i patrząc mi w oczy.
Spojrzałam w oczy Saurona. Brunet miał spokojny wyraz twarzy. Wszystko wskazywało na to, że czuł się dobrze. Kiedy jednak zsunęłam wzrok niżej, spojrzałam na jego penisa, który był w stanie erekcji. Wyglądał tak, jakby zaraz miał wybuchnąć. Może przesadzałam, ale naprawdę nie miałam doświadczenia, jeśli chodziło o sprawy seksualne. Gdy jeszcze mieszkałam w Forseshore, moje życie erotyczne po prostu nie istniało.
Rozejrzałam się po pokoju i od razu zrozumiałam, co chciałam zrobić ze starszym z braci. Zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam pożądać czegoś tak niemoralnego, ale skoro Sauron tak urządził ten pokój, chyba nie przypuszczał, że sam będzie korzystać z tych urządzeń. Ja również chciałam je wykorzystać i nawet wiedziałam, jak to zrobić.
- Chciałabym zakuć cię w dyby, Sauronie.
Najpierw na jego twarzy zobaczyłam szok. Po chwili jednak kącik ust Saurona się uniósł. Zrozumiałam, że mój plan miał szansę się powieść.
- W takim razie, nasza kochana Sally, serdecznie zapraszam cię do zabawy ze mną. Oby spotkały cię same rozkoszne doznania.
Byłam pewna, że tak właśnie będzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top