26

Sally

Kiano był tu z nami, gdy Sauron przykuwał moje drżące ciało do krzyża. Najpierw skuł mi ręce, a potem nogi. Gdy się ode mnie odsunął, aby na mnie spojrzeć, poczułam się obnażona. Miałam ręce rozłożone ponad głową. Moje nogi także były szeroko rozłożone. Ta pozycja była zbyt intymna. Czułam się źle.

- Nie bój się, zwierzaczku - poprosił Sauron, zbliżając się do mnie tylko po to, aby zacisnąć mi dłoń na szyi. Odchyliłam głowę w tył, próbując uciec od jego dotyku, jednak nie było to możliwe.

- Sauronie, nie krzywdź mnie.

- Nie zrobię ci krzywdy, księżniczko. Byłaś bardzo grzeczna, więc chcę cię nagrodzić. Za moment puszczę ci nagranie rozmowy, na którą tak bardzo czekasz. Nie wiem jednak, czy nie będzie tego dla ciebie zbyt wiele.

- Muszę to usłyszeć - wyszeptałam. - Proszę.

- W takim razie załatwione. Pójdę po urządzenie, a ty zostaniesz z Kiano, dobrze?

Skinęłam głową. Sauron pocałował mnie w kącik ust, po czym wyszedł, zostawiając mnie samą z nagim Kiano.

Blondyn powoli do mnie podszedł. Jego oczy były smutne. Chłopak położył dłoń na moim policzku, a ja wtuliłam się w jego rękę.

- Nie mogłem zasnąć bez ciebie, dlatego w nocy wkradłem się do tego pokoju. Nie masz mi tego za złe, Sally? 

- Nie, Kiano. Miło było obudzić się przy tobie. 

Chłopak uśmiechnął się. On naprawdę nie miał w sobie zła. To życie nakierowało go na niewłaściwe tory. To nie była jego wina, że stał się taki, jaki się stał. Mimo to jednak było mi przykro, że Kiano postanowił mnie zgwałcić. Starałam się go jakoś usprawiedliwiać, jednak było to trudne. Kiano był, jaki był, ale chyba wiedział, co robi, gdy mnie krzywdził.

- Czy śniadanie ci smakowało, Sally?

- Było bardzo dobre. Dziękuję ci za nie. 

Kiano objął moje rozłożone na krzyżu ciało i mnie przytulił. Wtulił twarz w zagłębienie między moim ramieniem i szyją. Głaskał mnie po plecach, a ja o dziwo czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że Kiano nie postrzegał świata tak, jak inni chłopcy w jego wieku, jednak nie był złym człowiekiem. Pewnie, siłą wepchnął mi kutasa do ust i zabawił się ze mną w naprawdę obrzydliwy sposób, lecz miałam wrażenie, że do końca nie panował nad swoim zachowaniem.

Westchnęłam, gdy do pokoju wkroczył Sauron. Mężczyzna miał przy sobie urządzenie wyglądające na dyktafon. Kiano ostrożnie się ode mnie odsunął i pocałował mnie w czubek nosa. Po tym podszedł do drzwi. 

- Chyba będzie lepiej, jeśli sobie pójdę. Nie dam rady tego słuchać. Dasz sobie radę, Sally? - spytał łagodnie Kiano.

- Pewnie. Poradzę sobie.

Kiano posłał mi przepraszające spojrzenie, po czym wyszedł. Chyba wolałabym, aby tu został, jednak nie miałam mu za złe tego, że postanowił opuścić pomieszczenie. Kiano był wrażliwym chłopakiem, więc nie czułby się dobrze, gdyby słyszał rozmowę mojej mamy z Johnem. Na razie wiedziałam tylko, czego dotyczyła rozmowa, ale nie miałam pojęcia, co w niej było zawarte.

Sauron uklęknął przede mną na obu kolanach. Mężczyzna odłożył dyktafon na podłogę i spojrzał mi w oczy. 

- Kiedy będziesz słuchała nagrania, ja będę lizał twoją cipkę.

- C-co? Dlaczego?

- To jest mój warunek. Dzięki temu nie będziesz w pełni skupiać się na raniących słowach swojej matki. Mój język będzie cię rozpraszał.

- Nie tak się umawialiśmy!

Sauron roześmiał się, kręcąc głową jakby z niedowierzaniem.

- Kochanie, uwierz mi, że tak będzie lepiej. Twojej cipce przyda się trochę pieszczot. 

Nie chciałam się na to zgadzać, ale czułam, że Sauron tak naprawdę wcale nie liczył na moją zgodę. Mężczyzna miał zamiar zabrać to, co należało do niego. Byłam jego zabawką, a on chciał się mną pobawić. Nie tylko moim ciałem, ale także moimi uczuciami.

Po chwili Sauron sięgnął po dyktafon i włączył odtwarzanie. Mężczyzna spojrzał mi w oczy i gdy usłyszałam na nagraniu głos mojej mamy, Sauron chwycił mocno moje uda i przycisnął usta do mojej łechtaczki.

- John? Skarbie, jesteś tam?

Dobry Boże. Czyli to jednak nie było kłamstwo. Moja mama naprawdę odbyła rozmowę z Johnem Miltonem, a ja miałam lada moment dowiedzieć się, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodziło. 

- Cecelio? Minęło tyle lat, moja dziwko. Sądziłem, że o mnie zapomniałaś!

- Nigdy o tobie nie zapomniałam, John. Nie pamiętasz, kto pewnej gwieździstej nocy rozłożył mnie na masce samochodu i zerżnął jak sukę? Cholera, nawet nie wiesz, jak bardzo mi się to podobało. Tęsknię za twoim kutasem, ale dzwonię do ciebie w innej sprawie.

- Potrzebujesz narkotyków? Czy może skończył ci się alkohol?

Mama roześmiała się tak, jakby John powiedział jakiś niewiarygodnie zabawny żart.

- Nie, Johnny. Na szczęście moja córeczka na mnie pracuje. Biedna nie wie, że kradnę jej pieniądze, gdy tylko mam na to ochotę. Moja córcia tyra na mnie jak wół w schronisku dla zwierząt! Wyobrażasz sobie, jaka jest żałosna?! Myśli, że pomoc tym stworzeniom sprawi, że będzie dobrym człowiekiem, ale jest zwykłą kurwą!

Dobry Boże, dlaczego? Dlaczego mama tak o mnie mówiła? 

Spojrzałam w dół i zobaczyłam spojrzenie Saurona. Mój porywacz lizał mnie i ssał moją łechtaczkę. Starał się odwrócić moją uwagę od tej rozmowy. Może to było tylko wrażenie, ale czułam się tak, jakby Sauron naprawdę chciał mi w pewien sposób pomóc. 

Zadrżałam, gdy język Saurona trafił w czuły punkt. Mężczyzna mocniej wbił palce w moje uda. Pożerał moją cipkę, gdy ja cicho płakałam.

- Twoja córka zawsze była dobra, Cecelio. Zbyt dobra dla ciebie. Kiedy była młodsza, nie mogłem na nią nie patrzeć. Jej małe cycki... Kurwa, aż mi staje!

- John, nie miałam pojęcia, że moja córka ci się podobała! Co ty na to, abyśmy dokonali pewnej transakcji?

- O czym ty mówisz, Cecelio? Co masz na myśli?

- Co powiesz na to, że za ładną sumkę sprzedam ci moją córeczkę? Co ty na to? Mógłbyś mieć ją tylko dla siebie, Johnny. Nie miałabym przy sobie mojego ulubionego bankomatu, ale może po prostu zrobię z siebie dziwkę i tak będę zarabiać na życie. Przy okazji naprawdę ucieszę się, gdy ta mała kurewka zniknie z mojego życia. Może przynosi do domu kasę, ale jest brzydka i żałosna. Nie wierzę, że urodziłam takie obrzydliwe dziecko.

Nie. Moja mama była okropna, ale nie mogła mówić poważnie. Wiedziałam, że nie żywiła do mnie ciepłych uczuć, ale czy ona aż tak bardzo mnie nienawidziła? Co ja jej takiego zrobiłam?

Płakałam. Sauron lizał mnie zawzięcie. Moje nogi drżały. Niechętnie czułam zbliżające się spełnienie. Sauron trącał koniuszkiem języka moją łechtaczkę i bawił się ze mną jak z zabawką. Jednak jego oczy mówiły mi, że było mu mnie szkoda. Może tylko tak mi się wydawało, a może jednak miałam choć trochę racji.

- Racja. Twoja córeczka wcale nie jest do ciebie podobna, ale jeśli jej nie chcesz, chętnie ją sobie kupię. Kurwa, na myśl o tym, co mógłbym jej zrobić swoim kutasem coś mnie bierze. Ta mała kurewka niedługo będzie moja! Kurwa, Cecelio, sowicie ci za nią zapłacę!

Moja mama się roześmiała. Ona naprawdę świetnie się bawiła moim kosztem. 

- Johnny, chętnie przyjmę gotówkę, a także twojego fiuta. Chyba urządzę sobie imprezkę, gdy moja córcia stąd zniknie. Niech tylko jeszcze przyniesie do domu wypłatę z tego miesiąca, a potem możesz ją stąd odebrać. Mam ją jakoś specjalnie przygotować? Kupić jej jakąś ładną bieliznę? Oczywiście za jej pieniądze! Niech dziwka wie, co ją czeka!

Mama i John się śmiali, a ja wyłam z rozpaczy. 

- Sally ma urodę dziwki. Szkoda byłoby jej nie wykorzystać.

- Co racja, to racja, John. Moja mała Sally w końcu się na coś przyda. Kiedy rozłoży przed tobą nogi, na pewno pokochasz jej cipkę!

- Tak będzie, Cecelio. Niedługo uzależnię ją od siebie tak bardzo, że będzie błagała mnie na kolanach o to, abym pozwolił jej possać mojego penisa. Twoja córka i tak nigdy nie znalazłaby chłopaka z tą jej żałosną cnotliwością. Niebawem pozna smak kutasa tatusia!

Nagranie się urwało, a ja doszłam pod językiem Saurona.

Moje ciało drżało. Płakałam ze smutku. Sauron zapewnił mi orgazm w chwili, w której moje życie rozpadło się na wiele maleńkich kawałków. Mężczyzna podarował mi coś i jednocześnie coś mi odebrał. 

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Moja mama mnie nie kochała i nie było to dla mnie nowością, ale to, że spiskowała za moimi plecami z Johnem, aby mnie sprzedać, przechodziło ludzkie pojęcie. Nie mieściło mi się w głowie to, jaka moja mama była złośliwa. Czy ona naprawdę była aż takim złym człowiekiem?

Wzięłam głęboki oddech. Nabieranie powietrza było dla mnie niezwykle trudne, ale starałam się nie panikować. Wmawiałam sobie, że to, co najgorsze, już się wydarzyło i gorzej być po prostu nie mogło.

Płakałam w ciszy. Moja mama nie zasługiwała na moje łzy, ale ja i tak płakałam. Wiedziałam, że moja matka nie była zawsze taka okropna i bezduszna. Wszystko zmieniło się, gdy w naszym życiu pojawił się John. To on wprowadził tutaj zamęt. To on był diabłem. To on uzależnił mamę od narkotyków i alkoholu. Dla mnie jednak zawsze był miły. Nie spodziewałam się, że i w nim krył się demon. 

Sauron wstał. Objął dłońmi moją twarz. Spojrzał mi w oczy. 

- Kochanie, już po wszystkim. Już dobrze.

Pokręciłam przecząco głową, dławiąc się łzami.

- Moja mama... Ona...

- Skarbie, już dobrze. Już nigdy nie zobaczysz twojej mamy i tego skurwiela, który chciał cię kupić. Z nami będziesz bezpieczna.

Przygryzłam dolną wargę, aby tak nie drżała. Sauron westchnął ciężko i przycisnął usta do mojego czoła.

- Wszystko się ułoży, Sally. Damy sobie radę. Wiem, że na razie nie dałem ci powodu, abyś mogła mi zaufać, ale uwierz mi, że damy sobie radę. Ja i Kiano jesteśmy tu dla ciebie. W tej chwili nas nie lubisz, a może nawet nami gardzisz, ale gdy dasz nam szansę to zrozumiesz, że jesteśmy normalnymi ludźmi. Mamy trochę skrzywione spojrzenie na świat, ale ciebie nigdy nie skrzywdzimy.

- Sauronie, nie wiesz, co mówisz. Wy już mnie skrzywdziliście. 

- Wiem o tym. Skrzywdziliśmy cię, ale nigdy więcej tego nie zrobimy. 

- Kłamiesz. Ty mnie okłamujesz...

Sauron odpiął mnie od krzyża. Zachwiałam się, ale on w porę mnie złapał. Przytrzymał mnie i wziął w swoje ramiona.

Mój porywacz usiadł ze mną na podłodze. Oparł się plecami o ścianę, a mnie posadził sobie okrakiem na udach. Zarzuciłam mu ręce na szyję i się w niego wtuliłam. Nie chciałam być blisko niego, ale również potrzebowałam ciepła i miłości. Może Sauron nie miał dać mi miłości, ale po tym, co usłyszałam z ust mamy i Johna, musiałam mieć przy sobie kogokolwiek. 

Człowiek nie był stworzony do życia w samotności. Wielu ludzi było introwertykami i nie było w tym nic złego. Ja również potrzebowałam dużo czasu, aby naładować swoje baterie społeczne po każdym spotkaniu z koleżankami w schronisku dla zwierząt. Wolałam ciszę, spokój i samotność, jednak człowiek potrzebował przy sobie obecności drugiego człowieka. Nie można było przejść życia w pojedynkę. 

Może moja mama miała rację. Może byłam żałosną kurewką, która nie nadawała się do niczego innego, jak rozkładanie nóg dla mężczyzn za pieniądze. Gdybym jednak miała dziecko, nigdy nie zrobiłabym mu tego, co chciała zrobić mi moja matka. Chroniłabym swoje dziecko i je kochała. Zawsze uważałam ludzi krzywdzących swoje dzieci za potwory, ale nie musiałam daleko szukać. Sama mieszkałam z takim potworem pod jednym dachem przez ponad dwadzieścia lat. 

Sauron głaskał mnie po głowie. Drżałam w jego ramionach, ale gdy mnie otulał, stopniowo się uspokajałam. Wiedziałam, że za nic nie powinnam mu ufać, jednak chciałam w tej chwili poczuć się bezbronna. Pragnęłam być przy kimś, kto się mną zaopiekuje. Miałam Sauronowi wiele do zarzucenia, ale gdy tak delikatnie głaskał mnie po głowie i plecach, dotarło do mnie, że musiałam mu się poddać. Przynajmniej w tej chwili.

To był najgorszy moment mojego życia. Uświadomiłam sobie bowiem, że tak naprawdę byłam całkowicie samotna. Miałam przy sobie Kiano i Saurona, ale byli oni moimi oprawcami. Nie miałam jednak mamy, taty czy przyjaciółek. Nie miałam nikogo i to bolało mnie najbardziej na świecie.

- Poradzimy sobie, Sally - wyszeptał mi do ucha Sauron. - Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. Sam postaram się dla ciebie zmienić. Wcale nie chcę cię ranić, aniołku, ale czasami nad tym po prostu nie panuję.

Nie wiedziałam, co powinnam na to odpowiedzieć, dlatego milczałam.

- Zaufaj mi, maleńka. Zaopiekuję się tobą, a teraz odpuść. Wypłacz się, kochanie. Pozwól sobie na to.

Tak też zrobiłam.

Nie miałam pojęcia, jak długo płakałam, ale w końcu wypłakałam chyba wszystkie swoje łzy. Gdy to się stało, odsunęłam się od Saurona i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich wiele emocji naraz, ale jedna przebijało się szczególnie mocno. 

Był to żal.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top