21
Sally
- Nie! To niemożliwe! To jakiś żart!
Uderzałam dłońmi w mur tak, jakby miał się zwalić i pomóc mi uciec. Mur jednak zacięcie stał w miejscu.
W moje ciało wkradła się panika. Podobnie jak w umysł. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Na początku szybko rozejrzałam się dookoła, aby zobaczyć, czy w pobliżu muru nie znajdowały się jakieś wysokie drzewa. Niestety nie dość, że przy murze nie było drzew, na które mogłabym się wspiąć i przeskoczyć przeszkodę, to w dodatku jedynymi drzewami rosnącymi tutaj były palmy.
Po chwili wstałam. Zaczęłam iść wzdłuż muru mając nadzieję, że znajdę wyjście. Przecież Sauron i Kiano musieli jakoś tutaj wchodzić.
Jak się szybko okazało, wyjścia stąd nie było. Obeszłam posiadłość dookoła chyba trzy razy i wróciłam do tego samego miejsca.
Nic z tego nie rozumiałam. Może to mój umysł panikował, ale coś tu było naprawdę nie w porządku. Przecież Sauron i Kiano musieli jakoś tutaj wchodzić. Moją pierwszą myślą było to, że może pod posiadłością znajdował się jakiś tunel, który mógł wyprowadzać ich na zewnątrz. Drugą możliwością był helikopter, ale gdy podniosłam wzrok, nie zauważyłam żadnego przeklętego helikoptera na dachu domu. Poza tym ten dom był zbyt mały, aby móc usadzić na jego dachu helikopter.
Moje dłonie niemiłosiernie drżały. Obraz zamazywał mi się przed oczami. Nie mogłam uwierzyć w to, co mnie spotkało. Nie dość, że zostałam porwana, to jeszcze zostałam zgwałcona, czego skutki odczuwałam do teraz.
Padłam na kolana. Płakałam cicho, gdyż na więcej nie miałam już po prostu siły. Byłam zmęczona i boleśnie smutna. Nigdy wcześniej tak się nie czułam. Mimo, że moja mama często wprowadzała mnie w rozpacz, bijąc mnie i wyzywając, to nigdy nie poczułam się tak okropnie. Tak, jakbym kompletnie nic nie znaczyła dla tego świata.
- Zwierzaczku, chyba nie myślałaś, że pozwolimy ci stąd uciec, racja?
Usłyszałam nad sobą głos Saurona. Mężczyzna musiał stać bardzo blisko mnie, ale mnie nie dotknął.
- Sally, kochanie. Musimy o ciebie dbać. Jesteś naszym skarbem.
On był nienormalny. Co ten człowiek musiał przejść wcześniej? Dlaczego życie tak go skrzywdziło?
Po jakimś czasie podniosłam wzrok. Spojrzałam w oczy Saurona. Mężczyzna uśmiechał się do mnie tak, jakby bawienie się moimi uczuciami sprawiało mu radość.
- Chcę stąd wyjść.
- Kochanie...
Podeszłam do Saurona na czworakach. Poniżyłam się. Miałam tego świadomość, ale wiedziałam, że była to jedyna możliwość, abym mogła wybłagać u niego to, co chciałam.
Gdy byłam już przy nogach Saurona, położyłam czoło na jego stopy i ułożyłam dłonie płasko na trawie. Miałam wypięty tyłek i czułam się upokorzona przez samą siebie. Modliłam się jednak o to, aby Sauron mnie wysłuchał.
- Chcę stąd wyjść - poprosiłam ponownie, tym razem bardziej uległym tonem głosu. - Proszę, pozwól mi zobaczyć, co znajduje się za murem. Błagam cię.
Sauron ukucnął. Położył dłoń na mojej głowie i zaczął mnie po niej głaskać. Drżałam niemiłosiernie pod dotykiem mężczyzny.
- Dobrze. Wyjdziemy na zewnątrz, ale na moich zasadach. Rozumiesz?
Uniosłam wzrok. Zapłakałam z ulgi.
- Tak! Dziękuję!
Mój porywacz uśmiechnął się kącikiem ust. Po tym podniósł się do pozycji stojącej i podał mi ręce. Pomógł mi się podnieść, a gdy już stałam, objął mnie ramieniem i zaprowadził do domu. Postanowiłam nic nie mówić. Nie chciałam go bowiem rozzłościć. Byłam już o krok bliżej do ucieczki. Mój kat zgodził się zabrać mnie poza mur po to, abym zobaczyła, gdzie się znajdowaliśmy.
Sauron i Kiano weszli ze mną do sypialni. Miejsca, w którym znajdowały się zabawki erotyczne. Myślałam, że to właśnie ten pokój był najgorszym miejscem w całym domu, ale wówczas jeszcze nie wiedziałam, że znajdowała się tutaj także piwnica, w której przydarzył mi się mój najgorszy koszmar.
Gdy znaleźliśmy się w sypialni, Kiano zamknął za naszą trójką drzwi. Nagi chłopak oparł się o drzwi i wziął do ręki swojego penisa. Patrzył mi się w oczy, masturbując się powoli. W końcu urwałam z nim jednak kontakt wzrokowy, gdyż nie chciałam dłużej na niego patrzeć. Kiano był piękny, jeśli chodziło o wygląd zewnętrzny, ale w środku był złamany. Bardzo złamany.
- Uklęknij na podłodze, kochanie.
Posłusznie wykonałam polecenie Saurona. Patrzyłam na to, jak mężczyzna wyjmuje z szafy liny. Zrozumiałam, że chciał mnie nimi skrępować. Nienawidziłam uczucia bycia związaną, ale musiałam się na to zgodzić. Skoro to miało umożliwić mi wyjście poza mury, byłam w stanie zgodzić się na wszystko.
- Muszę cię dobrze związać, Sally. Nie chcemy przecież, abyś nam uciekła, prawda?
Kiano zaśmiał się na słowa brata. Sauron odwrócił się do Kiano i zmierzył go wzrokiem.
- Czy ty zawsze musisz ściskać swojego fiuta przy naszej dziewczynce?
- Tak, braciszku. Sally jest bardzo ładna. Chciałbym, aby possała mi jaja.
Dobry Boże. Im dłużej przebywałam z Kiano, tym bardziej się go obawiałam.
- Kiano, nie przeszkadzaj nam. Zrób, co musisz, ale bądź cicho, jasne?
- Pewnie, braciszku! Nawet mnie nie zauważycie!
Kiano spokojnie się masturbował, gdy Sauron mnie wiązał. Nie miałam pojęcia, po co tak dokładnie obwiązywał moje ciało sznurami, ale może sprawiało mu to po prostu radość. Zdążyłam już zrozumieć, że Sauron nie był do końca normalny i miał dziwne seksualne upodobania.
Nagle Sauron wcisnął mi linę między nogi. Związał ją tak, że sznur drażnił moją łechtaczkę, gdy chociażby lekko się poruszyłam.
- Dlaczego?
Sauron zaśmiał się. Pstryknął mnie palcem w nos jak małe dziecko.
- Po to, abyś nie zapomniała, kto jest panem twojego ciała, skarbie. Mówiłem ci, że wyjdziemy poza mur tylko na moich zasadach, a ty się na to zgodziłaś, więc bądź łaskawa nie narzekać, dobrze?
Nic nie mówiłam. Nie czułam się komfortowo, gdy Sauron związał mi za plecami ręce, a potem zajął się nogami. Jakby było mu mało, obwiązał sznurem także moje piersi tak, aby były mocno ściśnięte między sznurami. Kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam tak mocno obwiązane piersi, że zrobiły się aż czerwone.
- To sztuka wywodząca się z Japonii, Sally - wyjaśnił Sauron, gdy kończył mnie misternie wiązać. - Nazywa się shibari. Jest to sztuka unieruchamiania jeńców wojennych. Stosowano ją w erze Edo. Wiązanie więźnia za pomocą techniki shibari wymagało dużo czasu i precyzji. Było to oddanie swoistego szacunku osobie więzionej. Należało poświęcić jej dużo czasu, aby ją skrępować. Przy tym sztukę tą stosowano także w torturach. Dziś stosuje się ją w celach erotycznych. Nie jestem mistrzem shibari, ale się uczę. Jeśli więzień zostanie związany w odpowiedni sposób, może go to doprowadzić do naprawdę silnej ekstazy. Poza tym chodzi tutaj także o zaufanie. W obecnych czasach należy bardzo ufać swojej drugiej połówce, aby pozwolić jej się związać. To przecież oddanie całkowitej kontroli, prawda?
Słuchanie o shibari z ust Saurona było interesujące. Nie miałam pojęcia o takiej technice. Sauron miał jednak rację w jednym. Trzeba było dużego zaufania, aby pozwolić drugiej osobie tak się związać. Ja nie darzyłam Saurona żadnym zaufaniem, ale nie miałam wyboru. Musiałam przynajmniej udawać, że mu ufałam.
- Gotowe! Wyglądasz przepięknie, aniołku!
Sauron wstał i klasnął w dłonie, najwyraźniej dumny ze swojego dzieła. Ja jednak wcale nie mogłam się ruszyć. Wcześniej nie czułam się aż tak skrępowana. Gdy Sauron używał na mnie kajdanek, nie mogłam się ruszać, ale te więzy były czymś zupełnie innym. Nie mogłam się ruszyć choćby o centymetr i to było straszne.
- Kiano, doszedłeś?
Sauron spojrzał na brata. Kiano błysnął do niego swoim białym uśmiechem i pokazał na rękę oblepioną spermą.
- Chyba doszedłem nawet dwa razy - zaśmiał się Kiano.
- W takim razie leć do łazienki umyć kutasa. Zaraz wychodzimy. Czeka nas romantyczny zachód słońca we trojkę - zauważył Sauron.
- Super, braciszku! Już pędzę!
Kiano uciekł do łazienki tak, jakby coś się paliło. Sauron za to uklęknął przede mną na obu kolanach i wziął moją twarz w obie dłonie.
Kiedy patrzyłam w jego oczy, widziałam w nich pożądanie. Mężczyzna oblizał usta, patrząc na moje związane ciało. Nie miałam już siły na panikę, ale czułam się przy nim naprawdę źle. Nie ufałam mu w żadnym stopniu. Kilka godzin temu ten mężczyzna mnie zgwałcił. Potraktował mnie jak zabawkę.
- Sauronie...
- Kurwa, mój kutas już stwardniał. Co ty ze mną robisz, Sally?
Problem polegał na tym, że nic z nim nie robiłam. I na pewno nic nie chciałam z nim robić.
- Proszę cię z całego serca, Sauronie. Pomóż mi.
Mój porywacz oparł swoje czoło o moje. Zamknęłam oczy. Sauron pocałował mnie w czubek nosa. Cicho jęknęłam.
- Kochanie, pomogę ci. Oczywiście, że ci pomogę, ale nie zrobię tego w taki sposób, jak myślisz.
- Sauronie, ale...
- Jestem ciekaw, kiedy dojdzie do ciebie, że takie życie jest o wiele lepsze od twojej poprzedniej egzystencji. Kurwa, Sally. Żadna kobieta nie chciałaby mieszkać w takich warunkach, w jakich mieszkałaś ty. Twoja matka cię wyzywała. Biła cię i chciała zrobić z ciebie dziwkę. Gdybym cię nie uprowadził, trafiłabyś w ręce Johna Miltona. Czy naprawdę właśnie takiej przyszłości dla siebie byś chciała?
Nie mogłam zapomnieć o tym, co powiedział mi Sauron.
Kiedy mój porywacz nie tak dawno temu wyjawił mi, że moja mama chciała sprzedać mnie swojemu byłemu kochankowi, na początku nie mogłam w to uwierzyć. Chciało mi się wyć z rozpaczy. Wiedziałam, że dla mojej mamy spełniałam funkcję bankomatu i nie żywiła do mnie żadnych ciepłych uczuć, ale co trzeba było mieć w sercu, aby być gotowym sprzedać własne dziecko?
Robiłam dla mamy wszystko. Mimo, że traktowała mnie jak śmiecia i była dla mnie niedobra, bardzo ją kochałam. Oddawałam jej większość pieniędzy, które zarobiłam w schronisku dla zwierząt. Wiedziałam, że kupowała za to narkotyki i alkohol. Miałam świadomość tego, że postępowałam źle, gdyż przyczyniałam się do pogorszenia się stanu zdrowia mojej matki. Kiedy jednak pewnego dnia pobiła mnie tak mocno, że przez dwa dni nie umiałam wstać z łóżka, uległam jej. Nie chciałam wówczas oddać jej swojej wypłaty ze schroniska, więc ona się na mnie wściekła i wzięła te pieniądze siłą.
John Milton był bogaty. Wiedziałam o tym, gdyż znałam go przez kilka lat. Mężczyzna ten wpakował moją mamę w świat narkotyków i alkoholu. To on zniszczył jej życie. Dlatego tym bardziej nie mogłam zrozumieć tego, że moja mama chciała mnie mu sprzedać.
- Czy mógłbyś, proszę, przedstawić mi to nagranie?
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Masz na myśli rozmowę telefoniczną między twoją matką a twoim niedoszłym nabywcą?
Brzmiało to strasznie, ale skinęłam głową. O tą właśnie rozmowę mi chodziło.
- Dobrze, aniołku. Usłyszysz to nagranie, ale później. Musimy zdążyć wyjść na zewnątrz przed zachodem słońca.
Rzeczywiście. To właśnie musieliśmy zrobić.
Kiano w końcu wrócił z łazienki. Oczywiście się nie ubrał. Jego nagi fiut dyndał mu między nogami. Wolałabym, aby moi oprawcy byli ubrani, ale nie śmiałam ich o to prosić. Wolałam nie zsyłać na siebie kary za nieposłuszeństwo.
- Jesteśmy gotowi, więc chodźmy.
Sauron wziął mnie na ręce. Mój porywacz trzymał mnie mocno, abym nie spadła. Gdyby mnie puścił, na pewno rozbiłabym sobie głowę. Nie dałabym rady sobie pomóc przez to, że byłam związana. Może śmierć na skutek takiego upadku byłaby dla mnie wybawieniem, ale co, jeśli zostałabym kaleką? To byłaby o wiele gorsza kara, której z pewnością nie chciałam na siebie zsyłać.
Wzięłam głęboki oddech, gdy wkroczyliśmy do piwnicy. Sauron wyczuł mój niepokój. Brunet mocniej mnie do siebie przycisnął.
- Nic złego ci nie zrobimy. Dziś już nie.
Było to marne pocieszenie. Miałam nie zostać skrzywdzona dzisiaj, ale jutro Sauron i Kiano na pewno nie będą mieć oporów przed tym, aby mnie zranić.
Wzięłam głęboki oddech, gdy Kiano otworzył ogromną klapę, której wcześniej tutaj nie widziałam. Chłopak wszedł do tunelu jako pierwszy. Miałam więc rację. Mężczyźni wydostawali się z tego domu podziemnym tunelem. Nie rozumiałam jednak, dlaczego tak bardzo utrudniali sobie codzienne życie. Przecież nie musieli mieć tego muru na zewnątrz, prawda?
W tunelu słychać było kroki mężczyzn i mój urywający się oddech. Byłam jednak w pełni świadoma tego, co się działo. Miałam nadzieję, że jeśli uda mi się zapamiętać, jak stąd wyjść, pewnego dnia sama będę mogła podjąć próbę ucieczki. Wówczas nie wiedziałam jednak, że ucieczka z tego miejsca naprawdę była czymś niemożliwym.
Nagle na końcu tunelu ujrzałam światło. Moja nadzieja ożyła. Wróciła do mojego serca ze zdwojoną siłą.
Uśmiechnęłam się jak dziecko na widok ulubionego sklepu z zabawkami. Gdy Sauron wyszedł jednak z tunelu, poczułam się skonsternowana.
Byliśmy na plaży. Pięknej plaży z czystym piaskiem i palmami. Nie tak wyobrażałam sobie swoje więzienie.
Sauron ułożył mnie na klęczkach na piasku. Uśmiechnął się z satysfakcją i przy mnie ukucnął. Położył dłoń na mojej głowie i głaszcząc mnie po włosach, wypowiedział słowa, które miałam zapamiętać do końca życia.
- Witaj na naszej prywatnej wyspie, Sally. Oto miejsce, które jest oddalone od stałego lądu o setki kilometrów. Mieszkamy tutaj tylko my. Mam nadzieję, że teraz już rozumiesz swoje położenie. Oto nasz mały raj, skarbie. Tylko dla naszej trójki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top