11. Put your rose-colored glasses on and party on

Sukces!

Wczoraj Lucy odebrała klucze do nowego mieszkania. Jej ulgę, iż to już prawie koniec, odczułem nawet ja, niesamowicie ciesząc się razem z nią. Nareszcie będzie miała własny kąt. Wciąż wynajmowany, ale przynajmniej nie będzie musiała go z nikim dzielić. Skończy się jej użeranie ze współlokatorami, właściciel również wydawał się w porządku. Teraz tylko wystarczyło spakować wszystkie rzeczy i przewieźć do nowego mieszkania.

To jednak musiało poczekać choć jeden dzień, ponieważ widziałem, że cała sprawa z przeprowadzką zaczęła naprawdę męczyć Lucy, zatem potrzebowała odpoczynku. W tamtym momencie niezmiernie cieszyłem się, iż miałem własny dom, który otrzymałem w spadku po dziadku, dzięki czemu ominęły mnie te tortury związane z poszukiwaniem nowego lokum.

W ramach przerwy oraz uczczenia odebrania kluczy przez Lucy postanowiłem zabrać ją na imprezę. Poświęciłem się, deklarując, że nie będę pił tej nocy, aby odwieźć nas później do domu. Odebrałem przyjaciółkę przed dwudziestą, następnie od razu udaliśmy się do klubu.

Pomimo iż była połowa lutego, kobieta miała krótką sukienkę sięgająco do połowy uda, a na niej płaszcz. Do tego buty na obcasie. Wyglądała niesamowicie. Od zawsze zachwycała mnie gracja, z jaką się poruszała. Zachwycał mnie jej styl. Potrafiła z najzwyklejszych ubrań stworzyć zestaw, który wyglądał niesamowicie, a do tego podkreślał sylwetkę kobiety.

Zamówiłem drinka dla Lucy, dla siebie sok pomarańczowy, złapałem szklanki, po czym udałem się do loży znajdującej się w kącie pomieszczenia, dołączając do kobiety.

– To twoje zdrowie! Na nowe mieszkanie, za cierpliwość! – wzniosłem toast, na co Lucy się roześmiała.

– Zdrowie.

Upiłem łyk soku.

Z każdym upitym przez nią łykiem alkoholu zaczynałem zazdrościć Lucy, że mogła wypić, a ja musiałem pozostać trzeźwy. Naszła mnie ogromna ochota, aby upić się niemal do nieprzytomności.

Z drugiej strony jednak nie chciałem, żeby później przyjaciółka musiała się ze mną męczyć. Poza tym chciałem, by to była jej noc. Miałem więc jakikolwiek powód dla trzymania się od alkoholu z daleka.

Po opróżnieniu szklanek ruszyliśmy na parkiet, co znudziło nam się po dwóch piosenkach, zatem usiedliśmy przy barze. Lucy poinformowała mnie, że musiała skorzystać z toalety. Siedziałem przy barze sam i obserwowalem bawiący się tłum, który powoli zaczynał mnie drażnić. Przeszkadzał mi dudniący w piersi bas. Irytował zapach alkoholu mieszający się z dymem papierosowym oraz ogromną mieszanką perfum.

– Chodźmy stąd – zaproponowała kobieta, gdy tylko wróciła, nawet nie siadając.

– Dlaczego?

– Ta impreza jest do dupy, zróbmy lepszą.

Uśmiechnąłem się na ten pomysł. Musiałem przyznać jej rację – szału nie było. Do puszczanych piosenek nie za bardzo dało się tańczyć, a DJ... równie dobrze mogłoby go nie być.

Niedługo później byliśmy w drodze do kawiarni, którą wybrała Lucy. W lokalu oprócz nas znajdowała się jeszcze jedna para. Było już późno, powoli zbliżała się godzina zamknięcia, poza tym dzień był krótki, więc ludzie woleli pozostać w domach, niż włóczyć się po mieście. Lepiej dla nas.

Zajęliśmy stolik najbardziej oddalony od tej pary. Lucy zdecydowała za nas oboje, co wziąć i złożyła zamówienie – dla mnie czarna herbata o smaku cytrynowym, szarlotka, a dla niej biała herbata oraz czekoladowa muffinka.

Żartowaliśmy bez końca, moje dowcipy pobijał sarkazm Lucy. Kelnerka kilka razy posyłała nam ostrzegawcze spojrzenia, gdy śmialiśmy się zbyt głośno. Niedługo po naszym przyjściu pozostała dwójka gości wyszła, więc zostaliśmy sami. Opuściliśmy lokal na pół godziny przed zamknięciem, uprzednio zostawiając sowity napiwek. Następnie udaliśmy się do mojego domu, gdzie nie bylibyśmy obserwowani ani podsłuchiwani przez współlokatorów Lucy.

– Chcesz coś do picia lub jedzenia?

– Może być sok jabłkowy, jeśli masz.

Zawsze miałem, więc jej go nalałem. Lucy usiadła na kanapie, odchylając głowę na oparcie i zamykając oczy. Szklankę odstawiłem na stolik, następnie powoli usiadłem w rogu.

– Cisza i spokój – szepnęła, jakby nie chciała tego zakłócić. Przytaknąłem, choć nie mogła tego zobaczyć.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę; Lucy z zamkniętymi oczami, ja bez celu wpatrując się w przestrzeń. Milczeliśmy.

– Co ty taki cichy? – zapytała. Uniosła głowę, aby spojrzeć na mnie z uśmiechem. Był to błogi uśmiech, jakiego jeszcze nigdy u niej nie widziałem. Nawet po najlepszym seksie.

Wzruszyłem ramionami.

– A co mam mówić?

– Jak ci minął dzień? Jak w pracy?

– Nie było najgorzej.

– I tyle? No dawaj. Gdzie podział się ten gadatliwy Niall?

Z westchnieniem pokręciłem głową. Lekki uśmiech wkradł się na moje usta.

– Na pewno chcesz tego słuchać?

– A gdybym nie chciała, to bym pytała?

– Chyba racja.

Opowiedziałem jej o dzisiejszym dniu w pracy oraz mojej wpadce, jak to zamiast zrobić zdjęcia, jakimś cudem zacząłem nagrywać, więc powstał film z sesji. Kobietę tak to bawiło, że musiała ocierać łzy, rozmazując sobie przy tym tusz. Wcześniej niekoniecznie było mi do śmiechu, lecz teraz sam się śmiałem. Wypiliśmy po kieliszku wina, zaproponowałem obejrzenie czegoś, ale Lucy stwierdziła, że była już zbyt zmęczona na to.

– Zostaniesz na noc? – zapytałem. – Jest już późno, nie chcę, żebyś włóczyła się sama.

– Zawsze mógłbyś mnie odprowadzić.

– Tak samo jak i równie dobrze możesz zostać.

– Okej, zostanę, jeśli pozwolisz mi wziąć prysznic. – Uśmiechnęła się.

– No dobrze – odparłem z udawaną rezygnacją. – Wiesz, gdzie łazienka. Zmienię pościel i pościelę sobie na kanapie.

Posłała mi dziwne spojrzenie.

– Po co? Mi nie będzie przeszkadzać, jeśli będziemy spać razem.

– Na pewno? – dopytałem, na co przytaknęła.

– Na pewno, nie martw się. Ale pościel możesz zmienić. – Ze śmiechem poklepała mnie po głowie, następnie wbiegła na górę. Chwilę później usłyszałem szczęk zamykanych drzwi.

Zmieniłem więc pościel, a gdy Lucy zwolniła łazienkę, ja wziąłem prysznic.

Po powrocie zastałem ją leżącą na łóżku. Miała na sobie moją koszulkę, która była za duża na mnie, a z racji, iż kobieta była szczuplejsza, dla niej równie dobrze mogła robić za koszulę nocną. Nie miała na sobie bielizny. Przeglądała jakiś magazyn sportowy, który leżał na szafce nocnej. Położyłem się obok, okrywając nas kołdrą.

– Znalazłaś coś ciekawego?

– Nie – mruknęła i odrzuciła gazetę z powrotem na szafkę. – Idziemy spać?

– Chyba tak.

Zgasiłem lampkę, a w pokoju zapadła ciemność. Między szparami rolet do pokoju dostawało się odrobina światła księżyca, dzięki czemu można było dostrzec cienie przedmiotów.

Oboje leżeliśmy na plecach w ciszy. Słyszałem po oddechu kobiety, że również jeszcze nie spała.

– Mogę się do ciebie przytulić? – nagle usłyszałem jej cichy szept.

– Jasne – zgodziłem się, nieco zaskoczony tym pytaniem.

Od razu przylgnęła do mnie, obejmując mój brzuch i przytulając policzek do mojego ramienia. Objąłem ją ramieniem w talii. Wyraźnie czułem ciepło jej ciała przez cienką koszulkę, którą miała na sobie.

– Dziękuję za dzisiejszy wieczór – wyznała.

– Przyjemność po mojej stronie.

– Było świetnie – skomentowała krótko, a ja jedynie przyznałem jej rację.

Minęło ponad pół roku, kiedy ostatnio z kimś spałem. Prawie zapomniałem, jakie to uczucie. Łóżko dzieliłem głównie z Meadow, z Lucy zaś nieczęsto. Na palcach jednej ręki mogłem policzyć, ile razy została u mnie na noc.

Ułożyliśmy się w wygodniejszej pozycji, jeszcze bardziej się w siebie wtulając. Nie odzywaliśmy się, słuchając nawzajem swoich oddechów. W pewnym momencie oddech Lucy zaczął się wyrównywać. Niedługo później zasnąłem i ja, choć już myślałem, że szykowała się bezsenna noc. Spałem nieco lepiej niż w ostatnim czasie.


***

To chyba pierwszy raz, kiedy rozdział pojawia się równy tydzień po poprzednim xD 12 rozdział również dodam w czwartek, bo jest już napisany, też zaczęłam pisać 13 B)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top