40

Saturn

To, co się działo, mnie przerastało. 

Poczułem się winny, gdy po obiedzie wymknąłem się z pałacu, wcześniej prosząc Romeo o to, aby zaopiekował się Effie. Powiedziałem mojej ukochanej żonie, że muszę na godzinę wyskoczyć do miasta, aby coś załatwić. Myślała, że chodziło o Gildę i Theodore'a, ale tak naprawdę zamierzałem podziękować chłopakowi, bez którego nie udałoby mi się uratować Effie.

Poleciałem w kierunku plaży. Już z góry zobaczyłem moich drogich przyjaciół. Syreny, wróżkowie i smoki śmiali się i świetnie bawili. Jake przed wszystkimi się popisywał i oblewał dziewczęta wodą, którą rzucał na plażę za pomocą swojego silnego syreniego ogona. 

Nie przybyłem tu jednak dla Jake'a, a dla innego chłopaka, który siedział na skałach i tęsknie wpatrywał się w bezkresny ocean. Wylądowałem miękko obok niego i położyłem dłoń na jego głowie. Theo zdawał się nie być zaskoczony moim przybyciem. Wciąż siedząc na skałach, uniósł wzrok i posłał w moją stronę swój najpiękniejszy uśmiech. 

- Wszystko się udało?

Przez pół godziny opowiadałem Theo o tym, co stało się w Katoce. Nie pominąłem tego, ze zostałem zgwałcony przez feniksa, a Effie straciła możliwość posiadania dzieci. Czułem się jak drań, zdradzając jej sekrety komuś bez jej zgody, ale Theo był moim najlepszym przyjacielem i czułem potrzebę, aby mu się wygadać.

Powiedziałem Theo również o tym, że zabiłem Gildę i Theodore'a. Był w szoku, ale nie okazał po sobie tego, że się mną zawiódł. Zależało mi na nim i nie chciałem, aby spisywał mnie na straty. Może mogłem inaczej postąpić z opiekunami Knighta, ale gdy rzucili się na mnie, gotowi mnie zabić, nie myślałem logicznie. Starałem się usprawiedliwiać to, co zrobiłem. W głębi serca wiedziałem, że postąpiłem słusznie, ale zabijanie nigdy nie było dobrze postrzegane. 

Na koniec poinformowałem przyjaciela o tym, że wojna z Lennoxem wcale nie dobiegła końca. To był dopiero początek tej udręki. Quandrum i Cormac wciąż były zagrożone. Fiodor najwyraźniej nie przejmował się tym tak, jak ja. Nigdy nie przepadał za Cormac, gdyż jego rodzinna kraina źle mu się kojarzyła, ale nie mogłem odmówić mu tego, że dbał o swoich poddanych. Aby ich chronić, był gotów oddać życie, choć nie życzyłem mu śmierci. Neptune, który w ostatnich dniach bardzo zbliżył się do Fiodora, nie przeżyłby jego śmierci. 

- Słabo to wygląda. Tak mi przykro, stary. Jeśli mogę coś dla ciebie zrobić...

Theo chwycił mnie za rękę. Spojrzałem na jego piękną twarz pokrytą piegami i potrząsnąłem głową. 

- Dzięki, ale sam muszę to ogarnąć. Teraz najważniejsze jest dla mnie Quandrum. Mam nadzieję, że Effie nie poczuje się zaniedbana. 

- Nie musisz się o to martwić. Ona bardzo cię kocha. 

- Tak myślisz?

Zaśmiał się, odchylając głowę w tył. Jego zęby były tak białe, że gdy pokazał mi je w uśmiechu, niemal mnie to oślepiło. 

- Pewnie, stary. Effie jest w tobie zakochana. Współczuję jej tego, co zrobił jej Lennox, ale jestem pewien, że z tobą u boku się podniesie. Jest silna i pewna swoich uczuć. Zazdroszczę ci takiej kobiety. 

- Theo...

- O mnie nie musisz się martwić - zauważył, machając lekceważąco ręką tak, jakby uczucia nie były ważne. - Zawsze będę cię kochał, ale jestem pogodzony z tym, że masz Effie. Nigdy bym ci jej nie odebrał, stary. Widziałem, jak na nią patrzysz. Od dziecka marzyłeś o tym, aby mieć kobietę prosto z Ziemi. Zamieniłeś Effie w demona i swoją wyznawczynię. Powiedz mi, jest dobra w łóżku? Zdradź mi choć rąbka tajemnicy, bracie.

Theo szturchnął mnie łokciem w brzuch. Przyciągnąłem do piersi jego głowę i zacząłem smyrać go po włosach. 

- Ssie fiuta jak marzenie. 

- Kurwa, dręczysz mnie, stary!

- Sam się o to prosiłeś!

Odepchnąłem od siebie Theo, który ze śmiechu ledwo łapał powietrze. Kręcił przecząco głową, patrząc na mnie tak, jakbym zwariował. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu i chwyciłem go za sutek, po czym go wykręciłem. Theo na mnie krzyknął, a syreny siedzące na plaży spojrzały w górę, patrząc na nas siedzących na skałkach. Pomachałem dziewczynom i posłałem im buziaka, po czym kontynuowałem torturowanie przyjaciela.

Nawet nie zauważyłem, kiedy słońce zaczęło zachodzić. Miałem spędzić z Theo godzinę, aby wspominaliśmy dawne czasy tak intensywnie, że straciłem poczucie czasu. Nagle uderzyło we mnie poczucie winy. Nie chciałem, aby Effie myślała, że ją olewałem. Teraz potrzebowała mnie bardziej niż kiedykolwiek. 

Wstałem ze skałek i otrzepałem szatę. Theo również się podniósł. Spojrzał na pałac, który wznosił się nad całym Quandrum, dumnie się prezentując. 

- Cieszę się, że ci pomogłem. Przekaż, proszę, Effie, że życzę jej wszystkiego dobrego. Dbaj o nią, Saturnie. To wspaniała dziewczyna. Taka, na którą zasłużyłeś. Taka, której nigdy nie powinieneś wypuszczać z rąk. 

- Mnie to mówisz? 

Zaśmiał się, kiwając głową. 

- Racja, ty terytorialny byladku. Leć do niej i bawcie się dobrze. Gdybyś potrzebował pomocy z Lennoxem, dobrze wiesz, gdzie mnie szukać. Postaram się szybko znaleźć sobie faceta, aby nauczyć się obsługiwać go tak, jak Effie obsługuje ciebie!

Tylko Theo mógł mówić o mojej żonie ssącej z zapamiętaniem mojego fiuta i tylko jemu się za to nie obrywało. 

Poderwałem się do góry i szybko wzniosłem się wysoko. Poleciałem do pałacu. Gdy latałem nad pięknymi ogrodami pełnymi kwitnących kwiatów, spostrzegłem moich braci, którzy siedzieli w altanie i grali w karty. Fiodor był przy nich i przez cały czas gładził Neptune'a po udzie. Czuć było między nimi chemię. Nie sądziłem, że gdy Fiodor, którego niezbyt lubiłem, wpadnie z wizytą do Quandrum, zabawi tutaj na dłuższy czas. 

Przeleciałem nad drugą stronę ogrodu. Tam, gdzie znajdował się basen. 

Nic nie przygotowało mnie na widok, jaki ukazał się moim oczom. Przez chwilę miałem wrażenie, że śniłem. Szybko jednak zdałem sobie sprawę z tego, że w moim erotycznym śnie nie byłoby miejsca na ociekającego wodą Romeo i na Knighta, który uderzył go w łeb piłką. 

Effie, Romeo i Knight kąpali się w basenie. Effie miała na sobie różowe bikini, w którym wyglądała jak słodki cukiereczek. Romeo jak zwykle był nagi, gdyż nie musiał nosić ubrań jako, że jego ciało pokrywało długie, czarne futro. Knight natomiast założył bokserki. Domyśliłem się, że któryś z moich braci musiał mu je wyczarować. 

Powoli opadłem na ziemię. Podszedłem do basenu. Wszyscy zdali sobie sprawę z mojej obecności dopiero w chwili, w której Romeo mnie ochlapał. 

- Witaj, królu. Co cię tutaj sprowadza?

Ukucnąłem przy krawędzi basenu. Chlapnąłem Effie wodą. Moja dziewczynka przypłynęła do mnie i oparła przedramiona na krawędzi basenu. Spojrzała na mnie tęsknie, a ja pochyliłem się, aby pocałować ją w usta. 

- Gdzie byłeś, kiedy ciebie nie było, drogi mężu? 

- Wybacz, że tak długo mnie nie było. Rozmawiałem z Theo i trochę nam zeszło. Nie miałem pojęcia, że minęło tyle czasu. 

- Och, nic nie szkodzi. Świetnie się razem bawiliśmy. Wskoczysz w kąpielówki i wejdziesz do basenu? 

Na końcu języka miałem propozycję, aby wejść tam nago, ale postanowiłem nie mówić tego przy Knigcie. Chłopiec ze zniecierpliwieniem na mnie spoglądał. 

- Jasne. Zaraz do was wrócę. 

Poszedłem do pałacowej kuchni, gdzie wyczarowałem sobie dwa kawałki pizzy i je spałaszowałem. Moja magia była wspaniała. Nie miałem jej tak silnej, aby samodzielnie pokonać Lennoxa, ale robienie pizzy z niczego nie było takie złe. Znacznie bardziej wolałbym być wystarczająco silny, aby pozbawić życia feniksa, który zniszczył moją żonę, ale jeśli nie miało się tego, co się lubiło, trzeba było polubić to, co się miało.

Jedząc pizzę, spoglądałem za okno. Effie chlapała wodą Knighta, a Romeo postanowił dla zabawy podtopić Effie. Pokręciłem głową, śmiejąc się z tego. Wcale nie musiałem przychodzić z pomocą mojej wojowniczce. Effie szybko odzyskała kontrolę i wepchnęła Romeo pod wodę tak, że tylko jego zakręcone rogi z niej wystawały.

Będąc gotowy do dołączenia do nich, za pomocą pstryknięcia palców zamieniłem swoją szatę na kąpielówki. Zerknąłem w dół i odetchnąłem z ulgą, gdy okazało się, że moja erekcja nie była aż tak widoczna. Mogłoby się wydawać, że po gwałcie, jakiego dokonał na mnie Lennox, nie będę w stanie przez długi czas się podniecić, ale Effie działała na mnie jak afrodyzjak. Gdy była obok mnie, myślałem tylko o tym, aby paść na kolana u jej stóp i wylizać jej soczystą cipkę tak, żeby moja żonka krzyczała w spazmach orgazmu moje imię. 

Wyszedłem z pałacu i podbiegłem do basenu, aby do niego wskoczyć. Ochlapałem Effie, Romeo i Knighta. Dostałem piłką w głowę. 

- Kto we mnie rzucił? 

Effie zachichotała. Podpłynąłem do niej i wyprostowałem dumnie plecy, zadzierając głowę. 

- Czy to byłaś ty, moja żono? 

- Nawet jeśli, to co zrobisz? Ukarzesz mnie? 

Effie szybko zdała sobie sprawę z tego, że był przy nas Knight. Momentalnie się zarumieniła, ale okazało się, że Knight znalazł sobie nowe zajęcie. Wskoczył na plecy Romeo, a stwór woził go po basenie tak, jakby był jego osobistym przewoźnikiem. Knight miał w sobie skrytą dominację, a ja obiecałem sobie, że zrobię wszystko, aby się o nią zatroszczyć i ją wzmocnić. 

Przycisnąłem Effie plecami do ściany basenu. Moja piękna żona uśmiechnęła się do mnie z czułością. Położyła dłonie na mojej piersi i wystarczyło, że spojrzała na mnie raz, a ja zmiękłem. 

-Lubisz Theo, prawda?

Zmarszczyłem brwi. Miałem wrażenie, że Effie widziała coś, czego nie chciałem jej pokazać. Zmieszałem się i odwróciłem wzrok. 

- Oczywiście, że go lubię. To mój przyjaciel. Znam go od lat.

- Czujesz do niego coś więcej? 

- Effie, co takiego? Nie! Oczywiście, że nie!

Spojrzała na mnie tak, jakby doskonale wiedziała, że kłamałem.

- Saturnie, nie musisz przede mną udawać. Jeśli Theo ci się podoba, to...

- Tylko nie mów mi o tym, że mam twoje zezwolenie na zdradę. Nigdy ci tego nie zrobię, aniołku. Kocham cię i ty jesteś moją żoną, a nie Theo. W porządku, on raczej byłby moim mężem, a nie żoną, choć żoną z pewnością również by nie pogardził. Na bogów, co ja pieprzę? Skarbie, ja...

Effie zamknęła mi usta pocałunkiem. Pocałowała mnie tak głęboko, że straciłem nad sobą kontrolę. Wierzyłem, że Romeo zadba o to, aby Knight nie widział mnie tak rozochoconego i podnieconego. Nie trzeba było geniusza, aby wyczuć moją erekcję, która pojawiła się nagle i mnie zdradziła. 

- Nie musisz kryć się ze swoimi pragnieniami. Wiem, że to, co powiem, może wydać ci się niepoprawne, ale jeśli twoją fantazją jest to, żeby sprowadzić do naszego łóżka Theo, zrobię to dla ciebie. Nie musisz się mną przejmować. Myślisz, że nigdy nie fantazjowałam o tym, aby dwóch mężczyzn o mnie zadbało? Sądziłeś, że nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jakby to było być pieprzoną naraz przez dwóch facetów? Moja cipka i mój tyłek byłyby wtedy tak bardzo wypełnione. Saturnie, drżę na samą myśl, że mogłoby się to spełnić.

Już wcześniej wiedziałem, że Effie miała perwersyjne pragnienia. Była w tym bardzo podobna do mnie. Nie sądziłem jednak, że chciała uprawiać seks z dwoma mężczyznami jednocześnie. 

Uniosłem brwi w zdziwieniu. Uśmiechnąłem się do mojej żony, która pragnęła mnie tak, jak ja pragnąłem jej. Theo miał rację. Odkąd pamiętam marzyłem o tym, aby mieć dziewczynę z Ziemi. Nie wiedziałem, skąd mi się to wzięło, ale warto było tyle czekać. Nie chciałem być postrzegany jako porywacz, ale wierzyłem, że Effie nie miała mi za złe tego, że ją porwałem. Być może po części nawet spełniłem jedno z jej mokrych marzeń.

Gdy Romeo wziął Knighta na barana i poszedł z nim do pałacu, puścił mi oczko. Dał mi tym samym zielone światło na zabawę z moją piękną demoniczną królową.

- Och, Effie. Co ja mam z tobą zrobić?

Wplotłem palce w jej włosy na karku, odchylając głowę dziewczyny do tyłu. Effie jęknęła, patrząc na mnie ognistym wzrokiem. 

- Zrób ze mną, co tylko zechcesz, mój panie. 

- Nazywasz mnie dobrowolnie swoim panem, kotku? Pragniesz mojego kutasa? 

- Jak niczego innego na tym świecie, królu. Marzę o tym, aby twój potwornie duży kutas zbezcześcił moją cipkę. Jestem twoją niewolnicą i chcę, żebyś o tym pamiętał, gdy będziesz mnie rżnął. 

Pozbyłem się bokserek. Sprawiłem także, że majteczki Effie zniknęły. Moja żona zarumieniła się i spojrzała na mnie zaskoczona. Posłałem jej diabelski uśmiech i nie przejmując się tym, że mieliśmy pieprzyć się w basenie, wsunąłem się w jej ciasną i mokrą cipkę, która przyjęła mnie jak stęsknionego gościa. 

- Saturnie!

- Cichutko, kochanie - wyszeptałem jej do ucha, zakrywając jej usta dłonią. - Chyba nie chciałabyś, aby Knight nas usłyszał, prawda?

Pokręciła przecząco głową. 

- Grzeczna dziewczynka. Teraz przyjmij fiuta swojego pana tak, jak powinna to zrobić posłuszna niewolnica. 

Pieprzyłem Effie dziko. Przez cały czas patrzyłem jej w oczy, aby mieć pewność, że nie naruszałem granic. Ostatnim, czego chciałem, było to, aby miała mi coś za złe. Oboje doznaliśmy gwałtu ze strony Lennoxa, ale takie odrodzenie w postaci wspólnego seksu było nam potrzebne. Kochaliśmy się i zamierzaliśmy to ogłosić całemu światu. Gdyby tylko życie było takie proste, wszystko wyglądałoby inaczej. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top