16
Effie
Neptune lubił dziewczyny i chłopców. Nie powinno być w tym nic zaskakującego. Było to przecież zupełnie normalne, ale gdy chłopak uciekł z łzami w oczach z sali tronowej, wiedziałam już, że dla niego wcale nie było to takie proste.
- Romeo? Och, jak dobrze, że cię widzę!
Podbiegłam do mojego przyjaciela, który zamiast głowy, miał czaszkę jelenia. Spojrzał na mnie swoimi czerwonymi oczami. Odruchowo chwyciłam go za łapę. Może miało zabrzmieć to dziwnie, ale uwielbiałam dotykać Romeo. Był taki przytulny i kochany.
- Ja też się cieszę, że cię widzę, kochanie. Czy mogę ci w czymś pomóc?
Wyjaśniłam Romeo, że w mieście spotkaliśmy Fiodora oraz Ptysia, a także przekazałam mu, że w pewnym momencie Neptune uciekł z sali z płaczem. Romeo zdawał się doskonale rozumieć, co stało się z najmłodszym z braci. Trzymając mnie za dłoń, zaprowadził mnie na drugie piętro pałacu, gdzie znajdował się pokój chłopaka, który jedną rękę miał zupełnie czarną.
- Neptune jest bardzo wrażliwy - wyjaśnił Romeo, głaszcząc mnie po ramieniu swoją miękką łapą. - Uważaj na niego, skarbie. Mimo, że ma dwadzieścia dwa lata, wciąż jest wybuchowy.
Kiedy Romeo zostawił mnie przed drzwiami Neptune'a, a sam odszedł korytarzem tak, że po chwili zniknął z moich oczy, zdenerwowałam się.
Zależało mi na tym, aby mieć dobre relacje z rodziną Saturna. Jego bracia byli dla mnie mili i miałam nadzieję, że tak pozostanie. Stali się niejako moimi braćmi, a ja zostałam ich siostrą. Już nigdy miałam nie zapomnieć o swoich braciach z Ziemi, którzy na pewno mieli nadzieję, że pewnego dnia jeszcze mnie zobaczą, ale myślenie o nich sprawiało, że łamało mi się serce. Nie zamierzałam zupełnie wykasować ich ze swojego życia jako, że bardzo kochałam Jacksona i Patricka, ale moja rodzinka nieco się powiększyła i pragnęłam o nią dbać.
- Neptune? Braciszku, mogę wejść do środka?
Odpowiedziała mi cisza. Momentalnie w mojej głowie pojawiły się same najczarniejsze scenariusze. Nie mogłam pozwolić na to, aby Neptune coś sobie zrobił, dlatego nie czekając na zaproszenie, wkroczyłam do środka.
Pokój Neptune'a w niczym nie przypominał pięknych, zadbanych pomieszczeń, które miałam okazję wcześniej zobaczyć w pałacu. Mimo, że pokój miał potencjał, był zagracony i nieprzyjemnie tu pachniało. Na podłodze walały się kartony po pizzy, choć nie sądziłam, że w Quandrum pizza była tak popularna, jak na Ziemi. Ucieszyłam się jednak, że i tu miałam okazję zjeść coś, co tak uwielbiałam.
Gdy przeszłam ponad kartonami i papierkami, docierając do łóżka Neptune'a, spojrzałam na leżącego na boku chłopaka. Był zwrócony do mnie plecami i zwinął się w pozycji embrionalnej. Przyciskał kolana do piersi i nerwowo skubał nitkę poduszki, do której się przytulał.
- Czego ode mnie chcesz, Effie? Przyszłaś tutaj, żeby się ze mnie pośmiać?
- Nigdy bym ci tego nie zrobiła. Zmartwiło mnie, że uciekłeś z sali tronowej. Jeśli jest coś, o czym chciałbyś ze mną porozmawiać, to...
- Z całym szacunkiem, ale nie znasz naszego świata, dziewczyno. Nie masz pojęcia, z jakimi problemami się zmagamy, ani co tak naprawdę siedzi w naszych głowach.
- Dlatego chcę was poznać! Neptune, nie jestem twoim wrogiem! Nie zrobię ci krzywdy! Jeśli jednak nie chcesz, abym tu z tobą była, powiedz mi o tym. Nie będę ci się naprzykrzać, skoro nie jestem tu mile widziana.
Kiedy chłopak przez dłuższy czas nic nie mówił, zrezygnowałam. Odwróciłam się z zamiarem opuszczenia jego pokoju, ale wtedy zatrzymał mnie jego głos.
- Zostań. Nie zostawiaj mnie samego. Proszę.
Przeszłam ponownie ponad kartonami i usiadłam na brzegu łóżka Neptune'a. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i usiadł tak, że oparł się plecami o wezgłowie łóżka. Zajęłam miejsce obok niego. Wiedziałam, że podczas trudnych rozmów, człowiekowi trudno patrzyło się w oczy drugiej osoby. Znacznie łatwiej było gdzieś uciec wzrokiem, więc dałam Neptune'owi taką możliwość. Chłopak mógł patrzeć więc przed siebie podczas, gdy stykaliśmy się ramionami.
- Domyśliłaś się, że Fiodor mi się podoba?
Pokiwałam twierdząco głową. Chłopcy mogli myśleć, że nie widziałam, co działo się w ich królestwie, ale mimo, że byłam tu nowa, wcale nie byłam ślepa.
- Tak. Nie dziwię ci się. Przystojniak z niego.
Chłopak się zaśmiał. Odchylił głowę do tyłu, a ja na moment zerknęłam na jego piękny profil. Neptune był cudowny. Zresztą jak każdy z królewskich braci.
- Effie... Kurwa, to takie trudne.
- Jestem tu z tobą. Możesz powiedzieć mi wszystko. Obiecuję, że nikomu cię nie wygadam.
- Dobrze. W takim razie pozwól, że na początek coś ci pokażę.
Neptune zszedł z łóżka. Już po chwili uklęknął i wyciągnął coś spod łóżka. Była to skrzyneczka całkiem pokaźnych rozmiarów. Chłopak położył ją na materacu i gdy otworzył ją za pomocą specjalnego kluczyka, zaczął pokazywać mi swoje najcenniejsze skarby.
- Saturn i Mercury myślą, że jestem niewinny. Sądzą, że moja obsesja na punkcie seksualnych czynności jest ciekawością. Myślą, że nigdy nie uprawiałem seksu, ale...
Byłam w szoku. Sądziłam, że Neptune naprawdę był tak niewinny, na jakiego wyglądał. Myślałam, że otaczał się humorem i żartował sobie z czynności seksualnych dlatego, że miał taki sposób bycia, ale dowiedziałam się, że niekoniecznie chodziło właśnie o to.
- Lubię dobrą zabawę. Niekoniecznie z dziewczynami, choć z nimi również. Możesz uznać mnie za dziwaka, ale jeśli chodzi o dziewczyny, najbardziej lubię nad nimi dominować. Jeśli jednak mowa o facetach, uwielbiam, gdy to oni mnie dominują.
O, rany. Nie powinno zrobić mi się gorąco, ale gdy Neptune wyjął na łóżko kilka par kajdan, obroże, smycze i zabawki przypominające wibratory nie z tego świata, poczułam gorąco na policzkach. I nie tylko tam.
- Nie mam chłopaka, ale mam kilku kolegów, z którymi się zabawiam, gdy moi bracia nie patrzą. Są to syreny. Nie jestem jednak na tyle głupi, aby pieprzyć się z Theo i Jakiem. Nie wiem, z którym z nich walił się Saturn, ale wiem, że coś było między nimi. Kumpluję się z Ritą, Geronimo i Kyle'm. Odwiedzają Quandrum raz na jakiś czas. Pochodzą z innej krainy, ale są cudowni. Nie masz pojęcia, jak dobrze się z nimi bawię.
Miałam w głowie mnóstwo pytań. Najważniejsze dotyczyły tego, czy podczas zabaw z syrenami Neptune pozostawał bezpieczny. Martwiłam się o niego głównie dlatego, że był księciem i zapewne wiele istot chciało mu zagrozić. Postanowiłam jednak pozwolić Neptune'owi mówić dalej.
- Poznałem ich przed dwoma laty. Przechadzałem się po plaży i zauważyłem tam syreny, których nigdy wcześniej nie widziałem. Podszedłem do nich, żeby poprosić ich, aby opuścili Quandrum, ale gdy zobaczyłem płaczącą syrenę, musiałem się dowiedzieć, o co chodziło.
Neptune wciąż klęczał na podłodze. Bawił się kajdankami, marszcząc brwi tak, jakby dokładnie przypominał sobie dzień, o którym opowiadał.
- To była Rita. Piękna złotowłosa syrena. Okazało się, że tamtego dnia straciła dziecko. Poroniła. Ojcem miał być Geronimo. Musieli uciec ze swojej krainy, gdyż zostali wygnani. W krainie, z której pochodzą Rita, Geronimo i Kyle uważa się, że jeśli kobieta poroni, w przyszłości przyniesie ona nieszczęście miejscowej ludności. Dlatego musieli uciekać. Rita miała na łuku brwiowym ranę po tym, jak jedna z miejscowych kobiet rzuciła w nią kamieniem, nazywając ją przeklętą. Rozumiałem, że musieli uciekać. Chciałem dać im schronienie, ale mi na to nie pozwolili. Bali się, że mój ojciec każe ich stąd wyrzucić. Nie mieli gdzie się podziać. Postanowiłem, że pozwolę im zostać w Quandrum. Byli moim małym sekretem. Pomagałem im, a w końcu znaleźli schronienie w sąsiedniej krainie. Teraz tam mieszkają, ale nie zapomnieli o mnie. Odwiedzali mnie, a gdy się spotykaliśmy, było między nami...
- Gorąco?
Zaśmiał się, potakując.
- Tak. Jest bardzo gorąco.
Neptune usiadł obok mnie. Podał mi do ręki kajdany jakby sam nie wiedział, co chciał z nimi zrobić.
- Nie miałem pojęcia o tym, że potrzebuję dominacji, Effie. Miałem dwadzieścia lat, gdy poznałem Ritę, Geronimo i Kyle'a. Jasne, czasami sobie dogadzałem tak, jak każdy chłopak w moim wieku, ale nie były to częste sytuacje. Nie miałem ostrych fantazji aż do pewnego dnia. Wszystko się zmieniło, gdy Kyle, najpiękniejszy syren, jakiego w życiu widziałem, zabrał mnie na skałki i poprosił, abym dla niego uklęknął. Przez cały czas powtarzał, że mogłem w każdej chwili stąd odejść, ale nie byłem w stanie się ruszyć. Pragnąłem go. Gdy więc założył mi na szyję obrożę i kierował moją głową tak, aby moje usta sprawiały jak najwięcej rozkoszy jego penisowi, poczułem magię. Uzależniłem się od tego.
- Neptune...
- Wiedziałem, że między mną a Kyle'm nic nie będzie. Jasno to określił. Powiedział, że nie jest w stanie mnie pokochać, ale będzie mógł się ze mną zabawiać, jeśli będę tego chciał. Oczywiście, że tego pragnąłem, Effie. Zauroczyłem się nim. Nie tylko on mnie dominował. Rita i Geronimo robili to samo. Czasami sam dominowałem Ritę, ale nie byłem w stanie posunąć się daleko, kiedy Geronimo wszystkiemu się przypatrywał. Ostatni raz widziałem ich dwa miesiące temu. Myślę, że już nie chcą przypływać do Quandrum. Nigdy nie widziałem ich przez tak długi okres czasu. Czuję to w sercu, że to koniec naszej historii. Gdy więc zobaczyłem dzisiaj Fiodora, poniosło mnie. Wiem, że nie powinienem był go tak prostacko zniewalać, ale uwielbiam go. Saturn i Mercury pewnie by mnie za to zabili. Myślą, że moja obsesja seksualna to żart, ale naprawdę potrzebuję dominacji, Effie. Muszę to mieć, aby żyć.
Chwyciłam Neptune'a za rękę. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Gdy to zrobił, uśmiechnęłam się do niego. Pogładziłam go kciukiem po wierzchu dłoni i zebrałam myśli.
- Jeśli podoba ci się Fiodor, uderz do niego. Mam wrażenie, że ty również wywarłeś na nim pozytywne wrażenie.
- Tak myślisz?
- Wiesz, gdyby jakiś obcy typ zechciał mi założyć obrożę na szyję, walczyłabym z nim rękami i nogami. Fiodor był jednak posłuszny i podejrzanie się uśmiechał. Nie sądzisz, że na niego działasz?
Neptune przygryzł dolną wargę, starając się zahamować uśmiech.
- Nie uważasz mnie za dziwaka? Wiesz, kajdanki, pejcze...
- Nie! To całkiem urocze!
- Urocze? Jesteś pewna, że nie chcesz zostać moją uległą?
Wybuchnęłam śmiechem. Śmiałam się tak głośno, że musiałam się uspokoić, gdyż rozbolał mnie brzuch. Byłam cała czerwona na twarzy.
- Przykro mi, ale Saturn raczej by mi na to nie pozwolił. Poza tym, jesteś moim bratem, prawda?
- Zawsze fantazjowałem o romansie braciszka z siostrzyczką.
- Fuj! Jesteś obleśny!
Uderzyłam w Neptune'a poduszką. Chłopak nie pozostał mi dłużny. Zaczął ze mną walczyć, ale dzięki swojej posturze szybko znalazł się na górze. Przygwoździł mnie do materaca ciężarem swojego ciała i chwycił mnie za nadgarstki, zniewalając mi je. Usiadł okrakiem na moim brzuchu i wyszczerzył wszystkie zęby w uśmiechu.
- Wygrałem, siostrzyczko. Chyba dostaniesz teraz karę.
- Zaraz zawołam Saturna i sam spierze ci tyłek!
- Nie byłbym tego taki pewien. Kiedy wsunę ci knebel w usta, mój braciszek nic nie usłyszy.
Poczułam się swobodnie. Wiedziałam, że Neptune tylko żartował. Rozumiałam jednak jego potrzebę, aby dominować. Jak się okazało, ludzie zamieszkujący Ziemię i istoty z innych planet wcale się tak od siebie nie różniły. Seks był czymś, co było podstawową, immanentną potrzebą każdej istoty. Nie chodziło tylko o prokreację, ale również o przyjemność. Fantazje seksualne były nieodłączną częścią życia i miałam nadzieję, że Neptune swoje także spełni. Jeśli uda mu się z Fiodorem, miałam mu tylko kibicować. Zależało mi na tym, aby każdy z braci był szczęśliwy.
- W porządku. Wracam do chłopaków. Fiodor chciał nam opowiedzieć o jakimś wrogu, który zagroził jego krainie, a teraz także ma możliwość stanowić zagrożenie dla Quandrum.
Neptune zbladł w jednej chwili. Wstał z łóżka razem ze mną i spojrzał na mnie ze strachem.
- Wróg?
- Na to wygląda. Możesz pójść tam ze mną, to razem wysłuchamy, co Fiodor ma nam do powiedzenia.
Neptune był wyraźnie wystraszony. Jego dobry nastrój, w jaki wprawiła go rozmowa ze mną, zniknął momentalnie. Chciałam stanowić dla chłopaka pocieszenie, dlatego wzięłam go pod ramię i zaprowadziłam go do sali tronowej, z której uciekliśmy nie tak dawno temu. Mimo, że mogłoby się wydawać, iż nie minęło dużo czasu, to nastroje w pomieszczeniu diametralnie się zmieniły. Gdy tylko wkroczyliśmy do środka, wyczułam swoją słabą magią nerwową atmosferę. Oczy Saturna, Mercury'ego i Fiodora spoczęły na nas. Jak się okazało, dołączył do nich także Romeo. Mimo, że nie miał twarzy, jego oczy wyrażały wszystkie emocje. Dlatego gdy spojrzałam w jego czerwone ślepia, zamarłam.
- Czy kiedy nas tu nie było, wydarzyło się coś strasznego?
Saturn pokiwał twierdząco głową. Podszedł do nas i wystarczyło, że spojrzał mi w oczy, abym zrozumiała, że byliśmy w niebezpieczeństwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top