IX
Następnego dnia Suguru i Satoru wydawali się być pogodzeni. Nie, żeby między nimi trwał jakiś spór, ale ostatnio nie mieli najlepszego czasu. Za to, gdy wczoraj poszli razem na miasto, wyjaśnili sobie co nieco, chociaż nie było tu wiele do rozmowy... Po prostu wspólnie uznali, że ich przyjaźń jest ważniejsza od czegokolwiek innego i że od tamtego momentu będą uważać jak się zachowują w stosunku do siebie... To nie pierwszy, i pewnie nie ostatni, raz, gdy musieli sobie coś tłumaczyć, ponieważ obydwaj byli uparci i niezależni, a do tego nienawidzili ograniczeń. Mimo wszystko relacja między Suguru a Satoru gromadziła w sobie najwięcej ich uśmiechów, płaczu i wiele innych, ważnych odczuć. Posiadała też etapy ich dorastania, ponieważ dwójka poznała się jako naprawdę małe dzieci. Razem spędzali wiele chwil, a na pewno wspólnie obchodzili najważniejsze święta takie jak urodziny... Shoko oczywiście bawiła się razem z nimi i ona też stanowiła ważną część tej przyjaźni, jednak bruneta i jasnowłosego łączyło coś jeszcze innego... Była to ich intymna, chłopięca przyjaźń, której wartości wstydzili się oni sami. Nie chcieli za bardzo okazywać, jak wiele dla siebie znaczą, a obecność brązowowłosej przyjaciółki znacząco ich wyręczała w tym...
Geto od samego rana narzekał, że boli go gardło, zresztą miał lekką chrypę. A pech chciał, że akurat musiał dzisiaj odpowiadać na ocenę. Ponieważ był to jeden z tych przedmiotów, z których nie szło mu wybitnie, postanowił teraz zdobyć dobrą ocenę. Właśnie dlatego aktualnie siedział przed salą z książką na kolanach, powtarzając prawdopodobny materiał, a Gojo obok niego. Jasnowłosy nie ukrywał znudzenia i cały czas zaczepiał przyjaciela lub go próbował zagadywać. Niestety brunet nie reagował, w pełni skupiony na lekturze. Za to, gdy Satoru zwinnie zdjął mu z włosów gumkę, puszczając je wolno na ramiona chłopaka, wtedy ten wreszcie westchnął ciężko, gdy marszczył brwi:
- Jak tak ci się nudzi, to możesz mi iść po picie.
- Jasne - momentalnie wstał - Co chcesz?
- Cokolwiek, byle było mokre - palnął bez zastanowienia, już z powrotem wgapiony w książkę.
Satoru odpuścił komentowanie dwuznacznego tekstu, kiwając głową niczym posłuszny piesek. Już miał iść, kiedy usłyszał jeszcze stanowcze:
- Gojo.
- No co? - uśmiechnął się niewinnie.
- Gumka.
- Daj spokój. W rozpuszczonych jesteś ładniejszy...
- Ta? To zajebiście - rzekł obojętnie - Oddawaj - warknął.
Jasnowłosy pokręcił głową, po czym zgodnie z "prośbą" oddał brunetowi jego rzecz, a następnie po prostu udał się do szkolnego sklepiku.
W miarę szybko wrócił z butelką wody, mając na twarzy ten swój uśmiech pajaca. Geto przyzwyczajony do tego, nawet nie zwrócił teraz uwagi i szybko wziął od wyższego butelkę, po czym zaczął pić. Wprawdzie napój miał dziwny, miętowy posmak, ale nie było teraz czasu na takie kwestie. W końcu do dzwonka zostało coraz mniej czasu, a do tego mniej czasu na naukę...
Jakiś czas później, gdy lekcja już trwała w najlepsze, a nauczycielka sprawdziła obecność i powiedziała o jakichś ważnych rzeczach, teraz przyszedł czas na odpowiadanie ustne. Ogólnie Geto nie miał żadnego problemu z przyjmowaniem wiedzy i szło mu to dość sprawnie, dlatego też stwierdził, że pouczy się tuż przed lekcją... A to, że nie lubił działać pod presją czasu to już druga, najwyraźniej mniej istotna kwestia... Owszem, potrafił, ale nie robił tego chętnie...
Na pierwszy ogień poszedł jakiś uczeń, potem jeszcze ze dwie osoby... Wszyscy co do jednego oblali, chociaż starali się z siebie wydukać cokolwiek. Nauczycielka jednak uznała, że to za mało, aby dostać chociaż dwójkę. Żegnając przegranych, już zaglądała w swoją listę, a wtedy na jej ustach zagościł złośliwy uśmiech. Spojrzała w stronę ostatniej ławki przy ścianie, gdy z jej ust wyszło pełne jadu:
- Geto, zapraszam.
- Już idę - burknął brunet, czując gwałtowny spadek humoru przez interakcję z kobietą.
Była to jedna z tych wrednych nauczycielek, które mimo czerwca dalej dręczyły uczniów, a szczególnie niektórych. Kobieta nie lubiła zarówno Geto jak i Gojo za ich zuchwały i lekkomyślny sposób bycia.
Brunet podszedł pewnym krokiem do biurka nauczycielskiego i stanął prosto, unosząc nos dość wysoko. Zwykle spoglądał na innych z góry niczym apodyktyczny władca, zwłaszcza na ludzi, których nie lubił. A kobietę uczącej tego przedmiotu darzył wyjątkową niesympatią i z wzajemnością. Obydwoje nie przepadali za sobą, dlatego Suguru trzymał się jak najdalej od brunetki, za to ta wykorzystywała swoją funkcję i bez przerwy wystawiała na próbę o dziwo dosyć zdolnego ucznia. To ją gryzło... Nie mogła znieść myśli, że ten nieokrzesany małolat zaprzyjaźniony z największym pajacem w szkole sukcesywnie zdobywa jedne z lepszych ocen, będąc wysoko w szkolnych rankingach. No i poza swojej bezczelnej bezpośredniości, nie miał na koncie za wielu wad. Jeśli już czymś zawinił to najczęściej było to związane z Satoru, chociaż sam Suguru nie należał do najniewinniejszych.
Kobieta spojrzała na chłopaka swoim przenikliwym wzrokiem, aby wywołać na nim jak największą presję. Jednak ku jej nieprzyjemności, brunet odpowiadał śmiałym spojrzeniem, bez choćby cienia zwątpienia. Przy okazji ściągnął z siebie czarne okrycie, pozostając w koszuli, u której podwinął rękawy. Więc ciut zirytowana nauczycielka zajrzała do notatek, a wtedy chłopak westchnął ciężko, mogąc nieco odpocząć. Sam nie wiedział czemu, ale poczuł pewną ociężałość i zmęczenie. Nawet zakręciło mu się w głowie, ale za nic nie dał po sobie poznać. Nawet, gdy ta wredna już z powrotem zaczęła go lustrować, on zmrużył oczy, patrząc na nią z góry. To oczywiste, Suguru Geto nie klęknie przed byle śmiertelnikiem... A nauczycielka z pewnością nie należała do osób wybitnych, a przynajmniej nie do tych, które brunet darzył szacunkiem.
Brunetka wreszcie zaczęła zadawać pytania, na które śniadoskóry odpowiadał zdecydowanie lepiej niż reszta klasy. Jego odpowiedzi były płynne i wyczerpujące, jakby czytał z książki. A to dlatego, że nie miał problemu z przyjmowaniem materiału, wręcz momentalnie chłonął naukę. Tyle, że on wiedzę czerpał z lekcji, a nie z podręczników. To dlatego z tego przedmiotu szło mu słabiej, bo nauczycielka nie potrafiła przekazać odpowiedniej wiedzy, a raczej męczyła uczniów swoją beznadziejną paplaniną. Właśnie dlatego reszta odpowiadających oblała, a nie mieli takich zdolności jak Geto. Jedynie brunet potrzebował chwili na zastanowienie, bo wciąż gnębiło go pewne uczucie w środku. Jakby coś uparcie na niego próbowało zadziałać...
- Dobrze, Geto... - zaczęła się zastanawiać.
- Tylko szybciej... - westchnął, przewracając oczami i stukając butem w podłogę. Mimo dobrego wychowania, nie miał zamiaru marnować kultury na kogoś takiego.
- Piątka z minusem - stwierdziła sucho, nie będąc już nawet zaskoczoną, jakim chamstwem posługuje się chłopak. Jednak dalej oczekiwała, że okaże jej należyty szacunek.
- Z minusem? - zmarszczył brwi w krzywym uśmiechu - Chyba źle usłyszałem...
- Akurat słuch masz wyjątkowo dobry... - odpowiedziała z cichą złośliwością.
- Tch... - prychnął z niezadowoleniem, powoli wracając do ławki. Warknął jeszcze pod nosem - Głupia suka...
- Przepraszam, coś ty powiedział? - patrzyła na niego z oburzeniem.
- Cóż... - nagle się zatrzymał. Spojrzał przez ramię na kobietę, a wtedy uniósł ostro kąciki ust, a jednocześnie przybrał łagodny wyraz twarzy - Przepraszam. Nie każdy ma tak wyjątkowo dobry słuch jak ja.
Po czym brunet wznowił powrót do ławki i włożył ręce w kieszenie spodni. A po upomnieniu przez nauczycielkę, żeby je wyjął, on jedynie wsunął je jeszcze głębiej, dochodząc do swojego miejsca z naburmuszeniem. Niestarannie opadł na drewniane krzesło tuż obok Gojo, a potem skrzyżował ręce na torsie. Nie mógł uwierzyć w tę zniewagę... Przecież odpowiedział najlepiej ze wszystkich, a poza tym podał wszystkie najważniejsze informacje dotyczące danego zagadnienia. On nie przegrywał, jeśli nie było mu to obojętne, a ta głupia baba zwyczajnie z niego zakpiła... Chłopak chciał jeszcze złożyć nogę na nodze, ale wtedy właśnie pojawił się problem. Ze zmarszczonymi brwiami spojrzał w dół, a wtedy poczuł jeszcze większe rozdrażnienie... Musiał mu stanąć akurat w takim momencie, gdy on przeżywał frustrację geniusza... Finalnie Geto jedynie westchnął ciężko, oznajmując partnerowi z ławki:
- Pierdolę to, idę sikać - po czym wstał z plecakiem i udał się w stronę drzwi.
Gojo, widząc to, natychmiast ruszył za przyjacielem zgodnie z męską solidarnością, która nakazywała, aby do toalety chodzić w parach. Wprawdzie nie było takiej zasady i Satoru sobie coś takiego wymyślił, ale to wcale mu nie przeszkadzało w towarzyszeniu Suguru...
Wędrówkę dwójki zauważyła sroga nauczycielka. Gdy brunet z plecakiem na jednym ramieniu już stanął w drzwiach, dotykając klamki, a jego najlepszy kumpel mijał kolejne rzędy ławek, wtedy brunetka zmarszczyła brwi z niedorzeczności sytuacji i spytała:
- Dokąd się wybierasz? - spojrzała na pana idealnego.
- Do łazienki - odpowiedział oschle brunet.
- A do pomocy potrzebujesz tego błazna? - skierowała wzrok na jasnowłosego.
- Tylko nie błazna! - zaprotestował Gojo kabaretowo, na co klasa zareagowała cichym śmiechem - Jestem bardzo potrzebny Suguru w toalecie, proszę pani!
- Idźcie - westchnęła, kręcąc głową - Nie chcę nawet wiedzieć co tam planujecie robić...
Geto jednak zmierzył przyjaciela ciężkim spojrzeniem, jakby sam dostawał ataku żałości na jego widok, po czym faktycznie wyszedł, nie dbając już o dodatkową osobę w podróży do łazienki.
W białym królestwie wątpliwej czystości Geto natychmiast rzucił plecak oraz okrycie na parapet pod oknem, po czym wszedł do pierwszej lepszej kabiny, bo nie lubił korzystać z toalety na widoku. Tuż za nim do pomieszczenia wszedł Gojo, który był szczerze zainteresowany tym, dlaczego przyjaciel nagle teraz stwierdził, że musi załatwić potrzebę...
Chłopak nie widział nic dziwnego w chodzeniu z kolegą do łazienki, więc zwyczajnie oparł się o parapet i zaczął czekać na rozwój wydarzeń.
Minęła chwila, a Suguru warknął z kabiny:
- Coś ty mi dał, Satoru?!
- A co miałem dać? - uśmiechnął się niewinnie, jakby nic.
- Wysikałem cały ocean, a pała dalej stoi mi na baczność!
- Ojj no... - zaczął niewyraźnym, przedłużonym tonem - Mogło mi się coś wsypać...
- Co?! - gwałtownie otworzył drzwi, marszcząc brwi. Spojrzał na przyjaciela, zupełnie ignorując fakt, że zapomniał zapiąć spodnie, ale dzięki temu przynajmniej było mu nieco luźniej.
- To tylko dla smaku... - sam patrzył w bok, dalej ze swoim głupim wyrazem twarzy.
- Gojo! Coś ty tam wsypał, pajacu?
- No... Tabletkę lub dwie... - specjalnie zakrył usta, żeby jeszcze bardziej niezrozumiale brzmieć - ...leku na potencję...
- Pojebało cię, zjebie! - wrzasnął - Po chuj to zrobiłeś?!
- To za to, że mnie zdradzasz z tą szmatą! - nagle sam krzyknął z oburzeniem.
- Ja pierdole, przecież już o tym gadaliśmy, idioto... - przewrócił oczami z irytacji - I nie mów tak o niej.
- No i co teraz zrobisz? - nagle uniósł kąciki ust w górę, patrząc z głupim wyrazem twarzy na przyjaciela.
- Nie wiem... - westchnął ciężko, przesuwając dłonią po mokrej od potu twarzy - Wiem tylko, że przez twoje idiotyczne pomysły chce mi się teraz strasznie ruchać, a jesteśmy w środku lekcji...
- Dać ci dupy, Suguru? - nagle palnął, nie zmieniejąc miny.
- Potrzebuję kobiety! - warknął, patrząc na niego jak na dziwaka.
- Żadnej tu teraz nie ma... - stwierdził beztrosko - A ja jestem najbliżej...
- Nie będę ruchał swojego najlepszego przyjaciela... - zasyczał przez zęby z pewnym dyskomfortem psychicznym.
- Wstydzisz się? - spojrzał na niego z kpiącym uśmiechem.
- Nie, tylko... - dalej marszczył brwi.
- Wcześniej ci to nie przeszkadzało...
- To nie to samo!
- Nie chcesz zobaczyć jak to jest popychać swojego kumpla?
- Chcę jak najszybciej skończyć... - warknął.
- No proszę, Suguru... - jęknął, marudząc - Chcę chociaż raz zobaczyć, jak się czuje ta laska, którą ciągle pukasz... Czy faktycznie jesteś taki dobry w tym... - to ostatnie specjalnie zaakcentował prowokująco.
- Oczywiście, że tak - potwierdził stanowczo z poważną miną - Zaraz ci to udowodnię, śmieciu.
Gojo jedynie ułożył usta w wymowny uśmiech pełen satysfakcji w reakcji na to, że brunet jak zwykle tak łatwo uległ bezlitosnej prowokacji, a był na tym punkcie słaby... Jasnowłosy bezczelnie wykorzystywał ten fakt za każdym razem, gdy przyjaciel nie chciał czegoś zrobić...
Za to Suguru przez chwilę spoglądał na chłopaka z wyrzutem, krzyżując ręce na torsie. Właśnie bił się z myślami, próbując przełamać swoją blokadę psychiczną. Z jednej strony nie zamierzał wychodzić z łazienki bez pozbycia się problemu, który za nic nie chciał zniknąć. Z drugiej wciąż miał opory przed wejściem z Gojo w intymne relacje. Wcześniej był pijany i nie do końca myślał nad tym, co robi, ulegając jedynie popędom. Teraz jednak w pełni trzeźwy, świadomie podejmował decyzje, chociaż znów został wystawiony na własne podniecenie. Co prawda nie miał na to najmniejszego wpływu, ale wciąż to był jego problem. A Gojo tylko uśmiechał się jak debil, zadowolony ze swojego kolejnego wspaniałego pomysłu.
- Masz coś ze sobą? - spytał nagle brunet, trochę skołowany.
- Zawsze jestem zabezpieczony - odpowiedział, jakby doskonale zrozumiał, o co chodzi przyjacielowi.
- Zmieniłeś orientację, zjebie? Wiedziałeś, że będę w potrzebie... - nie krył swojej frustracji.
- Co? - zaśmiał się, po czym westchnął i dodał już poważniej - Chcę ci pomóc, pajacu. Jak nie chcesz to nie... - wzruszył ramionami i skierował się do drzwi.
- Czekaj! - nagle zatrzymał go, łapiąc jego nadgarstek.
- Co? - spojrzał przez ramię.
- No... - patrzył w bok, krzywiąc twarz - Tylko szybko...
Satoru uśmiechnął się niewinnie, po czym pociągnął przyjaciela do otwartej kabiny, którą następnie zamknął, a potem z powrotem spojrzał na bruneta:
- Jeśli nie chcesz widzieć mojej brzydkiej mordy - zaczął rozpinać swój pasek - to po prostu nie patrz... Jeśli nie masz psychy...
- Nie, dziękuję - uśmiechnął się krzywo, rozpinając koszulę - Będę gapić ci się w oczy i słuchać jak jęczysz, jakbyś był jakąś męską dziwką.
- Z tego co pamiętam, tobie się strasznie podobało, gdy cię popychałem... - zaśmiał się. - To chyba przyjemne w dupę, co?
- Udawałem, żeby nie było ci przykro - odpowiedział zadziornie, doskonale kryjąc prawdę.
- Zawsze wiedziałem, że kawał chuja z ciebie... - zasyczał, kręcąc głową pobłażliwie.
- I to jakiego!
- Zaczniemy w końcu czy nie? - uniósł kąciki ust parszywie - Mi tam nie zależy, ale coś chyba nie chce z tobą współpracować... - mówiąc to, spojrzał w dół z niewinnym uśmiechem.
- To ty chcesz mi dać dupy, szmato - wykrzywił twarz w uśmiechu, mówiąc przez zęby.
- Ale to tobie stoi, Romeo.
Brunet chwilę próbował opanować wybuch złości i zniecierpliwienia, jakie prowokował w nim przyjaciel. W końcu faktycznie musiał szybko się wyżyć, ale nie chciał tego przyznać przed tym zadowolonym z siebie pajacem. W końcu niespodziewanie wsunął dłoń w czarne spodnie chłopaka, a przy tym przylgnął wargami do jego długiej szyi, gdy już skutecznie dotykał jego krocza przez zaledwie materiał bokserek. Gojo odruchowo spiął mięśnie oraz przechylił głowę, nie protestując na pewne pieszczoty, które tak łatwo go zadowalały. Zwłaszcza, że Geto nie czekał, a od razu ruszał ręką zwinnie i zdecydowanie, od czego jasnowłosy wręcz przygryzł wargę. Zaraz jednak ponownie uniósł kąciki ust i dysząc, spytał spokojnie:
- Co ty robisz, wariacie?
- Tobie też zaraz stanie, dziwko - warknął ze skupieniem.
- Wyzywanie mnie podnieca cię? - zaśmiał się, chwytając ramię śniadoskórego.
- O co ci chodzi? - zmarszczył brwi, odrywając się i spoglądając na niego - Zawsze cię wyzywam...
- Teraz robisz to jakoś bardziej... Soczyście...
- Ja pierdolę... - westchnął, przewracając oczami - Ogarnij dupę, zjebie.
- Sam mi ją ogarnij, panie rucham wszystko co chodzi...
- Doigrasz się... - zmrużył powieki groźnie, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie masz psychy - odpowiedział pewnie, odwzajemniając wzrok.
Wtedy cierpliwość Geto doszła do zenitu, przez co aż zacisnął zęby oraz palce, którymi właśnie obejmował męskość jasnowłosego. Ten odruchowo zastękał przez usta, odchylając głowę do tyłu. Ale na tym się nie skończyło, bo nim się obejrzał, dłonie bruneta zachłannie wpełzły na biodra chłopaka, z których Suguru agresywnie ściągnął spodnie wraz z białą bielizną aż do jego kolan, odsłaniając tym pobudzone kroczę wyższego. Na tym także nie stanął i zaraz z równą intensywnością rozpiął górę od uniformu szkolnego, po czym wziął się za guziki od koszuli, na co Gojo patrzył z zadziornym uśmiechem. Nic sobie nie robił z aktualnych wydarzeń, jakby wcale go nie ruszały te czyny, a jednak czuł gorące impulsy przechodzące przez jego ciało. Szczególnie, gdy niższy zaczął wargami intensywnie po nim wędrować, a przy tym dłońmi naciskał mocno na ciepłą skórę przyjaciela. Wtedy Satoru zaledwie wsunął rękę na rozpalony kark śniadoskórego, po czym przyciągnął jego ucho do swoich warg, a następnie wyszeptał, jakby na wydechu, nie opuszczając ostrych kącików ust:
- Jeśli chcesz mnie podniecić, włóż go do ust.
- Nie pozwalasz sobie na za dużo, zjebie? - warknął brunet, marszcząc brwi - Już ci stanął...
- Chcesz, żebym doszedł czy nie?
- To ja miałem dochodzić...
- Gdybym był ładną laską w twoim typie, pozwoliłbyś mi odejść bez orgazmu?
- Ale nią nie jesteś... - syknął z irytacją.
- Ale gdybym był...
- Zamknij mordę. Wiem, o co ci chodzi.
Zaraz po tym Suguru bez ociągania przykucnął i beznamiętnie wziął twardą męskość Gojo do ust zgodnie z prośbą chłopaka, a raczej cichym rozkazem. Jednak Geto nie bawił się w żadne podchody, od razu zaczął zdecydowanie przesuwać się z góry na dół i na zmianę, od czego wyższy aż przygryzł wargę przy pewnym uśmiechu, opuszczając nieco ciepłe powieki. Odruchowo spinał mięśnie oraz wysuwał biodra do przodu, ale najdziwniejszym było, że tak po prostu spoglądał z góry na własnego przyjaciela, który robi mu dobrze.
Niespodziewanie brunet wypluł przyrodzenie, po czym ponownie wstał z lekkim grymasem na twarzy, gdy już zdecydowanie zsuwał przeszkadzające materiały z jego rozjuszonego krocza. Jednak jasnowłosy od razu zaprotestował:
- Ej no! Już? - zmarszczył brwi, niby urażony.
- Nie wkurwiaj mnie. Naprawdę chcę to już załatwić i mieć z głowy... Myślisz, że robię to dla przyjemności?
- Ależ z ciebie nudziarz... - westchnął, podając mu niebieską saszetkę.
Suguru pośpiesznie złapał opakowanie i rozerwał, wyciągając z niego na szczęście dopasowaną do ich potrzeb prezerwatywę. Następnie sprawnie ją nałożył na siebie, co od razu dało mu pewien dyskomfort jak u większości mężczyzn... Mimo wszystko spojrzał jednoznacznie na przyjaciela, a wtedy ten przewrócił oczami i odwrócił się do niego tyłem.
- Co ty robisz? - zmarszczył brwi.
- Tak będzie łatwiej przecież - westchnął.
- Niby ta, ale...
- Ruchasz się czy będziesz czekał aż ci sam opadnie za kilka godzin?
Brunet poczuł irytację, ale postanowił już nie odpowiadać, a zamiast tego złapał mocno biodra Satoru, po czym wszedł w niego z lekkim trudem. Jasnowłosy odruchowo spiął pobudzone mięśnie, odchylając głowę do tyłu i zaciskając powieki, gdy jednocześnie przygryzł wargę oraz złożył dłonie w pięści na drzwiach od kabiny. Do tego jego oddech znów gwałtownie przyśpieszył, a sam on nieco wygiął ciało, w które uderzały coraz to kolejne delikatne pchnięcia ze strony Geto. Ten z kolei przymknął oczy, a jednak nieznacznie marszczył brwi, jakby był teraz w pełni skupiony na czynności, ewentualnie starał się... Także przygryzł dolną wargę, powoli wchodząc w przyjemny trans przy odruchowych, ciężkich westchieniach... Mimo wszystko wciąż gdzieś z tyłu głowy miał świadomość, że właśnie robi to z własnym przyjacielem, co utrudniało wejście na kolejny poziom doznań. To jednak nie powstrzymało rozgrzanego ciała bruneta do tego, aby te niespokojnie drżało, zmuszając chłopaka do mimowolnych mruknięć czy ciężkich wydechów przy pędzącym tętnie, które ten uparcie próbował uspokoić. Gojo również nie dawał o sobie znać w żaden inny sposób niż dysząc zachłannie w rytm bioder przyjaciela, jakiego ruchy zaczęły się robić monotonne i bez większej ekscytacji. Ale skrzypiące drzwi skutecznie zagłuszały dwójkę, co powinno ich martwić, bo po szkole chodziły słuchy o jednej łazience, w której drzwi ledwo się trzymają. Mogli trafić właśnie do tej wadliwej kabiny... To jednak teraz nie było ważne, bo sfrustrowany Suguru właśnie przesunął zwinnie dłonie przez ciało wyższego, lokując palce na jego nabrzmiałych sutku i męskości, przez co jasnowłosy drgnął i samoczynnie wygiął ciało jeszcze bardziej ku możliwościom drugiego. Wraz z rozpoczęciem tych drobnych, a jednocześnie drażniąco podniecających pieszczot, Suguru także przyśpieszył pracę bioder, zapewniając wyższemu nową falę gorących odczuć, od jakich on aż jęknął twardo, a mimo to ułożył usta w zadziorny uśmiech. Przez chwilę pozwalał Geto prowadzić, dając mu się skupić na jego własnych potrzebach, a jednocześnie z coraz wilgotniejszym czołem spoglądał nieco w bok przymrużonymi powiekami, cały drżąc w rytm bruneta i dysząc niepohamowanie.
- Dlaczego jesteś taki brutalny, Suguru? - wysapał zadowolony z siebie Gojo nie ukrywający słodkiej satysfakcji.
- Przymknij się i daj mi spokojnie dojść... - warknął ciężko śniadoskóry z zamkniętymi oczami.
- A dużo ci zostało?
- Jeszcze nie wiem... - w przerwie zastękał cicho i nisko - Ale twoje gadanie wcale nie pomaga...
- Nie wiem co zrobić z ustami, jeśli mam siedzieć cicho... - sam również odpowiedział stękająco.
- Zmieńmy pozycję - wreszcie westchnął ciężko.
- Co?
Brunet odsunął się od jasnowłosego, dysząc ciężko z nagłej przerwy przy wykrzywionej twarzy pełnej ciepłych wypieków. Gojo z podobną mimiką odwrócił siebie całego w stronę przyjaciela, patrząc na niego pytająco. Ale ten w odpowiedzi tylko schylił się, aby ściągnąć jedną z nogawek z długich nóg bladoskórego, czemu ten o dziwo się nie opierał, a wręcz współpracował.
Potem Suguru bez żadnego ostrzeżenia chwycił mocno wyższego w żuchwie, zaczynając pełen namiętności pocałunek francuski, któremu drugi uległ całkowicie, a przy tym odruchowo ułożył dłonie gdzieś na plecach niższego. W tym czasie obydwaj zdecydowanie rozgrzewali swoje szczęki oraz języki, aż nagle Geto złapał mocno rozpalone udo chłopaka po wewnętrznej stronie i zaczął jeździć dłonią coraz niżej. Wraz z tym silnym ruchem podnosił jego nogę do góry, a gdy doszedł do faktycznego zgięcia w kolanie, wtedy niespodziewanie wbił się w Satoru, na co ciała ich obydwu zadrżały od nagłej aktywności, gdzie oni odchylili głowy do tyłu z głośnymi stęknięciami. Czując pewną iskrę podniecenia, od razu rozpoczęli dziki taniec, a wraz z tym już powoli tracili nad sobą kontrolę, a szczególnie Geto. Ten moment zbliżał go gwałtownie do najprzyjemniejszego momentu w całym stosunku, przez co aż przygryzł wargę, wydając z siebie ciche odgłosy rozkoszy przez zęby. Gojo za to zaciskał palce na koszuli Suguru, oddając wrzące ciało nieznanym dotąd doznaniom pieszczoty, bo ta dotykała go teraz bezpośrednio w środku. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś tak przyjemnego w tak osłabiającym stanie...
Śniadoskóry zaczął się męczyć, gdy krople potu tak bezczelnie spływały mu z rozgrzanej twarzy, tym samym moczyły jego ubrania. Mimo to on uparcie dążył do coraz bliższego końca, które już pulsowało w nim i coraz bardziej zdobywało go... Chłopak dyszał w nieprzerwanym transie, wykrzywiając się z bezsilności wobec ogromnej fali rozkoszy, gdy nagle otworzył szeroko usta, po czym jęknął przeciągle, a wraz z tym poczuł sekundę nagłębszej rozkoszy, która równie szybko z niego wypłynęła... Mimo to on dalej ruszał się zachłannie razem z pędzącym oddechem, nie mogąc przecież zostawić przyjaciela samego z problemem, w końcu byli w tym razem... Z kolei Gojo także powoli zapominał o wszystkim, dając się dominować przez te cudowne odczucie pływające po jego gorącej skórze, od czego on coraz bardziej napierał na drzwi i odchylał głowę do tyłu...
To trwało za długo i Geto miał już dość, więc dla przyśpieszenia zbliżył język do napiętej szyi jasnowłosego. Lecz zdążył tylko nacisnąć, a nagle obydwaj poczuli, że za nimi kończy się podparcie, bo drzwi nie wytrzymały nacisku i po prostu wyszły z zawiasów. Jednak Satoru podczas szybkiego upadku nie wytrzymał i sam doszedł o dziwo dość cicho poza ciągłym sapaniem. Przez to nie miał czasu zareagować na trzask, jaki spowodował wraz z przyjacielem. Ten jeszcze rozanielony przez orgazm już otwierał szeroko oczy, nie mogąc pojąć aktualnej sytuacji. Za to Gojo opuścił wolno ręce, zmęczony po przed chwilą osiągniętym szczycie. Przez chwilę przymykał oczy, zupełnie nie przejęty niczym innym poza sobą i swoim rozładowanym ciałem. Dopiero nagły brak Suguru w sobie, zmusił go do zwrócenia uwagi...
- Satoru... - zaczął niepewnie Geto, rozglądając się na boki ze skołowaniem, gdy wciąż był nad wyższym.
- Czego... - wymamrotał, mrużąc oczy.
- Rozjebaliśmy drzwi...
- Co? - gwałtownie wstał na łokcie i spojrzał pod siebie - O chuj...
- Twoje genialne pomysły... - burknął, już doprowadzając się do porządku.
- Hej! - zmarszczył brwi - Chciałem ci pomóc! To nie moja wina, że te drzwi nie wytrzymały!
- Trzeba było się tak nie opierać...
- Trzeba było mnie tak nie popychać!
- Mniejsza z tym... - westchnął sucho - Musimy stąd spierdalać, dopóki nie było przerwy... A zaraz będzie...
- Ja nie mogę... - chwilę myślał, po czym wybuchnął śmiechem.
Brunet spoglądał z irytacją na swojego kumpla, który właśnie leżał na ziemi, a raczej na drzwiach, bez spodni i bielizny, i turlał się ze śmiechu, zupełnie nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Przecież oni właśnie zniszczyli mienie szkoły, uprawiając seks w szkole... Teraz groziła im podwójna kara, a to w ogóle nie wchodziło w grę. Geto przed chwilą dostawał ochrzan za złe oceny, a co dopiero byłoby za coś takiego... Chwilę jeszcze patrzył na Gojo, marszcząc brwi, po czym rzekł groźnie:
- Jak zaraz się nie ogarniesz, zjebie, to zrobię ci zdjęcia i zacznę do wszystkich wysyłać.
- To będzie dowód na to, że też tu byłeś - posłał mu niewinny uśmiech prosto z podłogi.
- Z anonima - odpowiedział pewnie - Nikt nie będzie grzebał w danych, żeby sprawdzić, kto to wysłał.
- Ja pogrzebię.
- Jesteś zwykłym chujem - warknął - Myślisz, że tego nie zrobię?
- Nie masz psychy! - zawołał bezmyślnie.
Wtedy Geto się wkurzył i faktycznie wyjął telefon, po czym nakierował go na przyjaciela. Gdy Gojo to zauważył, natychmiast wstał i zaczął zakrywać obiektyw ręką, ale Suguru zdążył zrobić kilka zdjęć, z których już cisnął bekę. Rozdrażniony Satoru chciał od razu wyrwać urządzenie chłopakowi, ale ten zdążył wyciągnąć rękę w drugą stronę, co tylko bardziej rozzłościło wyższego... I tak zaczęli się przepychać, a nawet byli o krok przed bójką jak to u prawdziwych ziomków, aż w końcu Gojo odpuścił i warknął, ogarniając się z resztek po orgazmie:
- A spierdalaj, zjebie.
Ale zdjęcia zostały w galerii Geto.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top