IV

Wkrótce pod szkołę podjechał samochód rodziców Shoko, którzy natychmiast ją ze sobą zabrali. Matka dziewczyny jeszcze popatrzyła na Geto z obrzydzeniem i rozczarowaniem, a na Gojo z głębokim wyrzutem. A to dlatego, że brunet także pochodził z, jeśli można to tak nazwać, szlachetnej rodziny, gdzie mocno trzymano się zasad i kultury. Kiedy on teraz paradował przebrany za dziewczynę, przynosił wielki wstyd swojemu pochodzeniu, przynajmniej w świadomości kobiety. A zepsuciu Shoko i Suguru był winny oczywiście niewychowany Satoru, który buntowniczo uciekał od wszelkich manier, a nawet jego rodzice nie potrafili sobie z tym poradzić. Sam Gojo także miał pewien wyższy status w społeczeństwie, ale w ogóle o tym nie myślał, chcąc się po prostu bawić jak większość ludzi w jego wieku. Jedynie on miał ten komfort, że jego rodzice bardzo dużo pracowali, przez co rzadko kiedy ich widywał w tygodniu. Miał na to więcej czasu w weekend, ale wtedy to on znikał na całe dnie...

W każdym razie, kiedy przygnębiona przyjaciółka zniknęła za szybą samochodu, Geto i Gojo odetchnęli z ulgą, wiedząc, że przynajmniej ta bezpiecznie wróci do domu i odpocznie. Sami zaraz zaczęli powoli spacerować, oddalając się już od szkoły. Po drodze jeszcze paru kolegów podeszło z zadziornymi uśmiechami, próbując zagadać do tej ciemnowłosej, wysokiej piękności, która szła przy szkolnym pajacu. Niektórzy nawet wiedzieli, że jest to Geto, ale wcale im to nie przeszkadzało, wszak wielu chciało próbować wszystkiego... I kiedy śniadoskóry spławiał prawdopodobnie napalonych kolesi w jakiś godny podziwu, niedostępny sposób, wtedy Gojo cisnął bekę z nich wszystkich. Sam był w szoku, że Geto może budzić taki zachwyt we wszystkich, bo nie taki był plan... Chłopak miał wyglądać śmiesznie i wzbudzać w innych tego typu reakcje. Zupełnie nie przewidział, że ludzie ze szkoły aż tak się w nim zakochają...

Po jakimś czasie, gdy już zostali zupełnie sami, brunet z lekkim uśmiechem przyznał:

- Biedne laski...
- Co? - zaśmiał się Gojo, spoglądając na przyjaciela.
- One chcą tylko ładnie wyglądać i się dobrze czuć, a tu podlatują jakieś simpy...
- To nie tak. Po prostu... - uśmiechnął się wrednie - To z ciebie taka dobra dupa, że podlatują do ciebie... - po czym już poważnie spytał - Wracamy już na chatę?
- Żartujesz sobie? - spojrzał na niego ze zdumieniem - Ja dopiero się rozkręciłem...
- I to ci wystarczy... - znów się zaśmiał - Nie będę cię dźwigał, gdy zaliczysz zgona...
- Ja, zaliczyć zgona? - wyśmiał go - Mam mocniejszy łeb od ciebie...
- No chyba nie! - spojrzał na niego kpiąco - Kończysz szybciej ode mnie...
- Jak ja nigdy zgona nie miałem...
- Chciałbyś!
- Udowodnię ci, że mam mocniejszy łeb... - nagle przybrał chytry wyraz twarzy.
- Nikt nam teraz nie załatwi alko, geniuszu!
- Ja załatwię - dalej unosił kąciki ust, odgarniając włosy za ucho.
- Będziesz naciągał facetów na drinki? - zaśmiał się - Jak chcesz to zrobić?
- Normalnie. Co to za problem... - prychnął, wzruszając ramionami.
- Jak ukryjesz swój męski głos?
- Właśnie tak - nagle zmienił głos na niesamowicie damski. Mówił teraz delikatnie, a jednak dość kokieteryjnie.
- Co?! - aż wrzasnął, otwierając szerzej oczy - Czemu mi nie mówiłeś, że tak umiesz?!
- Bo byś się śmiał, pajacu... - westchnął.
- Genialne to jest! - mówił zachwycony z uśmiechem - To dawaj, idziemy do jakiegoś baru!

Brunet mimo wszystko uniósł ostro kąciki ust w górę, przekonany o swojej racji i wyższości. Czuł się teraz nawet lepszy od przyjaciela, mogąc wykorzystać te bezużyteczną umiejętność i jeszcze coś z tego mieć.

Dwójka szybko znalazła najbliższy lokal, w którym z pewnością podawali coś, czego oni szukali. Ledwo weszli do środka, a już uderzyły w nich głośne dźwięki muzyki oraz jeszcze mocniejsze światła niż na imprezie w szkole. Również ludzi było więcej, a ich dress code znacznie wyprzedzał poziomem to, co licealiści widzieli na balu. Za to nie musieli nawet długo czekać, a na Geto już spoczęło kilka spojrzeń, co ten uznał za połowę sukcesu. Dzięki temu szybko pojął, że jego urok działa nie tylko na nastolatków z buzującymi hormonami, a także na dojrzałych mężczyzn, gdzie pewnie niektórzy już mieli żony...

Geto i Gojo wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym rozdzielili się. Brunet oczywiście podszedł do barku, gdzie usiadł z gracją, zakładając nogę na nogę. Specjalnie wystawił je tak, aby były dobrze widoczne, wszak ich długość i zgrabność naprawdę robiły wrażenie. On to wiedział i miał zamiar teraz z tego skorzystać. O dziwo nie myślał teraz o obrzydzeniu na myśl o flirtowaniu z drugim facetem, ale nie był nawet tego świadomy, liczyło się tylko zaliczenie zadania...

Nie siedział długo sam, bo po krótkim czasie już przywitał go pewien amant z wyglądu całkiem elegancki, na miarę imprezy. Pachniało od niego drogimi perfumami i mieszanką alkoholu, co dawało duże pole do popisu Suguru. Jeszcze zanim tamten powiedział cokolwiek, chłopak już posłał w jego stronę subtelny uśmiech, spoglądając na niego kątem oka. To widocznie zainteresowało starszego, bo bez pytania zamówił brunetowi coś, ale zaskakująco dobrze wybrał pod gusta młodszego. Zaraz po tym zaczął swoją typową pół pijaną bajerę, którą Geto łykał, a przynajmniej udawał, że tak jest. Niesamowicie dobrze szło mu udawanie dziewczyny, która nie wstydzi się własnych wdzięków. Mężczyzna po kolei wychwalał wszystkie cechy wyglądu udawanej brunetki, nie wiedząc, że te jakże wspaniałe piersi to tak naprawdę zbiór skarpetek, które z jakiegoś powodu dobrze siedziały w staniku i nie wystawały. Nagle do typa zadzwonił telefon, co on zignorował, posyłając pięknej pani wymowny uśmiech, lecz potem przyszedł także sms, na który już spojrzał. Przełknął pod nosem, po czym oznajmił, że musi niestety już iść, ale wcześniej zamówił jeszcze kilka drinków, za które z góry zapłacił. Za to Geto poprosił o numer, żeby mogli potem się jeszcze umówić, na co śniadoskóry z uśmiechem podał mu jakiś na szybko wymyślony numer. Potem mężczyzna pośpiesznie wyszedł, a do bruneta podbiegł zaskoczony Gojo z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

- Jak szybko, Suguru... - rzekł zdumiony jasnowłosy, biorąc do ręki wypełnioną szklankę jakimś trunkiem - Jak udało ci się tak szybko załatwić jednego typa?
- Jestem tak seksowny, że nawet faceci tracą dla mnie głowę... - oznajmił brunet z niewinnym uśmiechem, samemu popijając coś.
- Co mu powiedziałeś?
- W sumie nie mówiłem za dużo... On cały czas mnie podrywał, ale nagle musiał wyjść, więc wziął ode mnie numer i zapłacił za kilka drinków...
- I co, umówisz się z nim na ruchanie? - zaśmiał się.
- Pojebało cię! - wyśmiał go - Podałem mu jakieś losowe cyferki... W życiu nie pójdę do łóżka z facetem...
- To musi być dziwne... - zastanawiał się Gojo.
- Co?
- Robić to z facetem... Niby wiem co i jak, ale... No nie wiem, dziwnie...
- Interesujesz się takimi rzeczami, Satoru? - spojrzał na niego z wrednym uśmieszkiem.
- Raz widziałem takie porno... Zupełnie przypadkiem...
- Co? - wybuchnął śmiechem - Przypadkiem? Oj, Satoru... Nie wiedziałem, że ty takie rzeczy oglądasz...
- Nie udawaj, że ty nie oglądasz... - spojrzał na niego z wyrzutem - Nawet oglądaliśmy razem ostatnio, nie pamiętasz, dzbanie?
- Ale, że o gejach... - śmiał się.
- Byłem śpiący i się zorientowałem za późno!
- Rozumiem, walenie na dobranoc... Ale do porno o gejach... - kręcił głową.
- Akurat jeden tam udawał laskę, więc uważaj, Suguru, bo to ty teraz latasz w sukience... - nagle sam uniósł wrednie kąciki ust - Nawet jesteś trochę podobny...
- Zamknij mordę! - zmarszczył brwi, uderzając go mocno w ramię.
- Ejejej! Damy się tak nie zachowują!
- A spierdalaj, genetyczna pomyłko! - warknął, po czym zaczął specjalnie wszystko wypijać, żeby tylko Gojo nie zdążył.

Wyższy tylko pokręcił głową, po czym znów gdzieś odszedł. Sam postanowił wykorzystać swój urok i sprzedać go paru samotnym paniom, którym nie było szkoda wydać trochę pieniędzy na kilka trunków dla ładnego chłopaka. I tak dwójka zaczęła się ścigać w tym, kto więcej dostanie od swoich adoratorów, chociaż ta zabawa szybko przestała być jakkolwiek fascynująca, a nawet alkohol im się znudził... Pomijając, że już zaczynali go w sobie czuć, ale jeszcze nie było za późno, aby wrócić o własnych siłach...

Spojrzeli na siebie znacząco, po czym zaczęli iść w stronę wyjścia, kiedy nagle Geto poczuł poniżej pleców czyjąś masywną dłoń. Zaraz usłyszał przy uchu szept:

- Takie nogi, że na pewno należą do modelki... Chciałabyś zapozować na mnie, piękna?

Brunet aż zmarszczył brwi, zachowując spokój. Mimo wszystko odpowiedział już swoim pewnym i zdecydowanym, choć dość subtelnym głosem, pełnym cichej irytacji:

- Zabieraj tę brudną łapę z mojej dupy, frajerze.

Zaskoczony mężczyzna nie wiedział przez chwilę jak zareagować, kiedy usłyszał męski głos z ust tej ślicznej dziewczyny, aż go zamurowało. W tym czasie Geto poczuł ciągnięcie za rękę, tym samym uwolnił się od zboczeńca, za to zauważył, że teraz to on jest zasłonięty przez Gojo. Brunet aż spojrzał zdziwiony na plecy przyjaciela, nie rozumiejąc, po co on go teraz traktuje, jakby ten serio był bezbronną laską. Przecież Geto mógł z łatwością obezwładnić tego obrzydliwego typa...

- Nie słyszałeś, frajerze? - nagle rzekł Satoru, patrząc pewnie w oczy właściciela lepkiej ręki.
- A ty co? - wyśmiał go starszy z wyższością - Jej obrońca?
- A co, zazdrościsz? - posłał mu zadziorny uśmiech - I tak nie poruchasz.
- To nie twoja sprawa, gówniarzu! - warknął wściekły, że ktoś mu przerywał.
- No tak, nie moja - odpowiedział pokornie, po czym spojrzał na bruneta obok siebie - Nie porucha czy porucha, skarbie?
- W snach - Geto odpowiedział od razu z uśmiechem, podejmując grę przyjaciela.
- O, ty dziwko! - wrzasnął już rozjuszony facet.
- Nie stać cię na taką, oblechu - dodał z kpiącym śmiechem, po czym złapał wyższego za rękę i zaczął go ciągnąć do wyjścia. Za to Gojo jeszcze posłał do niemiłego pana niewinny uśmiech i sam poszedł za brunetem, łapiąc go mocno za pośladek, okazując tym, że on to ma, a tamten nie może. To, że Geto spojrzał na niego wzrokiem zabójcy to już Gojo zignorował, nie wychodząc ze swej roli.

Gdy dwójka opuściła lokal, od razu wybuchnęła śmiechem, wdychając przy okazji trochę świeżego powietrza. W środku było duszno i śmierdziało, za to teraz mogli odetchnąć z ulgą... Od razu ruszyli przed siebie, poszukując może jakiegoś dojazdu, a w tym czasie Geto spytał prosto z mostu:

- Czemu ciągle łapiesz mnie za dupę, frajerze?
- Ładna, to łapię - odpowiedział bez zastanowienia, uśmiechając się niewinnie.
- Jestem facetem, pamiętasz?
- No i co? - specjalnie znowu zaczął zbliżać rękę do jego pośladków.
- Zostaw moją dupę! - wrzasnął.
- No dlaczego? - spojrzał na niego smutno.
- I tak nie poruchasz... - warknął.
- Nie chcę - zaśmiał się - Nie jesteś w moim typie..
- A ty w moim - odgryzał się.

I tak skończyli dyskusję.
***

Przyjaciele w końcu dojechali taksówką pod wielki i szykowny dom Suguru, a jedyne światła, jakie tam się paliły to te przy drzwiach, co dawało im pewną ulgę. A to dlatego, że prawdopodobnie w domu nikogo nie było. Zresztą nie powinno ich być, ponieważ rodzice Geto prowadzili wspólny interes, a teraz przebywali na służbowych wakacjach, na które nie mogli zabrać syna przez szkołę, ale nie tylko... Ale chłopakowi to wcale nie przeszkadzało, a wręcz był zachwycony wolną chatą. Mógł przecież wracać o której chciał i się nie tłumaczyć, a do tego zapraszać wielu gości i tak dalej...

Dwójka stanęła przed drzwiami, a wtedy Geto wystawił rękę do wyższego, aby ten mu oddał kluczyki, wszak ten miał wszystkie jego rzeczy schowane w kieszeniach zielonej kurtki. Gojo nie protestował i po prostu wyjął klucze, po czym wręczył je śniadoskóremu. Ten szybko zaczął otwierać, za to Satoru cierpliwie czekał, aż jego wzrok zupełnie samoistnie powędrował prosto na tył przyjaciela. Przez chwilę analizował go, pocierając palcami o żuchwę blisko podbródka, dopóki brunet nie spojrzał na niego z irytacją, mrużąc oczy i marszcząc brwi.

- Zakochałeś się czy co?! - wrzasnął Suguru.
- Yyy, co? - nagle spojrzał mu w twarz, wybudzony z transu.
- Przestań to robić, geju... - pokręcił głową kpiąco, wchodząc do swojego domu.

Geto ledwo wszedł do salonu, a natychmiast opadł na wielką, beżową sofę, na której nie brakowało poduszek, które wciąż tak samo go denerwowały. Dlatego też zaraz znalazł im lepsze miejsce na podłodze, zrzucając je tam. Sam rozłożył szeroko ręce i nogi, odchylając głowę do tyłu, przy czym westchnął głęboko.

- Ja nie mogę, ale mi się nic nie chce... - zamruczał ze zmęczeniem brunet.
- Brawo, Suguru! - zawołał Gojo, który jeszcze w przedpokoju zdejmował buty, po czym dołączył do przyjaciela.
- Co? - sam za chwilę podniósł się z lekkim oporem, a potem pochylił w celu rozwiązania sandałów.
- Zaliczyłeś zadanie - uśmiechał się, klaszcząc.
- Oczywiście, że zaliczyłem - odpowiedział pewnie, rzucając buty gdzieś daleko, po czym znów oparł się i dodał, nieco mrużąc oczy i przesuwając dłonią po twarzy - Za kogo mnie masz?
- Szczerze... - zaśmiał się, patrząc z zaciekawieniem na chłopaka - Myślałem, że przez tę bieliznę się poddasz...
- Zapomniałem, że ją w ogóle na sobie mam...
- Więc przyzwyczaiłeś się do noszenia damskich ciuchów? - posłał mu wredny uśmiech.
- Nie powiedziałem tego!
- Jesteś naprawdę ładną dziewczyną, wiesz Suguru? - nagle palnął coś zupełnie odbiegającego od tematu, a przy tym wciąż uważnie patrzył na chłopaka.
- Wiem - odpowiedział, krzyżując ręce na torsie, przekonany o swojej doskonałości, a przy tym również zamknął oczy.

Satoru lustrował bruneta przez całą długość jego ciała, chociaż najczęściej jednak zerkał mu w pomalowaną twarz. Obraz nie był już aż tak wyraźny, a do tego ściemniało się, ale to pewnie przez to, że bladoskóry odruchowo opuszczał powieki, omamiony pewnym ciepłym impulsem, rodzącym się w jego brzuchu i przebiegającym coraz dalej, od czego ciało mu drżało, a serce biło nieco szybciej...

Nagle Gojo złapał Geto za włosy, a wraz z tym przyciągnął go do swoich gorących warg, którymi zaczął atakować nieświadome usta bruneta, wszak on również w podobnym czasie oddał się doznaniom, a czując przyjemny pocałunek, odruchowo odwzajemniał. Obydwaj wymieniali coraz to namiętniejsze muśnięcia raz po raz, a w miarę szybko do tej zabawy weszły także języki, które jeszcze dokładniej się poznawały. Aż na ramieniu Gojo wylądowała ciepła dłoń Geto, którą ten zaraz wsunął pod letnią kurtkę wyższego, a przy tym z pasją ocierał się o jego język, co robił dość głośno. Zresztą jeden i drugi otwierał szeroko usta, płynnie poruszając żuchwami, jakby nie mogli przestać. Za to Satoru odruchowo przesunął wolną dłoń prosto na jedną z wypchanych piersi przyjaciela. Zaciskał tam mocno rękę, co nie robiło na brunecie żadnego wrażenia, za to jasnowłosego z jakiegoś powodu to podniecało... Z sekundy na sekundę zjadali się coraz zachłanniej, aż zaczęło im brakować tchu, ale to wcale ich nie zatrzymało. Chociaż na chwilę przerwali bez otwierania oczu, aby złapać trochę powietrza, gorąco dysząc sobie na wargi, po czym znów do siebie przylgnęli, a wtedy dłoń Gojo zjechała mocno w dół. Chłopak zwinnie przesunął ją na kolano śniadoskórego, po czym wsunął palce między jego uda i zaczął jechać coraz wyżej. Czuł przy tym jak dotykane przez niego ciało drży i z każdym momentem robi się cieplejsze, kiedy nagle Geto odepchnął od siebie przyjaciela, chwilę myślał, aż wrzasnął, wykrzywiając twarz w irytacji i skołowaniu:

- Chwila... Ja nie jestem gejem!
- Zluzuj majty, Suguru... - odpowiedział spokojnie Gojo - Raz w dupę to nie pedał - uśmiechał się z rozluźnieniem, jakby nic takiego się nie stało - Poza tym... - to już prawie, że wyszeptał - Jesteś dzisiaj laską i to całkiem ładną. Może dlatego mam ochotę cię wyruchać...
- Pod tymi ciuchami nie mam dziury, tylko kutasa! - odpowiadał gorączkowo.
- Od tyłu masz... - posłał mu niewinny uśmiech.
- Chyba cię...! - spojrzał na niego z przerażeniem, a jednocześnie oburzeniem - Tylko spróbujesz, zboczeńcu!
- Co ci szkodzi?
- Nigdy tego nie robiłem z facetem!
- Ja też nie, i co z tego?
- Ja... Nie mogę! - warknął przez zęby.
- Poszedłeś ze mną w ślinę... - uśmiechnął się, przytrzymując głowę na łokciu o oparcie - Co cię jeszcze przed tym powstrzymuje?
- Nie jestem gejem!
- No ja przecież też nie... - zaśmiał się - To tylko przyjacielska przysługa... Poza tym... - przybrał cwany wyraz twarzy - Mówiłeś, że jesteś lepszych od tych dup, które wyrywam...
- Bo jestem! - burknął, krzyżując ręce i zakładając nogę na nogę.
- Wszystkie dały mi się przelecieć... - znów spojrzał niewinnie.
- Łatwe suki...
- Nie masz psychy dać mi dupy, Suguru... - uznał, odwracając wzrok z podstępnym uśmiechem.

Kiedy brunet to usłyszał, natychmiast poczuł iskry wściekłości, ale ambicja uderzyła go jeszcze mocniej. Zmarszczył brwi i przygryzł wargę, po czym gwałtownie wstał tylko po to, aby za chwilę wylądować prosto na kolanach wyższego, na co ten aż spojrzał mu w twarz pytająco, nie opuszczając kącików ust na dół.

- Coś ty powiedział, chuju? - spytał prawie warcząco, a przy tym mocno ułożył dłoń na oparciu, tuż przy szyi bladoskórego. Patrzył mu w oczy zawzięcie i ogniście.
- Cóż... - kontynuował podjudzanie, nie robiąc sobie nic z gorącego gniewu bogini, jaką właśnie przed sobą miał - Powiedziałem, że laski, z którymi byłem, są lepsze w łóżku od ciebie...
- Wypluj to! - ułożył usta w szaleńczy uśmiech.
- I były dla mnie o wiele, wiele milsze...
- Też mogę być dla ciebie miły, jeśli tylko tego będziesz chciał - rzekł na wydechu, przysuwając usta do ciepłej szyi Gojo, a wtedy dodał zmysłowo pół szeptem - No dalej... Włóż mi łapy pod sukienkę, przecież wiem, że tego chcesz...
- Zaczynasz mnie przerażać, Suguru... - zaśmiał się ciut niepewnie, czując ciarki, gdy miał na sobie takiego przyjaciela.
- Nie chciałeś mnie wyruchać, Satoru? - sam spytał z delikatnym śmiechem, jaki podejrzanie skutecznie działał na ciało drugiego.
- No właśnie teraz nie wiem, czy tego chcę...
- Och, Satoru... Mam cię błagać, żebyś zechciał mnie pchać? - wciąż mówił na wydechu - Czy jeśli ściągnę majtki, już będziesz chciał mnie wyruchać?
- Już nie boisz się od tyłu? - posłał mu wredny uśmieszek, wsuwając dłoń od sukienkę. Ale wtedy otworzył szerzej oczy, czując w ręce twardą wypukłość - Suguru, tobie już stanął? - aż zaśmiał się zdumiony.
- Możemy o tym nie gadać? - nagle spojrzał w bok, maksymalnie zmieszany.
- Nie wierzę! Ty naprawdę chcesz, żebym cię wyruchał!
- To nie tak! - zmarszczył brwi, szukając wymówki - Po prostu... Łatwo się podniecam!
- Luz, stary... - zaśmiał się już z życzliwości - To tylko przyjacielska przysługa... Przecież nie jesteśmy gejami...
- Tylko sobie pomagamy pozbyć się seksualnego napięcia...
- Dokładnie...

Po tym Geto wrócił do szyi Gojo i zaczął ją zalewać soczystymi malinkami, przy czym zsuwał z niego kurtkę, a jasnowłosy nie robił żadnych problemów z tym, gdy sam nieco przechylał głowę, mrużąc oczy i przygryzając wargę. Kiedy całkowicie stracił z ramion nakrycie, dłońmi ponownie zawędrował prosto pod sukienkę, gdzie bez ostrzegania zaczął ściągać z bruneta majtki, a wtedy ten nieco zasyczał z bólu i drgnął, a jednocześnie poczuł pewną ulgę. Ale nie na długo, bo Satoru najpierw zsunął fioletowawy materiał do połowy gorących ud przyjaciela, po czym przesunął palce prosto na jego podrażnioną skórę, na której zostały odciśnięte ślady po bieliźnie. Bladoskóry, jakby specjalnie jeździł palcami akurat po tych zaczerwienieniach, a Suguru w zemście postanowił podgryzać szyję chłopaka, przez co teraz to on aż zastękał, a jednocześnie układał usta w uśmiech. Za chwilę zmienił taktykę i jego dłonie już mocno naciskały na pośladki bruneta, jakby niespecjalnie przysuwając go do siebie bliżej. Potem bez większej filozofii ściągnął z niego sukienkę, po czym Suguru wpił się zachłannie w jego wargi, co kochankowi naprawdę imponowało... W tym czasie Gojo zaczął rozwiązywać ciężką zagadkę, jaką było rozpięcie stanika, ale mu o dziwo poszło to znakomicie. Wtedy z miseczek wypadło trochę skarpetek, na co obydwaj przerwali pocałunek, uśmiechając się wymownie.

- Suguru, cycki ci wypadły... - oznajmił Gojo.
- Walić te cycki... - wydyszał, schodząc z kolan Satoru, a usiadł obok. Wtedy przyciągnął go za kark do swojej szyi, a przy tym odruchowo odchylił głowę, opuszczając powieki i rozchylając wargi, z których już wychodził niespokojny oddech.

Jasnowłosy nie odpowiadał już nic, tylko od razu zaczął pieścić przyjaciela w rozgrzaną skórę, zadając jej jeszcze więcej fali przyjemności, od czego niższy aż drgnął, wypuszczając z siebie głębokie westchnienie. W tym samym czasie Gojo zwinnie przejechał po napiętym brzuchu Suguru, schodząc aż do jego męskości, którą objął ciężką dłonią. Wtedy ten aż rozłożył nogi i wysunął biodra do przodu, łapiąc wyższego za biały materiał na jego ramieniu, za to wargi rozchylił jeszcze bardziej. I tak drżał coraz bardziej pod wpływem sprawnego ruchu ręki przyjaciela, a jego policzki zalewały gorące wypieki, kiedy nagle usłyszał dzwonek telefonu. Wtedy dopiero drgnął, otwierając szerzej oczy, na ile pozwalał mu stan, po czym drżącą ręką sięgnął po urządzenie. Dzwoniła jego matka, na co oblał go zimny dreszcz, bo wiedział, że jak nie odbierze to ta zacznie panikować... Zupełnie nie myśląc o aktualnych okolicznościach, szybko przyjął połączenie, a wtedy właśnie prawie jęknął, na szczęście zdążył to stłumić ręką.

- Cześć, synku... Nie obudziłam cię? - zabrzmiał głos kobiety.
- Ni... - brunet próbował jak najbardziej wyrównać oddech - Nie... Ale... Właśnie miałem... Iść spać...
- Przepraszam... - mówiła z przejęciem - Chciałam tylko sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku, a dopiero teraz miałam czas...
- T... Tak... - westchnął ciężko, przymykając oczy, kiedy poczuł usta przyjaciela na swoim torsie, przez co przesunął dłoń na jego włosy, a je z kolei złapał mocno w pięści - Wszystko... Dobrze...
- Coś się stało?
- Nic... - poczuł zżerający go stres, bo matka to usłyszała - Jestem tylko... Masakrycznie zmęczony... Ledwo mówię...
- Och, dobrze! To już ci nie przeszkadzam, kochanie! Śpij dobrze!
- Dobranoc... Mamo... - po czym się rozłączył i rzucił gdzieś telefon.

Sam za to znów odchylił głowę do tyłu, ulegając totalnie całej przyjemności, jaka ogarniała jego ciało pod wpływem ust i dłoni Satoru. Gdy poczuł, że ten zaczyna go dotykać językiem w nabrzmiałego sutka, znów chciał jęknąć, czego tym razem nie zatrzymał, a wręcz wypchnął tors do przodu z bezsilności wobec gorących doznań. Ale niedługo potem oderwał od siebie chłopaka, po czym wpił się w jego wargi, a wraz z tym zaczął mu rozpinać spodnie, żeby następnie wsunąć dłoń pod ich spód. Gojo aż przesunął dłoń gdzieś na potylicę niższego, pogłębiając pocałunek aż do miłości francuskiej oraz także włożył swoją rękę w spodnie, aby trochę poprowadzić przyjaciela, jak ten ma poruszać dłonią, a przy tym sam rozgrzewał już biodra...

Nagle Geto znów przerwał wszystko, ale tylko po to, aby zachłannie ściągnąć z jasnowłosego koszulkę, a następnie przysunąć język do szyi wyższego i przejechać nim we wszystkie strony od obojczyków Satoru aż do spiętego podbrzusza, czym budził prawdziwy podziw u przyjaciela, bo podobało mu się to bardzo... Szczególnie, że miał wtedy widok na seksowne plecy śniadoskórego, które same prosiły się o jakieś ślady...

- Musimy iść do łazienki... - wydyszał z podnieceniem brunet, odsuwając język od wyższego - Wiem, gdzie tam jest lubrykant...
- Nie chcesz na ślinę? - spojrzał na niego, unosząc wrednie kąciki ust.
- Na ślinę to cię stary robił... - warknął, marszcząc brwi, po czym wstał i poszedł.
- Zaczekaj, Suguru... - zaśmiał się, idąc za niższym.

Dwójka szybko trafiła do właściwego pokoju, w którym dominowała czerń, co tylko dodawało mu prestiżu. Brunet natychmiast podbiegł do jednej z szafek, gdzie zaczął gorączkowo szukać, a przy okazji wszystko z niej wyrzucał. Wreszcie znalazł. Wraz ze skarbem przeszedł do pralki, na którą pośpiesznie wskoczył, po czym ułożył się jakoś w miarę komfortowo, maksymalnie rozchylając nogi. Już chciał nakładać płyn, kiedy Gojo rzekł:

- Mogę ja to zrobić?
- Jaka to różnica? - westchnął Suguru, patrząc na wyższego z wyrzutem.
- Wiesz... Tak chyba wypada... - uśmiechnął się niewinnie.
- Rób to szybko, pajacu...

Satoru wyglądał na rozluźnionego, ale w środku świadomość tej czynności trochę go stresowała, a raczej zwyczajnie się tym przejmował. Sam nie wiedział czy bardziej go to ekscytowało, czy denerwowało... Wprawdzie to nie był pierwszy raz kiedy miał komuś wkładać palce, ale nigdy nie robił tego z chłopakiem. Nie wiedział jak Geto zareaguje ani czy sam on sobie z tym poradzi tak, żeby niczego nie spieprzyć... Ale już zaczął, więc musiał to poprowadzić dalej, licząc na udane zakończenie...

Także Gojo sprawnie rozlał lubrykant na palce, po czym złapał bruneta gdzieś w biodrze, a następnie zaczął powoli wsuwać jeden palec... Geto drgnął, czując w sobie ciało obce pierwszy raz, przez co nawet serce zaczęło mu bić ciut mocniej ze stresu, chociaż szybko się uspokoił, bo czynność nie bolała ani nic, a wręcz... Była całkiem przyjemna. Powoli opuszczał powieki, odprężając się przy przyjemnym ruchu, lecz zaraz zaczęło być ciaśniej, a on czuł ciało obce głębiej niż wcześniej... Nagle odchylił głowę do tyłu, niepowstrzymanie wydając z siebie stęknięcie, gdy palce w nim przeszły na inny, intensywniejszy tryb, co także uderzyło w jego podniecenie, jakie cały czas rosło...

- Kurwa, Satoru... - warknął brunet, wchodząc w rytm, przy czym marszczył brwi pod wpływem mocnych doznań - Jak długie masz te jebane palce?
- To jeszcze nic... - zaśmiał się cicho - Zaraz poczujesz coś długiego i dużego...
- Mam nadzieję, że wtedy nikt do mnie już nie zadzwoni...
- I tak zostawiłeś telefon w salonie. Nie masz wyjścia, musisz się skupić tylko na mnie, Suguru...
- Wyruchaj mnie tak, żebym potem nie mógł siedzieć...
- Nie no, nie zrobię tego mojemu najlepszemu przyjacielowi... - zaśmiał się - A co wtedy powiesz swojej troskliwej mamie? - nawiązywał do wcześniejszego telefonu i do całokształtu.
- Jak to co? - sam się uśmiechnął, patrząc na wyższego, kiedy ten wyciągał z niego palce - Że mnie ten okropny Gojo wyruchał...
- Och, niegrzeczny Geto... - odwzajemnił wymownym uśmiechem.
- To daj mi klapsa, jeśli taki niegrzeczny jestem - wciąż unosił kąciki ust, z zaangażowaniem zsuwając z wyższego spodnie wraz z bielizną.
- Narazie dam ci dojść... A do klapsów też jeszcze dojdziemy...
- Może ja od klapsów dojdę? - spojrzał na niego kokieteryjnie, specjalnie ustawiając się tak, aby Gojo miał lepsze wejście.
- Ale z ciebie się gej robi, Suguru... - pokręcił głową z pobłażliwym uśmiechem, po czym szybkim ruchem wszedł w bruneta, na co aż westchnął, nieco mrużąc oczy.

Za to Geto odchylił głowę do tyłu, krzywiąc twarz, a przy tym jęknął niewyraźnie, może nawet bardziej warknął oraz objął Gojo nogami i rękoma na barku i łopatce. Ale ten oparł się jedną ręką o pralkę, za to drugą przytrzymał śniadoskórego też gdzieś w okolicy łopatki, a może trochę niżej...

Satoru zaczął stosunek od delikatnych ruchów, które Suguru bez problemu znosił, czując zaledwie lekkie tarcie, ale niezbyt ekscytujące, chociaż była to kontynuacja jego pierwszej reakcji. Ciało może trochę drżało, prowadzone przez iskry podniecenia, pod wpływem czego sam chciał uczestniczyć w akompaniamencie niespokojnych oddechów, więc powoli gonił za przyjacielem, który z kolei niezbyt się śpieszył, oszczędzając siły na to, co jeszcze miał zamiar zrobić... Ale było to dość monotonne, dlatego w miarę czasu Gojo nieznacznie przyśpieszył, także bardziej przykładając się do ogólnego ruchu ciała, a wtedy już sam drgnął, wydając z siebie niepewny stęk. Jednak Geto złapał go mocniej, czując więcej, aż przygryzł wargę... Od tej pory obydwaj zaczęli się bardziej angażować, ocierając napalone ciała o siebie, które pragnęły siebie coraz bardziej... Nie było specjalnie szybko, za to dość intensywnie, przez co już teraz brunet i jasnowłosy wydawali z siebie niepowstrzymane, nagłe odgłosy rozkoszy, przy których odchylali głowy lub dostawali nagłych drgawek. To wszystko z kolei prowadziło ich coraz bliżej, a oni nawet nie zauważyli, kiedy tempo stosunku nabrało imponującej prędkości...

Suguru pośpiesznie przesunął drugą rękę na gorące plecy kochanka, poruszając ciałem niczym dzika, nieujarzmiona fala, zgodnie z szaleństwem, w jakim poruszał się Satoru. Przy tym wykrzywiał twarz bezbronnie, ledwo otwierając oczy, które dawno zalewał gorący strumień wypieków przy jego żywym, erotycznym śpiewie, przy którym zmysły bladoskórego wariowały i sam przestał się hamować. Był już tak podniecony, że prawie wrzał z czerwoności...

Na zmianę stękali, wzdychali lub coś wyjękiwali, czując siebie nawzajem, a przy tym napinali drżące mięśnie... Wręcz pot zaczął im skapywać, na co nie zwracali teraz uwagi, oczarowani ciężkimi doznaniami, co okazywali marszczeniem brwi i odrętwieniem powiek, przy nie domykających się ustach przez te wszystkie dźwięki, jakie wydawali lub od zwykłej próby złapania oddechu. Teraz było tam tak gorąco, że zaparowały wszystkie lustra...

Nagle Gojo jeszcze pogłębił efektywność swoich bioder, na co aż przeklnął pod nosem przy kolejnym stęknięciu i zacisnął dłoń w pięść, za to drugą nieco zadrapał Geto. Ale brunet wcale nie był lepszy, wszak on wręcz wygiął się w łuk, wbijając w plecy Satoru sztuczne paznokcie, którymi ostro zjechał po jego skórze, a wraz z tym te niespodziewanie mu odpadły, kiedy wyższy zasyczał, prawdopodobnie z bólu... Jednak to wszystko niemal zniknęło, gdy w nich dwóch uderzyła ta obezwładniająca energia, brutalnie skacząca po ich podbrzuszach i coraz niżej... Nagle obydwaj wrzasnęli na jednym oddechu:

- Ja pierdoleee!!! - wraz z tym doszli, uwalniając się z wszelkich blokad cielesnych, co przeszło po ich ciałach głębokim echem, aż gwałtownie odchylili głowy do tyłu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top