III
Rano Shoko obudziła się w wyraźnie ciepłym łóżku, obejmując niesamowicie wygodną pościel. Lecz po chwili poklepała ową poduszkę, otwierając leniwie oczy, a wtedy szybko zrozumiała, że jej ręka w najlepsze leży sobie pod białą koszulką Geto. Z kolei śpiący brunet na luzie obejmował dłonią pierś przyjaciółki, gdzie dzielił ich zaledwie materiał jej górnej piżamy. Za to z drugiej strony także nie narzekała na brak bliskości, wszak ręka Gojo znalazła sobie miejsce na udzie niższej, ale jego uścisk był znacznie mocniejszy niż Geto.
- Ej! - nagle zawołała dziewczyna, marszcząc brwi.
- Co... - wymamrotał zaspany Satoru, przesuwając dłoń bardziej na biodro dziewczyny.
- Coś wam się chyba pomyliło...
- Czemu niby?
- Jeszcze pytasz? - spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie, wszystko w porządku... - nagle odezwał się Suguru z niewinnym uśmiechem, kiedy jeszcze z zamkniętymi oczami wtulił się w tors dziewczyny.
- Geto?- spytała oburzona.
- Nie znam laski z lepszymi cyckami... To nie moja wina, że akurat się przyjaźnimy...
- Jakim cudem jeszcze się nie wyruchaliśmy nawzajem? - zaśmiał się Gojo, powoli wstając do pozycji siedzącej.
- Nie jesteście w moim typie... - westchnęła, odpychając od siebie bruneta, po czym wstała.
Shoko nie miała problemu z tym, żeby przebierać się przed dwójką przyjaciół, dlatego ci już dobrze znali proporcje ciała dziewczyny. Ale ona także wiele razy widziała ich nago i to może dlatego nie mieli wielkiej spiny o wzajemne macanie i tak dalej. Żadne z nich się siebie nie wstydziło, a znali się od przedszkola, więc mieli czas do siebie przywyknąć i obserwować zachodzące w ich ciałach zmiany... Wielu ludzi to szokowało, a najbardziej ich rodziców, ale oni nic sobie z tego nie robili, bo dla nich było to jak najbardziej normalne. Znali też pewne granice, których przekroczyć nie mogli, choćby z samej racji ich głębokiej przyjaźni...
Dziewczyna szybko się ubrała, a dwójka poszła jej śladem, po czym już cała trójka zeszła na dół coś zjeść. Jak zwykle Gojo i Geto okupowali lodówkę, za to Shoko sięgnęła po jedzenie, które nie wymagało trzymania go w tak zimnym miejscu. Potem, kiedy wygłodniałe dzieci jeszcze szukały czegoś do wchłonięcia, szatynka szybko sięgnęła po paczkę papierosów, po czym jednego wyjęła i zapaliła. Za chwilę wypuściła z siebie szary dym, siedząc już na krześle przy wyspie obłożonej czarnym marnurem. Przypominała teraz sfrustrowaną matkę dwójki synów, którzy tylko by robili bałagan... Było w tym trochę prawdy, bo to ona uchodziła za najmądrzejszą w ich trzyosobowej grupie.
Kiedy wreszcie Geto i Gojo się najedli, po czym wszyscy się ogarnęli, mogli już przejść do przygotowań. Shoko szybko przyniosła swój zestaw do paznokci, co natychmiast wzbudziło ekscytację w Satoru, za to Suguru skrzywił twarz:
- Ja pierdole, przecież ja w tym nie wytrzymam... Jak laski mogą z tym chodzić? Przecież to takie niewygodne... - obserwował z lękiem jak przyjaciółka już przygotowuje jego palce.
- Nawet nie założyłeś! - oburzył się Gojo, również obserwując pracę dziewczyny.
- Możesz wybrać sobie kolor... - zaśmiała się szatynka, widząc zrezygnowanie bruneta.
- Ja chcę wybrać! - zawołał Satoru.
- Na pewno! - odpowiedział cynicznie Geto - Pewnie wybierzesz najbardziej chujowy kolor!
- Wcale nie... - spojrzał na niego z wyrzutem, po czym wziął się za oglądanie - Hmm... Weź ten! - podał niższej różowy lakier z brokatem.
- Też mi się podoba... - przyznała.
- A mi nie! - wrzasnął brunet.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - odpowiedział Satoru, po czym zwrócił się do przyjaciółki - Bierz ten lakier!
Suguru długo się opierał, a do tego wiercił rękoma oraz wyrażał najgłębsze niezadowolenie, byle tylko utrudnić pracę. To było niewygodne, to bolało i tak dalej... Mimo wszystko Shoko w końcu przyczepiła mu do paznokci tipsy, po czym je pomalowała najstaranniej jak tylko umiała. I wystarczyła tylko chwila, kiedy Geto poszedł do toalety, a już wrzasnął:
- Jak mam rozpiąć ten jebany rozporek?!
Gojo wybuchnął śmiechem, po czym w imię męskiej solidarności poszedł do przyjaciela, gdzie mu pomógł, chociaż i wtedy nie szczędził mu komentarzy:
- Może jeszcze ci potrzymać, co?
- Wypierdalaj, gadzie - warknął brunet.
- Jakby co, wiesz... Służę pomocą...
- Zaraz nasikam ci do mordy!
Więc Gojo już grzecznie opuścił łazienkę, ale poza nią dalej cisnął bekę, wyobrażając sobie, jak ciężko jeszcze będzie dzisiaj Geto. Jakoś nie było mu go szkoda, szczególnie po tym, jak ten rzucał w niego damską bielizną...
Potem Gojo postanowił, że Shoko zrobi Geto tak skomplikowany makijaż, że ten zajął kilka godzin, zaczynając od pielęgnacji twarzy. O dziwo stan cery bruneta był całkiem dobry, dlatego też nie trzeba było tu spędzić wiele czasu i zaraz przeszli do dalszych kroków. Shoko starannie nałożyła bazę, podkład i tak dalej, aż przeszła do samego centrum makijażu. Chłopak miał ładny, orientalny kształt oka, więc, aby to podkreślić zrobiła mu ładną, czarną kreskę, ale przed tym dodała jeszcze białą kredkę, trochę błysku i różu, a na końcu jeszcze sztuczne rzęsy, co niesamowicie powiększyło oko śniadoskórego. Gdy skończyła jedno oko, nagle coś jej się przypomniała i musiała iść po to do łazienki, zostawiając Geto samego z Gojo.
Jasnowłosy uważnie przyglądał się brunetowi, dostrzegając w nim znaczną różnicę. Ten wyglądał jak nie on... Miał tak mocną tapetę, że prawie stracił wszelkie męskie rysy, za to zyskał przyjemną, kobiecą mimikę. Właściwie zawsze miał ładne proporcje twarzy, ale teraz to już przeginał totalnie...
- Czego się gapisz? - warknął Geto.
- Shoko zrobiła ci zbyt ładny makijaż... - przyznał szczerze - Spodziewałem się, że będziesz wyglądać śmiesznie, a nie jak... - nagle uniósł wrednie kąciki ust.
- No jak kto? - zmarszczył brwi.
- Szmata, która mi obciągnie za trzy dychy.
- Tobie bym nie obciągnął nawet za tysiąc... Zresztą i tak nie umiesz celować w usta...
- Chcesz się założyć?
- Fu, nie!
- No dawaj, Suguru... - śmiał się - Przecież wszyscy wiemy, że w środku wolisz chłopców...
- Aktualnie jestem lesbą, skoro mam być laską...
- Co zrobisz jak cię jakiś typ zacznie rwać?
- Czy wyglądam jak laska, która chce być wyrywana?
- Jak założysz tę seksowną bieliznę, którą ci kupiłem...
- No chyba cię pojebało! Więc jednak miała być dla mnie, frajerze! - zmarszczył brwi, patrząc na wyższego z wyrzutem.
- Gdybym ci powiedział, to byś ze mną nie poszedł... - spojrzał na niego niczym biedny piesek.
- Ty... Ty jesteś jakiś jebnięty!
Gojo jedynie uśmiechał się w stronę przyjaciela, kiedy ten nagle wziął do ręki eyeliner i zaczął szybko rysować po twarzy bladoskórego, co zrobił z trudem, bo ten ciągle mu przeszkadzał.
- No przestań się wiercić! - mówił Geto z niezadowoleniem.
- Pewnie mi jakiegoś kutasa rysujesz, dzbanie...
- Wcale nie... - uśmiechnął się.
Zaraz Satoru obejrzał się w lusterku, a wtedy rozszerzył usta, udające uśmiech i tak spojrzał na niższego:
- Ty chamie... Jednak go namalowałeś!
- Ciesz się, że w ogóle jakiegoś masz...
- Zaraz zobaczysz kutasa jak ci go wsadzę do mordy...
- Taki mały, że nawet nie poczuję...
Tymczasem wróciła Shoko i zaraz wznowiła pracę nad makijażem, co już zajęło jej mniej czasu. W międzyczasie sama się też już powoli szykowała, za to Gojo tylko obserwował z niewinnym uśmiechem, czekając na przesilenie złości Geto, gdy jego usta powoli pokrywały malinowy błyszczyk. Ale ten wytrzymał nawet układanie mu włosów, które finalnie zostały rozpuszczone. Shoko jedynie zrobiła mu niewielkiego koka, żeby jakoś schować grzywkę, która, jak uważała, psuła cały makijaż śniadoskórego.
Nadszedł czas, żeby Suguru się przebrał, czego ten nie chciał za bardzo zrobić. Ale był bezbronny wobec dwójki przyjaciół, która zaczęła go rozbierać bez większego problemu, a nie cofnęli się nawet przed ściągnięciem mu bielizny. Wtedy Gojo podał śniadoskóremu komplet wcześniej zakupionej bielizny, na co brunet powiedział:
- W dupie to mam. Nigdzie nie idę.
- Uuu, Geto nie ma psychy... - śmiał się Gojo.
- Jak ty sobie wyobrażasz, że mam to założyć?!
- Normalnie... Cykasz się?
- Zamknij się!
Po czym Geto pod presją kumpla zaczął zakładać najpierw majtki, których obcisłość od razu wyczuł, a następnie stanik, gdzie Gojo natychmiast zaczął wpychać jakieś skarpetki. Brunet spojrzał na niego jak na idiotę:
- Po chuj mi to?
- Musisz mieć jakieś cycki! - odpowiedział dziecinnie.
- Czemu nie mogę być płaski?
- Sam nie lubisz płaskich...
- Ale ja mogę być...
- Nie marudź, tylko zakładaj resztę!
Suguru westchnął cicho, po czym faktycznie założył czarną sukienkę i buty. Zaraz podszedł do większego lustra w przedpokoju i zaczął się przeglądać:
- No nie mogę - zaśmiał się zdumiony - Ale mam dupę...
- Biedny Suguru... - Gojo pokręcił głową z uśmiechem.
- Co? - spojrzał na niego z wyrzutem.
- Teraz na bank ktoś będzie do ciebie zarywał...
- To mu powiem, że jestem facetem...
- Pijanemu to nie przeszkadza... - zaśmiał się.
- To jestem lesbą!
Mogli tak dyskutować i dyskutować, gdyby nie to, że powoli brakowało im czasu i musieli szybciej się zbierać. Na szczęście Gojo nie wymagał wiele pomocy, bo on faktycznie znalazł przebranie dinozaura, które właśnie zakładał, na co Geto patrzył z politowaniem. Za to Shoko zwyczajnie przebrała się za czarownicę, ale była znacznie ładniejsza od typowej czarownicy, co zresztą przyjaciele cały czas potwierdzali. Mimo, że nigdy by nie zaczynali podrywać szatynki, to z dumą przy niej chodzili, wiedząc jaka ona jest atrakcyjna. Zawsze miała powodzenie, ale niestety była zbyt inteligentna, dlatego taką trudność sprawiało jej znalezienie chłopaka. Również przez to, że Suguru i Satoru lubili robić sceny zazdrości, jakby Shoko miała ich zdradzać z jakimś frajerem...
Wreszcie wyszli, chociaż Gojo miał mały problem ze względu na wielką głowę swojego stroju. Mimo to jakoś dał radę. A pora była już zdecydowanie bliższa nocy niż dnia, stąd też załapali się na niesamowicie urokliwą porę. Niebo mieszało kolorem pomarańczowym z różowym, tworząc z nich niesamowite obłoki. Do tego powietrze miało swój wyjątkowo tropikalny klimat, który przyjemnie działał na skórę. Taka pogoda idealnie pasowała do wypadu trójki przyjaciół, którzy z przyjaznymi uśmiechami szli przez ulice miasta.
Jakiś czas później w końcu dotarli do sali, w której odbywał się bal szkolny. Miejsce było pełne przebranych nastolatków, a jeden strój był wymyślniejszy od drugiego. Każdy chciał zabłysnąć, to oczywiste, ale Gojo nie miał za bardzo takich ambicji. Jemu zależało na dobrej zabawie, a wyjątkowo dzisiaj także na ośmieszaniu swojego najlepszego przyjaciela, którego ruchy niezbyt pasowały do opisu gracji i elegancji. Zamiast tego brunet szedł drętwo, a na twarzy miał wypisaną frustrację.
- Hej, jak się bawisz, Suguru? - zapytał dinozaur, za którym krył się szyderczy uśmiech Gojo.
- Czemu te gacie są takie niewygodne? - warknął śniadoskóry, krzywiąc się - I strasznie mnie drapie...
- To pewnie ta koronka - zaśmiał się.
- Więcej jej niż samych majtek... I jeszcze ten zjebany sznurek zamiast normalnego materiału...
- Nigdy nie widziałeś, żeby laski takie nosiły? - spytał wrednie.
- To co innego jak sam muszę to nosić!
- No, przyzwyczajaj się... - niespodziewanie klepnął go w pośladek, na co ten aż drgnął, patrząc na przyjaciela ze zdumieniem przy zmarszczeniu brwi - Bo chyba niektórzy już szykują na ciebie bajerę, Suguru...
Brunet zmienił wyraz twarzy na pytający, ale Gojo już gdzieś odszedł, zawołany przez jakichś znajomych, którzy z podziwem obserwowali naczelnego pajaca w szkole. Szybko go porwali, a Shoko także zniknęła nie wiadomo gdzie, więc Geto został sam. Nieco zmieszany postanowił zacząć zabawę od wypicia czegoś, czując się zdradzony przez przyjaciół, a szczególnie Satoru. Lecz wiedział, że chłopak zrobił to specjalnie, aby utrudnić niższemu wykonanie zadania, a przy tym zwyczajnie miał polewkę... Ale szatynka też nie lepsza. Ona też właśnie sobie tańczyła w najlepsze, nieważne czy z dziewczyną, czy chłopakiem, ważne, żeby być w ruchu... No fakt, w ciemnej sali, ozdobionej wieloma światłami leciała całkiem dobra muzyka, do której każdy mógł się bujać, ale to nie zmienia tego, że zarówno Gojo jak i Shoko zostawili swoją najlepszą psiapsi na pastwę losu, a tak dokładnie na pastwę chłopaków z szalejącymi hormonami. Tym gorzej, że niektórzy nie do końca gustowali w dziewczynach, więc płeć Geto nie robiła większej różnicy, ale on przebrany za kobietę wzbudzał we wszystkich zachwyt, aż niektórzy nie poznawali go. Tym bardziej, że teraz pachniał jakimiś słodkimi perfumami, co tylko dodawało mu uroku i którymi wreszcie przyciągnął pierwszego kandydata na romanse.
- Co za niesamowite nogi! - przyznał jakiś chłopak, lubieżnie błądząc po całym ciele bruneta.
- Kurwa, to ja, Geto! - warknął, kiedy skończył pić.
- Suguru? - po czym wybuchnął śmiechem - O kurde... Wyglądasz totalnie jak laska... Cycki pewnie wypchane, ale dupa to raczej naturalna...
- Spierdalaj.
- Cóż... - uśmiechnął się - Jesteś tak cholernie seksowny, że chyba nawet mógłbym dla ciebie zmienić orientację...
- A ja nie szukam chłopaka - wyśmiał go cynicznie - Właściwie to sam bym wyrwał jakąś laskę, ale w tych ciuchach to... - westchnął - ciężko...
- To powodzenia - posłał w jego stronę wymowny uśmiech - Ale jakby co, wiesz, gdzie mnie szukać...
Brunet tylko przewrócił oczami, widząc znajomego, któremu prawie ślina ściekała na widok chłopaka przebranego za niesamowicie atrakcyjną dziewczynę. Strasznie go to drażniło, bo wcale nie miał ochoty się w to bawić, a przynajmniej nie w flirtowanie z jakimiś debilami... Wprawdzie zauważył też znaczące spojrzenia i uśmiechy płci pięknej, ale te z kolei były zbyt nieśmiałe, aby podejść, a Suguru miał zbyt ciasto, aby mógł swobodnie zainicjować rozmowę. Normalnie by to zrobił, ale teraz nie dało rady...
Nagle nie wiadomo skąd, obok niego stanął rozbawiony Gojo, który trzymał w rękach dwa czerwone kubki z pomarańczowym napojem. Już miał na sobie normalne ciuchy.
- Masz to, wariacie - jasnowłosy odezwał się w charakterystyczny, konspiracyjny sposób.
- Co to? - spojrzał na niego z wyrzutem.
- Oj, przestań się złościć... Przecież wiesz co to... Pij zanim podejdzie jakiś stary zgred i się skapnie...
Suguru powąchał zawartość kubeczka, po czym faktycznie się napił, a wraz z tym skrzywił twarz.
- Co takie słabe... - po czym wziął kolejnego łyka.
- To na początek... - zaśmiał się - Zaraz ogarną coś lepszego, ale wiesz... - przyłożył palec do ust - Cichosza...
- Masz mnie za kogoś takiego? - spojrzał na niego z oburzeniem.
- Spadaj, Satoru! To moja laska! - nagle zawołał jakiś kolejny typ podchodzący w ich stronę.
Gojo z niewinnym uśmiechem spojrzał na chłopaka, za to Geto znów dostał ataku zażenowania. Ledwo spojrzał na kolejnego kandydata, a już złapał się za czoło, czując zmęczenie tym wszystkim. Zaczął nawet współczuć tym wszystkim dziewczynom, do których wcześniej sam podnijał bez większego powodu tylko dlatego, że mu się podobały...
- Twoja laska? - zaśmiał się jasnowłosy, stojąc pewnie - Gdzieś jest podpisane, że to akurat twoja laska?
- Pierwszy na nią spojrzałem! - oburzył się drugi.
- A może woli mnie?
- Ciebie? - wyśmiał go - Co niby ty masz, czego ja nie mam?
- Jej numer - odpowiedział dumnie. - Najlepiej sami ją spytajmy... - spojrzał na przyjaciela - Kogo z nas wolisz, SUGURU?
Wtedy chłopak otworzył szerzej oczy, zaczynając rozumieć, że właśnie próbował walczyć o kogoś tej samej płci. Był tym faktem tak zmieszany, że po prostu odszedł bez słowa. Gojo znów spojrzał na bruneta, a za chwilę obydwaj wybuchnęli śmiechem, który był coraz to głębszy, ilekroć na siebie patrzyli. Dostali niesamowitej głupawki, przez którą stracili zupełnie poczucie czasu i miejsca. Aż do momentu, kiedy razem z Shoko dołączyli do reszty zamieszanej w ten alkoholowy interes. Cała grupa siedziała sobie gdzieś w miarę bezpiecznym miejscu, chociaż ciężko to tak nazwać... W każdym razie pojawienie się tam nauczycieli było mało prawdopodobne, wszak ci pilnowali uczniów na sali, a nie gdzieś na dachu szkoły, bo właśnie tam teraz siedziało parę osób.
Wszyscy pozajmowali jakieś ciekawe miejsca, z których obserwowali niesamowite zmiany zachodzące na niebie, przy czym solidarnie podawali sobie różne butelki. Niektórzy zdążyli już odejść na bok, aby oddać się miłosnym czułościom, a tak naprawdę po prostu całowali się. Reszta jednak żywo reagowała na to gwizdaniem lub innymi odgłosami, w tym także Gojo. Za to Geto tylko siedział przy nim i oczekiwał końca, czując jak bielizna wyraźnie wpija mu się w skórę, nie mówiąc już o tym, że sam makijaż był niewygodny. Znaczy zdążył przywyknąć, a jednocześnie czuł pewien dyskomfort i lęk, że zaraz się rozmaże, a nie miał zamiaru wyglądać jak klaun... Z Kolei Shoko opierała głowę o tors najwyższego z trójki, bo tam było jej wygodnie, a z braku mocnej głowy powoli czuła w sobie procenty...
W pewnym momencie ktoś pijany wpadł na jakże mądry pomysł, że będzie mówił innym, żeby ktoś się z kimś przelizał, na co większość osób wyraziła zgodę... Także teraz można było usłyszeć charakterystyczne dźwięki ocierających się warg i języków. W tym czasie Geto próbował nie patrzeć, by uniknąć ewentualnej reakcji ciała na tę jakże przyjemną grę. Aby zająć sobie czas, postanowił otworzyć puszkę piwa, chociaż z tipsami nie było to tak łatwe, kiedy nagle usłyszał:
- Gojo, przeliż się z Geto!
W tym samym momencie tips pękł, trafiając prosto w twarz jego przyjaciela, na co ten zawołał z wyrzutem:
- Mogłeś po prostu powiedzieć, że nie chcesz, a nie strzelasz we mnie tym czymś!
- Kurwa! - wrzasnął, otwierając szeroko oczy - Złamałem paznokcia...
- Chyba za słabo przykleiłam... - uznała Shoko.
- To nic! - niemal wyśpiewała jakaś dziewczyna z z uroczym uśmiechem - Mi się tyle razy łamały, że nie zliczę tego...
- Skoro nie z Geto... - znowu temat zszedł na grę - to z Shoko!
Wtedy wszyscy, prawie wszyscy, zaczęli ich dopingować, jakby była to najbardziej pożądana scena dzisiaj. Dwójka spojrzała na siebie z lekkimi uśmiechami, na co Gojo wzruszył ramionami, po czym zbliżyli się do siebie i faktycznie... doszło do pocałunku. Z tym, że ta para miała największe grono wielbicieli, do tego bili im brawa i wołali. Tymczasem Gojo delikatnie obejmował policzek dziewczyny, kiedy ona trzymała dłoń gdzieś na jego boku, w trakcie ich namiętnej rozmowy języków. Nie wyglądali na zestresowanych, a wręcz doskonale grali niczym aktorzy, dostarczając tym rozrywki reszcie zgromadzonych.
Suguru w tym czasie nerwowo popijał piwo, które jakimś cudem otworzył, chociaż połamany paznokieć odpadł mu już totalnie. Jeszcze rosła w nim frustracja, bo tego wieczoru był wyjątkowo spięty i nieswój, a zwykle to on razem z Gojo rozkręcali imprezy. Ale teraz te okropne ciuchy go ograniczały, nie dając za bardzo możliwości robienia czegokolwiek. Całe szczęście pomógł mu alkohol i wkrótce się rozluźnił, tracąc te całą nerwowość i tak dalej... Tylko, że zaraz się okazało, że bal już dobiega końca, co oznaczało, że muszą się zbierać...
Wszyscy się rozeszli, jakimś cudem nie dając się złapać nauczycielom. Geto, Gojo i Shoko także wyszli już na zewnątrz, kiedy do szatynki zadzwonił telefon. Nieco zaskoczona, pośpiesznie odebrała, a wtedy usłyszała głos matki:
- Ieiri, co to za bałagan?! Gdzie ty w ogóle jesteś?!
- Ja... - zaczęła niepewnie - Spokojnie, mamo... Przecież dzisiaj była impreza w szkole... Szykowałam się i zapomniałam posprzątać...
- Czy ty jesteś pijana, młoda damo?!
- Nie! Po prostu jestem zmęczona już i w ogóle...
- Znowu gdzieś wychodzisz z tymi dwoma i to się źle kończy! Chyba zabronię ci się z nimi spotykać!
- Mamo! To moi przyjaciele! - zmarszczyła brwi.
Tymczasem Suguru i Satoru spoglądali na siebie, czując z przyjaciółką napływający stres. Było, lekko mówiąc, niedobrze... W końcu szatynka skończyła rozmowę, po czym usiadła na najbliższym murku i zwyczajnie... rozpłakała się. Zaskoczeni chłopcy natychmiast usiedli przy niej, zaczynając delikatnie ją gładzić po plecach. Ta za chwilę wtuliła się w Gojo, bo było jej tak łatwiej, a ten od razu ją w siebie wtulił. Za to brunet dalej kontynuował, przesuwając jak najczulej dłoń po ramieniu szatynki.
- Mam już jej dość... - wymamrotała Shoko, kiedy jej łzy moczyły koszulkę Satoru.
- Co się stało? - spytał jasnowłosy.
- Przyjadą po mnie, ale to nie przez to mi źle... Ona zaczęła mówić o was źle i że zabroni mi się z wami spotykać...
- Nie może! - zaprotestował.
- No właśnie! - dodał Geto - Kto będzie nas ogarniał, gdy przesadzimy?
- Albo kto doradzi Suguru w wyborze seksownej bielizny... - drugi powiedział całkiem poważnie.
- Satoru... - warknął brunet, spoglądając na przyjaciela.
- No co? Dziewczyny się na tym bardziej znają...
- Wiesz, że nie o to chodzi, zjebie!
- Dziękuję wam... - nagle wyszła z objęć najwyższego, po czym z uśmiechem złapała ich gdzieś za łopatki i przyciągnęła do siebie - Jesteście najlepszymi przyjaciółki, jakich mogłam mieć... Będę się z wami spotykać nawet, jeśli mi tego zabroni...
- A ty jesteś naszą małą Shoko i będziemy z tobą na dobre i złe - wyszeptał Gojo już naprawdę na serio, wtulając się w dziewczynę.
Geto nic nie powiedział, ale zgadzał się z wyższym, a szatynka to czuła. Czuła się dobrze i bezpiecznie przy dwójce, chociaż to oni uchodzili za tych nieodpowiedzialnych i szalonych...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top