plants
Dziewczyny siedziały na zapleczu. Za oknem wciąż było ciemno.
ㅡ Twoja matka się pewnie wystraszyła ㅡ powiedziała Vivian ponownie zaciagając się dymem papierosowym. Jiwoo zaśmiała się na wyobrażenie wystraszonej miny matki, której niestety nie miała okazji widzieć przez worek założony na jej głowę. Szczerze nienawidziła swojej matki.
ㅡ Kiedy przestaniesz porywać grzeszników? ㅡ znudzona Haseul zapytała różowowłosą dziewczynę.
ㅡ Prawdopodobnie nigdy i będziesz na mnie skazana całą swoją wieczność ㅡ odpowiedziała Vivian.
Jiwoo słysząc to poczuła się dziwnie, ale komfortowo. Jednak nurtowało ją wiele pytań.
ㅡ Kim właściwie jesteś? ㅡ zapytała Jiwoo.
ㅡ Vivian? Vivian jest zwyczajną licealistką ㅡ powiedziała Haseul z uśmiechem.
ㅡ od 1865 roku.
Nagle zapadła głucha cisza pomiędzy dziewczynami.
ㅡ To ja może pójdę podlać roślinki ㅡ rzekła Haseul, pochwyciła konewkę i skierowała do parapetu wypełnionego roślinami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top