Rozdział 3
1 lipca 2008
Obudziły ją promyki słońca, przetarła oczy i spojrzała na zegarek na którym widniała godzina 6:58. Wstała i wykonała swoje wszystkie poranne czynności usiadła na łóżku i rozmyślała o wczorajszym dniu „ Przesadziłam jak mogłam się tak zachować muszę ich przeprosić. Czasem powinnam się ugryźć w język zanim coś powiem." Wzięła grzebień i usiadła przy dużym lustrze rozczesując swoje długie włosy. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
- Sakura schodź mamy gości na śniadaniu.
- Jeśli się nie mylę. To Ino ze swym narzeczonym.
- Tak. Z chodź już kochanie.
- Spokojnie chyba nie uciekną – dziewczyna powoli wygramoliła się z pokoju. Zeszły na dół.
- Śniadanie dzisiaj w ogrodzie córeczko jest taka piękna pogoda. Ja już jadłam więc nie dojdę do was. – odpowiedziała kobieta i wyszła. Różowowłosa jeszcze chwile stała, ale pochwali uśmiechnęła się promieniście i weszła do ogrodu. Zauważyła jak Ino karmi bruneta. Prawie co nie wybuchnęła śmiechem. Wyglądało to tak jakby chłopak był upośledzony, ale znów przybrała postawę kobiety uśmiechniętej i opanowanej. Podeszła do stołu.
- Dzień..... Dzień dobry – ledwo co powstrzymała śmiech, chłopak zauważył to i natychmiastowo sam zaczął szykować sobie jedzenie.
- Nie wiem czy taki dobry jeśli zamierzasz zachowywać się tak jak wczoraj – odparła zła blondynka. Sasuke nie odpowiedział za to posłał jej jeden z jego rozbrajających uśmiechów.
- Za ... wczoraj chciałam przeprosić to. Zawsze tak mam. Jedyny lek na to są te dzieciaki. Jeszcze raz przepraszam . Pod wpływem złości zawsze mówię co mi na język wpadnie. – uśmiechnęła się – mam nadzieję Ino, że nie obraziłaś się tymi uwagami z wczoraj ja tak nie uważam – zrobiła krzyżyk na prawej ręce co również nie umyło uwadze bruneta. Zaśmiał się.
- Masz naprawdę duże poczucie humoru – powiedział.
- Tak, a to czemu – chłopak nic nie powiedział tylko pokazał jej krzyżyk. Ona na to odwróciła od razu twarz szybko zmieniając temat – Więc kiedy ślub.
- Jeszcze nie mamy ustalonej dokładnie daty.
- Aha rozumiem no cóż...... – nie skończyła bo do ogródka wbiegł listonosz.
- Panienka Sakura.
- Tak. Co tym razem.
- Paczka polecona – dziewczyna podpisała i wzięła pakunek. –Do widzenia i życzę miłego dnia.
- Dziękuję i nawzajem. – dziewczyna odłożyła pakunek obok na stoliku. I spojrzała na swych gości, którzy spoglądali na nią - Coś się stało.
- Nie otworzysz – zapytała blondynka.
- Jak chcesz to otwórz – powiedziała podając jej pakunek. Ta nie czekając dłużej rozerwała pudełko na strzępy. Dziewczyna pisnęła z zachwytu, gdy zobaczyła zawartość pudełka. Wyciągła ją. Sakura zakrztusiła się kanapką, Sasuke wyszczerzył oczy. W środku była króciutka sukienka ledwo zakrywała by tyłek dziewczyny do tego z bardzo dużym dekoltem i bez pleców. Kolor różowy. Już wiadomo dlaczego blondynce się tak podoba nie dość, że skąpa to jeszcze jej ulubiony kolor.
- O, bilecik.
- Daj – powiedziała różowowłosa.
- Poczekaj przeczytamy na głos – zielonooka nie wyrywała jej nie obchodziła ją zawartość listu najbardziej interesowało ją kto przesłał jej takie odzienie. Blondynka się skupiła poczym zaczęła.
„Kochana Sakuro!
Moje serce biję dla Ciebie
Moje zmysły grają dla Ciebie
Swoją duszę oddam za Ciebie
Tyś jest Mną, a Ja Tobą!
Zostań Moją
Wielbiciel"
- O Boże, ale romantyk – zaśmiała się blondynka – Nie wiesz kto to jest?
-Niestety nie, ale gdybym wiedziała to bym mu nieźle nagadała. Kto widział, aby coś takiego dawać kobiecie. – westchnęła cicho.
- Może ją przymierzysz – powiedział brunet popijając herbatę. Dwie pary oczu spojrzał na niego. Jedne złością, a drugie z niewiarygodnością.
- Chyba żartujesz. Ja mam w tym wyjść. Wasze nie doczekanie.
- Co to za różnica, teraz też masz sukienkę. – powiedział spoglądając na nią.
- Taka w tym różnica, że jest o wiele krótsza.
- Ja bym w tym wyszła – powiedziała blondynka z uśmieszkiem co wkurzyło różowowłosą.
- Wyszła byś w tym do ludzi. – ta tylko pokiwała twierdząco – Wiesz co by sobie o Tobie pomyśleli.
- A co obchodzi kogoś co o Tobie myślą, bądź tym kim chcesz, a nie upodabniaj się do ludzi, którzy się szanują.
- Ja jestem tym kim chcę. I nie mam zamiaru tego ubierać. Koniec kropka.
- Sakura –usłyszeli głos matki dziewczyny.
- Słucham?
- Kimi chcę z Tobą porozmawiać .
- Ok. To niech przyjdzie tutaj na śniadanie – dziewczynka po pięciu minutach już biegła do różowowłosej – Witaj Kimi.
- Dzień dobry Panienko Sakuro.
- Ile razy ci mówiłam, abyś mówiła mi Sakura.
- Tysiąc. – dziewczynka odwróciła się do gości i zarumieniła się nachyliła się nad uchem zielonookiej i zepchnęła jej – Kim jest ten przystojniak?
- Oh Kimi – zaśmiała się – Kimi to jest Ino moja przyjaciółka, a To jej narzeczony Sasuke.
- Pamiętasz. Myślałem, że od razu wykreślisz mnie z listy.
- A chcesz tego?
- Zależy z której – dziewczyna spojrzała na niego pytająco.
- Nie wiem o co ci chodzi?
- Może kiedyś się dowiesz – uśmiechnął się – Kimi powiedz mi co się robi jeżeli otrzymuje się prezenty.
- Przyjmuje się je.
- No właśnie, a Sakura dostała prezent. Sukienkę i nawet nie chcę jej przymierzyć.
- Dlaczego, dlaczego proszę przymierz – zrobiła maślane oczka, różowowłosa po raz kolejny zakrztusiła się poczym spojrzała złowrogo na chłopaka.
- To jest wykorzystywanie dziecka. – przeniosła wzrok na dziewczynkę, która zajadała kolejny naleśnik – Kimi oni chcą zobaczyć jak ja w tej sukience wyglądam i się dranie posługują tobą. Nie słuchaj ich ta sukienka nie jest odpowiednia do niczego.
- No proszę, proszę. A pamiętasz jak kryłam Cię przed panem Neji – różowowłosa od razu spaliła buraka co nie obeszło uwadze jej towarzyszy.
- Może nam o tym opowiesz.
- O nie Kimi nie waż się.
- Ale..... no więc.....
- Kimi to...
- Ale wy jesteście piękną parą.
- Masz chłopaka – zapytał brunet
- A jednak nasza grzeczna Sakurcia ma swe grzeszki.
- Cicho! –krzyknęła wstając ze stołu – Neji nie jest moim chłopakiem tylko przyjacielem. Wystarczy. Temat zakończony.
- Wierzysz w przyjaźń między mężczyzną, a kobietą. – zapytał czarnooki.
- Tak, wierze. Wiem oczywiście, że wy nie wierzycie, bo dla was zawsze kończy się jednym. O kurczę. Zaraz przyjdę oblałam się sokiem – dziewczyna wyszła. Nie wiedząc co zrobiła. Zostawiła samą dziewczynkę z parą.
- Może teraz nam powiesz jak je nie ma – powiedziała blondynka.
- No więc – nachyliła się nad stołem – Ja, Panienka Sakura i Hinata bawiłyśmy się z dzieciakami. Neji to brat Hinaty miał przyjść nam pomóc przy robieniu grilla, ale nie przychodził, więc panienka Sakura sama się wzięła do roboty. Po jakiś dwudziestu minutach wkurzona walnęła o grilla i cały węgiel wysypała się na nią. Była cała czarna. Powiedziała, że musi iść się uporządkować, ale dodała, że jak przyjdzie Neji to sobie z nimi poważnie pogada. No i ja to źle zrozumiałam. Więc jak przyszedł Neji. Powiedziałam mu, że panienka Sakura czeka na niego w pokoju. No i on tam poszedł, a ja z nim. Chciał mieć wsparcie jak to mówił. Zapukaliśmy, ale nikt nie odpowiedział wiedz weszliśmy do pokoju. Neji położył się na łóżku, a ja poszłam na balkon. I wtedy – zatrzymała się spoglądając na zaciekawione twarze słuchacze zachichotała poczym ciągła dalej – otworzyły się drzwi do łazienki, a z nich wyszła panienka Sakurcia obwinięta w samym ręczniku. Neji był czerwony jak burak i cały czas gapił się na paniennke, bo miała bardzo krótki ręcznik. Ona jak się odwróciła to prawie co jej on nie spadł. Krzyknęła i wtedy ja wparowałam zaczęłam bić poduszką Neij'ego, aby się otrząsnął, a w tym czasie panienka wzięła ubrania i wróciła do łazienki. Oczywiście gdy Sakura wyszła z ubikacji Neji dalej leżał na łóżku wpatrzony w nią. Stali tak chyba z półgodziny gapiąc się na siebie. Później dopiero Neji przeprosił i postanowili o tym zapomnieć, ale od tego momentu jeszcze częściej się spotykają. Mówią, że to tylko przyjaźń, ale mi się wydaję, że wtedy w pokoju Amor wybił swoją strzałę w ich serca..... Jutro przyjdzie nas odwiedzić.
- Kimi powiedziałaś, tak ?– rozniósł się krzyk różowowłosej.
- Tak, ale ja i tak już lecę – poczym pobiegła do innych dzieci.
- Yyy to co wam powiedziała to ten no... więc..może eh
- Ręcznik – zaśmiał się brunet – Nieźle musiało to wyglądać, ale jeżeli wyszłaś w samym ręczniku to czy coś się stanie jeżeli nam się pokażesz w tym? – powiedział kładąc do jej rąk materiał.
- Niby nic, ale tamto to był przypadek, a o tym już wam coś mówiłam. A i tak teraz już się przebrałam w inne ciuchy.
- Więc jest szansa, że mi się pokażesz ... znaczy nam. – uśmiechnął się tajemniczo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top