BoruSara część. 1
Była piękna noc, gdy po 4 letniej przerwie pojawiła się młoda Uchiha w Konoha. Jej włosy, które teraz sięgały za jej pośladki, były związane w wysokiego kucyka. Na ciele dziewczyny znajdował się czarny, skórzany kombinezon który uwydatniał jej kobiece krągłości. Na lewym udzie była przymocowana opaska, a na prawej nodze był umocowany kunai. Tradycyjnie na nosie, były umieszczone krwisto-czerwone okulary, a w prawej dziurce nosa znajdował się czarny kolczyk. Brunetka była bardzo wysportowana, co było widać gdy tylko spojrzało się na jej lekko wyrzeźbiony brzuch. Przez ten cały czas kobieta szkoliła się i uczyła się różnych technik z Suny, dzięki Shikaku wiedziała co mniej-więcej się dzieje w wiosce. Dowiedziała się, że Himawai jest z Inojinem ale to nie było dużym zaskoczeniem, w porównaniu do zaręczenia się Boruto z Chocho. Sarada nie była, ani zła, ani smutna. Była trochę rozczarowana...
Nie dołuj się Sarada, jesteś super laską! Znajdziesz sobie kogoś! A teraz marsz do domu, nie widziałaś jeszcze swojego braciszka!
Kunoichi właśnie przeszła przez bramę Konoha, gdy podbiegła do niej Himawai z notesem.
-Nazwisko, ranga i powód przybycia.
Ale ona wydoroślała, ej ona ma większe piersi niż ja!
Sarada, geny...ona jest córką Hinaty-chan...
-Uchiha, jounin...wróciłam do wioski?!- zaśmiała się czarnooka.
-Saruś-san!- Wykrzyknęła, szczęśliwa Uzumaki i rzuciła się przyjaciółce na szyję.
-Hima...dusisz!- zaśmiała się Uchiha.
-Sorki- speszyła się nastolatka.- To ty! Boruto się tak ucieszy! Miał depreche przez 2 lata, ale Chocho na szczęście wyciągnęła go z depresji i przestał myśleć, o tobie!
To, żeś mnie pocieszyła. Widzisz ten uśmiech? Nie? To jest nad dwie!
-Świetnie! Pogratuluję mu później, słyszałam że się żeni! Ale się ciesze, że kogoś ma!
Sarada, nos ci rośnie! Pranie już na nim babcie wieszają! Dywany na nim trzepią! Dzieci fikołki na nim robią! Uchiha wstyd!!!
-Też się cieszę, pięknie razem wyglądają!
Na pewno, murzynka i białas...
Nie bądź rasistką, tylko dlatego że jesteś zazdrosna!
Pfffff, nie jestem zazdrosna! Na pewno on też ją zdradza z jakąś blond-zdzirą!
-Wierzę na słowo, a teraz przepraszam ale chcę iść do domu. Nie widziałam się jeszcze z moimi rodzicami.
-A tak,tak. Powiem Boruto, że przyjechałaś.
Może nie, lepiej nie. NIE!
-Nieeeee musisz, potem się z nim spotkam.
To się blondi zdziwi...na zawał padnie. Pomyśli, że ducha widzi! Egzorcystów wezwą, bo Boruto opętam.
- Dobra, dobra to ja już cię nie zatrzymuję! Papa kochana.- Granatowo-włosa pomachała Saradzie na pożegnanie, a 21-latka ruszyła w stronę swojego domu.
Rezydencja Uchiha.
Nic się nie zmieniło, wszystko jest takie samo jak kiedyś...
Jak tylko kobieta nacisnęła klamkę od głównych drzwi szmery w pokoju ucichły, a zza ściany wyskoczył niski czterolatek. Jego ciemne włosy były wzięte w kitka, a na czole miał opaskę Konoha.
Już maluch ma opaskę, zdolniacha.
-Kim jesteś? I nie kłam, bo inaczej powiem moim rodzicom!
-A gdzie są rodzice?
-U Hokage, reszta ściśle tajna dla niewtajemniczonych- powiedział dumnie.
-A kto jest wtajemniczony?- zaśmiała się brunetka z postawy brata.
-Tylko klan Uchiha, a że ja mam na nazwisko Uchiha jestem upoważniony do takich ważnych informacji.
Charakterek po mnie! Jeśli siłę też odziedziczył to Konoha będzie miała ciężko...
-A co jeśli ja też jestem Uchiha?
-Tak? A to udowodnij! Pokaż Sharingana! Tata, wujaszek Itachi umieją i rzekomo moja siostrzyczka też, ale jej jeszcze nie widziałem.
-To masz okazję...- szepnęła pod nosem i uaktywniła oczy.- Widzisz, jestem Uchiha. Powiem ci nawet więcej, mam na imię Sarada i to ja jestem twoją siostrzyczką!
-Saruś! Wróciłaś!- chłopczyk podbiegł do siostry i przytulił się do jej nóg. Czarno-włosa podniosła swojego brata i zakręciła się z nim parę razy. - A Sarada, masz dla mnie jakiś prezent?
Taaaaa na 100% rodzina!
-Młody! Cały czar prysł! Oczywiście, że mam! Co by była ze mnie w tedy za siostra?!
-No taka do dupy...
-Ej! Słownictwo, mło...a właśnie jak masz na imię?- zamyśliła się kunochi.
-Ty to jednak do dupy jesteś! Imienia braciszka nie znasz? Saki! Mam na imię Saki Uchiha!
-No przepraszam bardzo, ale ostatni raz to ja cie widziałam w brzuchu jak zgadywaliśmy czy ci kupić różowe farby do pokoju, czy niebieskie! - rodzeństwo wybuchło głośnym śmiechem, nagle po pokoju rozniósł się dźwięk otwierających drzwi, a w progu stanęła ciężarna Sakura.
Ejejejej! O trzecim to ja nie wiedziałam, mamo co za dużo to nie zdrowo...wiesz?
-Sakuś z kim rozma....Sarada!- rodzicielka podbiegła do córki i ją uściskała, tym samym ściskając swojego synka.
-Mamuś, dusisz....
-Przepraszam synku! Po prostu już długo nie widziałam mojej córki! Aleś ty wyrosła! Piersi ci urosły, chyba są większe niż moje!
Mama tylko, o jednym...
-Mamo, nie przy Sakim...
-Spokojnie w akademii już różne rzeczy słyszałem, a i mama ma racje. Masz większe.
Ten dzieciak jest zajebisty!
-Saki....po kim ty to masz?- zaśmiała się młoda Uchiha.
-Po tobie, ale po kim ty to odziedziczyłaś to ja już nie wiem...- westchnął roześmiany Sasuke, w progu domu.
-Tata! Jak to jest, że wy się w ogóle nie starzejecie. Nie no, ja już też nie będę raczej...ale to takie trochę dziwne...
Przyzwyczaj się, ty też po 24 starzeć się nie będziesz.
BRRRRRRR!
Mój brzuch!
-A teraz mam pytanie...zła odpowiedź grozi śmiercią!- krzyknęła Sarada.- Co mamy do jedzenia, bo umieram!!!
-I od razu widać, że moja siostra! Też jestem głodny!!!-Saki zawtórował siostrze.
-Młody, chórem?
-Chórem- zaśmiał się chłopczyk.
-Mamooooo, zrobisz coś nam do jedzenia?- powiedziała chórem dwójka Uchiha.
-Znają się dopiero pół godziny, a Sarada dogaduje się lepiej z nim niż my!
-Sakura, to się nazywa rodzina.- Brunet pocałował małżonkę w czoło i zniknął w kuchni.- Robię kanapki, kto się piszę.- wykrzyczał czarnooki.
-Ja!- odpowiedziała cała rodzina chórem,a zaraz potem wszyscy zaczęli się śmiać.
To się nazywa prawdziwa rodzina....
Następny dzień/rano.
-Mamo, wychodzę!
-Córuś, gdzie idziesz?
Nad most się zabić wiesz? Gdzie mogę iść mamo no jak myślisz?
-Na miasto, no wiesz są pogłoski że wyprowadziłam się do Suny. Muszę zniszczyć ich marzenia.
-Dobrze, ale uważaj na siebie.- Sakura pomachała brunetce i zamknęła za nią drzwi,
No to w drogę...dawno mnie nie było na polu treningowym! Niech Konoha wie, że wróciłam!
Na polu treningowym.
Nastolatka powolnym krokiem spacerowała po polu pełnym kwiatów, ta część była cała jej. Cała zarośnięta, cała taka zadbana i czysta. Jakiś kilometr dalej była część Sakiego, a jeszcze jakieś 2 kilometry dalej była część należąca do jej ojca. Jej część była największa, bo ciągnęła się jakieś 5 kilometrów w rzesz i 2 kilometry wzdłuż, gdyż z jej potężną siłą jeden kilometr to za mało.
Trzeba zobaczyć czy nie wyszłam z wprawy, ostatnim razem całą moją część zniszczyłam. Ciekawe czy nadal mam tą siłę.
Czarnooka związała swoje włosy w kucyk, a na dłonie nasunęła czarne rękawiczki. Uchiha skupiła czakrę w stopach i z wielką szybkością odbiła się na wysokość kilkuset metrów. W powietrzu kobieta aktywowała Byakugou no Jutsu i szybko zaczęła spadać w dół. Gdy tylko jej pięść z tyknęła się z podłożem cała ziemia w promieniu 20 kilometrów zamieniła się w pył. Całe pole treningowe Uchiha wyglądało ja po uderzeniu meteoryta, również pobliska góra ucierpiała bo pękła w pół ale na szczęście się nie zawaliła. Kiedy opadł pył, a teraz czerwone oczy dziewczyny mogły zobaczyć skalę zniszczeń w grę weszła wielka duma i podziw. Zza drzewa wyszedł zszokowany siódmy hokage, który na marginesie się nic nie zmienił. Tylko jego rysy się lekko wyostrzyły, ale ledwo widocznie.
-No,no jestem zszokowany...jak mniemam Sarada Uchiha wróciła?
Hokage, tylko czekaj aż zobaczę się z twoim synem. Ten to dopiero oberwie!
-Oczywiście wujku, młoda, piękna i gotowa do działania!- zaśmiała się czarno-włosa.
-Mam nadzieję, że jak mój syn cię wkurzy to nie będzie wyglądał jak tamta góra. Bo wiesz, wole jak coś mieć miejsce w szpitalu dla niego.
Jak by mnie wkurzył to nawet szpital by mu nie pomógł...Chocho by go kuźwa leczyła.
Zaaaaaazrość.
-Spokojnie, bardziej zła nie będę. A jak tam Boruto? Kiedy ślub?
-Jeszcze nic nie wiadomo, szczególnie że ty wróciłaś.
Emmmm... co? Jestem, aż taka nie religijna że kapłani uciekają kiedy jestem w pobliżu?
-To znaczy?
Oświeć mnie.
-Możliwe, że Boruto będzie woleć ciebie od Chocho...ale to tylko moje przypuszczenia.\
*Tu mi czołg jedzie i taką wielką lufę ma!!!*
-Czyli wchodzę do gry? Super, ale nie będę jego kolejną dziwką z którą będzie zdradzał swoją dziewczynę, poprawka NARZECZONĄ. Po moim zasranym trupie, jak chce to mogę się do wesela dołożyć.
Panna młoda tyle zje, że dla gości nie starczy. Pana młodego też może zjeść, jest dietetyczny...bez mózgu i serca, to zawsze parę kalorii mniej.
Nie sprawdzone!
-------------------------------------------------------------------
Odkąd wyszło Pokemon Go, jestem tak strasznie rzadko w domu XD!
Raaaatunku! Uzależniłam się! XD
Ale znalazłam Pikachu ^^
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział 3 części się podoba!!!
Pozdrawiam Misa-chan! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top