Rozdział 5 #2 część.1

Skakali z drzewa na drzewo, Uchiha oraz Uzumaki nie odezwali się do siebie przez całą misję. Sarada cały czas była zła na chłopaka, a Boruto nic nie mówił bo się po prostu bał. 

Odezwę się o słowo za dużo, to po jajkach. Ehh moja mała wojowniczka....

Zaśmiał się blondyn, co nie uszło uwadze brunetki. Dziewczyna nadal miała ochotę dokopać przyjacielowi. 

Boże...jaką ja mam niepohamowaną chęć naprostować mu ten jego uśmieszek...  

-Sarada?- szepnął Mitsuki.

-Tak?

-Długo masz zamiar gniewać się na Boruto?

A on długo ma zamiar być takim debilem?

-Nie wiem...muszę ochłonąć....- wzięła głęboki oddech.- ruszajmy przed nami jeszcze trochę drogi do wioski.

W tym samym czasie,  w Konoha.

Pewna młoda osóbka (34 lata to jeszcze nie stara, nie?), krzątała się po kuchni robiąc obiad. Jej smukłe dłonie właśnie kroiły warzywa do sałatki, myśli młodej kunoichi krążyły wokół 2 ważnych dla niej osób. Zielone jak liście oczy przyglądały się krajobrazem za oknem, nagle zza furtki wyłoniła się dobrze znana jej postać. 

Mężczyzna właśnie zmierzał w stronę domu, gdy nagle otworzyły się drzwi wejściowe. Na widok żony, z miską sałatki w rękach, na twarzy bruneta pojawił się uśmiech.

-Witaj w domu, własnie robię obiad.- uśmiechnęła się kobieta.

Sasuke szybkim krokiem podszedł, do żony i pocałował ją w czoło. Zdjął płaszcz, oraz buty i odebrał sałatkę Sakurze. Położył naczynie na stole i obrócił się w stronę swojej ukochanej. Mimo starszego wieku (ja naprawdę nie wiem jak 34 opisać T.T), twarz dziewczyny się nie zmieniła. Sakura używała tej samej techniki kamuflażu, co Tsunade. Chociaż on też nie był lepszy, też dużo się nie postarzał, tylko trochę bardziej spoważniał. 

-Jesteś głodny?- z rozmyśleń wyrwał go głos różowo-włosej.

-Oooo tak...- szepnął i podszedł do szmaragdowookiej.

-Skoro, aż tak jesteś wygłodniały- szepnęła, uwodzicielko, mu do ucha- To obiad podano. (jestem zboczonaaaaa)

Ciemnooki wbił się w usta swojej ukochanej, a jego ręce powędrowały na zgrabne pośladki kunoichi, dziewczyna podskoczyła owijając się nogami wokół talii swojego małżonka. Mężczyzna zaniósł Sakurę do ich sypialni i położył ją do łóżka. Sasuke szybkim ruchem pozbył się spodni, oraz koszulki. Dziewczyna nie czekając poszła w ślady męża. Gdy ninja zawisł nad swoją ukochaną, usłyszał jak okno w pokoju obok otworzyło się z wielkim impetem. Właścicielka tego o tuż pokoju krzyknęła do rodziców przez ścianę.

-Nie przeszkadzajcie sobie, jak coś to jestem na dole i jem obiad.

Nagle szmery w pokoju obok umilkły, a deski na przedpokoju zaczęły skrzypiec, aż w końcu zapanowała kompletna cisza.

-W kogo ona się wdała...- szepnęła do męża, Sakura.

-We mnie, wie kiedy nie przeszkadzać. Kochana córeczka.- Brunet zjechał pocałunkami na piersi różowo-włosej.

-Saaaasuke, ale....ohhh- westchnęła- dobra niech ci będzie.

- Córeczka posłuszna po mamusi.- zaśmiał się Uchiha.

- Córeczka tatusia.- oddała pieszczoty dziewczyna.

Sarada dziękuje...

Na dole. 

-Ehhh...w końcu Tata przyjechał, może pójdę trochę poćwiczyć w lesie i nie będę im przeszkadzać         - szepnęła do siebie nastolatka, zanosząc brudne naczynia do zlewu.  Po cichu weszła jeszcze na 2 piętro, gdy przechodziła obok sypialni rodziców do jej uszu doszły różne głosy. (jak ja mam to nazwać?XD)

"Ohhh..Sasuke tak, mocniej."

''O tak, mała dojdź do mnie...''

Zapomniałam im powiedzieć, żeby byli cicho...

Zażenowana, brunetka szybko wślizgnęła się do swojego pokoju i zabrała potrzebne rzeczy. Żeby nie musieć znowu wysłuchiwać okrzyków swojej matki, nasza bohaterka wyszła z domu oknem. Skacząc z dachu na dach, do uszu młodej kunoichi doszło ciche wołanie o pomoc i krzyki jakiś mężczyzn. 

O no błagam was, sami się prosicie...!

Dziewczyna szybkim krokiem udała się w stronę oprawców, w jednej ciemnej uliczce leżała młoda dziewczyna a nad nią dwóch ninja z wioski ukrytej w mgle. 

Jak z nimi skończę to tylko mgłę będą widzieć.

-Ej wy! Imitacje ninja!- krzyk Sarady rozniósł się po ulicy zwracając na dziewczynę uwagę mężczyzn. 

-Spierdalaj dziewczynko, no chyba że chcesz być następna.- wysoki, dobrze zbudowany blondyn odezwał się jako pierwszy i uniósł swoje niebieskie tęczówki ku górze.

-Wy chyba nie wiecie z kim zadzieracie.- nastolatka zeskoczyła z wielka siłą i szybkością na ziemię robiąc w niej spore wgniecenie. Zerknęła za siebie na wycieńczoną dziewczynę. Rudo-włosa kobieta leżała praktycznie bez życia w koncie.- Wiecie, co wam powiem...nie lubię facetów. Ale facetów  którzy krzywdzą niewinne dziewczyny nienawidzę.- w momencie w którym skończyła, poczuła jak obok niej przeleciał kunai robiąc lekkie rozcięcie na policzku. Uchiha nawet nie drgnęła, a zamiast tego uaktywniła sharingana. 

-Ejejejej....-szepnął ciemno-włosy do swojego przyjaciela blondyna.- To chyba Uchiha.

-Co ty gadasz, przecież Sasuke Uchiha jest jedynym.

-Tak się dorzucę, a wy wiecie że ludzie się rozmnażają?- zapytała z kpiną w głosie Sarada i z całej siły uderzyła blondyna w szczękę. Mężczyzna poleciał 30 metrów dalej i zatrzymał się na jednym z pobliskich drzew. Czarno-włosy chciał pobiec do kolegi, ale nastolatka go wyprzedziła i podbiegła go od tyłu. Jej "delikatna" dłoń dotknęła pleców przeciwnika i jego też wbiło w drzewo obok swojego kompana. Młoda schinobi szybko znalazła się przy ledwo przytomnych ninja i obwiązała ich linami. Tym o to sposobem, dwóch oprawców zostało przymocowanych i unieszkodliwionych. 

Aż za łatwo poszło...i to mają być shinobi?...

Sarada obróciła się do nich tyłem, z zamiarem odejścia ale przed jej twarzą przeleciał shuriken( nw jak się piszę, poprawcie jak coś) i gdyby nie pewien młody chłopak oberwała by. 

-Sarada! Co ty sobie myślisz, walcząc samej z dwoma osiłkami?!- nawrzeszczał na nią Boruto.

Skąd on tu się, kuźwa wziął?!

-Możesz na mnie nie wrzeszczeć, a pomóc mi? 

-Ekhem!!! Dzieci naradziły się?-zaśmiał się przeciwnik- Mówiłem, że powinnaś odejść...ale skoro wolisz zostać to się tobą zajmiemy. Ale twoim kolegą...- shinobi z mgły zarechotał.

-To już nie koniecznie, on nam nie nie jest potrzebny- dokończył za niego kolega.

-A to szkoda, bo ja jestem bardziej seksowny niż ona.- Boruto się zaśmiał.

-I dużo bardziej skromny niż ja...-prychnęła nastolatka.

-Dobra dzieciaki, czas się trochę zabawić- jeden z ninja wykonał jakieś znaki i nasi bohaterowie znaleźli się w środku jakiegoś lasu.

Pole treningowe? O...to nie będę musiała się hamować...

-Gotowi?- zapytał blondyn.

Sarada założyła rękawiczki i z całej siły uderzyła w ziemię krusząc ją na drobny mak, tym samym dezorientując przeciwników.

Gotowa.

Nie sprawdzony

--------------------------------------------------------

Taka mała walka, a co! XD

Ja wam dzisiaj normalnie maraton robię!
Jutro 2 część😘😘😘
Była by dzisiaj, ale mam fajny pomysł i nie chce go z pieprzyć😏👌

Pozdrawiam, Misa-chan

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top