Rozdział: I

Wpis: 1

          Jestem... Czym jestem...? Człowiekiem...? Chyba tak... Żyję tu, w lochach u niejakiego Orochimaru, chociaż życiem to ciężko nazwać... Próbuję jakoś przetrwać, jego nieludzkie eksperymenty są dziwne i straszne. Na szczęście ze mną jest (jeszcze) w porządku, jak dotąd niewiele mi zrobił jednak jednego dnia sam mój wężowy oprawca - oczywiście w towarzystwie Kabuto, bo jak że by inaczej - pofatygował się do mojej, kamiennej, porośniętej mchem celi, w której o dziwo było łózko, niewielki kran i malutki pokoik obok z ubikacją. No cóż łazienka moich marzeń to nie była no ale wracając do mojej historii... Kabuto otworzył moją celę i z ohydnym uśmieszkiem na ustach powiedział mi żebym z nimi poszła. Szliśmy długimi ciemnymi korytarzami, kiedy dotarliśmy do metalowych, masywnych drzwi. Orochimaru otworzył przede mną wejście i gestem ręki "zaprosił" do środka - Chociaż i tak nie miałam większego wyboru niż wejść tam, bo gdybym tego nie zrobiła wciągnęli by mnie tam siłą, co już się z resztą raz zdarzyło... - Pomieszczenie było duże, wszędzie były poustawiane półki z rozmaitymi substancjami, cały pokój był w ciemnych barwach przez co był strasznie ponury. - Zupełnie jakby jakiś szalony naukowiec przeprowadzał tu jakieś dziwne eksperymenty na królikach, co z resztą, aż tak się nie mijało z prawdą...
    Usadzili mnie na jednym z foteli kiedy Kabuto nagle wstrzyknął mi jakąś substancję. Miałam wrażenie, że pęknie mi głowa, wszystko mnie zaczęło piec, wróć! Palić żywym ogniem! Orochimaru tylko patrzył się z boku i uśmiechając się i mrucząc coś pod nosem, podczas gdy ten "lekarz" od siedmiu boleści, jakby zszokowany patrzył się na mnie szukając czegoś po szafkach. Paliło mnie gardło, więc po chwili wrzasków przestałam krzyczeć jednak nadal mnie wszystko we mnie krzyczało z bólu, nagle mój "oprawca" znalazł strzykawkę z jakąś substancją i chciał mi ją wstrzyknąć, lecz odepchnęłam jego rękę, po prostu się bałam że znowu mi coś zrobi. Jednak szybko chwycił mi ją chwycił i wstrzyknął zawartość strzykawki, a tuż po tym po prostu zasnęłam... Gdy się obudziłam wszystko mnie niemiłosiernie bolało, dosłownie każdy mięsień. Do ręki miałam podłączoną kroplówkę, po paru dniach doszłam do siebie, ale tak łatwo tego nie zapomnę...
    Znalazłam ten dziennik w mojej celi, tuż po przeniesieniu do niej, cela jest mała, słabo oświetlana, ale na swój sposób przytulna, chociaż to może tylko mój pochrzaniony gust... Na początku - chociaż nie trwało to nawet dwóch dni - mieszkałam w celi z innymi więźniami, pomimo tego, że tamta cela była mniejsza od mojej obecnej ze dwa razy... Tak właściwie to nie wiem czemu tu trafiłam, po prostu pewnego dnia - chociaż może to była noc..? - Nie ma tu okien więc nie wiem. Wracając, tamtego dnia obudziłam się w celi, z brakami w pamięci. Nie pamiętałam kiedy tu trafiłam, co robiłam wcześniej... Nic! Ale nie przykułam do tego większej uwagi.
W celi ze mną były jeszcze dwie osoby, konkretniej dziewczyny, na oko po 20 lat. Przypuszczam, że żadna osoba nie wytrzymała tu dłużej niż 5 lat, więc one tu trafiły niedawno co jest bardzo możliwe. Jedna z nich była wysoka, miała krótkie brązowe włosy i bladą skórę. - W końcu to co tu dawali nie było aż tak pożywne, jednak na tyle pożywne, aby nie umrzeć od "kilku" eksperymentów. - Druga była kilka centymetrów niższa, miała jasno-brązowe włosy, była młodsza od tej drugiej to wiem na pewno, nie pytałam o ile, bardziej się skupiłam na tym gdzie jestem i kto nas tu więzi.
W celi obudziłam się jako pierwsza, była ona mała, ciemna, ale sucha i były w niej trzy koce i trzy cienkie materace.
-No chociaż tyle - Pomyślałam. Wtedy jedna z moich "współlokatorek" się obudziła i popatrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem, zastanowiłam się czy nie mam czegoś na twarzy, ale nie miałam lustra więc to olałam. Byłam ogólnie zdezorientowana i trochę się bałam, jednak nie na tyle by się trząść i nic nie mówić.

-Cześć...

-... - Odpowiedziała cisza więc mówiłam dalej.

-Nie wiem czemu tu trafiłam i w ogóle nie za bardzo wiem co się tu dzieje, więc czy mogłabyś mi co nieco powiedzieć o tym miejscu i osobie, która nas tu przetrzymuje? - Zapytałam spokojnym tonem, tak aby jej nie wystraszyć, nie wiedziałam ile już przeszła, ale nie było ani miło, ani  fajnie... Wtem ta "starsza" się odezwała spokojnym, stanowczym jednak lekko drżącym głosem.

-Mam na imię Sali, a to jest Koki, a ty jak się nazywasz? - Zapytała.

-No tak zapomniałam się przedstawić. - Powiedziałam z nutką uśmiechu w głosie i na twarzy. - Oczywiście nazywam się... - Zaniemówiłam. - Dlaczego nie mogę sobie przypomnieć - pomyślałam z paniką.

-No więc? Wybacz, ale nie jestem wróżbitką.

-Nie wiem - Powiedziałam drżącym głosem - dlaczego do cholery nie mogę sobie przypomnieć?! - zaczęłam po woli panikować i się zorientowałam, że KOMPLETNIE nic nie pamiętam. - Nie pamiętam, nie wiem, NIC! - Popatrzyłam na nie błagalnym wzrokiem - Nic nie pamiętam, ile mam lat, jak się nazywam, skąd jestem, kim byłam, NIC! - Zaczęłam panikować, jeszcze bardziej.

- Spokojnie, skoro tak to nie będę drążyć tematu... Choć to dziwne... Wracając do twoich pytań to... Jeśli chodzi o osobę, która nas tu więzi... - Młodsza z dziewczyn się skuliła gdy usłyszała o tej "osobie". - ... to jest nią Orochimaru... - Nagle w jej głosie się coś zmieniło, gdy mówiła imię naszego "oprawcy" dało się słyszeć gorycz, żal, smutek i ból. Jednak nic nie mówiłam, wolałam jej nie przerywać. -  ... Prowadzi on eksperymenty na ludziach, tak jakby byli królikami. Jeśli chodzi o miejsce w którym jesteśmy... to praktycznie nikt tutaj nie wie gdzie jesteśmy... Chyba tylko Kabuto i Orochimaru wie... Chociaż jest tu jeszcze jeden chłopak, ale widziałam go tylko raz, nie wiem jak się nazywa, lecz jestem pewna, że wie gdzie jesteśmy, nie jest on, z tego co widziałam, więźniem on jest bardziej... Uczniem Orochimaru..? Chyba tak nie jestem pewna, ale więźniem to on na pewno nie jest.

-Rozumiem... Dziękuję... Chociaż nie wiem czy czuję się pewniej... hehe... Chyba się jeszcze położę i jeszcze raz dzięki... To dobranoc... - Powiedziałam już pewniej, z nikłym uśmiechem na twarzy po czym, poszłam spać.




Witam Was moi mili w NOWYM opowiadanku!!!

Hura dla mnie, że to skończyłam xD Btw. to sen mnie natchnął na pisanie tego opowiadanka xd Jest to moje pierwsze całkowicie autorskie opowiadanie więc proszę o rady, jakieś pomysły, ocenki i komentarze ^^ Oraz Urządzam konkursik na nazwą opowiadania XD W takim razie do Next-a ^^


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top