Rozdział 8

Sasuke miał zamiar wziąć na siebie smoka i bestie, gdy leciały w ich stronę w grupach. Mógłby ich wszystkich zabić w jednej chwili za pomocą Susanoo lub chidori, ale gdy spojrzał, jak Menou staje mu na drodze, by go chronić, zmienił zdanie.

"Menou. Przyciągnę do nas tych mniejszych, wtedy ty będziesz z nich największy."
Pełen pewności siebie Menou odpowiedział uniesieniem ogona.

Sasuke podniósł Menou ręką za ogon i rzucił nim w kierunku ogromnego Tytana. Gdy znaleźli się nad Menou w locie, podobne do pterozaurów bestie zostały pożarte przez burzyę która wysłała w ich stronę silne wstrząsy elektryczne. Zaczęły spadać z nieba jeden po drugim. Niektóre bestie, które były w stanie uniknąć uderzeń elektrycznych, zostały oślepione przez wstrząs, zderzając się z bestiami wokół nich. Ich dzioby były niewiarygodnie ostre, wbijając się głęboko w ciało, z którm się zderzyły, wymachując nogami w szaleńczym szale. Ani wrogowie, ani sojusznicy nie byli bezpieczni przed atakiem morderczych pazurów.

Menou wylądował na końcu ogona Tytana. Kontynuował chód w górę ogona w kierunku Zansuru, jakby szedł po linie.

"Oi, nie pozwól Menou dojść ani kroku bliżej."

Zasnuru wrzasnął na Tytana, ale Menou znajdował się w martwym punkcie ogromnej bestii. Strukturalnie jego szyja nie mogła sięgać tam, gdzie obecnie jaszczurka była na ogonie.

"Pterozaury! Pośpieszcie się i mi pomóżcie!"

Pterozaury rzuciły się z nieba w kierunku Zansuru, gdy otrzymały jego rozkazy. W samą porę Zansuru uciekł z karku Tytana. Szpony Menou spadły z powietrza, rozrywając kręgosłup Tytana.

Tytan ryknął, wykręcając swoje ciało, próbując strząsnąć Menou. W obliczu buntu Menou wskoczył z powrotem na ziemię i pobiegł do miejsca, w którym Sasuke rzucił go przed chwilą.

Zansuru ponownie poprawił okulary, próbując złapać oddech.

"Menou, jakbyś już nie mógł sprawiać kłopotów..."

Nie mógł powstrzymać złości, że nie panował już nad istotą, która obnażyła przed nim kły. Może na rozkaz nowego właściciela Menou? Więzień numer 487 - Sasuke - pozostał nad ziemią, odcinając cenne siły bitewne Zansuru. 

Zansuru wydał ciche „tsk". Zaraz potem zeskoczył ze skrzydła bestii, na której siedział, krzycząc gromkim głosem.

„Na co wszyscy czekacie?! Rozkazuję wam! Zabijcie Sasuke!!!"

Gdy tylko to powiedział, wszędzie w peryferyjnej wizji Sasuke znajdował się absolutny stan wojny.

Sasuke wabił do siebie smoki, umiejętnie ruszając swoim ciałem, jednocześnie unikając bestii, gdy te zadawały sobie nawzajem obrażenia, bez nawet zadrapania go.

Pterozaury wiedziały, że ich duża liczba dawała Sasuke przewagę, ale woleli nie sprzeciwiać się rozkazom Zansuru. Piorun uderzył bestię, na której stał Zansuru, zrzucając go, zanim mógł dotrzeć do Sasuke.

"Nie nadużywałbym zbytnio szczęk tych bestii, nic dobrego z tego nie wyniknie." Zansuru przemówił, by sprowokować Sasuke, który użył stylu wiatru, aby złapać upadającą bestię.

"To Jiji jest tym, który rzucił jutsu reanimacji, nie ty."

"Głupie gadanie..."

Z czoła Zansuru wyrosły niebieskie paski. Menou wabił bestię Tytana w kierunku Sasuke, skacząc zręcznie w dół od skały do ​​skały, gdy przekraczał skośny klif. Tytan nie był typem bestii, która mogłaby łatwo dostosować się do zmiany kierunku w trakcie pościgu. Każdy krok miażdżył skały pod jego stopami, sprawiając, że zataczał się i kołysał, gdy szarpał Menou.

Sasuke wskoczył na głowę Tairano, mięsożernej bestii, aby potwierdzić, że Menou dotarł do jeziora, po czym krzyknął:

"Przetnij ścięgno!"

Odpowiadając na głos Sasuke, Menou zmienił kierunek. Zbiegł pod brzuch Tytana i do podobnych do tułowia tylnych nóg, chwytając się głęboko kłami. Nie dając Tytanowi nawet chwili na odpowiedź, jego kostka została rozerwana do kości, a mięśnie zredukowane do mięsa.

Tytan gwałtownie ugiął kolana, nie mogąc dłużej znieść swojego ciężaru, a ogromna fala wody trysnęła do góry.

"Dzięki! Teraz wydostań się z jeziora tak szybko jak możesz!"

Bestia była w stanie unieść swoje gigantyczne ciało dzięki wyporności wody. Niestety - dno jeziora było jak bagno, niezdolne do udźwignięcia ciężaru Tytana, tym samym zanurzając go głębiej w miękkim błocie przypominającym smołę, które połykało jego nogi.

"Cholera, nie wydostanie się z tym ogromnym cielskiem..."

Zansuru, szczerze zirytowany, westchnął ze zrezygnowania. Wypluł rozkazy do bestii-pterozaura:

"Oi! Wskocz do jeziora i złap go!"

Zansuru jeszcze nie wiedział, że wydał fatalny rozkaz.

Bestie nie były w stanie otrzymać więcej niż jednego polecenia od kogoś, kto nie był rzucającym jutsu.

"AHHHHHHHH---!!!"

Ciało Zansuru pękło jak szkarłatny kwiat, kiedy uderzyło o skały. Jego części spadały z klifu, odbijając się o trzy kolejne głazy, zanim ostatecznie zatrzymały się na samym dole. Jego ciało było skręcone i zniekształcone. Sasuke zeskoczył do szczątków Zansuru, aby potwierdzić jego los. Był pokryty ziemią i piaskiem ze skał, a protetyczne oko nie tkwiło już w jego czaszce.

"Cóż za rozczarowująca ostatnia chwila, wszystko z powodu twojej ignorancji wobec jutsu reanimacji."

Pterozaury zapiszczały i zanurkowały z powrotem w niebo, w stronę szczątków Instytutu. Zansuru nie żył, jego rozkazy zniknęły. Bestie zaczęły się ponownie rozpraszać i atakować więźniów

"Menou, natychmiast wracaj do Instytutu."

Ptak poszybował w dół w idealnym momencie, gdy bestie się rozproszyły. Jastrząb Kakashiego. Do nogi miał przywiązany mały zwój.

"Wiadomość... w sytuacji jak ta..."

Sasuke nie tracił czasu na otwieranie zwoju. Znajome pismo mówiące, że zamach stanu zorganizowany przez Kakashiego się powiódł i wraz z nowym królem Nanarą ruszył do stolicy. Kakashi wydawał się nawet rozluźniony po bezpiecznym rozwiązaniu sytuacji, ponieważ historia jego, Nanary i towarzyszącej mu kapłanki została szczegółowo opisana.

"Czy sytuacja w wiosce Nagare się ustabilizowała?"

Sasuke rzucił się do Instytutu, z grubsza wsuwając list do kieszeni.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Sakura raz po raz uderzała w ciała bestii, dając czas na ucieczkę pozostałym więźniom.

Gdy podobna do ptaków bestia próbowała wzbić się w powietrze, Sakura złapała ją za nogi, rzucając ją kolejno w górę i na ziemię za nią. Dwóch więźniów podbiegło do ciała zwalonej bestii, próbując wejść na jej grzbiet, jakby jechali konno.

Byli to Ganno i Penjira.

Obaj chwycili się mocno bestii, gdy bezmyślnie uderzyli ją w kolano motyką ogrodową.

"GIYA!!!"

Bestia była absolutnie zaskoczona nagłym atakiem, ale nie była w stanie wstać, jeśli jej kolana zostały zmiażdżone. Sproszkowane kolano zostało pokryte pyłem natychmiast się regenerując. W desperackiej próbie pokonania magicznego uzdrowienia, Ganno i Penjira ze złością uderzali motyką ogrodową w bestię

"Nie lecz!... Przestań... kurwa... leczyć...!"

Penjira zamknął usta, gdy Sakura powiedziała mu, że to przesada. Ludzie i zwierzęta byli równie zabójczy.

Dla więźniów smoki były postrzegane jako potężne potwory, ale to bestie gorączkowo próbowały uniknąć nieuniknionej śmierci. Wiele z tych bestii, jak bestie-ptaki i te o twardych głowach z kopułowymi czaszkami, było roślinożercami, nie potrafiły nawet polować na więźniów. Wciąż nie byli w stanie oprzeć się poleceniu dyrektora „zabić wszystkich więźniów", nawet gdyby chcieli.

"Haa!" Sakura wydała okrzyk pełen ducha walki, łapiąc ciało pterozaura, który leciał w jej stronę z dużą prędkością z nieba nad nią.

To samo można powiedzieć o pterozaurach, które nie nadawały się do stawienia czoła konfliktowi w walce. Ich ciała są niezwykle lekkie, ważą nie więcej niż dziesięć kilogramów i nie przekraczają dziesięciu metrów, ewoluowały by latać. Ich jedyną bronią był ostro zakończony dziób, który stępił się do tego stopnia, że stał się bezużyteczny po roztrzaskaniu kilku czaszek więźniów.

Niemniej jednak wycofanie się nie było dozwolone. Po prostu śmierć. Dusza osoby pod Edo Tensei była absolutnie posłuszna rozkazom rzucającego. Sakura i pterozaur mocowali się ze sobą przez krótką chwilę. Sakura w końcu uzyskała przewagę, co spowodowało, że bestia próbowała uciec, by ratować życie. Zgromadzeni wokół nich więźniowie wskoczyli na nią, gdy rozpostarła skrzydła do lotu, tym samym opadając na ziemię.

Pterozaur stał się szalenie śmiertelny. 

Gwałtownie dziobał więźniów w głowy, ale nikt nie chciał puścić, niezależnie od tego, jak bardzo krwawili. Skrzydła bestii, które wyewoluowały z ich przednich nóg, wyrastały jak gałęzie. Ich kruchość nie stawiała oporu więźniom, wewnętrznie pękając pod ich ciężarem ciężarem. Bestia zaczęła wołać o pomoc, ale to nie miało sensu. Jej zmiażdżony kręgosłup zaczął blokować drogi oddechowe, przez co jej oddech również stał się słaby.

Jutsu reanimacji zaczyna pokrywać rany bestii pyłem. Więźniowie rozpaczliwie rozbijają o nie kamienie, cokolwiek, co spowolni powrót do zdrowia. Dla obu stron był to cykl niekończących się tortur. Chyba że przerwanoby jutsu reanimacji.

"Szybciej. Muszę znaleźć Jiji'ego i i uwolnić bestie spod tego jutsu."

Gdy tylko pomyślała o tym, stawała się coraz bardziej oszołomiona.

Poczuła za sobą pragnienie krwi, gdy upadła na bok. Kunai wbił się głęboko w ziemię, a z jej głowy wypadły kolorowe włosy w kolorze kwiatu wiśni.

"Gigi...!"

Sakura nie zwróciła nawet uwagi na ścięte włosy gdy kołysząc się wstała na nogi. Wygrzebała ze żwiru dużego rozmiaru dachówkę i cisnęła ją w kierunku Gigi'ego. Gigi jednym cięciem miecza przepołowił dachówkę, po czym spojrzał na szczątki przedmiotu. Po Sakurze nie pozostał żaden ślad.

"Uciekłaś...?"

Gigi pokręcił głową. Ta walka... co za strata czasu...

Pterozaur na niebie dostrzegł Sakurę skaczącą w dół klifu, dając sygnał Gigi'emu co do jej kierunku. Ruchy Sakury były ospałe i powolne. Nie było jasne, w jaki sposób uciekła z Instytutu, ponieważ nie udało jej się w pełni wyleczyć z trucizny.

Gigi ułożył pieczęcie podczas biegu, uderzając dłonią w ziemię.

"Styl Ziemi! Ściana błota ziemi!"

Gigi dogonił Sakurę, łapiąc jej stopy gdy podniósł twardą ziemną ścianę. Sakura, przykleszczona do brzegu ściany, przyjrzała się bliżej Gigi'emu.

"...Co to wszystko ma na celu?"

W oddali rozległ się krzyk. Nie można było odróżnić człowieka od bestii.

"Ludzie i bestie, wszyscy cierpią!... Dlaczego to robisz!?"

"Sensei, nie cofnąłbym się przed dźgnięciem cię po raz drugi."

Prawdziwe uczucia Gigi'ego. To było samolubne stwierdzenie, chciałby, aby Sensei i Sasuke przeżyli, jeśli to możliwe. Chociaż jeśli wydarzy się coś więcej, będzie musiał ich zabić.

"Tak jak powiedziałem Sasuke. Nie zostawiaj swojej żony samej."

Odsunęła się, dotykając plecami masywnej ściany. Gigi robił krok po kroku, zbliżając się do Sakury.

BOOM!

Rozległ się hałas, jakby coś pękło. Gigi nieoczekiwanie odkrył, że nie jest w stanie poruszyć swoim ciałem. „!?" 

Samo zreflektowanie przyszło za późno. Jego stawy były sztywne, niezdolne nawet do skręcenia ciałem. Uszczelka barierowa. To była zasadzka.

Piasek pod jego stopą poruszył się przez wiatr, odsłaniając papierową bombę. Zamiast eksplozji, ciemnoczerwona czakra wyciekła z powierzchni i wpadła w nitkę, mocno wiążąc ciało Gigi'ego. Wyglądało na to, że "sztuczka etykiety" miała zostać aktywowana, gdy przeciwnik nastąpił na papier. Udając ucieczkę, Sakura od początku prowadziła go w to miejsce.

"Cholera..."

Gigi wyciągnął kunai z rękawa, próbując przeciąć nić czakry. Jednak nić jedynie uwalnia czakrę zawartą w etykiecie, nie można jej przeciąć. Na jego nadgarstku wyłoniła się pieczęć w kształcie płatka kwiatu wiśni.

"Kiedy ja... dostałem ten znak?"

"Kiedy przychodziłeś wcześniej do gabinetu lekarskiego, na wszelki wypadek."

Sakura mówiła spokojnie. "Jestem lekarzem. Po badaniach mogę to zrobić, jeśli jesteś użytkownikiem czakry lub nie."

Walczył, desperacko próbując uciec. Gigi szybko zdał sobie sprawę, że nie uda mu się uwolnić, po chwili rezygnując i przestając się ruszać.

Gigi myślał desperacko. "Jeszcze nie przegrałem. Gdyby Zansuru do mnie dołączył, byłaby duża szansa, że moglibyśmy uciec. Nie chcę dawać Sakurze żadnych wskazówek, że rzuciłem jutsu. Aby anulować warunki wymiany i uwolnić jutsu reanimacji... "

Gigi szukał zwycięskiej strategii, kiedy nagle poczuł obecność wstrząsającej ziemią ilości czakry, która sprawiła, że jego myśli niemal drżały w mózgu. Jego kolana nagle zmiękły. Przy obecnym ciśnieniu czakry wszelkie możliwości zwycięstwa, które pozostały, zostały zniszczone w jednej chwili.

"Gigi. Tym, kto rzucił jutsu reanimacji, byłeś ty." Odezwał się niski głos za nim. 

Menou stanął przed nim wraz ze swoim współwięźniem, który nigdy, ani razu, nie okazał takiego pragnienia krwi - aż do teraz.

Sasuke włożył rękę do kieszeni Gigi'ego, zabierając pojemnik pełen drobno zmielonych cząstek polarnych. Dalej w kieszeni znalazł plastikowy pojemnik z żółtym płynem.

"To ta trucizna którą użyłeś na mnie i Sakurze?"

W sercu Sasuke zaczął narastać szereg uczuć. Gniew, nienawiść, wściekłość - stłumił swój gniew, który był na krawędzi wybuchu. Sasuke uniósł twarz i aktywował Sharingana. Gigi wziął ostry oddech, widząc oczy Sasuke.

"Te oczy... ty... Uchiha. To prawda, Zansuru nie mógł się z tobą równać. Czy dla mnie będzie to samo? Kto nie może wygrać?" Gigi mruknął do siebie, a jego oczy spotkały się z tymi czerwonymi na linii wzroku.

"Poddam cię genjutsu. Spodoba Ci się. Nie chcę, żebyś się obudził w kolejnym życiu."

"Nie obchodzi mnie to, co doznam w piekle z twoimi oczami. Zasługuję na to, co mnie czeka, ale muszę o coś zapytać, zanim poddasz mnie swojej iluzji."

Sasuke schował swojego Sharingana. Jeszcze raz ściszył ton i spytał: „Jaki był twój cel? Zansuru zależało na użyciu bestii jako broni wojennej, ale to nie jest w twoim typie".

"Taki typ...?"

"Typ, który działa na rzecz kraju." Gigi nie mógł powstrzymać śmiechu.

"Chociaż mogę być po prostu subiektywny. Być może zgodziłeś się z przekonaniami Zansuru i współpracowałeś." Sasuke kontynuował. "Więc dlaczego wtedy pomogłeś Penjirze?" Gigi bez przerwy mrugał, gdy patrzył na Sasuke całkowicie zagubiony.

"Kiedy Penjira miała zostać zaatakowany przez Menou. Jeśli miałeś zabić więźniów, dlaczego by nie zacząć? Czy zmieniły się twoje uczucia wobec Penjiry? A może nie udało ci się uczynić Menou narzędziem zbrodni?"

"Żaden. Menou zareagował instynktownie. Chociaż Penjira i ja byliśmy w tej samej celi, nie oznacza to, że mam nadzieję na jakiekolwiek emocje w stosunku do niego. Właściwie chwilę temu obserwowałem w ciszy, jak Ganno miał umrzeć.

Jednak..."

Sasuke odwrócił się do twarzy Gigi'ego.

"Moje ciało poruszyło się bez namysłu."

Od czasu do czasu niezamierzone uczucia skłaniają ludzi do podejmowania nieoczekiwanych działań.

Sasuke wrócił myślami do momentu, kiedy skoczył przed swojego najlepszego przyjaciela, by przyjąć uderzenie igłami Haku. Wtedy naprawdę się zastanawiałem, dlaczego to zrobiłem, ale teraz już wiem. W przeszłości mógł wiele razy zgubić drogę, ale Naruto zawsze był najlepszym przyjacielem Sasuke. Z powodów wykraczających poza logikę lub lokalizację.

Nie sądził, że Gigi czuł takie same emocje, jakie Sasuke miał wobec Naruto z Menou, Ganno czy Penjirą. Chociaż prawdopodobnie nosił jakiś rodzaj przywiązania.

"Zansuru nie żyje. Przekażemy cię pod opiekę Redaku, potem wrócimy do naszego kraju, ale wcześniej - zadaj te pytanie."

"Dlaczego... nie chcę umierać bez tej wiedzy..."

Stojący obok Sasuke Menou wyciągnął głowę i przechylając ją na bok, spojrzał w dół na Gigi'ego.

Gigi wpatrywał się w Menou, a potem na przemian z powrotem na Sasuke, rozluźniając swoją postawę.

"Plan i tak spalił na panewce,"

Stopniowo jego szemranie zamieniało się w mówienie.

"Początkowo byłem shinobi Sunagakure... ale premier Redaku zaprosił mnie do stolicy. Wtedy żył pierwszy król. Premier miał plan stworzenia prywatnej armii pełnej wynajętych zaginionych shinobi. Więc wezwali mnie, abym nauczył shinobi ninjutsu. Podczas pobytu w pałacu królewskim premier przydzielił mi nawet pokojówkę. Z czasem naprawdę ją polubiłem. Zamiast brać udział w wojnie, chciałem z nią zostać, żyć z nią na zawsze w Redaku."

"Czy premier o tym wiedział?" - zapytała Sakura, a Gigi w odpowiedzi skinął głową.

"Zastanawiałem się, czy ktoś nas widział, kiedy byliśmy razem."

"W zamian za współpracę z Zansuru?"

"Tak, Zansuru był kiedyś archeologiem z pałacu królewskiego. Z powodzeniem rozszyfrował książkę, którą znalazł w archiwach, o tym, jak przywrócić zmarłym życie. Mimo że wiedział, jak rzucić jutsu, nie miał do tego czakry. Dlatego wezwano mnie do wykonania jutsu reanimacji. Gdybym współpracował z Zansuru przez rok, powiedział mi, że mógłbym być z tym, kogo kocham. Obiecałem jej, że po zakończeniu mojej dalekiej misji spotkam się z nią ponownie w stolicy, ale... rok później zmarła."

Zanim kontynuował, wpatrywał się w ziemię ze znużeniem.

"Myliłem się... Nie powinienem był odejść, skoro była dla mnie taka ważna. Nie powinienem zostawiać jej samej... Sasuke. To właśnie próbowałem ci powiedzieć. Nie możesz zostawić swojej żony. To były moje prawdziwe uczucia. Ludzie po prostu... umierają."

Menou wydał cichy dźwięk z gardła. Gigi obserwował go, niezależnie od tego, czy zrozumiał historię, czy nie, usiadł, delikatnie nasłuchując.

"Na początku powiedziano mi, że celem Menou jest pilnowanie więźniów. Ujawnili tylko swoje prawdziwe intencje... w dniu, w którym się dowiedziałem, że umarła. Używanie tych bestii jako broni. Oczywiście na początku... nie wzbudziło to mojego zainteresowania. Wtedy Zansuru i premier dali mi motywację."

"Motywację?"

"Gdybym współpracował przy ożywianiu bestii i gdyby można było znaleźć jej martwe ciało... Mógłbym ożywić i znowu ją zobaczyć."

"Chciałeś ją ożywić... używając jutsu reanimacji..."

Widząc wyraz twarzy Sakury, Gigi lekko się zaśmiał.

"Aww, nie daj się tak zranić, Sensei, nie rób mi tej twarzy. Po prostu bardzo chciałem ją znowu zobaczyć, ostatni raz. Nawet jeśli było to siłą z zakazanym jutsu. Sasuke... gdybyś był na moim miejscu, czy nie zrobiłbyś tego samego?"

"..."

Sasuke milczał, naprawdę nie mógł powiedzieć, że nie zrobiłby tego samego.

Wróciłem myślami do mojego ponownego spotkania z Itachim, kiedy został sprowadzony z powrotem przez Edo Tensei. Takie niezastąpione wspomnienie o nim, pomyślałem, że zaledwie kilka chwil rozmowy z nim może roztopić wszelkie nieporozumienia, które miałem. Nawet jeśli był to wynik Edo Tensei.

Gdybym kiedykolwiek stracił moją żonę... kto wie, czy nie popełniłbym tych samych błędów co Gigi.

"Tak... zrobiłabym to samo." Sakura odpowiedziała. "Gdybym straciła Sasuke, a okazja do użycia Edo Tensei była przede mną, mogłabym spróbować. Cokolwiek, żeby znów go spotkać."

"...Więc to tak..."

Więc rozumiesz co czuję.

Resztę zdania Gigi przerwała kontynuacja Sakury, „ale".

"To, że nie bylibyśmy już sobą, nie oznacza, że byłabym sama. Mój przyjaciel z pewnością by mnie powstrzymał i powiedział, że jestem idiotką. Zatrzymujemy cię z tych samych powodów. Zmuszanie jej do reanimacji przez to jutsu... Margo by tego nie chciała."

"Margo?" Sasuke uniósł głowę.

Margo. To imię ukochanej Gigi'ego?

List, który właśnie otrzymałem, wystawał mi z kieszeni. Sasuke rozłożył zgnieciony papier, przeskakując wzrokiem po literach.

"Gigi, jesteś tu niemal od roku. Skąd wiedziałeś że Margo zmarła?"

"Jej akt zgonu został zaadresowany do mnie. Zabiła ją jakaś nędzna epidemia. Podpisany przez samego premiera."

"Premier także był wspólnikiem." Sasuke pokazał list Kakashiego Gigi'emu.

"To było napisane w liście, który otrzymałem od mojego przyjaciela. Nowy król Nanara pokonał dyktaturę premiera, przekazując jego opiekę królowej w stolicy. Był taki szczegół, kobieta imieniem Margo towarzyszyła nowemu królowi, była pokojówką w pałacu królewskim, co czyniło ją bardzo godną zaufania osobą. Wiedziała dużo o sytuacji wewnętrznej."

"...Co?!"

"Informacja z zaufanego źródła."

Oczy Gigi'ego śledzące litery zaczęły drżeć z powodu tej nowo odkrytej niepewności.

Nagle w gardle Gigi'ego zaczął rosnąć guz. Jego oczy przylegały do każdej litery, gdy łzy spływały mu po policzkach. Zastanawiał się, czy Margo nie umarła i został wykorzystany zgodnie z jego wolą... jak mógł nie zdawać sobie sprawy, że jest używany przez Zansuru?

Łzy Gigi'ego powiększyły się gdy przylgnęły do jego twarzy, zanim opadły na kolana.

Można było usłyszeć jak ciężkie łzy upadają na ziemię.

Potem nastąpiło warczenie.

Gigi podniósł twarz. Mięsożerna bestia wkradła się za Sakurę, zauważając go. Bestia przykucnęła, a następnie gwałtownie kopnęła w ziemię, wyrzucając go w powietrze.

"Sensei!"

Gigi zaczął wyplatać znaki dłoni przed klatką piersiową. Szczur - Wół - Małpa - Tygrys - Dzik - Smok. Znak do rzucenia reanimacji. Zanim Gigi skończył ze znakami, Sakura już zareagowała, posyłając swoją pięść w szczękę bestii.

BAM! 

Bestia natychmiast podniosła się z ziemi, ale skóra na czubku nosa zaczęła się łuszczyć, unosząc łuski w powietrze. Skóra skruszyła się w pył i z wiatrem uniosła w niebo.

Gigi wykonał uwolnienie jutsu. Bestie nie były już uwięzione w jutsu reanimacji. Pterozaury pokonały stertę więźniów, bestie o twardych czaszkach i zmiażdżonych kostkach, bestia tytana, która tonęła w jeziorze. Wszystkie ich dusze stłoczone z powrotem w ich ciałach po długim odpoczynku zostały w końcu uwolnione. Uwolnione z chciwej dominacji, aby powrócić do niekończącego się snu. Oczywiście Menou też.

Menou rzucił się do szyi Sasuke w akcie pożegnania. Pocierając głową o brzuch Uchihy, jego ogon kołysał się na boki.

"Wracaj do domu, Menou."

Sasuke drapał Menou po podbródku, gdy ten mrużył oczy ze szczęścia i wydał ostatni oddech. Stając się coraz bardziej wiotkim, próbował się jeszcze przytulić do Sasuke.

"Dobranoc."

Jego kończyny, tors i całe ciało obróciło się w proch. Uniósł się do góry, miejsca bez konfliktów, tam, gdzie nie musiał już cierpieć.

Gdy cały ciemnoszary pył zaczął się unosić, zaczął padać biały śnieg. Płatek śniegu spadł na policzek Sasuke, gdy spojrzał zdumiony na kolory, które przecinały się w powietrzu. Śnieg w postaci kryształków lodu odbijał światło w tęczę, które padało w świetle księżyca.

Mięsożerna bestia, którą uderzyła Sakura, ostatkiem sił opierała się jego śmierci. Połowa ciała już zniknęła, ale płomień w jej oczach dowodził, że jeszcze się nie poddała. Wyciągnęła swój długi ogon i zmusiła ciało do ruchu.

Pazur przeciął plecy Gigi'ego. Czy była to zemsta za jutsu, czy po prostu instynkt drapieżnika? Gigi został całkowicie zaskoczony po uwolnieniu jutsu reanimacji, jego reakcja była opóźniona. Świeża krew trysnęła z jego ciała.

Zakrzywiony pazur bestii całkowicie wydłubał klatkę piersiową Gigiego, czubek kończył się głęboko w jego gardle.

"Gigi!"

Mięsożerna bestia po dokonaniu zemsty zmieniła się w pył i zniknęła w powietrzu, pozostawiając za sobą krwawą kałużę.

"Mocniej!"

Sakura podbiegła, aby odciąć nić czakry, a Sasuke wspierał coraz bardziej bezwładne ciało Gigi'ego od tyłu, podczas gdy Sakura go instruuowała. Dłoń Sakury, próbująca zająć się raną została zatrzymana przez zakrwawioną rękę Gigi'ego.

"N-nie... nie traktuj mnie..."

"Przestań!"

Sakura wpuściła czakrę przez jego rękę pomimo sprzeciwu.

"Chcesz jeszcze zobaczyć Margo, prawda?! Jak to zrobisz będąc martwym?!"

"To... jest wszystko... co możesz zrobić-"

Jego pole widzenia pociemniało.

"Przynajmniej... nie będę już miał innych facetów, z którymi mógłbym konkurować..."

Krew zablokowała mu gardło, nie miał już nawet siły jej wypluć. Czuł, jakby tonął. Gigi nie opierał się już swojemu ciału, które stawało się coraz cięższe, ostatecznie zamykając oczy.

Na myśl, że miałby umrzeć sam po tym wszystkim, chciało mu się śmiać.

Kiedy dowiedział się, że Margo umarła, czuł zbyt wielki żal, by też chcieć umrzeć. Zostawiłem Margo samą. Niemożność bycia razem z nią. Myślał, że Margo umarła, ponieważ nie było go w pobliżu, by jej chronić.

Ale to była tylko jego arogancja.

Gdzieś daleko stąd, wciąż mógł usłyszeć wołanie Sakury i Sasuke. Ta para, nie mógł powstrzymać się od zazdrości. Gdyby był gdzieś blisko ich siły, nie zrobiłby tego, co zrobił. To, co prawdziwe, nie jest tym, co można zobaczyć.

Jest już za późno na żałowanie.

W dnie jego pola widzenia, które było teraz całkowicie ciemne, odezwała się Margo. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top