Rozdział 4

Jak co dzień, więźniowie udają się do pracy ze znużonymi twarzami. Każdego dnia budzę się o wschodzie słońca, zjadam posiłki i idę do pracy, a gdy gdy zachodzi słońce, po kolacji i kąpieli wracam do celi. Z boku mogłoby to wydawać się życiem bez marzeń, ale w wolnych chwilach ściśle określonego harmonogramu każdy miał swoją własną cząstkę życia.

W przypadku Penjiry był to hazard. Dla Jiji'ego - gra polegająca na odgadywaniu codziennego patrolowania Menou.

"Oh tak. Kolejna wygrana dzisiaj-"

Deski podłogowe korytarza zaczęły skrzypieć, Jiji wyrzucił ręce w powietrze i krzyknął:

"TO DZIESIĄTY DZIEŃ POD RZĄD!"

"Jiji, twoje postrzeganie nie może być bardziej idiotyczne. Minęły dopiero trzy dni, odkąd wieczorem widziałem Menou."

- powiedział Ganno ze sztywnymi plecami, koncentrując się na malowaniu paznokci.

Wieczorami Jiji zastanawia się, czy Menou przyjdzie patrolować koszary więźniów, aby zatrzymać wszystkich na swoim miejscu. Ganno i Penjira również skromnie zwracali uwagę na historię patrolowania Menou. W przeciwieństwie do strażników, których twarze pojawiają się o określonej godzinie każdego dnia, Menou był mniej konsekwentny.

"Zwierzęta są fajne, to na pewno. Mam kochanka, którego hobby to jazda konna, więc mógłbym ci wiele powiedzieć."

Zbliżała się godzina Menou, usta Penjiry powoli zaczęły się marszczyć. Mimo że lubił grać w gry na Menou, nienawidził jego widoku.

"Jiji, często grasz w gry na Menou. Nie boisz się?"

"Idioto, jest w porządku. O ile nie naruszę zasad, Menou mnie nie zaatakuje."

Ogromny cień padł na latarnie celi. Wyglądało to jak strażnik, ale ogromna postać Menou przysunęła się bliżej.

"Chodź, zobaczysz."

Jiji złapał jedną z gałęzi drzewa, której Ganno używał do swoich pędzli, wbijając ją między żelazne pręty, a liście na czubku kołysały się w kierunku Menou. Jego oczy były skierowane bezpośrednio na liście. Żółte oczy kołysały się, gdy gałąź się poruszała.

"No chodź", Jiji szepnął przyjacielsko.

Menou powoli zbliżył się do żelaznych prętów. Przełknął ślinę, gdy czubek jego nosa lekko ocierał się o kołyszące się liście. Zachowywał się jak zepsuty kot.

"To naprawdę idzie..."

Oszołomiony i zdumiony Penjira wyszeptał,

"Huh? Czemu?"

"Ten facet jest zawsze zwinięty w kłębek pod tym drzewem migdałowym. Szczerze mówiąc, nie sądzę, że je owoce, ale zawsze tak pachnie. Może go dotknie."

Penjira odskoczył, odwracając wzrok.

"Co?!"

"Jesteś szalony. Nie ma mowy, żeby się powstrzymał... i chciałbym jednak mieć ręce."

"Sasuke, chodź spróbuj."

"Miałbym problem gdybym stracił prawe ramię. Nie podejdę tam."

Z westchnieniem Jiji spojrzał na Ganno: „Jestem pewien, że jest ok..."

Ganno położył z boku pędzel i wstał z siedzenia. Ostrożnie wyciągając opalone, cienkie ramiona przez szczeliny krat, jego spiczasty koniuszek palca spoczywał na płaskim czole Menou. Po kilku pociągnięciach jego twardej, przypominającej łuski skóry, cienkie, wąskie oczy Menou stały się duże i zaokrąglone.

"Oooooh-niesamowite!" Zdumiony Penjira stał z szeroko otwartymi oczami.

"Dawaj Sasuke, spróbuj!"

"Nie, odczep się." Sasuke potrząsnął głową na naleganie Ganno. Gdyby Menou pamiętał, że był głodny, zjadłby Sasuke w imię zemsty.

Widząc sukces Ganno, Penjira wstał i powiedział: „Spróbuję trochę", chcąc sam to zrobić.

"Spójrz!"

Ganno oddał swoje miejsce Penjirze. Penjira chwycił kraty i wyciągnął rękę, jego palce u stóp lekko wystawały z niewidzialnej granicy pokoju i korytarza. Jednocześnie oczy Menou wróciły do ​​normy.

"Odsuń się!"

Zanim Sasuke mógł się ruszyć, Jiji, który był w pobliżu, złapał Penjirę za ramię i pociągnął go do tyłu, gdy Menou skoczył do przodu, uderzając w żelazną kratę od drzwi celi. Niedaleko szczelin kraty pazur Menou, który robił latarnię, leżał na podłodze.

"GYAA-hnn!"

Menou pisnął, pokryty gorącym olejem z latarni. Odwracając się natychmiast, uciekał korytarzem. Podczas gdy latarnia była rozbita na kawałki, płomienie na szczęście wypaliły się na zamarzniętej podłodze. Penjira który został wcześniej odrzucony, wrócił z powrotem do krat, a jego twarz nadal była pozbawiona koloru. 

"Boże-... to było straszne..."

"To ja byłem tym który się wystraszył, idioto."

Penjira zaczął drżeć, a Jiji zdzielił go po głowie.

"Ten jaszczur... czemu skoczył? Był cicho do tego momentu."

"Przez twoją stopę. Twoje palce wystawały zza krat."

Sasuke odpowiedział, podnosząc kawałki potłuczonej latarni. Możesz robić wszystko przed pójściem spać, o ile nie wyjdziesz z celi. W momencie wyjścia poza celę naruszasz zasady.

"E- przez to? To jakim sposobem mogłem mieć rękę poza kratami, a stopy nie?"

"Nie byłoby dobrze gdyby jakakolwiek twoja część miała opuścić pokój. Myślę, że dla Menou jego standardem „wychodzenia" jest to, gdzie twoje stopy leżą na podłodze."

Jiji wyjaśnił, na co Penjira kiwnął głową w geście "rozumiem".

"Dzięki Jiji. Gdyby nie ty, Menou rozerwałby mi twarz."

"Cóż, lepiej przeproś Menou. Przez ciebie rozlał na siebie olej i uciekł krzycząc."

"Nie, mnie także przeproś, zmarnował się wartościowy olej..."

Ganno pokrył rozlany olej drewnem opałowym, a podłogę osuszył papierem ryżowym. Sasuke ponownie rozświetlił latarnie z iskrami Chidori. Niemożność zobaczenia z takim samym obciążeniem jak używanie krzemienia do ponownego zapalania latarni.(mam nadzieję że jest choć trochę zrozumiałe xD)

Czubki pomarańczowego płomienia migotały, a "rdzeń" olejowy kołysał się. Patrząc w płomienie ognia, Sasuke pomyślał o Naruto w wiosce. O Kuramie też.

"Zrobiliście coś tutaj? Usłyszeliśmy hałas."

Strażnicy podeszli, by zbadać ich dźwięki. Oczy Sasuke były utkwione w płomieniach, a Jiji i Penjira okłamali strażników, udając, że właśnie ze sobą walczyli.

Wśród dwunastu konstelacji był motyw ogniska. Znajdował się w tuszu astronomicznej mapy, w kartach, po prostu zwykłe ognisko z płomieniami odzwierciedlającymi futro Kuramy. Forma płonących płomieni wyglądała, jakby rozprzestrzeniały się na dziewięć sposobów.

Czy mogło to być...? 

Sasuke zamrugał, odrywając spojrzenie od płomienia latarni. To małe źródło ciepła i światła, które "żywi" się tlenem i utrzymuje cię przy życiu. Ten mały płomień przed tobą nie jest tym samym, co na rysunku. Cały ogień jest pomarańczowy, ten nie jest inny. To tylko reakcja spalania z kombinacji tlenu.

Ogień nie jest jedyną pomarańczową rzeczą na świecie, która istnieje. Może ognisko było obrazem gwiazdozbioru września? Z drugiej strony, co jeśli to nie było ognisko... ale dziewięcioogoniasty lis?

"Ogoniaste bestie." 14:00. W archiwach.
Wymigując się od pracy, Sasuke spotkał się z Sakurą przy półkach z książkami, które stały po zachodniej stronie archiwów.

"...huh?"

Pomijając jakąkolwiek przedmowę lub wprowadzenie przeszedł od razu do rzeczy, która naprawdę go intrygowała. Sakura zbyt dobrze zaznajomiła się z tendencją Sasuke do bycia bezpośrednim, więc ona także zajęła chwilę, by odpowiedzieć po głębokim oddechu.

"To jest cel gwiazdozbiorów mapy astronomicznej. Dziesięć z dwunastu konstelacji przedstawia ogoniaste bestie."

"...ah."

Jednoogoniasta bestia reprezentowana przez rodzica i dziecko Tanuki, którzy bawili się na wydmach. Ogoniasta bestia. Ogoniaste bestie, które po transformacji wyglądały jak Tanuki.
Kot, który obserwował płomień latarni. Dwuogoniasta bestia.
Żółw wspinający się po skalistej górze, trzyogoniasta bestia.
Małpa, która rysuje na ziemi, reprezentuje czteroogoniastą bestię.
Biały koń pływający w morzu był bestią o pięciu ogonach.
Żaba i ślimak, które wyczołgały się z bagien, sześcioogoniasta bestia.
Siódma konstelacja była reprezentowana przez pień drzewa. „Siedmioogoniastą bestią był chrząszcz Choumei".

Sasuke rozłożył astronomiczną mapę na podium, aby jeszcze raz spojrzeć. Jeśli przyjrzysz się uważnie pustemu środkowi pnia, chrząszcze roiły się w soku zwisającym z drzewa.

"O tak. Konstelacja nie reprezentowała samego drzewa, ale chrząszczy, które do niego się roiły."

Krowa w klatce reprezentowała ośmioogoniastą bestię. Gyuuki jest mieszanką gigantycznego wołu i ośmiornicy.(To Ushi-oni, z japońskich mitów)
Ognisko z gasnącymi płomieniami było widziane jako dziewięcioogoniasty. To było jak oglądanie rozłożystych ogonów Kuramy od tyłu. Wreszcie konstelacja październikowa - gigant urodzony z ziemi, dziesięcioogoniasta bestia.

"To znaczy, że pozostała dwójka jest-"
Został siwy mężczyzna trzymający laskę i pasterz obserwujący gwiaździste niebo.

"Mędrzec Sześciu Ścieżek i astronom Tataru."

"Najprawdopodobniej."

Mówi się, że Mędrzec Sześciu Ścieżek podzielił czakrę dziesięcioogoniastej bestii na dziewięć osobnych istot, gdy był na skraju śmierci, ale stało się to po sporządzeniu mapy astronomicznej. Wciąż nie byli pewni, że dziewięć różnych zwierząt było w rzeczywistości powiązanych ze zwierzętami w konstelacjach.

Niezależnie od tego, wydaje się, że Mędrzec Sześciu Ścieżek dodał siebie, a także Tataru do motywów dziesięciu bestii, celowo dostosowując liczbę ilustracji z dziesięciu do dwunastu. Czy kalendarz, którego używamy teraz, jest taki sam od czasu, gdy żył Mędrzec Sześciu Ścieżek, a te zostały właśnie dostosowane, aby były takie same jak w miesiącach roku? Czy jest jeszcze inne znaczenie dla liczby dwanaście...

"...Więc, Sakura. Jaki biznes miałaś ściągając mnie tutaj?"

Sakura podniosła wzrok z mapy astronomicznej, jej twarz była pełna entuzjazmu.

"Miałam okazję dziś zakraść się do biura Zansuru. Posłaniec ze stolicy przybywa do tego Instytutu."

Sakura kontynuowała.

"Stolica... chciałbyś się z nim spotkać?"

"Jasne."

Wszelkie informacje na temat przywódców politycznych w Redaku otrzymałem od Kakashi'ego. Musiał współpracować z królową Manari nad planem prowadzenia wojny w innym kraju. Czy to możliwe, że głowa państwa wysłała do dyrektora integralnego posłańca?

"To twoja szansa. Podszyjesz się pod posłańca w celu spotkania z Zansuru."

Później przed główną bramą Instytutu Astronomicznego Fundaru zdjął brudny płaszcz. Przed jego oczami widniał wysoki ceglany mur, który zasłaniał mu widok na główną bramę. Konstrukcja głównej bramy była co najmniej interesująca. Zawsze była skąpana w słońcu, które wybielało cegły do matowej szarości, chronionej także warstwami żelaznych prętów. Mlecze zaczęły kwitnąć w okolicach "stolic", choć nadejście wiosny nie miało nic wspólnego z tym obszarem.
Czułem się przygnębiony przez samo oddychanie. Plan Fundaru polegał na powrocie do domu, gdy tylko przekaże wiadomość premiera, po tym, jak poprosił o rozmowę z pośrednikiem.

"Witamy w Instytucie, dziękujemy za przybycie."
Fundaru pomyślał, że powitają go silni zastraszający strażnicy, ale pojawiła się młoda kobieta. Jej włosy w kolorze kwiatu wiśni i jasny kolor jej oczu sprawiły, że utrzymujące się ponure uczucie zniknęło.

"Ach... Przybyłem ze stolicy Redaku. Przyniosłem wiadomość od premiera Minoru-sama dla pana Zansuru."

Fundaru głupio błysnął głową swojej laski w stronę kobiety. Była to zawiła rzeźba jastrzębia, świadectwo oficjalnej misji.

"Czekamy na kontakt z Państwem."

"Dziękuję za długą podróż, ale przepraszam, że pytam: Zansuru jest zapracowanym człowiekiem, czy mógłbyś od razu z nami porozmawiać? W tej chwili mamy trochę wolnego czasu."

"Oczywiście, żaden problem."

Prowadzony przez kobietę wszedł do głównego budynku.

"Wiadomość od Minoru-sama, o czym mówi?"

- zapytała Sakura, jakby to była krótka rozmowa, nawet nie starając się być sekretną.

Fundaru obrócił głowę.

"Nie znam konkretnych szczegółów. Jednak Minoru-sama kazał mi mówić o postępach."

"O postępach? Jakich postępach?"

"Nie wiem czy mogę Tobie o tym mówić."

"Czy to Twoje pierwsze spotkanie z panem Zansuru?"

Wiedziała, że ​​milczenie wyglądało podejrzanie, więc ostrożnie zadawała kolejne pytania.

"Formalnie tak. Chociaż widziałem go kilka razy podczas jego wizyt w pałacu."

"Czyli to tak...? Kiedy ostatni raz pan Zansuru odwiedził stolicę?"

"To było zeszłego lata. Kiedy odwiedził stolicę i odwiedził premiera Minoru-sama. Moja żona pracowała jako kapłanka w pałacu królewskim, a ja nadzorowałem pana Zansuru."

Szli długim korytarzem, a on ciągnął się dalej bez żadnego kierunku. Wchodząc do dużego pokoju na trzecim piętrze, zapach kurzu spłynął mu do nozdrzy. Pokój był prawdopodobnie przeznaczony do sporadycznych badań obserwacyjnych astronomii. Niebiański model tajemniczej gwiazdy, która krążyła wokół centralnej czerwonej gwiazdy, jak wskazówki zegara z kombinacją przekładni.

"To jest... pan Zansuru?"

Niepokój wzmógł się, Fundaru spojrzał na kobietę, która go tu eskortowała.

"Ja już pójdę."

TO-N!

Fundaru ogłuszyło zimno.

"Powinno już być w porządku."

Sakura, która wyglądała jak Fundaru za pomocą dziwnego jutsu transformacji, odwróciła się, by spojrzeć na Sasuke z ręką na wardze.

"A więc teraz! Sasuke-kun, twoja kolej."

"Też mam się transformować?"

"Jestem pewna, że ten sposób byłby lepszy."

Strategia była prosta. Sakura, udając Fundaru - posłańca premiera, kupuje im czas, jednocześnie wydobywając jak najwięcej informacji o intrygującym korporacyjnym Instytucie Astronomicznym i premierze. Tymczasem Sasuke wraca do piwnicy, aby reagować na wszelkie nieprzewidziane okoliczności. Następnie wysyłają Fundaru z powrotem do stolicy, aby porozmawiać o jego spotkaniu z Zansuru, spotkaniu, które było iluzją genjutsu.

"W końcu do tego właśnie dokonano substytucji jutsu."

Sakura wyciągnęła laskę, z którą przybył Fundaru. Lepiej być jak najbliżej wysokości oryginalnego Sasuke, ponieważ jutsu zużywa czakrę, aby zmienić rozmiar.

"Czy to..."

Zmiana w coś nieorganicznego jest trudniejsza niż zmiana w osobę. Mam doświadczenie w zastępowaniu siebie shurikenem i kunai, ale laską był pierwszy. Warto spróbować.

Poświęcił sekundę, by dotknąć materiału, potwierdzając materiał, z którego się składa. Sasuke zaczął wykuwać i ugniatać swoją czakrę.

POOF

Nastąpiła niewielka eksplozja. Sasuke zastąpił swoje ciało laską, rozbrzmiał odgłos toczącego się suchego drewna, który przed chwilą uderzył o ziemię.

"Idealnie!"

Sakura podniosła laskę, sytuacja była trochę dziwna, ale przygotowania i tak się skończyły. Reszta planu byłaby łatwa. Sakura weszła po schodach, naśladując ruchy Fundaru, używając laski na każdym kroku. Delikatnie zapukała do gabinetu dyrektora. Gdy Zansuru zobaczył przemienioną twarz Sakury, bez wahania zaprosił ją do pokoju. Dla Sasuke, który często pracuje sam z dala od wioski, ta strategia polegania na przyjaciołach (znajomych nakama, którzy są bardziej jak rodzina / towarzysz) była odświeżająca.

Zansuru nalegał, by Sakura usiadła na krześle obok niego, ale oparła się o przód fotela. Tylna część pokoju była wypełniona biurkiem i nowoczesnym designem, co nie było typowe dla Redaku. To było badanie gabinetu Zansuru. Wcześniej sprawdziła układ czakry, w gabinecie powinna być ukryta sypialnia, a w tej sypialni będą drzwi do schodów prowadzących do drugiej piwnicy.

"Jak sobie radzi premier? Nie melduje się od ponad pół roku."

Zansuru rozluźnił się w fotelu, rozpoczynając biznes po tym, jak poprosił o zobaczenie jastrzębia na lasce.

"Ma się dobrze, podobnie jak królowa Manari."

"To jest najważniejsze ponad wszystko inne. Wracam myślami do tego często w tej pracy."

Teraz, kiedy skończył ją witać, od niechcenia przesunął linię wzroku i wyjrzał przez okno.

"Och, wygląda na to, że zaczął padać deszcz."

"Huh?"

Zansuru wstał, aby uzyskać lepszy widok z okna. W chwili, gdy całkowicie odwrócił wzrok, Sakura bezgłośnie przetoczyła laskę po dywanie na drugą stronę pokoju, zatrzymując się tuż przed sekretnym podziałem gabinetu i sypialni.

"Chyba nie pada, chociaż zdecydowanie tak to wyglądało. Mój błąd."

Zansuru siada w fotelu, odwrócony od laski. Sasuke wrócił do "swojej formy" bez dźwięku i wibracji. Wszedł w martwy punkt na skraju ściany, wślizgnął się do tylnej sypialni i rozejrzał się po całym pokoju.

Drewniany regał i łóżko. Brązowe drzwi wbudowane w tylną ścianę. Prawdopodobnie wejście do drugiej piwnicy, ale niestety stojąc przed drzwiami gabinetu można było zobaczyć je w pełnym widoku. Sasuke ponownie spojrzał na gabinet. 

"Niedobory wody w stolicy, słyszałem, że były poważne..."

"Tak, zdaje się, że tak. Choć tak się nie wydawało, ponieważ jedzenie w pałacu królewskim jest zawsze priorytetem."

Zansuru rozmawiał z Sakurą, plecami do Sasuke. Ciało Sasuke przesunęło się w stronę brązowych drzwi, odsłoniętych w otwartej linii wzroku. Pociągnął za klamkę w nadziei, że Zansuru przypadkowo zapomniał je zamknąć, ale drzwi się nie poruszyły.

Nic nie można na to poradzić. Może można by to otworzyć siłą. Było wielu shinobi, którzy używali swojego ninjutsu do otwierania zamków, metoda była różna dla poszczególnych osób. Kakashi często topił metal przy pomocy ciepła ognia, aby siłą otworzyć zamek. Jeśli był to Shikamaru, mały cień, który mógł pełnić rolę klucza. Naruto nawet obracał dziurkę od klucza podmuchem powietrza, produkt bardzo małego skalowanego rasengana.

Specjalnością Sasuke był styl ognia, Katon. Często stosował metodę topienia Kakashiego, ale postanowił znaleźć inną opcję. Topienie pozostawiłoby zbyt wiele śladów. Obejrzał się na Sakurę, wysyłając jej sygnał, by zyskać więcej czasu. W odpowiedzi na spojrzenie Sasuke, Sakura przesunęła się w stronę Zansuru.

"Właściwie, panie Zansuru, spotkaliśmy się wcześniej. Zeszłego lata odwiedziłeś pałac królewski. W tym czasie przywitałem cię raz."

"Czyli to tak? Zeszłego lata, to było tuż po śmierci ostatniego króla. Królowa Manari była jeszcze taka młoda. Jestem pewien, że wszyscy pracujący dla premiera muszą być bardzo zajęci... Mówiąc o premierze, zobaczmy, dlaczego tu przybyłeś."

"Rozumiem. Ale jeszcze ostatnia rzecz, o którą chciałem cię zapytać. Dziewczyna z sanktuarium, która opiekowała się tobą podczas twojej wizyty, w rzeczywistości była moją żoną! Czy pamiętasz coś o niej?"

Podczas gdy Sakura zyskała czas na krótkich rozmowach, Sasuke oparł palce na otwarciu dziurki od klucza i wykuł czakrę, tworząc natychmiastowy klucz. Nie mógł zrobić czegoś tak skomplikowanego jak klucze do drzwi archiwum, ale na szczęście próbował kiedyś czegoś podobnego do drzwi dokładnie takich jak te.

Jednak technika nie była taka sama w przypadku tworzenia pierścienia Sakury. Musiał delikatnie wbić swoją czakrę w dokładnie grzbiety wnętrza dziurki od klucza, tworząc klucz z chłodnej, zestalonej ziemi, ale materiał ten łatwo rozpadł się pod jakąkolwiek siłą, jeśli nie był wystarczająco mocno zbity.

"...-- Myślę, że to był dobry zbieg okoliczności, że moja żona była odpowiedzialna za twoją wizytę, panie Zansuru, byłem bardzo wdzięczny."

"Daj mi znać, jeśli mogę coś dla ciebie zrobić w zamian, ale tymczasem posłucham o tym biznesie od premiera."

"Tak, tak, masz rację. Przepraszam, że opowiadałem zbyt długo. Zbyt dużo mówienia w tego rodzaju pracach komunikacyjnych sprawia, że ​​premier okazuje znacznie więcej współczucia. Myślę, że to pochodzi z mojego dzieciństwa i wychowania, ponieważ dorastałem w domu z sześcioma siostrami. Moja babcia i matka też uwielbiają rozmawiać-"

"Panie Fundaru." Głos Zansuru stał się nieugięty.

"Chciałbym usłyszeć co ma pan do powiedzenia."

"Ach, tak. Racja."

Sakura, przebrana za Fundaru, wzruszyła ramionami.

"Brzmi dziwnie, ale dostałem jedno słowo „postęp". Czy postęp idzie dobrze?... Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi."

"Heh, brzmi jak premier. Idzie dobrze. Powiedz mu, że powinniśmy być w stanie wysłać żądaną siłę do stolicy i wioski Nagare w ciągu kilku godzin, w razie potrzeby."

"Zrozumiałem i czy mogę zapytać, ile jest tej „siły"?"

"...Czy nie jesteś tylko posłańcem? Ta informacja jest ściśle tajna. W każdym razie Minoru-sama wie, o co mi chodzi."

Po kupnie czasu Sasuke był w stanie dokończyć kopię klucza. Nie było problemu z włożeniem go do dziurki od klucza, ale kiedy przekręcił klucz, pękł na pół, pozostawiając mu tylko uchwyt. Czy to nie było wystarczająco silne? Powstrzymał się od komentowania, gdy wyciągnął połamaną połówkę i ponownie rozpoczął proces ugniatania czakry.

W tych okolicznościach byłem trochę niecierpliwy. Potencjalne niebezpieczeństwo nie rozdzieliłoby mnie, gdybym był sam, ale tym razem byłem razem z Sakurą.

"Zadałem zbyt wiele pytań... szczerze przepraszam."

"Nie, nie... przy okazji, panie Fundaru, co się stało z twoją laską?"

"Laską?"

"Nie wszedłeś do tego pokoju z laską? Nigdzie jej nie widzę..."

Po ponownym przekształceniu czakry w mocno ubitą ziemię Sasuke przekręcił klucz. Tym razem z pewnością, że złamany uchwyt klucza i nowo utworzona sekcja były dobrze połączone. Tym razem się nie złamał, ale... dźwięk sprężyn i kliknięcie kół zębatych odbiło się echem.

"Hm?"

Zansuru zaczął odwracać głowę, żeby spojrzeć za siebie, odgłosy zamka odbijały się echem w cichym pokoju. Sakura wyciągnęła z płaszcza prawdziwą laskę i głośno uderzyła w podłogę.

"...Jeśli się pan zastanawiał gdzie moja laska, jest tutaj."

Sasuke wykorzystał okazję, gdy Sakura zwróciła uwagę Zansuru, aby otworzyć drzwi i szybko się prześlizgnąć. Jest ciemno. Był zakurzony i pachniał pleśnią. Zapaliłem iskrę w dłoni, żeby się rozejrzeć, schody rozciągające się spiralnie spod moich stóp, czy to wejście do drugiej piwnicy?

Nie miał dużo czasu. Sasuke zbiegł cicho po schodach. Z tego, co pamiętał, schody schodziły około pięciu pięter, a na dole blokowały go znajome żelazne drzwi celi. Odblokował je kluczem w taki sam sposób jak poprzednio.

Kiedy delikatnie pchnął ciężkie drzwi, uderzyła go fala chłodnego powietrza. W tym samym czasie słychać było łopotanie skrzydeł.

...Ptaki?

Spotkał go płacz ptaka. Były kurami.

Wszystkie zebrały się szybko u butów i nóg Sasuke, dziobiąc i wymachując ogonami.

Czy było ich czterdzieści? ... pięćdziesiąt?

Dlaczego kurczaki w takim miejscu?

W przeciwieństwie do ciemnej, zakurzonej piwnicy spiralnej z minimalną wentylacją, to miejsce miało świeże powietrze, otwarte otwory wentylacyjne. Warzywa pozostawione im w pudełku z przynętami i porozrzucane na dole, znacznie świeższe niż to, co więźniowie muszą jeść. Czysta woda też nie była problemem, wszystko trzymane było w rękach ludzi.

W pobliżu ściany złożono wykopane skały. Powierzchnia skał miała nieregularne wzory wklęsłych i wypukłych punktów, jakby ktoś próbował z nich coś wykroić, a na ich powierzchni leżała ziemia. Kiedy pracowałem na zewnątrz, widziałem więźnia niosącego podobną skałę. Sasuke stał zmieszany i zdziwiony, gdy pióra trzepotały u jego stóp w piwnicy. Tona kurczaków, stosy ułożonych kamieni...

Co to... za miejsce?

.

.

.

[Moi drodzy, komputer odmówił mi posłuszeństwa, więc następnego rozdziału wyczekujcie za miesiąc, półtora. Dzięki za cierpliwość.] 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top