Rozdział 1

Jego kły wystawały z ciała mężczyzny (wyjątkowa bestia), sam manou wylądował bez dźwięku. Rozchylił swoją zabójczą szczękę, z której bezwładnie wypadło ciało mężczyzny.

Kolejny człowiek rujnuje sobie życie próbując uciec.

(Manou) Gdy toczył się po ziemi przy okazji go miażdżył, a następnie szponami schwytał za łopatki i ciągnął dalej. Zatrzymał się na dziedzińcu a jego masywna, czerwona szczęka zacisnęła się na prawym ramieniu mężczyzny.

"Aaaah!"

(Mężczyzna) Wrzasnął, Manou rzucił nim, jakby był zaledwie kawałkiem mięsa. Z jego brzucha płynął strumień krwi, tworząc czerwoną kałużę obok jego stóp. Jeśli chcesz sobie ułatwić pożeranie człowieka, zjedz go jak najszybciej. Mięso dolnej części pleców mężczyzny zostało zerwane z łatwością, jego mięśnie rozpadły się jak włókna nici. Wciąż żywy mężczyzna krzyknął, chowając twarz i głowę w piasek pod nim. Aby zniechęcić dezerterów, bestia celowo przeciągnęła ciało na dziedziniec, aby mogli je zobaczyć inni więźniowie.

"Jeśli spróbujesz uciec, taki będzie twój los."

"Wow...egh..."

"Ja wciąż żyję! Żyję! Przepraszam!"

Więźniowie noszący kilof z daleka obserwowali całą sytuację, przewracjąc przy tym oczami. Kiedy bestia, która rozdzierała mięso dla zabawy, dotarła do wnętrzności, dźwięk pluskającej krwi był wszystkim, co można było usłyszeć, gdy krzyk mężczyzny w końcu ucichł.

"Cóż, to najmniejsze z naszych zmartwień, zbyt wiele ciekawości w tym tłumie. Pamiętaj, że musimy wstać wcześnie"

Niski głos za tłumem sprawił, że robotnicy skulili się jednocześnie. Szczupły mężczyzna w srebrnych oprawkach okularów powoli wyszedł z budynku, dyrektor Instytutu Astronomiczno-Badawczego Tataru, Zansuru. Jest tutaj głównym oficerem, władcą bazy.

"Stojąc tutaj jak stado kaczek... Jeśli szybko się nie ruszycie, staniecie się deserem dla tej bestii."

Chociaż więźniowie wiedzieli że to żart, automatycznie pobledli. Lekki ton Zansuru był prawie przerażający. Podczas gdy wszyscy rozproszyli się z powrotem do swoich lokalizacji, Sasuke uważnie obserwował bestię. Jaszczurka potrząsnęła długim, masywnym ogonem, równoważąc górną część ciała i głowę na mięsistym brzuchu. Jego twarz pokryta twardą skórą stała się zaczerwieniona, a na skórze pojawiły się żółte plamki.

Gigantyczny mięsożerca więzienia wiernie słuchał dyrektora Zansuru. Ogromna jaszczurka poruszająca się na dwóch nogach, pokryta grubym skórzanym goleniem pokrytym rogami, stożkowymi kłami i ostrymi pazurami. Podczas stania lub chodzenia jego wysokość wynosiła około 80 centymetrów, ale mierząc od czubka głowy do czubka ogona, kolejne 2 metry zwiększały jego wzrost. Siła nogi bestii była niewiarygodna, dwie nogi, które formowały spód jej ciała, są jak śmieszne sprężyny, jeden krok prowadził bestię kilkadziesiąt metrów do przodu.

To różni się od więzienia. Patrolujący strażnicy nie obserwowali życia więźniów, nigdy. Żadnych zamków w celach, w których przebywali więźniowie, ani w wejściach do budynków.

Niezależnie od tego, przebywający tu więźniowie posłusznie przestrzegali zasad. Powodem jest jaszczurka. Tych, którzy myśleli, że mogą lub chcą stąd uciec, rzadko widywano ponownie, bestia miała zwyczaj obserwować z boku z dużą intensywnością i pożerać każdego więźnia, który odważył się złamać zasady, nie okazując litości. W Instytucie praca więźniów polegała głównie na kopaniu w ziemi. Szron usuwany był za pomocą motyki ogrodowej, służącej do uprawy roli i pracy w rolnictwie, ostrożnie wykopując i usuwając wszelkie duże skały lub gruz, które napotykano na ziemi.

Wydaje się, że było to konieczne zadanie, aby położyć podwaliny pod gigantyczny teleskop zaplanowany na to miejsce, ale ci, którzy byli od lat w więzieniu, mówili, że ta praca była wykonywana bez przerwy od prawie roku.

"Eh, no weź..."

Pracujący w pobliżu Jiji położył motykę na ziemi i zatarł ręce. Rano jest bardzo zimno, można byłoby zamarznąć, zanim niebo by się zmieniło.

"Sasuke, nie jest ci zimno?"

"Jest zimno."

Szczerze mówiąc, Sasuke potarł dłonią o rączkę motyki, próbując uzyskać jakiekolwiek lekkie ciepło od tarcia. Przywykł to wykonywania zadań w trudnych warunkach, ale jednak zimno to zimno. Choć śnieg już się dawno stopił.

"Aa-h, nie mogę tego znieść, dlaczego zbudowali Instytut w tak zimnym miejscu? Nawet jeśli śnieg stopił się jakiś czas temu, jeśli nadal będę tak żyć, zamarznę na śmierć. Nie wiem, czy to dlatego, że nie tylko ja mam takie problemy, ale jestem pewien, że nie tylko ja mam z tym wszystkim problem.(?)"

Mimo że jest zmęczony monotonną pracą, paplanie Jiji'ego trwa cały czas. Jiji dzieli celę w więzieniu z Sasuke. Został skazany na co najmniej 6 miesięcy pozbawienia wolności za kradzież jedzenia. Sasuke, będąc w tym samym wieku i podobnej budowie ciała co Jiji, jest często sparowany i przydzielony do tej samej pracy, co on. Nos Jiji'ego robi się coraz bardziej czerwony, a kiedy rygorystycznie ocierał o siebie opuszki palców, nagle krzyknął

"AH! Ups", kontynuował: "O kurwa! Ja to mam łeb! To będzie dobra wymówka na pójście do gabinetu lekarskiego"

"Jaki gabinet lekarski? Jest tu coś takiego?"

"To ty nie wiesz? Mamy nowego doktora, dopiero co przyszła, to kobieta. Wszyscy wokół gadają, jak piękna i delikatna jest!"

Sasuke nie był pewny o czym mówi Jiji.

Jiji dodał "Wiem, że ta piękna lekarka też jest singielką i nie sądzę aby miała jakiegoś kochanka, ponieważ nie widziałem żadnego pierścionka na jej palcu"

"Pierścionek?"

Sasuke nabrał zagadkowego wyrazu twarzy, a gdy Jiji go na tym złapał, kontynuował:

"Oh! Pozwól że wyjaśnię, przyjechałeś tu z innego kraju, tak? W Redaku jest tradycja, że para "pieczętuje" małżeństwo pierścionkiem. Pierścionek na drugim od końca palcu u lewej dłoni jest znakiem małżeństwa. Lekarka nie miała żadne-"

Jiji przerwał wyjaśnienia

"Cholera, patrol."

Zauważywszy zbliżających się oficerów patrolowych, Jiji zamilczał. Z Sasuke szybko zaczęli zachowywać się naturalnie, udając, że sumiennie pracują. Oficer patrolu podszedł do nich z wyciągniętą pałką. Chociaż patrzył bezpośrednio na Jiji'ego, ani razu nie spojrzał na Sasuke. Przerażające. Jiji wiedział, że to jego szansa. Odrzucił motykę na bok i wykrzyknął biały lodowaty oddech, który wydobył się z jego płuc

"Ałła, ten ból! Nie mogę tego zrobić!"

Racja, pomyślał Sasuke.

Sasuke westchnął na widok Jiji'ego i wrócił do swojej pracy. Instytut (...) spokojnie stoi na szczycie góry, lecz ta jest naga. To miejsce jest silnie strzeżonym więzieniem przypominającym lochy, 5 tysięcy metrów nad poziomem morza. Mówi się, że Mędrzec Sześciu Ścieżek przebywał w tym samym obszarze, w którym znajdują się te góry. Aby zebrać zapisy i informacje z tego okresu dotyczące Mędrca Sześciu Ścieżek w Instytucie, Sasuke dostał specjalną misję przybycia tutaj. Naruto wciąż cierpi na dziwną chorobę w krainie ognia, a zbieranie zapisów Mędrca Sześciu Ścieżek, które pozostają w tym obszarze, może być jedyną rzeczą, którą Sasuke może zrobić, aby pomóc Naruto.

"Co się stało, scary-face?" (Nie przetłumaczyłam tego, ponieważ nie mogłam znaleźć odpowiednich wyrazów aby ująć to w grę słów)

Myśli Sasuke zostały przerwane przez głos Jiji'ego. Widział, jak Jiji patrzy na niego spod cienia długich włosów opadających na jego oczy.

"To nic takiego."

"Serio? Wyglądasz tak... poważnie."

"Nie przejmuj się tym."

Rozmyślając nad pytaniami Jiji'ego, Sasuke ponownie podniósł swoją motykę za pomocą swojego pojedyńczego ramienia. Po obiedzie Sasuke wraca do celi tylko po to, aby powitać go krzykiem gdy kładzie dłoń na żelaznej bramie. Po środku na podłodze siedział nieśmiały i nieco niski Penjira, kolejny współwięzień. Twarzą w twarz naprzeciw niego siedział Jiji, wpatrywali się w siebie. Między nimi stała herbata, miska i kości do gry.

"Jiji, ty chuju!"

"Hehe, idę zapalić"

Jiji przyciągnął ku sobie wszystkie papierosy znajdujące się na podłodze. Sasuke zorientował się, że grają w tą hazardową grę - Chinchirorin. Z powodu braku rozrywki w tym życiu ciągłego nadzoru, większość więźniów wybiera hazard, ale Penjira miał zwyczaj bycia absolutnym fanatykiem hazardu. Penjira czerpał radość z bycia złym facetem, narastania długów w szeregu ciągłych strat i kilkakrotnego przyłapania na ślubie z dziewczynami za posag i ucieczkę. Oszustwa małżeńskie, minimum rok więzienia.

"O, Sasuke! Jesteś następny!"

Penjira spojrzał na Sasuke. Bez wahania rzucił kostką do miski.

"Jestem w tym dobry."

"Co jest?"

Spytał Penjira. Wyglądał na niezadowolonego, a jego uśmiech ściągnął jego twarz w tępą zmarszczkę. Odwrócił głowę w kierunku rogu celi.

"E, Ganno! Co ci tak długo zajmuje? Przestań malować czy coś i chodź tutaj."

Penjira krzyknął na trzeciego mieszkańca celi, Ganno. W rogu pokoju siedział Ganno, plecami do Penjiry, kucając nad czymś jak ptak z jajkiem w gnieździe.

"Nie teraz, Penjira."

Odpowiedział bez chwili namysłu. Ganno, który jest już w połowie drogi do skończenia 60 lat, jest najstarszy w tej celi. Na karku swojej obwisłej szyi ma ślad czerwonej farby, coś w stylu przetarcia.

"Wciąż w to grasz? Jestem już zmęczony."

"Nie gadaj teraz, zaraz wygram."

Mniej więcej miesiąc temu Ganno, podczas pracy, znikąd powiedział:

"Znalazłem!"

Wrócił z kieszeniami pełnymi czerwonych i brązowych kamieni. Nie przejmował się raczej, że skóra na jego dłoniach stała się śliska i zdarta gdzieniegdzie po ich zbieraniu. Każdego ranka i każdej nocy uderzał w kamienie, miażdżąc je. Zmiażdżył wszystkie, dosłownie WSZYSTKIE, w ciągu 5 dni. Wszyscy byli pewni, że to doprowadziło go do szaleństwa, ponieważ później obdzierał skórę ze swoich stóp, a te owijał w szmaty i chodził w takim "krwawym bandażu". Okazuje się, że gotująca się stopiona skóra i czerwonawo-brązowy proszek skał może tworzyć farbę. Stało się to w dniu, kiedy Sasuke przybył do więzienia. Podczas gdy przybysze byli witani, Ganno zaczął mieszać swoje materiały na liściach krzewów sosnowych. Patrząc w ręce mężczyzny w celi, który poświęcił się pracy, której nie był w stanie objąć ludzki rozum, Sasuke był całkowicie oszołomiony. Tępy czerwono-brązowy proszek zwiększał lepkość podczas mieszania, a jego odcień zmienił się na jaskrawoczerwony. Po kilku minutach wyrabiania farba skalna o kolorze jaskrawoczerwonych kwiatów śliwki została ukończona. Po tym wszystkim Ganno uwielbia malować każdej nocy, używając igieł sosnowych jako pędzla a paznokcie jako płótno.

"Cóż, zrezygnuję przed sprawdzaniem celi w przyszłym tygodniu."

Jiji, zdumiony jego odpowiedzią, wrócił do narzekania, jakoby malowanie paznokci do niego nie pasowało, oraz że jest głupcem.

"Wiem, że jesteś niecierpliwy. Patrz, wyszedł mi różowy!"

Ganno odpowiedział. Jego głos jest zawsze zabawny do słuchania. Spędził w tym więzieniu siedemnaście lat, za zdradę stanu. Ganno został oskarżony o pomalowanie/namalowanie portretów szlachty rywali i postawienie ich naprzeciwko siebie. Jego ojciec był także malarzem, ale to powoli przerodziło się w obsesję. Powiedział, że zawsze trzyma pędzel, nieważne czy tego chce, czy nie. Ganno malował już od ponad trzech tygodni, malując przy tym co tydzień obraz. Sasuke nie mógł zrozumieć, dlaczego Ganno chciałby poświęcić swoją energię na malowanie czegoś, co, jak dobrze wiedział, musiało zostać usunięte za tydzień. Rozrywka i hobby są cenne w tym miejscu. Ponieważ na początku w więzieniu było czterech więźniów dzielących celę z 6 matami tatami, walki były gwarantowane dla tak wielu dorosłych stłoczonych razem.

Zwykle zderzają się ze sobą, dopóki nie zaczną krwawić, a w niektórych przypadkach - umrą. W tych okolicznościach cela Sasuke była względnie spokojna. Nie uznałby żadnego z nich za przyjaciela, ale nie wybuchły jeszcze żadne walki. Ganno zatraca się w swojej sztuce, Jiji i Penjira ekscytują się jakąś kombinacją kości, Sasuke spogląda na słabo oświetlony księżyc, dopóki nie zniknie za horyzontem. Tak wygląda ich każda noc - kompletna rutyna.

"Hej, Sasuke też jest całkiem dobry."

"Pozwolę ci zacząć."

Po skończeniu ich tur, Jiji i Penjira próbują zaprosić Sasuke, aby spróbował.

"Nie." - Sasuke odpowiedział krótko.

W tamtej chwili dałoby się usłyszeć nawet najmniejszy hałas, Sasuke patrzył przez okno na dziedziniec. Białe światło księżyca nagle przyćmił jakiś cień. Być może ta gigantyczna bestia, Menou, jest na dziedzińcu. Odnośnie Menou - dosyć mocno niepokoił Sasuke. Nadszedł czas na śledztwo, pomyślał. Sasuke wstał, żeby usiąść przed Penjirą.

"Zmieniłem zdanie, zagram."

"Czekaj, serio? Nareszcie!"

"Nie mam papierosów, więc postawię na to."

Sasuke włożył rękę do kieszeni, udając, że czegoś szuka. To jest jego nowa technika: ugniatanie czakry na czubkach palców, układanie atomów aby wyglądały ładnie i skrystalizowanie. W końcu wyciągnął rękę, na której znajdował się czerwony kamień. Jest większy, prawie tak duży jak wiśnia. Wszystkim w celi zajęło sekundę, aby zdać sobie sprawę, że oferuje rubin.

"Co? Klejnot? On jest prawdziwy?"

"Nie, nie, nie, to musi być szkło albo coś w tym stylu."

Penjira i Jiji pochylili się, by spojrzeć na klejnot. Wpatrywali się w niego przez dłuższą chwilę, podczas gdy Sasuke milczał, nie potwierdzając ani nie negując jego autentyczności. Chociaż klejnoty były fizycznie namacalne i prawdziwe, ten został sztucznie wykonany.

"Nawet jeśli wygram tak piękny szklany kamień, co ja z tym zrobię? Nie można się z tym dobrze bawić."

"Nie możesz już nawet palić, odkąd wziąłem wszystko w ostatniej grze. Nie powinieneś nawet stawiać na ten kamień."

Sasuke wziął miskę do ręki.

"Nie potrzebuję papierosów i nie musisz stawiać czegoś namacalnego. Potrzebuję tylko, żebyś zrobił dla mnie jedną rzecz"

"Och, jakaś prośba?"

"Powiem ci o co chodzi po grze."

Sasuke położył miskę spowrotem na macie i rzucił trzema kostkami pomiędzy nich. Podniósł głowę i czekał na reakcję Penjiry.

"Co zamierzasz zrobić?"

"Trzy (razy)."

-powiedział Sasuke, gdy włożył rękę ponownie do kieszeni. Penjira żonglował trzema kośćmi w dłoni, najwyraźniej czekając, aż Sasuke wykona pierwszy ruch.

"Rzuć teraz", rozkazał Sasuke, dając im pierwszą turę.

Jiji i Penjira spojrzeli po sobie, po czym Penjira rzucił kostkami. Gdy kostki zatrzymują się, Penjira ponownie spojrzał na Sasuke. Podczas tury przeciwników ręka Sasuke była wciąż głęboko w kieszeni, ugniatając czakrę w dłoni. (Penjira) Był blisko oszołomienia, gdy rzucił kostką na matę, a 3 kostki leciały razem jak niezauważalny wietrzyk. Wydając dźwięk klucza uderzającego w metal, drewniane kostki wtoczyły się na środek miski.

"Chyba żartujesz..."

Ich oczom ukazały się trzy czerwone kółka. Penjira otworzył szeroko usta ze zdziwienia. Wszyscy trzej: Jiji, Penjira i Ganno siedzieli w szoku, podczas gdy Sasuke po cichu wstał i zadeklarował,

"Wygrałem."

"Gówno prawda. Powiedziałeś to(?), zanim rzuciłeś tymi wężowymi oczkami. To nie jest zwykłe szczęście," Penjira zaprostestował, a Jiji uderzył go w ramię, jakby chciał powiedzieć

"Po prostu się poddaj."

To jest hazard w więzieniu, oszustwa zdarzają się praktycznie bez przerwy. Jest tu taka niewypowiedziana zasada: jeśli cię nie złapią na gorącym uczynku, to jesteś czysty.

"Teraz czas na przysługę, Penjira."

"Jaka? Bardzo trudna? Niemożliwa?"

"Uspokój się, jest prosta."

Sasuke skierował się do drzwi, kiedy Penjira wstał z maty.

"Wyjdź ze mną z celi i stój na czatach. Bądź czujny, kiedy nadejdzie patrol."

Penjira zaśmiał się z żartu Sasuke, a potem zaczął histeryzować, gdy zdał sobie sprawę, że Sasuke mówił poważnie. Ten wolny czas, jaki więźniowie mieli przed snem, był jedynym czasem na zrobienie czegokolwiek, o ile pozostali w celi. Jeśli tylko wyjdziesz z celi, złamiesz nienaruszalne zasady.

"Powiedziałem, że to zrobię. Ale jak planujesz to zrobić? Nasza dwójka spacerująca razem byłaby nie do przeoczenia."

"Pójdę sam, ale ty musisz odwrócić uwagę strażników."

"Dobrze wiesz, że jeśli dowiedzą się, że złamałeś zasady, ukarzą cię bez uprzedzenia! A jeśli Menou znajdzie cię pierwszy, zostaniesz zjedzony a przy okazji zabity", jednak Sasuke odparł spokojnie:

"Zaraz wrócimy."

"Widzę, że dla ciebie to nie jest jakiś wielki problem...", Penjira odpowiedział.

Istnieją dwa budynki, jeden po wschodniej i jeden po zachodniej stronie dziedzińca. Po zachodniej stronie budynkiem są koszary, w których śpią więźniowie. Sasuke pokonuje ulicę od dziedzińca do drugiego budynku w pięć minut. Po wschodniej stronie znajduje się główny budynek Instytutu. Więźniowie mają do niego zakaz wstępu.

Sasuke opierał się o główne drzwi Instytutu, gdy nagle wpadł do środka. Żadne z tamtejszych drzwi nie miało powodu być zamknięte, więc otwierały się szeroko nawet przy najmniejszym dotknięciu. Powitały go długie dywany z luksusowymi włóknami. Główny budynek przypominał inny świat niż koszary przypominające lochy w budynku zachodnim. Został zbudowany jak zamek królewski, wszystko w nieskazitelnym stanie. Budynek o wysokości czterech pięter jest ogromny pod względem innych miejsc w tym kraju.

Więźniowie znajdowali się zaledwie pięć minut drogi od nich i spali na twardej kamiennej podłodze ze starym futonem i łzami w oczach, podczas gdy każdy korytarz, schody i pokój w tym głównym budynku pokryte były miękkimi dywanami. Sufit wyłożono lakierowanymi cegłami, blokującymi wszelką siłę natury, oraz "dozdobiono" pokój dużym kominkiem ogrzewającym budynek. Kiedy pada śnieg, więźniowie czasami zgłaszają sople formujące się w ich celach.

Menou jest czymś więcej niż jaszczurką, umie mówić, a jeśli chodzi o jego refleks, szybkość i moc, można go przyrównać do dinozaura. Prawdopodobnie najlepiej postrzegać go jako jakiegoś zwierzaka, ponieważ przestrzega on każdego polecenia dyrektora, Zansuru. Początkowo w tym kraju nie było shinobi, ale podobno premier pozwolił shinobim przejąć jego stanowisko z powodu wojny. Jeśli Zansuru okazałby się shinobi, być może kontroluje Menou za pomocą jakiejś techniki, coś w podobie do czakry.

Sasuke zaczął się martwić, że już go nie ma za długo. Menou zawsze chodzi po terenie Instytutu bezbłędnie w dzień i w nocy. Był to stan ciągłego nadzoru nad więźniami przez co najmniej 20 godzin dziennie. Rozeszły się plotki, że Menou był wynikiem przyzywającego jutsu Zansuru. Czy to możliwe, aby Zansuru mógł władać niezbędną ilością czakry do tego, aby stworzyć potwora pokroju Menou? Być może podstawowy mechanizm przywoływania jutsu został zmieniony przez shinobi z Redaku, chociaż samo jutsu pochodzi z Kraju Ognia.

*krok* *krok* *krok*

Odgłos ciężkich kroków zbliżał się do korytarza. Odgłos stóp ucichł, Sasuke spotkał parę żółtych oczu unoszących się za nim w ciemności. Z wnętrza ciemności wyłoniła się sylwetka Menou.

"Pojawiłeś się."

Fala czakry zalała oczy Sasuke, ukazując jego zdolności wzrokowe, gdy podnosił powieki. Jego rinnegan i sharingan były przygotowane. W jednej chwili czerwone oko Sasuke natychmiast wciągnęło Menou do jego genjutsu.

Sasuke usłyszał głuchy odgłos spadającej ciężkiej masy.

Menou, który został zrzucony na ziemię, szybko zerwał się na nogi, rzucając szponami w stronę Sasuke. Podczas gdy Sasuke jest znany ze swojej zwinności względem prędkości, Menou był równie szybki. Jego pazury machały wystarczająco blisko, aby odciąć kosmyk włosów. Sasuke wywnioskował, że nie upadł od jego genjutsu. Mężczyzna uniknął Menou, odwracając się, żeby uderzyć go kontratakiem. Ciało Menou poleciało w powietrze, z głośnym trzaskiem wylądował w ścianie. Menou, z chwilowym przypływem siły, jak sprężyna zmniejszył odległość między nimi. Jego paciorkowate żółte oczy spotkały się z jaskrawą czerwienią jego sharingana, ale rezultat był taki sam. Menou był odporny na genjutsu. Sasuke wskoczył na otwór tuż pod jego klatką piersiową i jednym mocnym uderzeniem wbił dłoń w ciało bestii, pchając go na plecy, a po chwili jego ciało przywitało podłogę głośnym pęknięciem kości. Kontynuacja walki nie miała sensu, niebezpieczne byłoby pozostawienie większych obrażeń, aby zawiadomić patrole. Przebywanie w tym budynku znacznie dłużej było złym pomysłem.

Niezależnie od tego, oczy Menou otworzyły się. Sasuke starał się zachować między nimi dystans, ale bestia podskoczyła na nogi, by zmniejszyć odległość między nimi. Menou zarzucił swoim długim ogonem jakby był warkoczem, gdy skoczył w stronę Sasuke. Ninja cofnął się, ledwo unikając ataku. Menou był blisko do zagrażającego życiu ataku na przeciwnika. Dla Sasuke było to jednak zdecydowanie za wcześnie. Wykorzystując uwalnianie wody, Sasuke zaczął łączyć swoją czakrę ze swoją techniką lodową, tworząc natychmiastowe kunai. Z zamkniętymi oczami amputował zbliżający się szpon, dźgając tułów, a także ciął kunaiem w linii ciągłej.

"Gyah!"

Menou ryknął, cofając się o krok. Z jego żołądka zaczęły wylewać się duże ilości krwi i płynów, na całej długości jego tułowia rozciągała się przerażająco duża rana. Osłupiony, zaczął się potykać o własne nogi.

Wybacz, pomyślał Sasuke.

Sasuke zaczął żałować swojego zagrażającego życiu ataku, który wykonał będąc pod wpływem chwili, ale było już za późno, aby myśleć w ten sposób. Zataczając się z każdym krokiem, Menou popędził jak najszybciej do okna, niszcząc większość ściany, gdy próbował uciec. Chociaż krwawił, wciąż był wystarczająco silny, aby zniknąć przy jednym odbiciu.

Sasuke przygryzł wargę. Czuł silny ból brzucha, spuszczając oczy, by zobaczyć dłoń. Zastanawiał się nad swoim ostatnim atakiem i tym, jak głęboko kunai weszło w ciało Menou. Obawiał się, że mógł zadać śmiertelny cios. Następnego ranka Sasuke siedział w swoim zwyczajowym miejscu w jadalni i patrzył na dziedziniec. Otworzył oczy szerzej, gdy rozpoznał kołyszący się znajomy ogon. To jakiś żart, nie ma opcji... Menou podniósł wzrok i zauważył Sasuke przez okno. Nawet gdy Sasuke wpatrywał się w niego, Jaszczurka, nie pamiętająca wydarzeń z poprzedniej nocy, natychmiast odwróciła twarz. Menou, on wciąż żyje. Nie było mowy, żeby nawet oddychał, tymczasem na jego ciele nie pozostała żadna blizna. To niemożliwe, Sasuke starał się znaleźć jakieś wyjaśnienie. Czuł, jakby to on był w genjutsu. Nagle usłyszał głos zza swoich pleców.

"Ty. Ty jesteś tym, który próbował położyć łapy na Menou, więzień 487."

Głos warknął z dziką wściekłością. Zansuru. Sasuke i Zansuru wpatrywali się w siebie nie spuszczając wzroku. Nie było sensu kłamać. Wiedział, że Sasuke spotkał się z Menou poprzedniej nocy. Ninja jednak także chciał się czegoś dowiedzieć. Sasuke aktywował sharingana, jego czarne oczy spłynęły czerwienią, tworząc trzy czarne spirale w jego tęczówce. Schwytał wzrok Zansuru. Sasuke wziął głęboki oddech. Nie zauważył tego wcześniej bez swojego Sharingana, szklanej kuli za okularami Zansuru.

"Sztuczne oko...Nieźle, nieźle."

Zansuru zezował na niego, kąciki jego ust wykrzywiły się w uśmiechu.

"Dobrze widzisz. Nawet podwładni, którzy są tu codziennie, tego nie zauważają."

Zansuru wyciągnął rękę, dotykając okna za Sasuke. Nie mógł nie zauważyć, jak naturalnie wyglądało jego szklane oko, ale teraz to było wszystko, co zauważył, bez względu na to, jak na niego spojrzał. Nie dałbyś rady znaleźć różnicy między lewym a prawym okiem.

"Możesz więc użyć niektórych rodzajów ninjutsu. Nie zapomnę tego."

Pochylił się do ucha Sasuke i zaczął mówić szeptem. Jego lewe protetyczne oko poruszało się jak nerwowe zwierzę sprawdzające otoczenie.

"Niemożliwym jest zabranie Menou, kiedy też jestem shinobi."

[Wybaczcie za taki poślizg, miałam w tym tygodniu dużo na głowie. Mam nadzieję, że jesteście cierpliwi i wybaczycie mi to :). Kolejne części będą się pojawiać średnio co tydzień, może wcześniej, może później. Zachęcam do zaobserwowania profilu aby być na bieżąco <3

Do zobaczenia!]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top