8 - 3

- Hej, Louie. - wsiadłam do jego auta i wrzuciłam torbę na tylne siedzenie.

- Czy to to o czym myślę? - podniósł brew i spojrzał na mnie w uśmiechem.

- Tak! Tata pozwolił mi zostać u ciebie na noc.

- No i świetnie. - przybił mi żółwika i wyprostował się.

- Oh.. czekaj. - powiedziałam kiedy chciał odpalać silnik. - Zaprosiłam do klubu mojego brata i jego dziewczynę, ok?

- Ok. Nie wiedziałem, że ma kogoś.

- Ja też nie. Dzisiaj mi powiedział. Ładną masz koszulę, pasuje ci. Oo.. co to? To jest ten breloczek, który ci kupiłam?

- Przystopuj, młoda. - zaśmiał się. - Jakiegoś potoku słów dostałaś.

- Ja po prostu, jestem podekscytowana tym wyjściem. - przyznałam z szerokim uśmiechem.

- No i prawidłowo. - nachylił się i pocałował mnie prosto w usta, tak jak zawsze. Potem tylko włączył się do ruchu i zawiózł nas pod sam klub.

*****

Joe pojawił się z Amy zaraz po nas. Jego dziewczyna wydawała się naprawdę sympatyczna. Nie rozmawiałyśmy jakoś dużo, ale wymieniłyśmy kilka zdań. Widziałam jak patrzyła na mojego brata i oboje byli w sobie bardzo zakochani!

- Lou! - zaśmiałam się, kiedy ścisnął mnie w talii. Zrobił to w taki sposób, że mnie załaskotało. A nawet najmniejsza rzecz mnie dzisiaj bawiła. Byłam w niesamowitym humorze i to po części przez alkohol.

- Idę zapalić. - pocałował mnie w policzek i wskazał na chłopaków, którzy za nim czekali.

- Ok. - patrzyłam na niego, aż nie zniknął za drzwiami palarni. Wdałam się w rozmowę z dziewczynami, ale więcej to piłam niż mówiłam. Odbiło się to szybko na moim pęcherzu i musiałam iść do łazienki. Zgarnęłam ze sobą Amy i udałyśmy się na tyłu klubu.

- Pójdę do Lou, po mój telefon. - kazałam jej zaczekać i weszłam do palarni. Znalazłam ich gdzieś w kącie, bo nie trudno było. Śmiali się i dosyć głośno rozmawiali.

- Spójrz na tą. Jej tyłek jest świetny. - Chris szturchnął Lou i wskazał jakąś kobietę. Nie widzieli mnie, bo stali tyłem.

- Górę ma zdecydowanie lepszą. - stwierdził, a ja otworzył szeroko usta. - Ale tyłek też jest ok, aż chcę się taki potrzymać. - zarechotał do reszty. Dupek.. No cholerny dupek!

- Rude są fajne, nie?

- Podobne dobre w łóżku.

- Prawda. - dorzucił, a ja aż kipiałam ze złości. Każdy z nich miał dziewczynę, a patrzeli na inne. To kompletnie bez sensu! Wyszłam z palarni tak, że nie mogli mnie zobaczyć i biorąc Amy za ramie wróciłam do stolika.

- Łazienka jest w drugą stronę.

- Odechciało mi się nawet sikać. - warknęłam. - Musze wam coś powiedzieć i zrobimy z tym porządek. - oznajmiłam nachylając się nad stołem gdzie były dziewczyny. 

____________________

Trudno było nabić 5 komentarzy? Wydaje mi się, że nie xdd niech tak zostanie, bo kocham czytać wasze opinię :)

Jak wiecie nie mogłam dopuścić tutaj do zdrady, bo to nie byłoby w moim stylu. No ale tak.. 

Następny będzie jutro! xx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top