14 - 2
Cały tydzień zbierałam się, żeby powiedzieć komukolwiek o mojej ciąży. Najgorsze było to, że ja sama jestem jeszcze dzieckiem. Chcę się bawić, upijać, znaleźć dobrą pracę, a nie siedzieć w pieluchach. Jedyną osobą, którą wiedziała była Grace. Zabroniłam jej o tym mówić, chociaż namawiała mnie na przyznanie się przed Lou.
Louis był kolejnym powodem dla którego nie chciałam tego dziecka. Nie chcę ani nie lubi dzieci, więc na pewno kopnie mnie w tyłek kiedy się dowie. Najlepsza będzie aborcja, ale... skąd ja wezmę pieniądze? Oczywiście czuje się podle myślą o tym, bo to okropne. Ale nie mam wyjścia. To nie czas na dziecko!
Louis wrócił godzinę temu do domu i zdążył wykąpać się po treningu oraz zjeść coś. Zauważył też, że zachowuje się inaczej, chociaż bardzo staram się być jak zawsze. Nie mogę, bo w głowie mam widok tych dwóch cholernych kresek.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - to pierwsze co padło z ust Louis'a, kiedy usiadłam obok niego na kanapie. Z przyzwyczajenia chciałam położyć miskę z popcorn'em na brzuchu jak zawsze, ale nie potrafiłam.. Coś mnie blokowało.
- O nic nie chodzi. - uśmiechnęłam się lekko. - A właściwie to... pożyczyłbyś mi jakąś kasę? - spytałam cicho, bojąc spojrzeć się na niego.
- Ok, ale... po co ci? I ile?
- Kilka tysięcy.. - wyszeptałam.
- Co?! - zerwał się z miejsca. - Po jaką cholerę ci tyle forsy?!
- Nie ważne... pożyczysz? Oddam ci wszystko jak znajdę pracę. - powiedziałam podnosząc się z miejsca i odkładając miskę na stolik. Chciałam go uspokoić, bo chodził zdenerwowany w tę i z powrotem.
- Ona też mnie o to prosiła. - powiedział zdenerwowany. Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc nie przerywałam mu. - A potem wyjechała! Zostawiła mnie. Nie podoba ci się, że chodzę na treningi? Poświęcam ci za mało uwagi? No powiedz! Masz mnie dosyć?! - krzyknął podpierając się ściany i patrząc na mnie uważnie. - Powiedz to! A potem możesz mnie zostawić jak wszyscy to robili! Bo nie różnisz się od nich niczym. Jesteś zwykłą suką i nienawidzę cię. Po tylu latach komuś zaufałem i żałuje. Żałuje, że poświęciłem na ciebie mój czas. Jakaś małolata mnie wykorzystała i byłem ci potrzebny tylko dla pieniędzy. Jak zawsze! Zostaw mnie samego. Idź stąd. - wpadł w jakąś furię, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.
- Louis nie zostawię cię. - podeszłam do niego i chciałam chwycić jego dłoń, ale odepchnął mnie i wylądowałam na podłodze. Dosyć mocno uderzyłam głową i zaczęło mi się robić duszno. - Ja tylko..
- Co? Chciałaś tylko moich pieniędzy! - wydarł się. Gdybym tylko wiedziała..
- Chciałam pieniądze na aborcje. Wiem, że nie chcesz dzieci. Miałam ci oddać wszystko co do centa jak będzie po wszystkim. - powiedziałam całą prawdę szybko mrugając, bo zaczęło robić mi się czarno przed oczami.
- Co?
- Teraz już.. już nie ważne. - powiedziałam ciężko. - Nie mogę.. złapać oddechu.. Pomóż mi.. proszę..
_________________
BUM BUM BUM!!
Ja się nie rozpisuje, bo idę oglądać mecz, serio boje się o siebie bo się w to wkręciłam ;-;
Dziękuje za prawie 19 komentarzy pod ostatnim postem!! <3
Głosy podliczę jak znajdę czas :c Ale na pewno was poinformuje :)
Więc ja zmykam, do następnego! xx
p.s rozdział na my boss prawdopodobnie jutro :) (jeśli ktoś jest ciekawy)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top