Przyjaciele

Zaśmiałam się pod nosem 
- Chcesz się rozejrzeć?- zapytałam uśmiechając się ciepło.
- P-pewnie - powiedział nadal wpatrzony w domek.
Powolnym krokiem weszłam do chatki, a Sasori za mną. Szedł tak rozglądając się po pokojach.
- Podoba się?- zapytałam już w ostatnim pokoju.
- Takie sobie - powiedział uśmiechając się pod nosem.
Nagle usłyszałam bieg strażników.
- Sasori, musimy się już pożegnać...- powiedziałam z poważną miną.
- Rozumiem... Mam nadzieję że jeszcze się kiedyś spotkamy - powiedział uśmiechając się pod nosem.
- Ja też mam taką nadzieję - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Cofnęłam technikę i zaczęłam uciekać. Zatrzymałam się na jakiejś polance, usiadłam na jednym z drzew. Poczułam że smutek przepełnił całe moje ciało. Było mi strasznie przykro że zostałam sama... Sasori był moim pierwszym i myślę że prawdziwym przyjacielem... Siedziałam wpatrzona w ziemię. Gdyby deszcz nie zaczął padać siedziałabym tak aż do wieczora a było południe. Wykonałam tą samą technikę co przy Sasori'm. Weszłam do chatki i położyłam się na twardej podłodze. Patrzyłam się w sufit do momentu, aż zasnęłam. Obudziłam się później niż zwykle, nie myśląc o niczym wycofałam technikę i ruszyłam w dalszą drogę.

                 ~ 10 lat później ~

Wisiałam sobie kulturalnie do góry nogami na drzewie. Nudziło mi się na tyle że zaczęłam ćwiczyć chodzenie po drzewie.
- Hej, Sasori! Patrz jaka dupa! - zawołał jakiś zboczeniec z białymi włosami i kosą na plecach.
Zeskoczyłam z drzewa i zaczęłam się patrzeć na dwójkę mężczyzn.
- To będzie jedno z najlepszych ciałek, które poświęce (nie wiem jak to się pisze xD) Jashinowi - powiedział uśmiechając się szatańsko.
Wyjął kasę ze swoich pleców i zaczął biec w moją stronę. Zirytowana tą sytuacją tylko westchnęłam i...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

usiadłam.
- Jaja se robisz?! - wykrzyczał siwo włosy.
Popatrzałam się na niego pytająco.
- Chcesz walczyć na poważnie?- zapytałam uśmiechając się sarkastycznie.
- Jeszcze się nie domyśliłaś?- zapytał letorycznie.
Tak więc wstałam, wyprostowałam się co spowodowało strzyknięcia w niektórych miejscach w kręgosłupie. Siwo włosy zamachnął się swoją kosą i ponownie zaczął biec w moją stronę.     Walczyliśmy tak trochę, ale skończyło się na tym że Hidan (poznałam jego imię z tekstu 'jestem Hidan, jestem zajebisty') został pozbawiony głowy.
- Z powodu, iż byłeś z tym zboczeńcem ciebie też muszę zabić - powiedziałam wskazując na niejakiego Sasori'ego.
- Czyli mnie już nie pamiętasz?- zapytał Sasori.
Zmrużyłam niepewnie oczy i przyjrzałam się mężczyznie. Nie kojarzyłam go w ogóle.
- Nie, nie pamiętam cię- powiedziałam wzruszając ramionami.
Sasori westchnął rozczarowany.
- No, cóż. To było 10 lat temu, więc czego ja oczekuję...- powiedział - Chociaż moje marzenie się spełniło, chciałem cię znowu spotkać [Imię i nazwisko].
Zaczął iść w moją stronę, gdy stanął na przeciwko mnie zanurzył dłoń w moich (długość i kolor) włosach. Wtedy spojrzałam w jego brązowe oczy. Coś mnie olśniło... To był mój przyjaciel! Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Dałam się ponieść uczuciom i rzuciłam się mu na szyję.
- Tęskniłam za tobą Sasori - powiedziałam uśmiechając się ciepło.







To koniec tego rozdziału! 😀
Mam nadzieję że się podobało 😃.
Jeśli tak to czekaj cierpliwie na kolejny 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top