1. Witaj siostro
Park EunJin... Młoda, dziesięcioletnia modelka w Korei Południowej. Jakoś tak musiało się zdarzyć, że jesteśmy ze sobą spokrewnione przez krew matki.
Chociaż jest inny ojciec, uff...
Może się domyślacie, czemu została modelką wśród dzieci, będąc w magazynach lub reklamach całej Azji, ale mniejsza. Powiem wam. Jej ojciec, wysoko ustawiony projektant mody ustawił ją w takiej karierze już teraz.
Czyli można się domyślać, jaka jest. Rozpieszczona, zarozumiała, nie mogąca zaakceptować przegranej. Wręcz chwilami bezwzględna. I pomyśleć, że ona jest ode mnie młodsza o dziewięć lat...
A sama teraz taka jestem.
No i wysiadłam z lotniska. Mocno świecące słońce na niebie od razu sprawiło, że przymknęłam oczy i prawie się potknęłam o własną walizkę, która dosięgała do moich bioder.
Wiem, że nie jestem wysoka, ale bez przesady...
Dziwię się, że wysiadając z samolotu tak mnie słońce nie raziło.
- Rita! Tutaj! - usłyszałam o dziwo po polsku za sobą.
Odwróciłam się powoli za siebie i tam zobaczyłam moją siostrę, która machała mi z wielkim entuzjazmem z białego samochodu, który chyba jest modelem odrestaurowanym z lat osiemdziesiątych. Odwzajemniłam niezbyt niechętnie uśmiech i zaczęłam iść w kierunku pojazdu. Co prawda nie było to łatwe przez tłumy ludzi i walizkę, ale przetrwałam te sześć metrów.
Czy siedem... Nie wiem, nie wymagajcie takich rzeczy od kobiet.
Z samochodu z miejsca kierowcy podszedł do mnie jakiś mężczyzna ubrany w eleganckie, czarne ubrania, wziął ode walizkę bez słowa i schował ją do bagażnika. Patrzyłam na to dosyć niecodzienne zdarzenie, jakby facet chodził po ulicy w samych, ciasnych bokserkach.
- No wsiadaj, siostra! Jestem głodna, mój lokaj zabierze nas do restauracji! - usłyszałam słowa EunJin, która wychylała się zza otwartej szyby drzwi samochodu.
No to co? Wsiadłam do samochodu po drugiej stronie i od razu zostałam napadnięta mocnym przytulasem.
- Jak się cieszę, że jednak przyjechałaś! Mam nadzieję, że na długo, bo nie chcę znowu niedługo tęsknić... - powiedziała, wtulając się mocno we mnie.
Ja już zaraz umrę na krwotok wewnętrzny, bo mi bebechy z żebrami wysiądą.
- Tak tak, na pewno... - odpowiedziałam. - A możesz mnie już puścić? Please, to boli, siostra...
Oczywiście nie puszczała. Dopiero gdy kierowca/lokaj zwrócił uwagę, że trzeba zapiąć pasy, EunJin z fochem wróciła pupą na swoje siedzenie. Zapięłyśmy pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy.
~*~
Zakrztusiłam się swoją krewetką.
- Ty? My? Dzisiaj? Co?! - aż na koniec podniosłam głos.
- Tak, dzisiaj mam przesłuchnie do RBW Entertainment - powiedziała obojętnym tonem i pokazała na mnie swoim sztućcem. - Brzmisz, jakbyś we mnie wątpiła, siostro.
- ... To raczej szok. - odwróciłam z lekka zawstydzona wzrok na moje jedzenie.
- Dlaczego? - spytała mnie zdziwiona, jakby to było zbyt oczywiste, że będzie trainee w jakimś RBW Entertainment.
- Wiesz... Jesteś już modelką, masz tylko dziesięć lat, a tu jeszcze chcesz zostać idolem Koreii Południowej.
- A to coś dziwnego? Tatko twierdzi, że się do tego nadaję.
- Ale ja w to też nie wątpię, ale chodzi o to, że... Wiesz. Szkoła, znajomi... Możesz to zaprzepaścić tak trochę i to dla niepewnej sławy.
Dziewczynka spojrzała na mnie spode łba i przyglądała mi się, jakby wzrokiem chciała sprawdzić, abym poprawiła swoje wcześniejsze słowa. Na początku to nie działało, ale po chwili się poddałam.
- No dobra, bądź mną. Miej szkołę i znajomych w dupie, myśl na pierwszym miejscu o sobie, na drugim o pieniądzach, a na trzecim o rodzinie. Oto twoje podium - pokazałam na nią pałeczką. - Rozumiemy się teraz?
- Tak! - powiedziała jakby roześmiana tym, co powiedziałam, mimo mojej powagi. No ale i tak jej uśmiech jest zaraźliwy. Sama cicho się zaśmiałam.
- Piona, siostro. - podniosłam dłoń, a ona podniosła się na krześle i przybiła mi piątkę.
- Fajnie, że dzisiaj przyjechałaś. Byłabym sama z moim służącym na tym przesłuchaniu... - powiedziała już z lekka zasmucona tym scenariuszem.
- Spoczko. A tak właściwie to czemu akurat to RBW? I dlaczego wigilie w ogóle bycie idolem?
- Bo ONEUS! - aż podskoczyła gwałtownie na krześle.
- Bo... Co? - zmarszczyłam brwi.
Przewróciła oczami kompletnie załamana. Dla niej wszystko, co Koreańskie jest oczywiste. Dla mnie nie, ale ona tego nie zrozumie. Dobrze przynajmniej, że umie się chwalić swoją wiedzą, a nie śmieje się z drugiej osoby.
- Jeju, z kim ja będę dom dzielić... - zaśmiałam się bezgłośnie na jej słowa, ale szybko się ogarnęłam. - Oneus to zespół koreański, który zadebiutował w moje urodziny w tym roku. Uwielbiam ich! Chciałabym, żeby to byli mój mentorzy! Tworzą super muzykę, super także tańczą i są niezniszczalni!
Słuchałam ja z uwagą. Mam nadzieję, że moja mina i zachwycenie wyglądały szczerze. W końcu... Jak to jej idole to lepiej nie krzywdźmy dziecka własnym zdaniem na ten temat.
- Czyli... To tacy twoi superbohaterowie?
- Tak, dokładnie! - znowu się podniosła na krześle. - To moi superbohaterowie, którzy sprawiają, że chcę iść do przodu i się tego nie boję!
- Czyli są twoją motywacją, żeby podążać za marzeniami, tak? - mam w zwyczaju poprawiać dzieci na bardziej rozwinięty polski.
Jak jakaś nauczycielka... Ale tak mnie mama nauczyła.
Chyba rodzinne to będzie.
- Tak! - pokazała na mnie palcem. - I jeżeli mnie przyjmą, a dzisiaj ostatnie przesłuchania to będzie super!
- Czyli były inne wcześniej? - dopytałam.
- Tak, dwa. Jeden z tańca, drugi ze śpiewu. Dzisiaj z innymi dziewczynami pokażemy mix Oneus i będziemy śpiewać, rapować i tańczyć! I zobaczymy które z nas wybiorą!
- Mhm... I nie boisz się?
- Oczywiście, że nie! Na pewno mnie przyjmą, bo tata inaczej zrobi im burzę.
Zmarszczyłam czoło, patrząc gdzieś w bok. No tak. Córeczka tatusia. Coś jej zrobią to oprawca ma przesrane.
- No to w drogę! - wręcz skoczyła z krzesła. - A nie rachunek! Kelner! - zawołała na całą restaurację.
Strzeliłam facepalm'a. Ona jest wręcz bezwstydna chyba. Serio chciałabym taka być.
A nie, moment...
Ona ma to po mnie.
-Ja zapłacę. - odparła i zaczęła grzebać w swojej torebce.
- Ty? - dawno nie widziałam dziecka płacącego w restauracji.
No dobra... Nigdy nie widziałam.
- Mam z tatą jego konto bankowe na pół. - pomachała mi kartą płatniczą z jakimś motywem, co przypomina mi starą erę Monster High.
Musiałam śmiesznie wyglądać. Lekko otwarta szczęka, a dłonie opadły mi ze stołu.
To będą naprawdę ciekawe dni...
Jestem w innym wymiarze, gdzie dzieci za mnie płacą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top