część 3


Obudziłaś się ale pewnie byś spała gdyby nie mruczenie twojego kota, popatrzyłaś się na niego morderczo a ten słodkie oczka zrobił jedynie westchnęłaś cicho i wyszłaś ze swojego kochanego łóżeczka i poczłapałaś się przebrać w co kol wiek, nie chciało ci się szukać więc założyłaś jakąś bluzę i spodnie no a włosy jakoś są na miejscu ale je lekko przeczesałaś ręką, poszłaś do kuchni coś zjeść zauważyłaś że twój fon jest na stole ? nie zbyt sobie przypominasz żebyś go tu kładła no ale spoko

wzięłaś go i od razu miałaś chyba z dziesięć nieodebranych połączeń od swojej bff... i jeszcze ta wiadomość w stylu jak było, no cóż sama chciałaś się śmiać ale jak tak pomyśleć o tym wczorajszym to aż cię odrzuciło nie nie nie myśl o tym to był tylko zwykły przypadek on cię nie zna ani ty jego więc... chyba nie ma problemu jak się zapomni o tym co się stało, odpisałaś do niej żeby dała sobie spokój bo to było głupie z jej strony bo pewnie ten szkielet ma reputację zniszczoną no ale przynajmniej się dowiedziałaś że szkielety mają język ?  czy co to miało być... 

odpuściłaś sobie myślenie o tym i zjadłaś coś z lodówki która za niedługo będzie świecić pustkami a no tak zapomniałaś... musisz oddać pracę w przyszłym tygodniu bo pracujesz jako projektantka ubrań no musisz z czegoś żyć nawet jeśli ma to być taka praca... ale zarabiałaś jako gitarzystka więc to już jest coś, ale jak miałaś wybrać to lubisz grać na swojej gitarze i projektować ciuchy.

Założyłaś sobie kaptur na głowę, wzięłaś portfel i wyszłaś z domu do sklepu do uszu wsadziłaś sobie słuchawki i słuchałaś tego co nadawali, właśnie miałaś przechodzić przez pasy no znaczy byłaś na środku drogi kiedy zobaczyłaś że jedzie na ciebie auto po prostu zesztywniałaś ze strachu i zamknęłaś oczy... i jedyne co usłyszałaś to tarcie opon ale chwila... to auto w ciebie nie walnęło, otworzyłaś oczy a przed tobą stał ten sam szkielet którego widziałaś w barze... on cię uratował przed śmiercią no to teraz masz powód żeby mu podziękować ale nadal nie mogłaś uwierzyć w to co się stało on przecież mógł cię zostawić a nie ratować nawet cię nie zna...

po chwili zauważyłaś że szkielet się na ciebie patrzy od razu odwróciłaś wzrok byłaś że tak powiem zakłopotana on tylko wziął cię za rękę i zabrał gdzieś indziej 

(T.I)- ej nie pozwalasz sobie ?

-szkielet- a czy wy wszystkie jesteście takie niewdzięczne dla swoich wybawców ?

ty tylko przekręciłaś oczami no ale ma rację jakieś dziękuje się należy, popatrzyłaś na szkieleta przez chwile hm on ma ciekawe oczy, jak tak myślałaś o jego oczach to właśnie zdałaś sobie sprawę że nie znasz nawet jego imienia no przydałoby się wiedzieć jak ma na imię

-(T.I)- a mogę wiedzieć jak nazywa się gość (kość XD ) który mnie wybawił ?

-szkielet- nazywam się sans - podał ci rękę- ale to chyba był zły pomysł bo po chwili wydał się głośny prrr

-sans- phahaha to zawsze działa 

no na ciebie to jakoś nie zadziałało bo uważałaś że to bardziej dziecinne i chyba szkielet się zdziwił że się nie zaśmiałaś

-(T.I)- nazywam się (T.I)

-sans- a gdzie idziesz ?

-(T.I)- do sklepu, to do potem...a i dzięki że uratowałeś mi skórę...

-sans- no wiesz wtedy nie miałbym serca żeby cię nie ratować bo wiesz chciałem przeprosić za ten głupi kawał...

-(T.I)- no dobra ale wiesz kości zostały już rzucone

-sans- heh bardzo śmieszne to było tak śmieszę że aż poczułem w kościach

-(T.I)- no wiesz ja chce iść do sklepu więc spotkamy się kiedy indziej kościu

-sans- tia narka dzieciaku to ja też się zmywam bo nie chce ci zajść za skórę 

w tej chwili to normalnie się śmiałaś ale nie wiesz właściwie z czego czy to było tak głupie czy po protu musiałaś mniejsza dalej szłaś przed siebie ale tym razem uważałaś bo nie chciałaś męczyć jego kości przed ratowaniem ciebie, jak już byłaś przed sklepem normalnie do niego weszłaś i zaczęłaś się rozglądać za jakimiś rzeczami do żarcia no cóż wzięłaś to co ci się chciało,  zapłaciłaś i wyszłaś bo co miałaś innego zrobić.

Tym razem użyłaś swojego skrótu bo nie chciało ci się iść tą dłuższą więc poszłaś tą krótszą ale na twoje nieszczęście zauważyłaś że sans podpierał drzewo teraz to nie wiesz czy masz dziękować za to że to nie był pedofil czy coś gorszego jak tylko podeszłaś od razu się do ciebie leniwie uśmiechnął i podszedł do ciebie 

-sans- hej może ci pomóc bo widocznie zaraz się załamiesz 

-(T.I)- a w jakim sensie ? no ale przyda się pomoc...

ten jak a zawołanie uniósł twoje torby swoją magią i potem szliście przed siebie, nagle nastała bardzo niezręczna cisza... więc postanowiłaś ją przerwać 

-(T.I)- em wiesz... bo ja ciebie wtedy walnęłam dosyć mocno no i sorki...

-sans- spoko i tak nic nie poczułem, w końcu jestem z kości

-(T.I)- heh zabawne... a wiesz o jest zabawniejsze ?

i tak powstała wojna na suchary ale tobie nie szło to zbyt łatwo ale jedyne co cię uratowało to twój kochany dom...

-(T.I)- dzięki za pomoc ja tu mieszkam

-sans- a może dać ci mój numer ?

Chwilę po tym jak wymieniliście się numerami ty poszłaś w swoją stronę a on się gdzieś prze teleportował...

-------------------------------------------------

mam nadzieje że wam się spodobał :) 

do nexta <3 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top