Rozdział {1}
Był Piątek.. Postanowiłaś odwiedzić koleżankę która mieszka aż za górą Ebot.Było to dla ciebie wyzwaniem ale przecież dasz radę.Ubrałaś się w czarne spodenki z dziórami,koszulkę z paskami, białe trampki i swój ulubiony naszyjnik co dostałaś od kolegi z klasyna walentynki. Wyszłaś z domu,szłaś sobie aż dodatarłaś na górę Ebot. Zauważyłaś,że można bez problemu przejść po środku tej góry. Szłaś sobie środkiem aż tutajsię zapada ziemia. Wpadasz do podziemia i spadasz na kwiatki. Wstajesz i mówisz do siebie,że boli cię kręgosłup. Widzisz przed sobą kwiatka, o którym czytałaś na internecie..Był to Flowey z QuantumTale. Bardzo mocno się zdziwiłaś i podeszłaś do tego kwiatka.Przywitaliście się i przyszła jakaś postać.. Był to Papyrus. Stoisz bez ruchu koło Floweya i zoriętowałaś się,że jesteś w QuantumTale,nie w Undertale.Zdziwiłaś się.Zebrałaś w sobie trochę odwagi, żeby zapytać się o coś...
-Przepraszam Cię Flowey... Jak można stąd wyjść? - zapytałaś nieśmiało
-Nie ma stąd wyjścia dzieciaku. - powiedział Flowey
-A myślałam, że będzie... trudno... - spuściłaś głowę do dołu i westchnęłaś
-Ej człowieku... Proszę nie smuć się i mogę Cię oprowadzić po tym Au... - powiedział Papyrus podchodząc do mnie
-Umm okej.. Mogę pozwiedzać...
*Skip Time*
Jesteś w domu Papyrusa i Sansa. W tym czasie nie było Sansa, więc Papyrus zaczą Ci zadawać pytania a ty na nie odpowiadałaś. Zaczęłaś się rozglądać po całym domu z zainteresowaniem.Stoisz przed wejściem do pokoju Sansa.. Nie widziałaś, żeby w nim ktoś był więc weszłaś.Zaczęłaś się rozglądać po całym pokoju i wyjżałaś przez okno. Był badzo piękny zachód słońca.Nagle ktoś po cichu wchodzi do pokoju i zdziwił się, że człowiek jest podziemią. Po cichu zamkną drzwi.Jak zamknął je zaczął powoli się zbliżać do ciebie. Przez ten czas nie słyszałaś jak ktoś wchodzi czy wychodzi i dalej patrzyłaś się na zachód słońca. Sans stał za tobą i wpatrywał się w twoje plecy.Nagle odwróciłaś się i zauważyłaś go.. Przestraszyłaś się,ale tego słownie nie pokazywałaś.Zapytał się ciebie co robisz w tym Au... Opowiedziałaś mu jak to się stało.. Wysłuchał Cię.
-A tak z innej beczki miło mi Cię poznać (twoje Imię) - powiedziałaś
-Jestem Sans... Też mi miło. Chcesz zostać na kolacji czy pójść do Toriel?
-Mogę zostać... - odpowiedziałaś niepewnie
*Skipe Time*
Pomogłaś zrobić kolację Sansowi. Zanosłaś tależe z jedzeniem na stół. Papyrus czekał na kolację przy stolerysując coś na kartce papieru. Nawet mu ładnie wyszło.. Siadasz przy stole na przeciwko Sansa. Jesteś lekko zarumieniona i zdezorientowana. Sans wstał i poszedł do kuchni po szklanki. Wrócił po 5 minutach. Trzymał w dłoniach 2 szklanki soku pomarańczowego i jeden na jego czaszce.. Nagle szklanka spada na podłogę, ale ty w ostatniej chwili łapiesz ją i przez przypadek potknęłaś się, razem z Sansem jesteście na glebie.. Sans zarumienił się.
.-Prze..Przepraszam... -mówisz to zarumieniona i wstajesz z niego, zabierasz od niego szklanki i kładziesz na stół, pomagasz mu wstać- nic ci nie jest?
-Nie... Wszystko ok... Dziękuję za pomoc w staniu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top